Za jej niesamowity wdzięk, talent aktorski, piękne oczy i ciepły uśmiech, miała tysiące fanów. Znana była nie tylko z ról odgrywanych na wielkim ekranie, ale również tego, że za swoją rodziną poszłaby w ogień. Anna Przybylska od lat była kojarzona jako partnerka znanego piłkarza Jarosława Bieniuka. Nie każdy jednak wie, że aktorka miała za sobą nieudane małżeństwo.
Anna Przybylska była drugim dzieckiem Krystyny i Bogdana Przybylskich. Jej starsza o 4 lata siostra Agnieszka, nigdy nie związała się ze światem show-biznesu. Gdy Krystyna była w ciąży, przeczuwała, że urodzi chłopca, Łukasza. Miał się z nią nawet założyć lekarz pogotowia o wódkę, który mimo wszystko przeczuwał dziewczynkę. I rzeczywiście 26 grudnia 1978 r. o trzeciej nad ranem pojawiła się Ania.
Wychowywała się w gdyńskim mieszkaniu przy ul. Bosmańskiej otoczona miłością obojga rodziców. Tata pracował jako oficer marynarki wojennej, jednak bardzo mocno angażował się w życie rodzinne. Traktował swoje córki i żonę jak prawdziwe księżniczki. Mimo ciężkich czasów, które były w latach 80. rodzina Przybylskich nie narzekała nigdy na brak pieniędzy. Nawet, gdy zaczęło ich brakować, ojciec będący głową rodziny, zawsze miał odłożone fundusze na czarną godzinę.
Ania i Agnieszka były jak ogień i woda. Agnieszka była spokojnym, wyważonym dzieckiem, które raczej nie lubiło zwracać na siebie uwagi. Natomiast Ani było wszędzie pełno. Wyróżniała się bardzo dużym gadulstwem, chociaż z drugiej strony nie wymagała ciągłej uwagi ze strony rodziców. Szybko stała się samodzielna. Mała Ania lubiła chodzić do szkoły, a także brać udział w różnych akademiach, chociaż nie zaliczała się do prymusek. Od małego kochała scenę, ponieważ już wtedy uczęszczała na zajęcia do zespołu wokalno-tanecznego Jantarki.
Po szkole podstawowej kontynuowała edukację w IX Liceum Ogólnokształcącym im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Gdyni, które ukończyła w 1997 r. Wtedy też zdecydowała się na studia na Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, wybierając kierunek pedagogiki obronnej. Szybko okazało się, że nie jest to jej życiowa ścieżka i studia porzuciła już po pierwszym roku.
Radosław Piwowarski pierwszy odkrył wielki talent Ani
W roli aktorki Ania Przybylska debiutowała w 1997 r. Jednak kilka lat wcześniej pracowała jako modelka w agencji Perfect Studio. Odkrywcą jej talentu był reżyser Radosław Piwowarski. Ania zagrała w jego filmie “Ciemna strona Wenus”, zagrała ona tam postać “Suczki”. Reżyser od razu przepadł w jej charakterystycznym głosie, który usłyszał podczas castingu, a także w jej ciemnych oczach. Ania wtedy miała 16 lat, jednak Radosław Piwowarski zdecydował się wziąć ją pod swoje skrzydła, dbając o nią, jak o swoje filmowe dziecko.
Zaraz potem Ania Przybylska dostała rolę Marylki w kultowym serialu Złotopolscy. To właśnie wtedy zauroczyła swoją osobą szerszą publikę, a jej kariera nabrała rozpędu. Kolejne lata przyniosły jej role w takich produkcjach jak “Sezon na leszcza”, “Daleko od noszy”, “Kariera Nikosia Dyzmy”, “Dzień świra”, “Superprodukcja”, “Dlaczego nie!”, “Kryminalni”, czy też “Klub szalonych dziewic”.
