To ona miała być pierwszą influencerką Europy. „Woda królowej Węgier” odmładzała i czyniła cuda!

Działała jak perfum, tonik, lek i kosmetyk przeciwzmarszczkowy w jednym. „Woda królowej Węgier” przez stulecia uważana była za cudowny specyfik, który odmładzał, leczył i upiększał. Choć legenda głosi, że stworzyła ją sama Elżbieta Łokietkówna, dziś wiemy, że prawda wygląda… nieco inaczej.
- Polska królowa Węgier
- Chwyt marketingowy
- Receptura na wszystko
- Rozmaryn, spirytus i siła sugestii
- Zapach, który zawojował Europę
- Od średniowiecznego mitu do współczesnej kosmetyczki
Polska królowa Węgier
Elżbieta Łokietkówna, córka króla Władysława Łokietka, była nie tylko żoną węgierskiego króla Karola Roberta i matką przyszłego władcy Polski – Ludwika Węgierskiego. Była także jedną z najbardziej wpływowych kobiet swojej epoki. Jej życie, pełne dramatów, politycznych intryg i charyzmatycznego przywództwa, zainspirowało późniejsze pokolenia… a także kreatywnych perfumiarzy i aptekarzy. To właśnie jej postać stała się bohaterką legendy o cudownym kosmetyku – larendogrze.
Według tej historii, Elżbieta – już jako dojrzała kobieta, cierpiąca na podagrę i osłabiona wiekiem – miała spotkać tajemniczego pustelnika. Ten przekazał jej recepturę mikstury z rozmarynu i alkoholu, która miała nie tylko przywrócić zdrowie, ale i urodę. Efekt był ponoć tak zdumiewający, że królowa odmłodniała o kilka dekad. Jej uroda miała rozkwitnąć do tego stopnia, że rękę wdowy zaczął ubiegać się nawet władca Polski. Czy to prawda? Raczej nie – ale nie można odmówić tej historii uroku.
Chwyt marketingowy
Choć legenda przypisuje wynalezienie larendogry królowej Elżbiecie, faktyczne korzenie mikstury sięgają najpewniej XVII-wiecznej Francji. W czasach, gdy perfumiarstwo przeżywało tam prawdziwy rozkwit, a dwór Ludwika XIV zachwycał się wonnościami, potrzebna była opowieść – piękna, szlachetna, o wysokim rodowodzie. I tak właśnie narodziła się „woda królowej Węgier”.
Francuscy perfumiarze twierdzili, że znaleźli starą recepturę w bibliotece na Cyprze. Spisana miała być rzekomo przez samą królową Elżbietę. Połączenie czystej wódki i świeżego rozmarynu, macerowanych i destylowanych przez kilkadziesiąt godzin, miało skutkować nie tylko wykwintnym zapachem, ale i realnym działaniem leczniczym. Przepis miał leczyć z chorób, poprawiać samopoczucie, a przede wszystkim – działać odmładzająco. I choć dziś wiemy, że historia ta była marketingowym chwytem, to trzeba przyznać – zadziałała doskonale.
Przeczytaj również: Jak dbano o higienę w Wersalu? Dziwne praktyki na królewskim dworze.
Receptura na wszystko
Woda królowej Węgier, czyli larendogra (nazwa pochodzi od francuskiego l'eau de la reine d’Hongrie), była przez stulecia czymś więcej niż tylko pachnidłem. W zależności od wersji mogła być tonikiem do twarzy, środkiem leczniczym, perfumami lub nawet nalewką do picia. Jej podstawowy skład to zawsze wysokoalkoholowy destylat z ziół, przede wszystkim z rozmarynu – rośliny znanej już w starożytności ze swoich właściwości odmładzających i antybakteryjnych.
