Kobieta, która obaliła prezydenta: wstrząsająca historia Lindy Tripp

Dwunastego stycznia 1998 roku Linda Tripp, urzędniczka Pentagonu, wykonała telefon, który w Ameryce miał wywołać istne trzęsienie ziemi. Przekazała prokuratorowi Kennethowi Starrowi taśmy z nagranymi zwierzeniami młodej stażystki romansującej z urzędującym prezydentem Billem Clintonem. W ciągu kilku miesięcy sprawa doprowadziła do impeachmentu głowy państwa. Tripp – wbrew swoim oczekiwaniom – nie stała się bohaterką, a najbardziej znienawidzoną kobietą w kraju. Kim była kobieta, która nagrywała swoją przyjaciółkę i ujawniła jedną z największych seksafer w historii Stanów Zjednoczonych?
W służbie republikanów
Linda Rose Carotenuto urodziła się w 1949 roku w New Jersey. Jej ojciec – nauczyciel matematyki – porzucił rodzinę, gdy miała osiemnaście lat. Linda bardzo przeżyła rozwód rodziców. To doświadczenie wywołało jej obsesyjne przywiązanie do tradycyjnych wartości, także małżeńskich. W 1971 roku wyszła za swojego pierwszego chłopaka, Bruce’a Trippa, oficera wojskowego. Została wzorową żoną – przez blisko dwadzieścia lat podążała za mężem po bazach w Niemczech, Holandii i Stanach. Pracowała jako sekretarka w wywiadzie wojskowym.
Po rozwodzie, w 1990 roku, Linda trafiła do Białego Domu. Prezydentem był wówczas republikanin, George H.W. Bush. Tripp darzyła go szacunkiem i podzielała jego konserwatywne poglądy. Pierwszą damę, Barbarę Bush, podziwiała za klasę i zrozumienie miejsca kobiety u boku przywódcy.
Pracując przy 1600 Pennsylvania Ave, Linda była perfekcjonistką, wymagającą wiele od siebie i od innych. Niektórzy postrzegali ją jako służbistkę, inni jako arogancką, bardziej życzliwi – jako osobę traktującą swoje obowiązki z należytą powagą.
W 1992 roku Bill Clinton – młody, charyzmatyczny demokrata – wygrał wybory, pokonując Busha. Wygrał mimo ujawnionego w czasie kampanii romansu z niejaką Gennifer Flowers. Po dwunastu latach republikańskich rządów – Reagana i Busha – nastała era Clintona. Linda została w Białym Domu, ale atmosfera się zmieniła. Za kadencji Busha była bardziej formalna, obowiązywały sztywne protokoły. Nowy prezydent wprowadził luz, inną dynamikę, więcej entuzjazmu i nieco chaosu. Pracownicy zaczęli zamawiać pizzę. Pierwsza dama, ambitna i asertywna Hillary Clinton, nie przypominała Barbary Bush. Powiedzieć, że Linda Tripp nie przepadała za nową pierwszą parą, to tak, jakby nic nie powiedzieć. W dodatku uważała Clintona za drapieżnika seksualnego, a kulturę Białego Domu – za niemoralną.
Lindę przydzielono do biura radcy prawnego pod kierunkiem Vince’a Fostera – przyjaciela Clintonów z Arkansas. Stamtąd służbistka obserwowała nową administrację z rosnącą nieufnością.

Zesłanie
Dwudziestego lipca 1993 roku Foster popełnił samobójstwo. Linda była ostatnią osobą, która widziała go żywego – przyniosła mu lunch. Zaraz po jego śmierci patrzyła, jak pracownicy Białego Domu wynosili dokumenty związane ze skandalem Whitewater (afera dotyczyła podejrzeń o korupcję związaną z inwestycją Clintonów w firmę deweloperską Whitewater w Arkansas w latach 70. i 80.). Tripp poczuła, że była świadkiem manipulacji i tuszowania sprawy.
Latem 1994 roku przyszła kara. Linda została przeniesiona do Pentagonu – oficjalnie awans z podwyżką rzędu dwudziestu tysięcy dolarów, nieoficjalnie – zesłanie. Czy doradcy Clintona chcieli się jej pozbyć?
W biurze spraw publicznych Pentagonu Linda poczuła się odrzucona i upokorzona. Nie podobały jej się także warunki pracy. Domagała się przywilejów – przecież była ważna! Tym ważniejsza, że jako ostatnia widziała Fostera żywego i na pewno ktoś będzie się z nią kontaktować. Nowi przełożeni nieszczególnie się tym przejęli.
