Chciała wychować księdza, wychowała dyktatora. Kim była matka Stalina?

Religijna, twarda, samotna. Kiedy życie rzucało jej kolejne wyzwania, ona podnosiła się i robiła swoje – szyła, modliła się, troszczyła o syna. Ekaterine Geladze, znana jako Keke, nigdy nie planowała, że jej jedyne żyjące dziecko stanie się jednym z najokrutniejszych przywódców w dziejach świata. Chciała tylko, żeby został księdzem. A wyszło… zupełnie inaczej.
- Z górskiej wioski do szewskiego warsztatu
- Gorzki smak rodzinnego piekła
- Marzenia o sutannie
- Syn, który złamał matczyne serce
- Ostatnia rozmowa z tyranem
- Pochowana wśród wielkich, zapomniana przez własnego syna
- Bibliografia
Z górskiej wioski do szewskiego warsztatu
Ekaterine urodziła się w ubogiej gruzińskiej rodzinie około 1856 lub 1858 roku, we wsi Gambareuli nieopodal Gori. Ojciec zmarł, gdy była jeszcze niemowlęciem, a matka nie żyła długo po nim. Wychowywana przez wuja, już jako dziecko zaznała ciężaru życia bez oparcia w rodzicach. A jednak zdołała nauczyć się czytać i pisać – co w tamtym czasie było rzadkością nie tylko wśród kobiet, ale i mężczyzn z jej środowiska.
W wieku kilkunastu lat zamieszkała w Gori, gdzie szybko zyskała reputację atrakcyjnej i zaradnej dziewczyny. To właśnie tam poznała Besariona Dżugaszwilego, miejscowego szewca, z którym wkrótce wzięła ślub. Początkowo wydawało się, że los się do niej uśmiechnął – mąż miał dobrze prosperujący warsztat, zatrudniał czeladników, a w domu nie brakowało nawet masła, uznawanego wówczas za towar luksusowy. Ale małżeńskie szczęście nie trwało długo.
Gorzki smak rodzinnego piekła
Z czasem Besarion zaczął pić – nie tylko przez gruziński zwyczaj częstowania winem w ramach zapłaty, ale też przez osobiste porażki. Nie potrafił dostosować się do zmieniającego się rynku i kurczowo trzymał się tradycyjnych metod pracy, które przestawały przynosić dochody. Frustrację i rozczarowanie odreagowywał alkoholem i agresją. Coraz częściej znikał z domu, a gdy wracał, bił żonę i dziecko. Keke jednak nie była uległa – potrafiła oddać, ale też robiła wszystko, aby chronić swojego syna.
Na świat przyszło troje dzieci, ale tylko najmłodszy syn – Iosif – przeżył niemowlęctwo. Matka, zdruzgotana wcześniejszymi stratami, złożyła ślub, że jeśli Bóg oszczędzi to dziecko, wychowa go na księdza. Iosif rzeczywiście przeżył, a Keke dotrzymała obietnicy. Choć ojciec chciał, żeby chłopak poszedł w jego ślady i został szewcem, matka miała wobec niego inne plany – przyszłość przy ołtarzu, nie przy warsztacie.
Marzenia o sutannie
Po tym jak mąż ostatecznie odszedł do Tbilisi i przestał wspierać rodzinę, Keke została sama z dzieckiem i zmaganiami dnia codziennego. Zaczęła pracować jako krawcowa, służąca, praczka – przyjmowała każdą możliwą pracę, byle tylko zapewnić synowi edukację. Była zdeterminowana i zorganizowana: potrafiła przekonać lokalnych duchownych, by pomogli jej chłopcu dostać się do szkoły i uczyć się rosyjskiego – niezbędnego do kariery duchownej.
Rytm jej codzienności nadawało nieustanne szycie, zlecenia z domów bogatszych mieszkańców Gori, a do tego dbanie o edukację syna. Żyła wraz ze swym ukochanym dzieckiem skromnie – często przenosiła się z miejsca na miejsce, pomieszkując u znajomych i krewnych. Keke była sprytna: nie tylko potrafiła zdobyć przychylność wpływowych osób, ale też zapewnić chłopcu kontakt z językiem i kulturą rosyjską, co miało kluczowe znaczenie w dalszej edukacji.

Syn, który złamał matczyne serce
Choć udało się jej wprowadzić Iosifa do prestiżowego Seminarium Duchownego w Tbilisi, ten już jako nastolatek zaczął się buntować. Wciągnięty w rewolucyjne idee i antycarską propagandę, zrezygnował z drogi kapłańskiej. Dla Keke była to osobista tragedia – straciła nie tylko marzenie, ale też kontakt z synem, który szybko wszedł w podziemne struktury rewolucjonistów.
Na kolejne lata matka i syn praktycznie zerwali więzi. O jego losach dowiedziała się dopiero, gdy nazwisko "Stalin" zaczęło pojawiać się w gazetach w czasie rewolucji 1917 roku. Choć nie rozumiała w pełni skali jego politycznej roli, wiedziała jedno – to już nie był jej Iosif. Po latach wspominała: „Szkoda, że nie został duchownym”. I trudno się dziwić – chciała dla niego spokojnego, godnego życia, a dostała wieści o synu, który rządził krajem twardą ręką i siał postrach.
Ostatnia rozmowa z tyranem
Po rewolucji Keke została przewieziona do Tbilisi, gdzie zamieszkała w jednym z reprezentacyjnych pałaców – nie z własnej woli, ale na rozkaz. Dla władzy była symbolem – matką wodza, która musiała być odpowiednio „zaopiekowana”. W praktyce jednak wciąż była samotna, mówiła wyłącznie po gruzińsku, a kontakt z synem ograniczał się do okazjonalnych listów.
W 1935 roku Stalin odwiedził ją po raz ostatni. Rozmowa była krótka i symboliczna. Gdy dyktator powiedział do niej: „Mamo, jestem teraz jak car”, ona odpowiedziała chłodno: „Lepiej by było, gdybyś został księdzem”. Nie było w niej ani dumy, ani zachwytu – tylko rozczarowanie i smutek. Matka widziała w swoim synu nie wielkiego przywódcę, ale człowieka, który odrzucił wszystko, co próbowała mu przekazać.
Pochowana wśród wielkich, zapomniana przez własnego syna
Ekaterine Geladze zmarła 4 czerwca 1937 roku. Stalin nie przyjechał na pogrzeb – w tym czasie zajęty był czystkami politycznymi, podczas których setki tysięcy ludzi trafiało do łagrów lub ginęło bez śladu. W jego imieniu pojawił się Ławrientij Beria, przynosząc wieniec z napisem: „Dla drogiej i ukochanej matki”. Wydaje się jednak, że sentymentu w tym geście było niewiele.
Dziś grób Keke znajduje się w Panteonie Mtatsminda w Tbilisi, u boku najważniejszych postaci gruzińskiej historii. Choć pojawiły się pomysły przeniesienia jej szczątków do rodzinnego Gori, ostatecznie pozostała w stolicy. Jej grób do dziś przyciąga turystów, choć niewielu z nich wie, że za fasadą „matki tyrana” kryje się dramat kobiety, która chciała dla swojego dziecka tylko spokojnego i godnego życia.
Bibliografia
- Boriew J., Prywatne życie Józefa Stalina, Warszawa 1989.
- Marcou L., Życie prywatne Stalina, Warszawa 1999.
- Montefiore S.S., Młody Stalin, Warszawa 2017.