Król bez korony, ale w pałacu. Stanisław August Poniatowski po abdykacji

Po zakończeniu swojego panowania, ostatni król Polski nie wpadł w biedę ani zapomnienie. Wręcz przeciwnie – jego „emerytura” przebiegała w zaskakująco wygodnych warunkach, choć daleko jej było do wolności. Stanisław August Poniatowski trafił pod opiekę... a raczej pod dyskretny nadzór rosyjskiego imperium.
Z tego artykułu dowiesz się:
Z Warszawy do Grodna
Rok 1795 był dla króla rokiem ostatecznego rozstania z Polską. Po upadku insurekcji kościuszkowskiej sytuacja Rzeczypospolitej stała się beznadziejna. Realną władzę w Warszawie sprawowały już wojska rosyjskie, a Katarzyna II zażądała, by Poniatowski opuścił stolicę i przeniósł się do Grodna. Oficjalnie nie jako więzień, ale w praktyce – pod stałą obserwacją.
Podróż nie była uciążliwa – monarcha otrzymał eskortę, przygotowano dla niego konie i stacje odpoczynku. W Grodnie zamieszkał w odnowionym zamku, miał do dyspozycji kilkusetosobowy dwór, własny teatr, a nawet ulubiony stół bilardowy. Otoczony rodziną, mając przy boku dawną kochankę, Elżbietą Grabowską, próbował odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Mimo luksusu król był więźniem. Jego życie było zorganizowane do najmniejszego szczegółu, a każdy gość poddawany szczegółowej kontroli. Nie był szczęśliwy, a sprawa Polski bardzo mu ciążyła. Po długim zwlekaniu, w listopadzie 1795 roku, Poniatowski oficjalnie zrzekł się tronu.
O zdradzie przyjaciela Poniatowskiego przeczytasz tutaj.
Życie w Petersburgu
Przełom nastąpił w 1796 roku, kiedy po śmierci Katarzyny II na tronie zasiadł Paweł I. Nowy car okazał wobec byłego monarchy wiele uprzejmości – zaprosił go do Petersburga, a na powitanie wysłał własnych synów. Stanisław August zamieszkał w imponującym Pałacu Marmurowym, gdzie znów otaczał go dworski ceremoniał i szacunek godny panującego władcy.
Poniatowski uczestniczył w życiu towarzyskim, przyjmował gości, a jego rezydencja stała się miejscem spotkań polskiej emigracji, rosyjskiej elity i zagranicznych dyplomatów. Rosjanie rozpieszczali króla, nawet sprowadzając specjalnie dla niego mąkę z warszawskiego Marymontu – ponoć tylko tamta spełniała jego kulinarne wymagania.
Król gościł na salonach
Wiosną 1797 roku Poniatowski był honorowym gościem koronacji cara w Moskwie. Podczas ceremonii nosił królewski płaszcz z gronostajami, zasiadał u boku Pawła I i jego żony. Było to symboliczne uznanie – nie tyle za jego panowanie, ile za godne odejście.
Choć otoczony splendorem, Poniatowski nie był szczęśliwy. Ciążyły mu długi, niepokój o los ojczyzny, a przede wszystkim – samotność i brak realnej sprawczości. 11 lutego 1798 roku doznał udaru. Zmarł dzień później, otoczony przedstawicielami dworu i rodziny carskiej.
Jego pogrzeb był pełen przepychu – car osobiście założył mu koronę, a ciało złożono w Kościele św. Katarzyny w Petersburgu. Nad grobem wyryto słowa podkreślające zmienność losu i męstwo w obliczu przeciwności.