Irena Krzywicka i Tadeusz Boy-Żeleński - gorszyciele z Ziemiańskiej

Oboje głosili idee wolności seksualnej, oboje pozostawali w otwartych małżeństwach. Połączyła ich fascynacja seksualna, liberalny światopogląd i niezwykła więź intelektualna. Gorszyli, oburzali, wypowiadając wojnę pruderii, stereotypom czy ignorancji. Irena Krzywicka i Tadeusz Boy-Żeleński to jedna z najbardziej kontrowersyjnych, ale i najciekawszych par przedwojennej Polski.
Z tego artykułu dowiesz się:
Gorszycielka
Irena Goldberg urodziła się na Syberii, 28 maja 1899 roku. Jej rodzice – zasymilowani Żydzi – byli lekarzami zafascynowanymi ideami socjalizmu, a Syberia była ich karą za polityczne zaangażowanie. Córka odziedziczyła po nich odwagę do walki o swoje liberalne przekonania.
Z lat szkolnych najbardziej zapamiętała zdanie: „Panienki Izraelitki opuszczają klasę” i pełne obrzydzenia spojrzenie katechety. Po ukończeniu pensji rozpoczęła studia polonistyczne, ale konflikt z promotorem stanął na dordze do obronienia doktoratu. Już jako studentka sympatyzowała z ruchami lewicowymi i angażowała się w rozmaite inicjatywy mające na celu niesienie pomocy niższym warstwom społeczeństwa i grupom społecznie wykluczonym.
W 1923 roku Irena wyszła za Jerzego Krzywickiego. Umówili się, że ich małżeństwo będzie miało charakter otwarty. Chętnie korzystała z tej wolności i niedługo po ślubie wyruszyła w podróż z poetą Walterem Hasencleverem. Potem wróciła do Jerzego i wydała na świat dwóch synów: Piotra i Andrzeja.
W latach 30. wybudowała w Podkowie Leśnej modernistyczną willę, w której stworzyła pierszą podkowiańską bibliotekę. Była popularyzatorką twórczości Prousta, tłumaczyła dzieła wybitnych pisarzy, sama próbowała swoich sił w literaturze. Jako publicystka, prezentująca swoje eseje i felietony na łamach „Wiadomości Literackich”, szokowała opinię publiczną. Domagała się legalizacji aborcji i tolerancji dla homoseksualistów. Uważała, że kobieta ma prawo do wolności seksualnej, a monogamia to anachronizm. Propagowała także edukację seksualną. Wspierało ją wiele ważnych postaci ze świata kultury, jednak jej partnerem w gorszeniu społeczeństwa i walce o zmiany był... Tadeusz Boy-Żeleński.
Tak zwany "erotoman"
Tadeusz Żeleński urodził się 21 grudnia 1874 roku w Warszawie. Jego ojciec był cenionym kompozytorem. Późne dzieciństwo Tadeusz spędził w Krakowie. Tam też dostał się na studia medyczne. „Dość szybko zorientowałem się w omyłce, mimo to ukończyłem ten wydział z pewnym wysiłkiem woli co prawda, gdyż myśl uciekała mi wciąż w inne strony. Przyznam się zresztą, że w tej rozterce ducha przeważnie grałem w karty” – wspominał. Mimo to po studiach wyjeżdżał na stypendia, podjął pracę w Klinice Pediatrycznej i publikował artykuły naukowe. W 1904 roku poślubił Zofię Pareńską, muzę Stanisława Wyspiańskiego.
Ciągnęło go do cyganerii. Wychowywał się przecież w domu otwartym na kulturę, sztukę i muzykę. Przyjął pseudonim „Boy” i rozpoczął działalność w kabarecie „Zielony Balonik”. W swoich słynnych „Słówkach” – swego rodzaju kronikach z życia Krakowa – poruszał aktualne tematy, wytykał pruderię. Wielokrotnie wyrażał sprzeciw wobec stereotypów. Odznaczał się niezwykłą lekkością pióra, swobodą językową oraz inteligentnym dowcipem. Wiele jego puent wkradło się do języka Polaków, choćby słynne: „W tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz”. Doceniano go także jako tłumacza literatury francuskiej. Stojąc w opozycji do młodopolskich założeń i zainteresowań, tłumaczył francuskich filozofów, a także Moliera i Balzaca. Przekładając na polski „Żywoty pań swawolnych” Brantôma, wywołał powszechne zgorszenie. Nazwano go nawet „erotomanem”.
