Król, który nie chciał rządzić. Zamiast polityki wybierał marzenia

Niezwykłe życie Ludwika II przypomina baśń – z olśniewającymi zamkami, wielką sztuką, intrygami, a na końcu – tajemniczą śmiercią. Ale czy naprawdę był szalony, czy po prostu zbyt wrażliwy na brutalny świat polityki? Oto historia króla, który zamiast rządzić, wolał... marzyć.
- Książę z bajki
- Największy fan Wagnera
- Baśniowa siedziba – zamek Neuschwanstein
- Król bez królowej
- Spisek, detronizacja i tajemnicza śmierć
- Szalony czy wrażliwy?
- Bibliografia
Książę z bajki
Ludwik II Wittelsbach przyszedł na świat 25 sierpnia 1845 roku w pałacu Nymphenburg, niedaleko Monachium, jako syn króla Maksymiliana II i pruskiej księżniczki Marii Fryderyki. Od najmłodszych lat wychowywany był w duchu romantyzmu i klasycznej sztuki, z dala od polityki i zgiełku dworu. Dorastał wraz z młodszym bratem Ottonem w zamku Hohenschwangau, który jego ojciec odrestaurował i ozdobił motywami z legend o Parsifalu i Lohengrinie. Te obrazy – rycerze, mistyczne krainy i walka dobra ze złem – wywarły na młodym księciu ogromne wrażenie, które nigdy go nie opuściło.
Choć oficjalnie przygotowywano go do roli monarchy, Ludwik od dziecka był samotnikiem. Uwielbiał książki, muzykę i długie samotne spacery po górach. Fascynował się światem, który istniał tylko w jego wyobraźni – pełnym ideałów, heroizmu i duchowości. Gdy w wieku 18 lat niespodziewanie objął tron po śmierci ojca, świat Bawarii szybko zorientował się, że nowy król nie będzie „zwykłym” władcą. I choć poddani początkowo byli oczarowani jego urodą i manierami, wkrótce ich zachwyt ustąpił niepokojowi.
Największy fan Wagnera
Dla Ludwika II nie istniał większy artysta, niż Ryszard Wagner. Po spotkaniu z kompozytorem król całkowicie się mu oddał – duchowo, finansowo i emocjonalnie. Uważał go za proroka, wizjonera i największego muzyka swoich czasów. To właśnie Ludwik uratował Wagnera przed finansowym upadkiem, sponsorując nie tylko jego dzieła, ale i budowę słynnego teatru w Bayreuth. Dzięki temu mogły powstać opery, które do dziś uchodzą za arcydzieła muzyki romantycznej: „Złoto Renu”, „Walkiria”, „Śpiewacy norymberscy” czy „Pierścień Nibelunga”.
Ale ich relacja była trudna. Wagner był człowiekiem ambitnym i nieprzewidywalnym, a Ludwik coraz bardziej zamykał się w swoim świecie. Z czasem król zaczął zamawiać prywatne koncerty, w których był jedynym słuchaczem. Siadał samotnie w królewskiej loży i chłonął opery, jakby uczestniczył w religijnym misterium. Wierzył, że poprzez sztukę łączy się z czymś większym – z boskością, z ideą doskonałości. To nie była zwykła fanaberia – to była jego forma duchowości. A może – jego ucieczka?

Baśniowa siedziba – zamek Neuschwanstein
Ludwik II był nie tylko miłośnikiem sztuki – był też jej twórcą. Choć nie trzymał pędzla ani dłuta, to jego projekty architektoniczne przeszły do historii. Najsłynniejszy z nich – Neuschwanstein – miał być baśniowym zamkiem ukrytym w alpejskim krajobrazie Bawarii. Wyrastający wśród skał i drzew, z wieżyczkami jak z opowieści braci Grimm, miał być prywatnym sanktuarium króla – miejscem, gdzie nikt nie zakłócałby jego snów i kontemplacji.
