Kontrowersyjna budowa WTC. Obiecywano, że przetrwają uderzenie samolotu

Historia budowy wież World Trade Center jest pełna kontrowersji. Już na początkowym etapie budowy zwracano uwagę na to, że wprowadzone innowacje mogą być po prostu niebezpieczne. Władze jednak zapewniały, że jest inaczej. Budynki miały być odporne na pożar, a nawet na zderzenie z samolotem… Okazało się zupełnie inaczej!
Z tego artykułu dowiesz się:
Wieże, które zmieniły Nowy Jork
Wieże World Trade Center przez blisko trzy dekady były symbolem Nowego Jorku, ale ich budowa nie przebiegała bez przeszkód. Już na etapie planowania projekt wzbudzał liczne kontrowersje. Protestowali zarówno właściciele małych firm, którzy musieli opuścić swoje lokale, jak i wielcy deweloperzy obawiający się, że centrum miasta przeniesie się do dzielnicy finansowej.
Jeszcze większe emocje budził fakt, że deweloperem tego ogromnego przedsięwzięcia był publiczny zarząd portu Nowego Jorku i New Jersey. Prywatnym inwestorom nie przeszkadzało, gdy administracja zarządzała lotniskami czy mostami, ale konkurencja o najemców w prestiżowych biurowcach była już dla nich nie do przyjęcia. Władze miasta były jednak nieugięte – kompleks miał powstać i przyciągnąć do Nowego Jorku nowe firmy oraz prestiż.
Jednym z największych zarzutów wobec projektu były jego bezpieczeństwo i odporność na katastrofy. Krytycy, na czele z deweloperem Lawrencem Wienem, przypominali katastrofę z 1945 roku, gdy bombowiec B-25 uderzył w Empire State Building, powodując śmierć 14 osób. Wien podgrzewał atmosferę, publikując w prasie reklamy z grafikami przedstawiającymi samolot pasażerski lecący prosto na wieżowce WTC.
W odpowiedzi zarząd portu zapewniał, że wieże zaprojektowano tak, by przetrwały uderzenie Boeinga 707 – największego samolotu pasażerskiego tamtych czasów. Eksperci podkreślali, że w przypadku kolizji doszłoby jedynie do miejscowych uszkodzeń, które nie zagroziłyby stabilności budowli. Problem w tym, że rzeczywistej analizy nigdy nie przeprowadzono.
Niedociągnięcia w kwestii bezpieczeństwa
Choć budowa wież World Trade Center była przełomem w inżynierii, nie wszystkie nowatorskie rozwiązania okazały się korzystne. W pogoni za maksymalizacją powierzchni użytkowej i obniżeniem kosztów pominięto kluczowe aspekty bezpieczeństwa. Decyzje, które miały sprawić, że wieżowce będą bardziej funkcjonalne i opłacalne, w rzeczywistości uczyniły je znacznie bardziej podatnymi na zagrożenia, zwłaszcza pożary i uszkodzenia strukturalne.
Jednym z największych błędów było ograniczenie liczby klatek schodowych. Pierwotne przepisy budowlane wymagały sześciu ewakuacyjnych klatek w każdej wieży, jednak ostatecznie postanowiono zmniejszyć ich liczbę do trzech. Co gorsza, zamiast rozmieszczenia ich w różnych częściach budynku – co zwiększyłoby szanse na bezpieczną ewakuację – umieszczono je blisko siebie, w centralnym rdzeniu budynku. W przypadku pożaru lub uszkodzenia rdzenia jednoczesne zablokowanie wszystkich dróg ucieczki było bardzo prawdopodobne.
Również materiały użyte do zabezpieczenia tych klatek pozostawiały wiele do życzenia. Zamiast tradycyjnych, odpornych na ogień ścian z cegły, zastosowano cienkie płyty gipsowe. Choć spełniały minimalne wymogi, były znacznie mniej odporne na płomienie i uderzenia. W obliczu poważnej katastrofy mogły ulec szybkiemu zniszczeniu, co skutecznie odcinało ludziom drogę do ucieczki.

Konstrukcja nieodporna na wysokie temperatury
Kolejnym problemem była ochrona konstrukcji nośnej przed wysoką temperaturą. Stalowe belki, na których opierały się piętra, były pokryte warstwą ognioodpornego materiału, który nanoszono w formie natrysku. Niestety, nie przeprowadzono dokładnych testów skuteczności tej metody, a sam materiał był podatny na odpadanie w wyniku wibracji lub uderzeń. Oznaczało to, że w razie pożaru stalowe elementy mogły bardzo szybko osiągnąć temperaturę krytyczną i stracić swoją nośność.
Na domiar złego, w ramach oszczędności i nowych regulacji zrezygnowano z tzw. „wież pożarowych” – specjalnych klatek schodowych otoczonych grubymi, betonowymi ścianami z systemem wentylacyjnym usuwającym dym. Zamiast tego polegano na standardowych systemach tryskaczy przeciwpożarowych. Niestety, nie były one dostosowane do scenariusza, w którym pożar wybucha na wielu piętrach jednocześnie, jak miało to miejsce 11 września 2001 roku.
Inżynierowie WTC wprowadzili wiele przełomowych rozwiązań, które usprawniły funkcjonalność budynków. Jednak decyzje te podjęto kosztem bezpieczeństwa. Oszczędności i uproszczenia, które miały uczynić projekt bardziej rentownym, sprawiły, że w momencie katastrofy wieże okazały się znacznie bardziej kruche, niż zapewniano opinię publiczną.
Giganty, które nie przetrwały
Budowa wież World Trade Center trwała pięć lat i zakończyła się w 1973 roku. Mimo początkowej niechęci, z czasem stały się integralną częścią nowojorskiej panoramy i domem dla ponad 400 firm. Choć początkowo budynki wynajmowano głównie instytucjom publicznym, szybko zaczęły przyciągać międzynarodowe korporacje, banki i firmy inwestycyjne.
To, co miało być szczytem architektonicznej innowacji, stało się także ich największą słabością. Lekkie konstrukcje, ograniczone zabezpieczenia przeciwpożarowe i oszczędności na środkach ewakuacyjnych sprawiły, że w obliczu tragedii z 11 września 2001 roku nie były w stanie wytrzymać potężnego uderzenia samolotów i pożaru, który nastąpił.