Ania Przybylska była wielokrotnie nagradzana nie tylko za swój talent aktorski, ale również wyjątkową osobowość. Aktorka była zdobywczynią m.in. statuetki Melonika na Festiwalu Dobrego Humoru, za rolę serialu “Daleko od noszy”, czy też “otrzymała “Diamentowy Klaps Filmowy” na festiwalu Orange Kino Letnie Sopot-Zakopane. Natomiast w roku, w którym zmarła otrzymała tytuł “Najpiękniejszej Polki 2013” w plebiscycie Viva! Najpiękniejsi.
Ania Przybylska i jej pierwsza miłość
Fani kojarzą przede wszystkim piękną aktorkę w długiej i głębokiej relacji z Jarosławem Bieniukiem. Okazuje się jednak, że Ania Przybylska była wcześniej w dwóch poważnych związkach, w których jeden z nich został przypieczętowany przysięgą małżeńską.
Jej pierwszą miłością był o 4 lata starszy Jacek, którego zapoznała po premierze “Ciemnej strony Wenus”. Bardzo szybko ich relacja stała się poważna, ponieważ młoda aktorka po kilku miesiącach związku postanowiła się do niego przeprowadzić. Wcześniej jej ukochany był związanych z Gosią Rudowską, która ostatecznie pełniła rolę menadżerki Ani. Aktorka w czasie przeprowadzki miała zaledwie 18 lat, co oczywiście spotkało się z dużym niezadowoleniem ze strony mamy.
Ania dwa lata wcześniej straciła ojca, który również zmarł na nowotwór. Jego śmierć spowodowała, że aktorka jeszcze bardziej pokochała życie. Wtedy również postanowiła sobie, że nie będzie zbyt długo czekać na zostanie matką, ponieważ bała się, że też zostawi swoje małe dzieci.
Relacja z Jackiem była dość ciekawa, ponieważ we wspomnieniach mówiła, że ukochany traktował ją jak dziecko. Przypominał o tym, by dobrze się odżywiała, czy ciepło ubrała. To dla niego zrezygnowała ze swoich marzeń o życiu w stolicy, a także pójściu na aktorstwo. Wiele razy się kłócili, co kończyło się nawet wyprowadzkami Ani. Jednak ta, szybko wracała do Jacka.
Niestety ich związek został wystawiony na próbę, ponieważ do Ani zaczęły spływać propozycje filmowe. Natomiast Jacek kazał je odrzucać, z czym nie zgadzała się jej menadżerka, Rudawska. Mimo wszystko postanowiła przyjąć kolejną rolę, która dotyczyła filmu “Sezon na Leszcza”. Po tej decyzji jej związek z Jackiem się rozpadł.
Szybki ślub i szybki rozwód
Niedługo potem Ania Przybylska poznała drugiego ukochanego, którym był Dominik Zygra, tenisista i biznesmen. Aktorka była bardzo zakochana w Dominiku. Spędzali oni ze sobą każdą wolną chwilę, dlatego decyzja o ślubie wydawała się naturalnym krokiem. Tym bardziej że wyszła ona bardziej z inicjatywy samej Ani. 24 czerwca 2000 roku powiedzieli sobie sakramentalne “Tak” w kościele pw. Ducha Świętego w Gdyni.
Niestety sielanka nie trwała zbyt długo, ponieważ bardzo szybko się rozstali. Znajomi pary widzieli, jak ci kłócą się jeszcze przed ślubem. Każde z nich miało wizję idealnego małżeństwa, która kompletnie mijała się z rzeczywistością. Ponownie trafiła na partnera, który chciał mieć ją tylko dla siebie. Ona chciała grać w filmach, realizować się, a on jej to utrudniał, co kończyło się kłótniami.
Małżeństwo zakończyło się zaledwie po roku. Oboje przyznali, że byli niedojrzali do tak poważnej relacji, w której się męczyli. Aktorka stwierdziła, że za bardzo chciała być już spełnioną żoną. Jednak jej marzenia prysnęły jak bańka mydlana. Jak się okazało, prawdziwa miłość czekała tuż za rogiem.
