„Król życia” na polskim tronie. O jego pijaństwie, erotomanii i politycznych porażkach do dziś krążą legendy

Historia zna wielu władców, którzy bardziej niż na polityce skupiali się na przyjemnościach życia. Jan Olbracht z dynastii Jagiellonów był być może jednym z nich. Zdolny, dobrze wykształcony, lubiany - a jednak dziś pamiętany głównie jako król, za którego „wyginęła szlachta” i który zmarł młodo z powodu rozwiązłego życia. Czy naprawdę był tylko nieudolnym hulaką? A może to jedna z tych niesprawiedliwych ocen, które przetrwały wieki?
Młodzieniec z ambicjami
Jan Olbracht urodził się w królewskim Krakowie, w grudniu 1459 roku, jako czwarte dziecko Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki. Z pozoru nic nie wskazywało, że to właśnie on spośród licznego rodzeństwa stanie się pretendentem do tronu Polski i Węgier. A jednak już od młodości zdradzał cechy przywódcze. Uczył się pod okiem wybitnych nauczycieli: Jana Długosza oraz Filipa Kallimacha, włoskiego humanisty, który przekazywał mu wzorce zaczerpnięte z klasycznego Rzymu. Znajomość łaciny, retoryki i historii miała w przyszłości zjednywać Olbrachtowi wpływowych sojuszników i budować jego błyskotliwy wizerunek.
Wbrew stereotypowemu obrazowi rozpasanego hulaki, młody królewicz był energiczny, zaangażowany i aktywny politycznie. Już jako namiestnik królewski na Rusi odpierał najazdy tatarskie i inicjował utworzenie tzw. obrony potocznej - stałych oddziałów broniących wschodnich rubieży Królestwa. Po śmierci króla Węgier Macieja Korwina w 1490 roku, Olbracht miał realną szansę objąć koronę św. Stefana. Poparcie zdobył nie tylko wśród części węgierskiej szlachty, ale też u własnego ojca. Zwycięstwo jednak wymknęło mu się z rąk - ostatecznie przegrał rywalizację z własnym bratem Władysławem, a jego krótki epizod jako władcy Węgier zakończył się porażką militarną i powrotem do kraju.
Ciężar korony
Śmierć Kazimierza Jagiellończyka w 1492 roku otworzyła Janowi Olbrachtowi drogę do tronu polskiego. Olbracht był niemal jednogłośnie popierany przez szlachtę, miał także poparcie królowej-wdowy Elżbiety, swojego brata Aleksandra oraz możnych, którzy liczyli na utrzymanie i poszerzenie swoich przywilejów. Koronacja odbyła się na Wawelu 23 września 1492 roku i miała uroczysty charakter - nowy król wstępował na tron w atmosferze nadziei, ale i napięcia politycznego.
Pierwsze lata jego panowania upłynęły pod znakiem budowania wewnętrznego konsensusu i zmieniania państwa w duchu rodzącego się parlamentaryzmu. W 1493 roku zwołano pierwszy dwuizbowy sejm - wydarzenie symboliczne, które wyznaczało kierunek, w jakim miała iść Rzeczpospolita: od monarchii dziedzicznej ku demokracji szlacheckiej. Olbracht, pragnąc zyskać szerokie poparcie, zatwierdził i rozszerzył szlacheckie przywileje. Zyskał tym sympatię stanu rycerskiego, ale jednocześnie pogłębił rozwarstwienie społeczne, ograniczając prawa mieszczan i chłopów. Być może nieświadomie Jan Olbracht przyczynił się do ugruntowania fundamentów przyszłej „złotej wolności szlacheckiej”.
Wyprawa na Bukowinę
Najbardziej pamiętnym wydarzeniem w panowaniu Jana Olbrachta była niewątpliwie wyprawa na Bukowinę z 1497 roku. Król planował odzyskać kontrolę nad Mołdawią, która niegdyś była polskim lennem, a teraz zbliżyła się politycznie do Turcji. Dodatkową motywacją była chęć pomsty za śmierć Władysława Warneńczyka - brata ojca Jana, który poległ pod Warną w 1444 roku walcząc z Osmanami. Jan Olbracht zebrał potężną, jak na owe czasy, armię: 80 tysięcy żołnierzy z Korony, Litwy, Mazowsza i zakonów rycerskich. Wydawało się, że sukces jest na wyciągnięcie ręki.
