Jak słuchowisko radiowe wywołało panikę. Amerykanie byli przekonani, że Marsjanie zaatakowali Ziemię

Słuchowiska radiowe były bardzo popularną formą rozrywki. W Stanach Zjednoczonych w latach 30-tych niezwykle lubianym było słuchowisko „Wojna Światów” na podstawie powieści fantazy H.G. Wellsa. Opisy były tak rzeczywiste, że część słuchaczy uwierzyła, właśnie są świadkami najechania Ziemi przez Marsjan. Miała wybuchnąć panika…
Z tego artykułu dowiesz się:
Słuchowisko, które zatrzęsło Ameryką
30 października 1938 roku, w przededniu Halloween, amerykańska stacja radiowa CBS wyemitowała słuchowisko „Wojna Światów” w reżyserii Orsona Wellesa. Audycja była adaptacją powieści H.G. Wellsa, ale zrealizowano ją w formie realistycznego serwisu informacyjnego. Słuchacze, którzy włączyli radio już po rozpoczęciu programu, mogli odnieść wrażenie, że właśnie są świadkami najechania Ziemi przez Marsjan.
Według legendy, która przez dekady funkcjonowała w mediach, słuchowisko wywołało masową panikę. Tysiące ludzi miały uciekać z domów, a w panice miało dojść nawet do samobójstw. Opowieść ta stała się jednym z najbardziej znanych przykładów wpływu mediów na społeczeństwo. Ale czy rzeczywiście tak było?
O tym, jak artykuł w prasie wywołał panikę przeczytasz tutaj.
Ile osób naprawdę słuchało „Wojny Światów”?
Jednym z kluczowych argumentów podważających tezę o masowej panice jest słuchalność audycji. Według późniejszych badań firmy CE Hooper, w czasie nadawania słuchowiska zapytano telefonicznie 5 tysięcy Amerykanów, czego aktualnie słuchają. Okazało się, że tylko 2% badanych podało „Wojnę Światów”. To podważa tezę, jakoby 12 milionów osób miało śledzić program, a dziesiątki tysięcy wpaść w panikę.
Dodatkowo, w tym samym czasie nadawano niezwykle popularne komediowe show brzuchomówcy Edgara Bergena, które przyciągało większą część słuchaczy. Skąd więc wzięła się legenda o histerycznej reakcji społeczeństwa?
Prasa kontra radio – prawdziwa wojna mediów
Na przełomie lat 20. i 30. radio zaczęło wypierać prasę jako główne źródło informacji. Dzienniki, które początkowo traktowały radio jako sprzymierzeńca, szybko dostrzegły w nim groźnego rywala. W 1933 roku doszło nawet do formalnego porozumienia, które miało ograniczyć czas antenowy przeznaczony na wiadomości. Jednak stacje radiowe nie zamierzały się podporządkować.
Po emisji „Wojny Światów” prasa natychmiast wykorzystała sytuację, publikując tysiące artykułów o rzekomej panice. Gazety należące do Associated Press prześcigały się w dramatycznych relacjach, przedstawiając audycję jako narodową tragedię. Jednak w kolejnych dniach te same media nie wracały już do tematu, nie publikowały żadnych doniesień o hospitalizacjach czy pozwach sądowych. To sugeruje, że historia była mocno podkoloryzowana.

Czy panika faktycznie miała miejsce?
Nie można powiedzieć, że słuchowisko nie wywołało żadnych reakcji. Policja i redakcje rzeczywiście odnotowały wzmożoną liczbę telefonów od zaniepokojonych słuchaczy – szacuje się, że było ich o około 40% więcej niż zwykle. Część osób mogła także wyjść z domów w obawie przed nieznanym zagrożeniem.
Jednak zgodnie z badaniami Radio Project, tylko 1/3 przestraszonych słuchaczy sądziła, że inwazja dotyczy Marsjan. Większość myślała, że chodzi o katastrofę naturalną lub atak niemiecki, co w przededniu II wojny światowej było znacznie bardziej prawdopodobne.
Podsumowując, „Wojna Światów” rzeczywiście wprowadziła część Amerykanów w błąd, ale skala paniki była znacznie mniejsza, niż głosi legenda. To doskonały przykład tego, jak media potrafią kreować rzeczywistość – nawet jeśli nie nadciągają Marsjanie.
Źródło
Chilton M., The War of the Worlds panic was a myth [w:] „The Telegraph” 15.04.2016.