Poznała Jarosława przed swoim ślubem
Ania Przybylska i Jarosław Bieniuk poznali się w sopockim klubie. Oboje byli tam ze swoimi znajomymi, jednak między nimi już miało coś zaiskrzyć. Mimo wspólnej rozmowy i wymiany różnych żartów, do niczego nie doszło. Wszak Ania właśnie szykowała się do ślubu z Dominikiem. Później aktorka jeszcze przez kilka miesięcy mijała się z Bieniukiem, szczególnie w Trójmieście.
Aktorka zaczęła się spotykać na poważnie z Bieniukiem, zanim jeszcze uzyskała oficjalnie rozwód, chociaż sprawa była już w toku. I tym razem Ania nie chciała czekać z rozwojem swojego związku. Wydawać by się mogło, że młoda aktorka powinna wyciągnąć pewną naukę, że zbyt szybkie wchodzenie w relację, nie wróży nic dobrego. W tym przypadku jednak można było powiedzieć znane przysłowie “Do trzech razy sztuka”.
Ania nie tylko jeszcze jako oficjalna żona Dominika zaczęła się spotykać z Jarosławem Bieniukiem, ale już po kilku miesiącach, spodziewali się oni dziecka. To był kolejny priorytet, którym kierowała się aktorka, która wbiła sobie do głowy wczesne macierzyństwo, aby móc się nim nacieszyć. Jak się okazało, jej przewidywania były prorocze.
Oboje jednak mieli dokładnie te same wartości. Stawiali na rodzinę i świetnie oddzielali życie prywatne od medialnego. Ania walczyła jak lwica z paparazzi, którzy próbowali nagrywać z ukrycia jej dzieci. Wspólnie doczekali się w trójki dzieci: Oliwii, Szymona i Jana. Jarek był zawsze przy Ani, nie tylko przy porodach, ale towarzyszył jej w każdej ciąży. Nie było to łatwe, ponieważ aktorka przeprowadziła się za mężem, gdy ten podpisywał kolejne kontrakty z klubami piłkarskimi. Przez dwa lata mieszkali nawet w Turcji.
Piękną historię o miłości przerwał śmiertelny przeciwnik
Nie planowali ślubu w najbliższym czasie. Ania często w wywiadach mówiła, że na ślub zdecydują się dopiero jak przestaną robić karierę. Tak naprawdę bała się kolejnego zamążpójścia, do którego zraziła się będąc w pierwszym małżeństwie.
Diagnoza Ani spadła na jej rodzinę jak grom z jasnego nieba. Wcześniej aktorka uskarżała się na ciągłe zmęczenie, bóle brzucha i pleców. Jednak mimo częstych badań, nic nie wykrywano, co miało doprowadzić Anię do depresji. Nikt nie wiedział, że depresja jest również jednym z objawów raka trzustki. Zresztą przy jej trybie życia, trójki dzieci, którymi się zajmowała, wszystkie symptomy przerzucano na przemęczenie.
Pierwsza o tym, że na trzustce aktorki znajduje się jakaś zmiana, dowiedziała się jej siostra, Agnieszka Kubera. Lekarka nie chciała nic mówić Ani, żeby jej nie martwić. Zresztą sami lekarze do końca wierzyli, że jeżeli jest to zmiana, to na pewno ma ona łagodny charakter. Niestety na stole operacyjnym okazało się inaczej. Mimo że nowotwór został w całości wycięty, zaczęła się walka o życie Ani.
Aktorka miała szansę na leczenie w Chinach. Tam miała podjąć się nowatorskiej terapii komórkami macierzystymi. Jednak nie było takiej presji, a Ania bardzo chciała być z dziećmi. Ostatecznie aktorka była pod opieką lekarzy ze Stanów, ale leczenie kontynuowano w Polsce.
Niestety i to nie przyniosło dobrych skutków. Ania gasła z dnia na dzień. Jej walka trwała 18 miesięcy, jednak w ostatnich dniach, aktorka była już bardzo słaba. Zmarła w wieku 35 lat 5 października 2014 roku otoczona najbliższą rodziną. Jeszcze dzień wcześniej była na spacerze na molo, a kolejnego przyjmowała ostatnie namaszczenie od ks. Jędrzeja Orłowskiego z hospicjum. Odeszła cicho, jakby ktoś zdmuchnął świeczkę.