Tajemnica sprzed 150 lat. Niezwykła więź królowej z giermkiem

Niecodzienna przyjaźń królowej Wiktorii z Johnem Brownem była źródłem wielu plotek oraz zgorszenia w kręgach arystokratycznych. Czy ta relacja była czymś więcej? Czy monarchini mogła mieć romans ze sługą, a nawet – jak twierdzili niektórzy – wziąć z nim potajemny ślub? Oto historia królowej Wiktorii i Johna Browna.
- Prostota, która zdobywa królewskie serca - kariera szkockiego giermka
- Królowa w żałobie szuka pocieszenia
- Od sługi do przyjaciela
- „Pani Brown” zostaje panią Brown?
- Bibliografia:
Prostota, która zdobywa królewskie serca - kariera szkockiego giermka
John Brown pojawił się w życiu królowej kiedy razem ze swoim mężem - księciem Albertem nabyli zamek Balmoral, położony nad malowniczą rzeką Dee w Szkocji. Podczas pierwszej wizyty Wiktoria zapisała w pamiętniku, że wszystko tutaj „zdaje się oddychać wolnością i pokojem”. (Brown I.J.C., 1955: s. 39). To było dla obojga miejsce ucieczki od trosk politycznych i sztywnych, dworskich obyczajów.
22-letni Brown pracował początkowo jako stajenny, rok później został dostrzeżony przez Alberta i awansował na giermka. Wkrótce jego lojalność, dyskrecja podczas królewskich wizyt i najwyraźniej wdzięk osobisty sprawiły, że stał się ważną postacią na zamku. W ciągu wielu wizyt władczyni polubiła giermka, który podczas odwiedzin rodziny królewskiej w Balmoral osobiście zajmował się jej końmi. W 1951 roku Brown był już zatrudniony na stałe. Jak to się stało?
Chociaż pracował sumiennie i szybko uczył się nowych umiejętności, to głównym motorem jego kariery zdawał się charakter. On i jego rodzina rozbrajali królewską parę prostotą i szczerością, której tak brakowało im w Windsorze. (Brown I.J.C.: s. 20) Szczególnie dla emocjonalnej i ciekawej świata Wiktorii stanowili wcielenie cnót szkockich górali, nawet jeżeli było to wyidealizowane wyobrażenie. Idealizacja prostego ludu i fascynacja kulturą celtycką była obecna nie tylko na dworze Wiktorii. Romantyczna ludomania udzielała się wielu arystokratom Europy. O Janie Habsburgu, jego miłości do prostej dziewczyny i fascynacji ludem pisałam w innym artykule.
Królowa w żałobie szuka pocieszenia
Książę Albert zmarł 14 grudnia 1861 roku, mając zaledwie 52 lata. Prawdopodobnie na dur brzuszny lub nowotwór. Przedwczesne i nieoczekiwane rozstanie z uwielbianym mężem sprawiło, że królowa wycofała się z życia publicznego.
Albert został pochowany 23 grudnia. Nie trzeba dodawać, że Boże Narodzenie 1861 nie było, jak co roku, radosnym czasem dla królewskiej rodziny. W żałobie był też z konieczności cały kraj. Królowa Wiktoria zaczęła popadać w głęboką depresję. Stwierdziła, że już nigdy nie może obchodzić świąt w Windsorze, gdzie zmarł jej ukochany mąż. (Rappaport H., 2012: s. 186) Pierwsze miesiące żałoby spędziła w posiadłości królewskiej na wyspie Wight. Latem tego samego roku udała się w poszukiwaniu ukojenia do Szkocji. Tu mogła w spokoju oddawać się myślom o swoim zmarłym mężu i wspominać lepsze czasy. Towarzyszył jej ulubiony giermek i wierny sługa – John Brown.
