Kawior, egzotyczne owoce, żywe prosięta i najlepsze trunki. Karnawał elit II Rzeczpospolitej

Karnawał w II Rzeczypospolitej był okresem intensywnych zabaw, które w wyższych sferach przybierały wyjątkowo wystawny charakter. Wśród arystokracji, ziemiaństwa i elity intelektualnej bale trwały często do białego rana, a ich splendor podkreślały eleganckie stroje, wykwintne jedzenie i surowo przestrzegane zasady etykiety.
Z tego artykułu dowiesz się:
Elitarny początek karnawału
Sezon karnawałowy rozpoczynał się od hucznych bali sylwestrowych. Najbardziej prestiżowe odbywały się na Zamku Królewskim w Warszawie, gdzie prezydent Ignacy Mościcki organizował eleganckie przyjęcia noworoczne. Goście, obsługiwani przez lokajów w strojach z czasów Stanisława Augusta, raczyli się wyśmienitymi potrawami przygotowanymi wyłącznie z krajowych produktów.
Równie prestiżowe były bale organizowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych w pałacu Brühla. Na czele przygotowań stała żona ministra Józefa Becka, Jadwiga, dbająca o każdy detal – od menu po dekoracje. Bale te miały nie tylko bawić, ale także stanowić wizytówkę Polski przed zagranicznymi dyplomatami.
Czytaj także o zwyczajach karnawałowych chłopstwa tutaj.
Moda na parkietach – olśniewające kreacje i elegancka etykieta
Karnawał w wyższych sferach nie tylko wymagał odpowiedniego stroju, ale był również okazją do zaprezentowania najnowszych trendów. Suknie wieczorowe w latach 20. i 30. cechowały się dwoma dominującymi stylami:
- Obcisłe kreacje o „wężowej linii” – podkreślające sylwetkę, często z trenem i udrapowaniami,
- Balowe krynoliny – bogato zdobione falbanami, szyte z tiulu, koronki lub szyfonu.
Początkowo modne były głębokie dekolty i odsłonięte ramiona, jednak z czasem zaczęto preferować bardziej zabudowane fasony z bufiastymi rękawami.
Panowie obowiązkowo pojawiali się we frakach, które należało uzupełnić lakierowanymi pantoflami oraz białymi rękawiczkami – trzymanymi w kieszeni, gdyż nie wypadało dotykać partnerki gołą dłonią. Cylinder i czarna peleryna na jedwabnej podszewce były nieodłącznym elementem stroju, a wychodzenie w fraku na ulicę było surowo zabronione.
Mniej zamożni dżentelmeni mogli korzystać z wypożyczalni eleganckich ubrań. Znany poeta Jan Lechoń wielokrotnie ubierał się w stroje z Domu Mody Bogusława Hersego, nazywanego „polskim Diorem”. Jego suknie nosiły najwybitniejsze aktorki, w tym Hanka Ordonówna, a każda dama marzyła o kreacji od Hersego, która mogłaby posłużyć na cały sezon balowy – po kilku odpowiednich przeróbkach.
Wykwintne menu i luksusowe trunki
Bale karnawałowe były nie tylko świętem tańca, ale także okazją do kosztowania wyrafinowanych dań. Stoły uginały się pod wykwintnymi potrawami, których ceny były zawrotne jak na ówczesne standardy. W restauracji „Victoria” na Jasnej 26 za noworoczną kolację można było zamówić:
- Łososia z rusztu – 5 zł,
- Polędwicę po angielsku – 4 zł,
- Zająca w śmietanie z buraczkami – 4 zł,
- Mrożonego ananasa – aż 6 zł, co czyniło go jednym z największych rarytasów.
Dla porównania, w restauracji „Pod Wiechą” cena ananasa wynosiła „tylko” 3 zł, co sugerowało hierarchię lokali w ówczesnej Warszawie.
Wódka lwowskiej wytwórni Baczewski była niekwestionowanym królem alkoholi. W ekskluzywnych lokalach, takich jak „Adria” czy „Oaza”, serwowano także wytrawne wina, które kosztowały nawet 300 zł za butelkę – równowartość miesięcznej pensji nauczyciela lub urzędnika.

Bale pełne ekstrawagancji
Najbardziej prestiżowe wydarzenia karnawałowe, jak Bal Mody w Hotelu Europejskim, przyciągały śmietankę towarzyską. W jego trakcie wybierano Króla i Królową Balu – najpiękniej ubranych uczestników, co stanowiło okazję do promocji domów mody.
Niektóre bale oferowały oryginalne atrakcje. W pałacu Kronenberga w 1938 roku goście podziwiali… żywe prosię, symbol pomyślności, którego szczecina miała zapewnić szczęście na cały rok. Jednakże zwierzę nie doczekało dorosłości – zostało szybko skonsumowane, co nie wróżyło najlepiej na przyszłość…
Podczas bali organizowanych przez Akademię Sztuk Pięknych obowiązywały kostiumy tematyczne. Pisarz Jarosław Iwaszkiewicz zasłynął jako poławiacz pereł – przebrany jedynie w sieci rybackie. Z kolei na balu lwowskiego 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich panie otrzymywały bukiety kwiatów… przywiezione na grzbiecie klaczy o imieniu Grażyna, specjalnie wprowadzonej na salę balową hotelu George.