Linda Tripp miała prawie pięćdziesiąt lat, dwoje dorastających dzieci i poczucie, że system, któremu służyła przez dekady, ją zdradził. Frustracja narastała. Wtedy poznała Monicę Lewinsky.
„Jestem Monica”
Monica była młoda – dwadzieścia trzy lata – świeżo po stażu w Białym Domu. Także ją przeniesiono do Pentagonu. Kolejna zesłana. I może to poczucie zesłania połączyło ją z Lindą. Mimo sporej różnicy wieku, kobiety się zaprzyjaźniły. Monica potrzebowała powierniczki. Linda potrzebowała... historii.
Dziewczyna zaczęła się zwierzać. Stopniowo zdradzała coraz więcej szczegółów. Opowiadała o romansie z Clintonem, o spotkaniach w Gabinecie Owalnym, o tym, jak prezydent raz ją adorował, a raz ignorował przez tygodnie. Linda słuchała, doradzała, pocieszała. I jesienią 1997 roku – za radą agentki literackiej Lucianne Goldberg – zaczęła potajemnie nagrywać ich rozmowy telefoniczne. Było to nielegalne w stanie Maryland, gdzie mieszkała.
Przez miesiące rejestrowała dziesiątki godzin intymnych zwierzeń. Monica czytała jej listy miłosne do „przystojniaka”, płakała, nazywała prezydenta „dupkiem” i opowiadała o swoim złamanym sercu. Linda zachęcała ją, by zachowała niebieską sukienkę ze śladami spermy prezydenta. „Nie oddawaj jej do pralni” – mówiła. Podczas jednej z rozmów powiedziała Monice wprost: „Czuję, jakbym wbijała ci nóż w plecy”. Tym razem nie kłamała.
Seksafera
Dwunastego stycznia 1998 roku Linda przekazała taśmy prokuratorowi Starrowi w zamian za immunitet. Skandal „Monicagate” zawładnął światem. Clinton najpierw zaprzeczał, potem – pod presją dowodów, włącznie ze słynną poplamioną sukienką – przyznał się do romansu ze stażystką. W grudniu Izba Reprezentantów oskarżyła go o składanie fałszywych zeznań pod przysięgą i utrudnianie pracy wymiaru sprawiedliwości w związku z jego sekretnym romansem z Monicą Lewinsky; głosowanie w Izbie odbyło się 19 grudnia 1998 roku. Senat ostatecznie uniewinnił go w 1999 roku.
Monica padła ofiarą hejtu, który z czasem ewoluował we współczucie, później potępiano wyraźne w latach 90. zjawisko slut-shamingu.
Linda Tripp spodziewała się uznania za obronę prawdy. Zamiast tego stała się najbardziej znienawidzoną kobietą Ameryki. Media wyśmiewały jej wygląd i wagę – w programie satyrycznym „Saturday Night Live” parodiował ją John Goodman, co było dodatkowym upokorzeniem. Monica, zeznając przed ławą przysięgłych, powiedziała przez łzy: „Nienawidzę Lindy Tripp”.
Opinia publiczna potraktowała Lindę jak zdrajczynię. Nie była bohaterką – była kobietą, która zniszczyła młodą dziewczynę dla zemsty, sławy i żeby mieć materiał na potencjalną książkę. W ostatni dzień kadencji Clintona zwolniono ją z Pentagonu. Później złożyła pozew za ujawnienie jej akt mediom i otrzymała ponad pół miliona dolarów odszkodowania.
Zafundowała sobie operację plastyczną i próbowała zacząć wszystko od nowa, z dala od Waszyngtonu – jeśli nie geograficznie, to chociaż mentalnie. Wyszła za mąż po raz drugi, prowadziła sklep z niemieckimi ozdobami świątecznymi i bibelotami w Wirginii. Umarła w kwietniu 2020 roku na raka trzustki. Do końca powtarzała, że nie żałuje działania z „poczucia patriotycznego obowiązku”.
Historia zapamięta ją niejednoznacznie. Denuncjatorka czy informatorka? Narcystyczna kobieta spragniona uznania czy po prostu urzędniczka z silnym poczuciem obowiązku? Działała z zemsty, czy chciała pogrążyć Clintona, bo był niemoralny? Tak czy inaczej, Linda Tripp pozostaje z najbardziej kontrowersyjnych postaci polityki końca XX wieku.
Źródła
- https://www.nytimes.com/2020/04/08/us/politics/linda-tripp-dead.html
- https://www.independent.co.uk/arts-entertainment/tv/news/linda-tripp-clinton-impeachment-crime-story-b1955459.html