Widząc jak bardzo potrzebuje silnego mężczyzny u boku najbliżsi zaakceptowali Browna jako ostatnią deskę ratunku dla osuwającej się w szaleństwo monarchini. Przecież Wiktoria była głową państwa, musiała jakoś wrócić do siebie i zająć się ważniejszymi sprawami. Z tego powodu pod koniec 1864 roku Brown przybył do Windsoru. Jego pojawienie się od razu poprawiło humor królowej. Jako silny mężczyzna, a jednocześnie całkowicie oddany sługa dobrze zapełniał pustkę po Albercie. (Rappaport H.: s. 277)
Od sługi do przyjaciela
Brown pełnił coraz więcej funkcji przypisanych mu przez królową. Niektóre wymagały szlacheckiego pochodzenia. Żeby dopełnić formalności Wiktoria zatrudniła swoich genealogów, którzy doszukali się odpowiednich przodków dla pana Browna. Teraz był nie tylko giermkiem, ale osobistym opiekunem monarchini, spełniał też różne funkcje przypisane normalnie do innych stanowisk oraz doradzał w sprawie gości na zamku. To było spore odstępstwo od normalnych relacji ze służbą, ale faworyt jest faworytem. Jednak zaczęto podejrzewać, że może ich łączyć coś więcej. Ku zgrozie swojej rodziny, królowa pozwalała słudze żeby nazywał ją „wumman”, jakby mówił do swojej, bynajmniej nie szlachetnie urodzonej, żony. Nic dziwnego, że nieoficjalnie nazywano ją „panią Brown”.
Mimo zazdrości ze strony służby i zgorszenia rodziny odgrywał w jej życiu pozytywną rolę. Był jedyną osobą, która potrafiła namówić królową żeby wróciła do życia publicznego. (Rappaport H., s: 280) Jego dyskrecja, poufałość i absolutna lojalność również sprawiały, że więź z Wiktorią jeszcze się zacieśniała.
Taka pozycja dla kogoś szukającego władzy mogłaby być okazją do kierowania polityką na korzyść swoją lub własnej grupy interesu. John Brown nie miał jednak żadnego bezpośredniego wpływu na polityczne poglądy i decyzje królowej. Pod tym względem preferowała – zresztą całkiem rozsądnie – zdanie swojego ulubionego premiera, Benjamina Disraeli.

„Pani Brown” zostaje panią Brown?
Podobno Norman McLeod – szkocki pastor, który był jednym z królewskich kapelanów, miał wyznać na łożu śmierci, że udzielił ślubu królowej i Johnowi Brown. Czy rzeczywiście Wiktoria, nazywana złośliwie panią Brown, zdecydowała się na tak drastyczny krok?
Nie ma na to żadnych przekonujących dowodów. Wyznanie kapelana pochodziło z dzienników późniejszego liberalnego polityka Lewisa Harcourta. On też nie otrzymał go bezpośrednio. Prawdopodobieństwo jest jednak bardzo małe. Nie wydaje się też, żeby królowa i jej osobisty opiekun byli kochankami. W liście po przedwczesnej śmierci Browna, miała napisać, że po raz drugi dotknęła ją straszna strata. Analizując tę wypowiedź niektórzy spekulowali, że Brown był dla niej tak samo ważny jak książę Albert. Wszystko wskazuje jednak na to, że relacja nie miała drugiego dna. Był jej najwierniejszym sługą (szczerze pełniącym do końca tę rolę) i przyjacielem. Nawet jeżeli istniało między nimi jakieś uczucie, to prawdopodobnie nigdy nie zostało spełnione poza relacją przyjacielską.
John Brown zmarł w 1883 roku, mając 56 lat – co było równie niespodziewane jak śmierć Alberta. Wiktoria przeżyła go o 18 lat. Według swojej woli i wbrew protestom rodziny, została pochowana z jego zdjęciem i kilkoma osobistymi rzeczami należącymi do Browna. Między innymi miała na palcu podarowany przez niego pierścień jej matki. Obok spoczął odlew dłoni księcia Alberta, ukochanego i raczej jedynego męża monarchini.
Bibliografia:
- Ivor John Canergie Brown, Balmoral : the history of a home, London 1955
- Raymond Larmond-Brown, John Brown : Queen Victoria's Highland servant
- Helen Rappaport, Magnificent obsession : Victoria, Albert and the death that changed the monarchy