Seks w służbie Hitlera. Tak wyglądała „polityka łóżkowa” Trzeciej Rzeszy

Seks to sprawa prywatna? Nie w Trzeciej Rzeszy. W hitlerowskich Niemczech intymność została podporządkowana ideologii, a łóżko stało się miejscem bitwy o „czystość rasową” i przyrost naturalny. Państwo chciało decydować, kto może się kochać, z kim, w jakim celu - i najlepiej, żeby było z tego czwarte dziecko.
- Aryjska rozrodczość obowiązek
- Sterylizacja, eutanazja, eugenika
- Lebensborn
- Absurdy propagandy
- Kobieta według Hitlera
- Bibliografia
Aryjska rozrodczość obowiązek
Władze nazistowskich Niemiec bardzo szybko zorientowały się, że kontrola nad sferą seksualną to potężne narzędzie inżynierii społecznej. Seks, zamiast być przejawem prywatnych emocji, miał służyć celom politycznym. Rodzenie dzieci nie było już tylko kwestią rodzinną - stawało się obowiązkiem wobec narodu.
Kobiety, zwłaszcza młode i rasowo „czyste”, były zachęcane (czy raczej - przymuszane) do wczesnego zawierania małżeństw i rodzenia dzieci. Za czwarte dziecko można było liczyć na specjalne przywileje, a nawet order. Matki wielodzietne chwalono publicznie, nazywano je „bohaterkami narodu”.
Jednocześnie kobiety były systemowo wypychane z rynku pracy i życia publicznego. Nie mogły być nauczycielkami, adwokatkami czy lekarkami. Ich miejsce było przy kuchni i w porodówce. Jak głosiła propaganda: „światem kobiety jest rodzina, światem mężczyzny - państwo”. Wszystko po to, aby Niemcy odzyskały demograficzną potęgę, a przyszli żołnierze mieli silne geny.
Sterylizacja, eutanazja, eugenika
Podczas gdy jednych zachęcano do płodzenia dzieci, inni byli dosłownie eliminowani z puli genetycznej. Przymusowa sterylizacja dotknęła setki tysięcy osób - chorych psychicznie, niewidomych, epileptyków, alkoholików czy nawet tych uznanych za „moralnie opóźnionych”. Lekarze mogli zdecydować o pozbawieniu kogoś płodności w 15 minut - na podstawie ogólnikowego wniosku.
Kobiety szczególnie dotkliwie odczuwały skutki tych decyzji. Bezpłodność oznaczała dla nich nie tylko traumę fizyczną, ale też prawną niemożność zawarcia małżeństwa. A w systemie, w którym bycie żoną i matką było głównym wyznacznikiem wartości kobiety, była to niemal społeczna śmierć.
Niepełnosprawne noworodki usypiano, często za zgodą - lub wręcz na prośbę - rodziców. Z czasem eutanazję rozszerzono na osoby dorosłe, a kulminacją tego „programu higieny rasowej” było ludobójstwo w obozach zagłady. Wszystko zaczęło się w lekarskich gabinetach i urzędowych komisjach.
Lebensborn
Jedną z najbardziej tajemniczych instytucji Trzeciej Rzeszy był podległy SS Lebensborn - sieć domów porodowych stworzonych z myślą o „czystych rasowo” matkach. Choć krążyły o nich legendy jako o „hodowlach aryjczyków” lub „burdelach SS”, w rzeczywistości były to dość przyziemne placówki - i zarazem narzędzie propagandy.
Część kobiet trafiała tam z wyboru, część z konieczności. Połowę pensjonariuszek stanowiły żony oficerów SS, a druga połowa – samotne matki, które spełniały surowe kryteria rasowe. Aby zostać przyjętą, kobieta musiała udowodnić „czystość krwi” aż do 1800 roku i przejść przez medyczną selekcję.
W Lebensbornie urodziło się około 18 tysięcy dzieci, a 90 tysięcy objęto opieką. Część z nich stanowiły porwane z Polski czy Francji młode dziewczęta, które - po stwierdzeniu „dobrego materiału genetycznego” - germanizowano. Himmler marzył o tym, by Lebensborn „wyhodował” 400 tysięcy przyszłych żołnierzy SS. Rzeczywistość nie spełniła tych ambicji.

Absurdy propagandy
Trzecia Rzesza miała obsesję na punkcie seksu - ale tylko tego „pożytecznego” i zgodnego z linią partii. Kobiety miały być czyste, macierzyńskie i skromne. Mężczyźni - silni, płodni i gotowi na poświęcenie. Wszystko inne - masturbacja, homoseksualizm, związki międzyrasowe, nadmierna czułość - było uznawane za zboczenie lub słabość.
Z jednej strony zakazywano publicznej reklamy prezerwatyw i krytykowano stosunki przedmałżeńskie. Z drugiej - na zlotach młodzieżowych promowano jednorazowy seks „dla dobra narodu”, a członkowie Hitlerjugend i Związku Niemieckich Dziewcząt masowo zachodzili w ciążę. Hasło „Nie każda może mieć męża, ale każda może urodzić dziecko” przestało być metaforą.
W wojsku rozdawano prezerwatywy, aby zapobiegać chorobom wenerycznym, ale jednocześnie zakazywano kontaktów seksualnych z robotnicami przymusowymi. Tylko że jeśli niemiecki żołnierz zgwałcił Polkę - przymykano na to oczy. W Norwegii i Danii fraternizacja była wręcz mile widziana. Około 90 tysięcy Norweżek spotykało się z Niemcami, z czego 9 tysięcy urodziło dzieci.
Przeczytaj również: Tak wyglądał dzień z życia kobiety w 1935 roku. Praca od rana do wieczora.
Kobieta według Hitlera
W ideologii nazistowskiej kobieta nie miała być partnerką. Miała być narzędziem w rękach państwa. Emancypacja była „żydowskim wymysłem”, a samodzielne myślenie - zbędnym dodatkiem. Idealna Niemka to ta, która rodzi, nie narzeka i wie, gdzie jest jej miejsce. Miłość? Tylko wtedy, gdy kończy się dzieckiem.
Małżeństwa bezdzietne były podejrzane. Samotni urzędnicy musieli tłumaczyć się z braku potomstwa. Odmowę posiadania dzieci karano dodatkowym podatkiem. Macierzyństwo było militarne, zimne i zorganizowane. Nie wolno było rozpieszczać dzieci, głaskać ich zbyt często, ani reagować na płacz noworodka. „Twarde dzieci stworzą twardych żołnierzy” - powtarzano.
Z czasem kobiety zaczęły mieć dość tej ideologicznej klatki. I to właśnie wśród nich, w pokoleniu urodzonym w czasie wojny, dojrzewała cicha rewolucja, która eksplodowała w latach 60. Dziś Niemcy są jednym z najbardziej liberalnych społeczeństw Europy - być może właśnie dlatego, że dobrze pamiętają, czym kończy się, gdy państwo wchodzi do sypialni.
Bibliografia
- Maiwald S., Mischler G., Seksualność w cieniu swastyki, Warszawa 2003.
- Schmitz-Köster D., W imię rasy. Dzieci dla Hitlera – mity i rzeczywistość, Warszawa 2000.
- Sigmund A.M., Seks w III Rzeszy, Warszawa 2015.
- https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/1509708,1,seks-pod-okiem-panstwa-tak-to-wygladalo-w-hitlerowskich-niemczech.read