Niestety, kampania okazała się katastrofą. Nieudane oblężenie Suczawy, zdrada sojusznika - hospodara Stefana Wielkiego - oraz fatalne warunki pogodowe przy odwrocie zakończyły się klęską. W bitwie pod Koźminem oddziały polskie zostały zaatakowane w zasadzce i poniosły duże straty, choć nie aż tak ogromne, jak sugeruje słynne powiedzenie „za króla Olbrachta wyginęła szlachta”. Mimo wszystko, reputacja władcy została nadszarpnięta, a jego dalsze plany militarne legły w gruzach. W oczach współczesnych wyprawa mołdawska była dowodem na brak umiejętności dowódczych króla - choć w rzeczywistości porażka wynikała raczej z niekorzystnego splotu polityki, zdrady i logistyki.

Król życia
Mimo politycznych ambicji i wojennych planów, Jan Olbracht zapisał się w pamięci potomnych jako król, który „hulał i pił”. Kronikarze nie przebierali w słowach: opisywano jego rozrzutność, zamiłowanie do wystawnych uczt, alkoholu i towarzystwa kobiet.
Życie na królewskim dworze za jego panowania przypominało nie tyle srogą monarchię, ile renesansowy festyn, w którym nie brakowało muzyki, wina i erotycznego rozpasania. Olbracht nigdy się nie ożenił, nie pozostawił po sobie potomków, a jego choroba i przedwczesna śmierć bywa wiązana z syfilisem.
Choć niektórym może się wydawać, że mamy tu do czynienia z kolejnym przykładem „złego władcy”, warto pamiętać, że nawet jego krytycy przyznają - Jan Olbracht był powszechnie poważany przez wiele grup społecznych. Mimo porywczego charakteru, miał naturalny urok osobisty, był odważny i bezpośredni, umiał zjednać sobie ludzi. Może właśnie dlatego współczesna mu szlachta tak chętnie przyjmowała jego obietnice i usprawiedliwiała błędy. Być może też dlatego jego rządy, choć krótkie i pełne kontrowersji, nie zakończyły się rokoszem, a płynnym przejściem władzy w ręce brata - Aleksandra Jagiellończyka.
Przeczytaj również: Kim byli najbardziej rozpustni polscy królowie i książęta?Kim byli najbardziej rozpustni polscy królowie i książęta?
„Francuska choroba”
Jan Olbracht zmarł niespodziewanie w czerwcu 1501 roku, mając zaledwie 41 lat. Choć jeszcze na krótko przed śmiercią snuł ambitne plany kolejnej wyprawy wojennej - tym razem przeciwko zakonowi krzyżackiemu - jego stan zdrowia gwałtownie się pogorszył. Król zgasł w Toruniu, mieście, które przez lata było lojalnym sprzymierzeńcem jego polityki. Serce władcy pochowano osobno, w toruńskim kościele św. Jana, a resztę ciała złożono w królewskiej nekropolii na Wawelu. Ten symboliczny podział szczątków miał podkreślić jego silną więź z miastem, które było dla niego nie tylko strategicznym punktem na mapie, ale też miejscem zaufania i oddania.
Coraz więcej historyków sugeruje jednak, że to nie tylko zmęczenie rządzeniem i nieudane kampanie wojenne przyczyniły się do jego przedwczesnej śmierci. Styl życia Olbrachta -intensywny, nierzadko nieumiarkowany -mógł odegrać tu kluczową rolę. Król słynął z zamiłowania do biesiad, alkoholu i towarzystwa kobiet. Według relacji Macieja z Miechowa był „wysokiego wzrostu, oczu piwnych, na twarzy z pewnym wyrzutem i wysiękiem”, co przez niektórych badaczy jest interpretowane jako możliwe objawy kiły - ówcześnie nazywanej „francuską chorobą”. „W ruchach szybki, często u boku z mieczykiem przypasanym występował, namiętnościom i chuciom jako człowiek wojskowy folgował” - pisał dalej Miechowita, kreśląc portret monarchy, który z jednej strony był pełen energii i pasji, a z drugiej - niezdyscyplinowany i ulegający pokusom. Być może to właśnie nieumiarkowanie, a nie tylko polityczne ambicje, stało się jego największym wrogiem.
Bibliografia
- Jasienica P., Polska Jagiellonów, Warszawa 2023.
- Papée F., Jan Olbracht, Kraków 2006.
- https://bazhum.muzhp.pl/media/texts/wieki-stare-i-nowe/2009-tom-16/wieki_stare_i_nowe-r2009-t16-s101-121.pdf
- https://polskieradio24.pl/artykul/1209920,jan-i-olbracht-znane-byly-pijanstwo-i-hulaszczy-tryb-zycia-krola