Tadeusz zajmował się nie tylko translatoryką, ale też pisał teksty z pogranicza historii i teorii literatury, artykuły krytycznoliterackie i recenzje teatralne. No i biografie, w których dążył do tworzenia pełniejszych portretów, choćby za cenę skandalu – jak w przypadku biografii Narcyzy Żmichowskiej, gdzie miał czelność zasugerować relacje seksualne pisarki z kobietami.
W 1922 roku Żeleński zamieszkał w Warszawie. Pracował jako kierownik literacki Teatru Polskiego. W stolicy jeszcze odważniej wyrażał swoje liberalne poglądy, co szczególnie nie podobało się środowiskom katolickim. A gdy zjednoczył siły z Ireną Krzywicką –protestom i oburzeniu nie było końca.

Ona, on i powszechne zgorszenie
Gdy w czerwcu 1927 roku „Wiadomości Literackie” zleciły Krzywickiej przeprowadzenie wywiadu z Boyem, Irena była młodą mężatką oczekującą dziecka. Tadeusz był po pięćdziesiątce, męczyła go depresja oraz blokada twórcza. Dziennikarce wydał się stary i posępny, jednak po latach wspominała: „I oto w najmniej odpowiedniej chwili, jak na złość (…), dopadła mnie miłość, i to taka ostateczna, dożywotnia. Nie od razu zdałam sobie z niej sprawę, sama możliwość tej sytuacji wydawała mi się potworna, ale od czasu tego wywiadu, nie przyznając się do tego przed sobą, czekałam na telefon Boya”. On był zajęty uwodzeniem aktorek, więc telefonu się nie doczekała – musiała sama zadzwonić. Wpadł na kawę, potem razem spacerowali. Kierując się do słynnej kawiarni Ziemiańska, wiedzieli już, że połączyło ich coś wyjątkowego. Później chodzili do Ziemiańskiej regularnie, a tam spotykali się ze skamandrytami. Zofia Pareńska i Jerzy Krzywicki wiedzieli o relacji Tadeusza i Ireny. Przymykali oko, zresztą oboje mieli na koncie swoje flirty i romanse. Małżonkowie byli tolerancyjni, ale Warszawa plotkowała o Żeleńskim i Krzywickiej.
Irena mówiła, że „nie lubi niewykorzystanych szans”. Miała wielki apetyt na życie i nowe doświadczenia. On, choć pisywał teksty pełne humoru, prywatnie był wiecznie sponiewierany przez stany depresyjne. Mieli różne charaktery, ale fascynacja intelektualna i seksualna niezwykle ich do siebie przyciągały. Spędzali czas w Podkowie Leśnej, w tętniącem życiem willi i pełnym zieleni ogrodzie, gdzie Tadeusz pielił grządki i wyrywał chwasty. Parę łączyły podobne liberalne przekonania i poczucie misji. Także fascynacja twórczością Marcela Prousta. Oboje pisali o prawach kobiet, podziemiu aborcyjnym i konieczności zalegalizowania aborcji dla dobra Polek, zwłaszcza tych ubogich. Sugerowali śluby cywilne, podważali tradycyjne wyobrażenie o małżeństwie i kult matki-Polki. Niektórzy złośliwie zauważali, że to sypianie z Żeleńskim zapewniło Krzywickiej miejsce w świecie literackim i stolik w Ziemiańskiej. Tymczasem Irena była szalenie inteligentną publicystką i reportażystką, o świetnym piórze i nadzwyczajnej odwadze w wyrażaniu kontrowersyjnych opinii. Nie potrzebowała swojego kochanka ani jego pozycji, by błyszczeć. Ani by gorszyć. Jednak to ze wspólnych inicjatyw
Gdy w czerwcu 1927 roku „Wiadomości Literackie” zleciły Krzywickiej przeprowadzenie wywiadu z „Boyem”, Irena była młodą mężatką oczekującą dziecka. Tadeusz był po pięćdziesiątce, męczyła go depresja i blokada twórcza. Dziennikarce wydał się stary i posępny, jednak po latach wspominała: „I oto w najmniej odpowiedniej chwili, jak na złość (…), dopadła mnie miłość, i to taka ostateczna, dożywotnia. Nie od razu zdałam sobie z niej sprawę, sama możliwość tej sytuacji wydawała mi się potworna, ale od czasu tego wywiadu, nie przyznając się do tego przed sobą, czekałam na telefon Boya”. On był zajęty uwodzeniem aktorek, więc telefonu się nie doczekała – musiała sama zadzwonić. Wpadl na kawę, potem razem spacerowali. Kierując się do słynnej kawiarni Ziemiańska, wiedzieli już, że połączyło ich coś wyjątkowego. Później chodzili do Ziemiańskiej regularnie, a tam spotykali się ze skamandrytami.
