Aktor znany ze słynnej roli Janosika wyróżniał się niesamowitym talentem. W życiu prywatnym był przez 40 lat mężem Agnieszki Fitkau. Z miłości do niej nawet przeniósł się do Australii. Niestety relacja należała do bardziej skomplikowanych, dlatego małżonkowie przez większość czasu mieszkali osobno na dwóch różnych kontynentach. Sprawdź, jak naprawdę wyglądało małżeństwo i kariera aktorska Marka Perepeczki.
W młodości Perepeczko był szykanowany przez rówieśników
Marek Perepeczko urodził się 3 kwietnia 1942 r. w Warszawie. Jego ojciec Florian walczył w Powstaniu Warszawskim pod pseudonimem “Szary”. Perepeczko nie od zawsze miał posturę, jaką znamy z Janosika. Jako dziecko był rzekomo chory na serce. Z tego powodu był raczej chudy, a nawet cherlawy, chociaż bardzo szybko wyrósł na wysokiego nastolatka. Przy wzroście 190 cm i niskiej wadze, niestety stał się obiektem wielu żartów ze strony kolegów.
Jego ojciec postanowił zadbać o tężyznę młodego Perepeczki zapisując go do Klubu Wioślarskiego “Wisła” w Warszawie. Tam nastolatek musiał dwa razy w tygodniu przemierzać dystanse po kilkanaście kilometrów. We wspomnieniach aktora można było usłyszeć, że dzięki temu jego dziwna “choroba serca” nagle zniknęła.
Wydawało się, że przed młodym Markiem Perepeczko stoi otworem kariera sportowa. Tym bardziej, że został przyjęty do drużyny juniorów Legii w wieku 16 lat. Wzrost aktora był wyjątkowym atutem w grze w koszykówkę. Bardzo szybko Perepeczko awansował do reprezentacji Polski w kategorii juniorów. Poza tym Marek Perepeczko chodził na siłownię. Jego ulubionym zajęciem było wyciskanie sztangi. Nawet pobił swój rekord życiowy, wyciskając 140 kg ciężarów w pozycji leżącej.
Miłość do aktorstwa
Marek Perepeczko osiągał naprawdę bardzo duże sukcesy sportowe. Jednak to nie sprawiło, że na poważnie zastanawiał się nad taką ścieżką. Jeszcze jako młody chłopak marzył o tym, aby zostać architektem lub aktorem. Okazało się, że jednak miłość do aktorstwa była silniejsza.
Perepeczko zdecydował się na studia w Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie, na które z powodzeniem się dostał i ukończył w 1965 roku. Jak się okazało, swoją kulturystyczną posturą zyskał wielu kolegów na roku. Z niektórymi z nich nawiązał głębokie przyjaźnie. Ciekawostką jest to, że Perepeczko o mały włos nie ukończyłby aktorstwa z tego powodu, że nie uczęszczał on na zajęcia z tańca. Za brak obecności wyrzucono aktora z pierwszego roku studiów, ale później na szczęście przyjęto go z powrotem.
Marek Perepeczko był znany przede wszystkim z tytułowej roli granej w serialu “Janosik”. Jednak to nie był jedyny sukces wielkiego aktora. Swoją karierę zaczął jeszcze rok przed ukończeniem studiów. Wtedy zagrał on żołnierza w filmie “Ciemnogród”. W 1965 miał on już okazję wystąpić w filmie “Popioły” Andrzeja Wajdy, a także “Potem nastąpi cisza” Janusza Morgensterna. Tam miał okazję zagrać razem z Andrzejem Łapickim oraz Danielem Olbrychskim.
Aktor był niezwykle popularny w latach 60. i 70. ubiegłego wieku, kiedy to spływało na niego najwięcej ról. Talent Marka Perepeczki mogliśmy oglądać m.in. w takich produkcjach jak “Pan Wołodyjowski”, “Przygody pana Michała”, “Góry o zmierzchu”, “Wesele”, “Motodrama”, czy też “Obrazki z życia”.
Oczywiście był też aktorem współczesnym, szczególnie znanym z serialu komediowego “13 Posterunek”. Oprócz tego zagrał w filmie “Atrakcyjny pozna panią..”, czy też produkcji “Dublerzy”, która miała swoją premierę już po śmierci Perepeczki.
Jedyna miłość Perepeczki uciekła do Australii
Relacja Perepeczki i Agnieszki Fitkau wydaje się być niczym z książki o prawdziwej miłości. Rzeczywiście ich związek wydawał się być idealny. Jednak, gdy przyjrzymy się mu z bliska, zobaczymy również cienie 40-letniego małżeństwa pary aktorów.
Między Markiem Perepeczko a Agnieszką Fitkau zaiskrzyło od samego początku. Młodzi studenci poznali się na tym samym wydziale aktorskim. Bardzo szybko zaczęli się ze sobą spotykać. Jeszcze w trakcie studiów przyrzekli sobie, że będą już zawsze razem. Rzeczywiście rok po otrzymaniu dyplomów, Marek i Agnieszka ślubowali sobie miłość.