Z czasem do larendogry zaczęto dodawać także lawendę, tymianek, a nawet egzotyczne przyprawy – jak cynamon, gałkę muszkatołową i drzewo sandałowe. W XIX wieku znano już różne wersje tego kosmetyku: tzw. „wodę białą” i „wodę czerwoną”. Każda z nich miała nieco inne właściwości, ale cel pozostawał ten sam – piękna, świeża, promienna cera i dobre samopoczucie. Używano jej nie tylko do przemywania twarzy, ale też jako środka na omdlenia, bóle głowy, nudności czy nerwice.

Rozmaryn, spirytus i siła sugestii
Dziś skład larendogry nie wydaje się specjalnie tajemniczy: zioła i alkohol. Ale warto pamiętać, że w czasach, gdy kosmetyki były luksusem, a medycyna opierała się bardziej na ziołolecznictwie niż na nauce akademickiej, takie połączenie mogło rzeczywiście działać. Alkohol działał konserwująco i oczyszczająco, zaś rozmaryn, lawenda czy tymianek – miały potwierdzone właściwości lecznicze. Działały przeciwzapalnie, odkażająco i uspokajająco. W efekcie larendogra rzeczywiście mogła poprawić kondycję skóry i samopoczucie.
Nie bez znaczenia była też moc sugestii. Stosowanie „wody królowej Węgier” wiązało się z pewnym rytuałem, chwilą dla siebie, luksusem i... iluzją odmłodzenia. Dziś psychologia jasno pokazuje, że wiara w skuteczność danego kosmetyku realnie wpływa na jego działanie – poprawiając nastrój, samopoczucie i ocenę własnego wyglądu. Może więc larendogra nie była tylko kosmetykiem, ale również formą terapeutycznego self-care?
Zapach, który zawojował Europę
Larendogra była modna przez ponad 200 lat – od XVII wieku aż do czasów Napoleona. Używały jej damy dworu, królowie, arystokratki i zamożne mieszczki. Woda królowej Węgier była obecna w domowych apteczkach, toaletkach i sekretarzykach. Popularność straciła dopiero wtedy, gdy na rynek wkroczyły nowe zapachy: woda lawendowa i kolońska, które miały lżejszą kompozycję i były łatwiejsze do masowej produkcji.
Choć larendogra zniknęła z głównego nurtu kosmetycznego, jej dziedzictwo przetrwało. Uznawana jest dziś za jedne z pierwszych nowożytnych perfum, które miały nie tylko pachnieć, ale też pielęgnować. Jej wpływ widać w dzisiejszych kosmetykach naturalnych – wodach kwiatowych, tonikach ziołowych czy zapachowych mgiełkach.
Od średniowiecznego mitu do współczesnej kosmetyczki
Choć historia „wody królowej Węgier” to w dużej mierze pięknie opakowana legenda, trudno odmówić jej uroku. Opowieść o kobiecie, która dzięki mądrości, kontaktowi z naturą i odrobinie magii odzyskała zdrowie i urodę, przemawia do nas do dziś.
Co ciekawe, larendogra wraca dziś do łask. W erze świadomej pielęgnacji, kiedy coraz więcej osób sięga po naturalne rozwiązania, stare receptury zyskują nowe życie. W sieci znaleźć można przepisy na domowe wersje „wody królowej Węgier” oparte na ekologicznych składnikach i tradycyjnych technikach. Niektóre manufaktury kosmetyczne wypuszczają własne interpretacje eliksiru królowej, łącząc dawną legendę z nowoczesnym podejściem do pielęgnacji.
Źródła:
- Janicki K., Damy polskiego imperium. Kobiety, które zbudowały mocarstwo, Kraków 2017.
- https://uroda.medonet.pl/kosmetyki/kosmetyki-do-twarzy/woda-krolowej-wegier-odmladza-o-wiele-lat-to-panaceum-na-zmarszczki/mjh3drh
- https://www.britannica.com/plant/rosemary
- https://www.researchgate.net/publication/294728699_Perfumery_from_Myth_to_Antiquity