Zofia Pareńska i Jerzy Krzywicki wiedzieli o relacji Tadeusza i Ireny. Przymykali oko, zresztą oboje mieli na koncie swoje flirty i romanse: na przykład Zofia była przez wiele lat związana z Witkacym. Małżonkowie byli tolerancyjni, ale Warszawa plotkowała o Żeleńskim i Krzywickiej.
Irena mówiła, że „nie lubi niewykorzystanych szans”. Miała wielki apetyt na życie i nowe doświadczenia. On, choć pisywał teksty pełne humoru, prywatnie był wiecznie sponiewierany przez stany depresyjne. Mieli różne charaktery, ale fascynacja intelektualna i seksualna niezwykle ich do siebie przyciągały. Spędzali czas w Podkowie Leśnej, w tętniącem życiem willi i pełnym zieleni ogrodzie, gdzie Tadeusz pielił grządki i wyrywał chwasty. Parę łączyły podobne liberalne przekonania i poczucie misji. Także fascynacja twórczością Marcela Prousta. Oboje pisali o prawach kobiet, podziemiu aborcyjnym i konieczności zalegalizowania aborcji, dla dobra Polek, zwłaszcza tych ubogich. Sugerowali śluby cywilne, podważali tradycyjne wyobrażenie o małżeństwie i kult matki-Polki. Niektórzy złośliwie zauważali, że to sypianie z Żeleńskim zapewniło Krzywickiej miejsce w świecie literackim i stolik w Ziemiańskiej. Tymczasem Irena była szalenie inteligentną publicystką i reportażystką, o świetnym piórze i nadzwyczajnej odwadze w wyrażaniu kontrowersyjnych opinii. Nie potrzebowała swojego kochanka ani jego pozycji, by błyszczeć. Ani by gorszyć. Jednak to ze wspólnych inicjatyw, jak stworzenie w Warszawie pierwszej kliniki świadomego macierzyństwa, była najbardziej dumna.
Relacja przetrwała aż do wybuchu II wojny światowej. Nigdy nie zdecydowali się na rozwody. Tuż przed wojną wypoczywali razem w Zakopanem. Irena czuła, że miała wszystko. I 1 września niemal wszystko straciła. Tadeusz wyjechał do Lwowa, gdzie w lipcu 1941 roku został rozstrzelany. Tamtej nocy Irena czuła, że Żeleński umierał. Gdy odebrała telefon z informacją o jego śmierci (dzwonił Antoni Słonimski, na prośbę Zofii), była już w cichej rozpaczy, ale nie w szoku. W czasie wojny miała lewe papiery, ale musiała uciekać. W 1943 roku zmarł jej syn Piotr. Szukając schronienia, trafiła pod dach Zofii, żony Żeleńskiego...
Z miłości do Tadeusza nie wyleczyła się nigdy. W 1962 roku wyjechała z Polski i już nie wróciła. 30 lat później ukazały się jej „Wyznania gorszycielki”. Irena Krzywicka dożyła sędziwego wieku. Zmarła we Francji, 12 lipca 1994 roku, mając 95 lat.
Źródła:
- https://1943.pl/artykul/irena-krzywicka-prywatne-zycie-skandalistki/
- https://culture.pl/pl/tworca/irena-krzywicka
- https://culture.pl/pl/tworca/tadeusz-boy-zelenski