Lata 80-te ubiegłego wieku to czas, kiedy w małżeństwie aktorów bardzo dużo się zmieni. Agnieszka postanowiła wyjechać do Australii, chcąc tam skupić się na swojej karierze. Marek co jakiś czas ją odwiedzał po to, by w końcu się przenieść do żony. Plan był taki, że tam zostaną już razem, ale niestety aktor się tam kompletnie nie odnalazł. Na odległym kontynencie wytrzymał zaledwie 4,5 roku. Potem postanowił wrócić do kraju.
Niestety nie był to łatwy powrót, ponieważ przerwa w grani w polskich filmach doprowadziła, że szybko świat o nim zapomniał. Role od tego momentu zdarzały się sporadycznie. Ponadto Perepeczko musiał zmierzyć się z dużą falą krytyki za swoją grę. Agnieszka Fitkau-Perepeczko wspominała, że mimo dzielącej ich odległości, mogli zawsze na siebie liczyć i bardzo się o siebie troszczyli. Na pewno małżeństwo było trwałe, ponieważ przetrwało razem 40 lat.
Jednym z cieni położonych na małżeństwie Marka i Agnieszki Perepeczko było brak potomstwa. Okazało się, że para planowała nawet imiona dla dzieci. Jednak ostatecznie małżonkowie nigdy nie znaleźli odpowiedniego czasu na zostanie rodzicami.
Agnieszka nie była wierna mężowi?
O tym, aby zastąpić Marynę i być przy boku Janosika, marzyły tysiące Polek. Coś w tym było. Perepeczko jak kochał, to do grobowej deski. Był przy tym wierny i wytrwały. Natomiast po jego śmierci wyszły pewne informacje świadczące o tym, że jego żona miała nie szczędzić sobie romansów, szczególnie z młodszymi mężczyznami.
Marek Perepeczko miał przymykać oko na wszystkie przelotne relacje swojej żony. Podobno kłamstwem miało być to, że aktor nie chciał zostać dłużej w Australii, dlatego że mu się tam nie podobało. Prawdziwym powodem miał być związek Agnieszki z młodszym od siebie o 10 lat Wojciechem Przybyłowiczem.
Agnieszka miała wyjechać do Australii i tam zamieszkać właśnie ze swoim przyjacielem. Z Wojciechem Przybyłowiczem nie tylko dzieliła dom, ale również prowadziła wspólną firmę fotograficzną. Marek Perepeczko miał dołączyć do żony, aby ratować ich relację. Niestety czuł się jak trzecie koło u wozu, dlatego postanowił wrócić.
Co na to Agnieszka Fitkau-Perepeczko? Aktorka nigdy oficjalnie nie przyznała się do relacji z Wojtkiem. Natomiast nigdy nie ukrywała, że zdarzają się jej skoki w bok. Ponadto w wywiadach mówiła, że ich małżeństwo było przeplatane wielokrotnymi rozstaniami i powrotami.
Aktorka po śmierci swojego męża przyznała: “Dopiero po tym, jak odszedł, uświadomiłam sobie, jak bardzo go kochałam. Ciągle go kocham. Słyszę jego kroki, czuję jego obecność, mam wrażenie, że patrzy na mnie i chroni mnie.” Dodała również: “Wiele razy rozstawaliśmy się, ale zawsze wiedziałam, że w końcu znów będziemy razem. Teraz już tej nadziei nie mam i bardzo trudno mi bez niej żyć.”
Aktor wywróżył swoją śmierć
Marek Perepeczko odkąd wrócił do Polski z Australii, nie umiał się odnaleźć w nowej sytuacji. To niestety doprowadziło do tego, że aktor zaczął zajadać emocje. Bardzo szybko przytył i o jego formie “Janosika” można było zapomnieć. Pod koniec życia Perepeczko również przestał dbać o swoje zdrowie. Aktor nie chciał robić badań, odsunął się od życia towarzyskiego i dosłownie zajadał samotność.
Jak podaje Onet, na początku listopada 2005 r. aktor powiedział “Ta nadwaga mnie kiedyś zabije”. Nie wiedział, że jego słowa niedługo staną się prawdą. 16 listopada spotkał się ze swoją żoną na wspólnej kolacji, po której odwiózł Agnieszkę do Łodzi. Sam wrócił do Częstochowy, w której już od dłuższego czasu mieszkał. Jeszcze wieczorem małżonkowie kontaktowali się telefonicznie ze sobą, ale wtedy aktor przyznał, że jest bardzo zmęczony i musi się położyć spać.
Agnieszka Fitkau-Perepeczko przyznała, że następnego dnia wstała bardzo wcześnie o 4 rano. Nie mogła już zasnąć. Próbowała dodzwonić się do męża, jednak bezskutecznie. Okazało się, że Marek Perepeczko w nocy zmarł w swoim mieszkaniu. Powodem śmierci był rozległy zawał serca. Aktor miał zaledwie 63 lata.
28 listopada odbył się pogrzeb aktora. Pochowano go na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie w grobie z jego dziadkami. Wydaje się, że Perepeczko w swoich wywiadach nie unikał tematu śmierci. W jednym z nich przyznał, że “chciałby, aby jego przyjaciele, wspominając go, po prostu się do niego uśmiechnęli”. Na pewno wielu z nich wypełniło wolę “Janosika”.