Ale Neuschwanstein to tylko jedno z jego „dzieci”. W Linderhof stworzył pałac pełen przepychu, złota i luster, inspirowany Wersalem, który jednak – w przeciwieństwie do słynnego francuskiego pałacu – miał być miejscem ciszy i samotności. W Herrenchiemsee próbował odtworzyć Wersal niemal 1:1, co kosztowało go fortunę. Czwarty z pałaców – Falkenstein – pozostał tylko w fazie marzeń i planów, ale do dziś inspiruje architektów i artystów. Co ważne – Ludwik nie budował za państwowe pieniądze. Finansował swoje zamki z prywatnych środków i pożyczek. Choć zadłużył się po uszy, nie obciążał budżetu państwa. Dla niego architektura była wyrazem jego ducha – nie luksusem, lecz koniecznością.
Król bez królowej
W życiu Ludwika II zabrakło jednego elementu, który w tamtej epoce był niemal obowiązkowy dla monarchy – królewskiej małżonki. Choć był zaręczony z księżniczką Zofią Charlottą, kuzynką i siostrą cesarzowej Sisi, ostatecznie odwołał ślub. Dla Zofii był to wstyd, dla dworu – wielka zagadka. Dla samego Ludwika – prawdopodobnie ogromna ulga.
Dopiero wiele lat później świat dowiedział się, że król był najprawdopodobniej osobą homoseksualną. Jego pamiętniki, listy i relacje służby wskazują na silne emocjonalne (choć najpewniej nieskonsumowane) związki z mężczyznami – szczególnie z oficerami gwardii i młodymi służącymi. W ówczesnej Bawarii był to temat tabu, a dla konserwatywnych ministrów – argument, aby pozbyć się „niewygodnego” monarchy. Sam Ludwik najpewniej cierpiał z powodu konieczności ukrywania prawdziwej natury – a izolacja, samotność i wycofanie były jego formą eskapizmu.
Spisek, detronizacja i tajemnicza śmierć
W 1886 roku Ludwik został formalnie uznany za niepoczytalnego. Decyzję tę podjęła grupa jego ministrów, wspierana przez stryja, który miał objąć władzę jako regent. Co ciekawe, żaden z czterech lekarzy podpisanych pod orzeczeniem nie zbadał króla osobiście. Opierali się jedynie na relacjach służby, plotkach i opinii lekarza Bernharda von Guddena, który miał okazję widzieć króla tylko raz... dwanaście lat wcześniej.
Król został przewieziony do zamku Berg nad jeziorem Starnberg. Dzień później, 13 czerwca, wyszedł z Guddenem na spacer. Około godziny 22:30 ich ciała odnaleziono w płytkiej wodzie. Uznano to za samobójstwo. Ale autopsja nie wykazała wody w płucach króla, a ciało lekarza miało ślady duszenia i uderzeń. Czy król zabił Guddena i potem się utopił? A może to był zamach, aby uciszyć króla? Jedna z teorii głosi, że Ludwik miał uciec łodzią, ale został zastrzelony na brzegu. Do dziś nie wiadomo, co wydarzyło się tamtego deszczowego wieczoru.
Szalony czy wrażliwy?
Ludwik II był postacią niejednoznaczną – z jednej strony oderwanym od rzeczywistości marzycielem, z drugiej – głęboko wrażliwym człowiekiem, który nie potrafił odnaleźć się w brutalnym świecie polityki. Jego potrzeba piękna, harmonii i samotności była dla wielu współczesnych niezrozumiała – dziś jednak coraz częściej widzimy w nim ikonę indywidualizmu, sztuki i duchowej wolności.
Zbudowane przez niego zamki przyciągają co roku miliony turystów, a jego historia inspiruje filmowców, pisarzy i … psychologów. Dla jednych był szaleńcem – dla innych świętym patronem artystów, outsiderów i marzycieli. Czy świat był dla niego zbyt okrutny? A może to on był zbyt piękny dla świata?
Bibliografia
- des Cars J., Ludwik II Bawarski. Król rażony szaleństwem, Warszawa 1997.
- Łysiak W., Wyspy bezludne, Warszawa 1994.
- https://www.neuschwanstein.de/englisch/tourist/index.htm