Marilyn Monroe i Arthur Miller - para nieoczywista
Ona była hollywoodzką seksbombą, on – nowojorskim intelektualistą, laueretem Nagrody Pulitzera. Byli parą nieoczywistą. Mieli odmienne oczekiwania, priorytety i temperamenty. Za nią podążały jej osobiste demony, on zakochał się w swoim wyobrażeniu o niej. Oboje przeżyli serie gorzkich rozczarowań. Relacja Marilyn Monroe i Arthura Millera była skomplikowana i pełna napięć.
Z tego artykułu dowiesz się:
Spotkanie
Spotkali się w 1951 roku. Ona miała 25 lat. Miała za sobą małżeństwo i szereg traum. Była pin-up-girl i pozowała już do śmiałych sesji. Zmieniła kolor włosów na platynowy blond i z nieśmiałej Normy Jean Mortensen przerodziła się w emanującą seksem Marilyn Monroe. Już robiła wrażenie, ale jeszcze nie dostawała dużych ról, najwyżej epizody. Próbowała ukrywać stany depresyjne i uzależnienie od leków. Romansowała, uwodziła i flirtowała, by wpatrzeni w nią mężczyźni otwierali jej kolejne drzwi do sławy.
On był starszy o 11 lat. Pochodził z rodziny żydowskich imigrantów. Jego pasją była literatura. Pisał prozę i dramaty, w gazetach ukazywały się jego eseje. W 1947 zdobył nagrodę Nowojorskiego Klubu Krytyków Teatralnych za sztukę „Wszyscy moi synowie”, a dwa lata później został laureatem Nagrody Pulitzera za mistrzowski dramat „Śmierć komiwojażera”.
Gdy się spotkali, Monroe sypiała z Elią Kazanem. Miller, poinstruowany przez Kazana, zabrał aktorkę na przyjęcie. Był bardzo powściągliwy i nie dał po sobie poznać, że Marilyn go pociągała. Uznała, że okazywał jej szacunek, co było więcej niż wystarczające, aby wyróżniał się spośród innych znanych jej mężczyzn. Monroe odprowadziła Millera na lotnisko w styczniu 1951 roku, kiedy wracał do Nowego Jorku. Powiedział jej, jak nieszczęśliwe było jego małżeństwo z Mary Grace Slattery. Marilyn pokładała nadzieje w tym małżeńskim kryzysie i liczyła, że Arthur niebawem wrócci do Kalifornii. W międzyczasie umieściła jego zdjęcie na półce z książkami nad swoim łóżkiem. Kupiła biografię Abrahama Lincolna, którą Miller jej polecił. Pisywali do siebie, ale nie spotkali się ponownie tak prędko, jak zakładała.
Z dala od Hollywood
W 1955 roku Marilyn była już po rozwodzie z Joe DiMaggio, amerykańską gwiazdą baseballu. Ona sama zdążyła stać się gwiazdą kina, a jej filmy okazywały się hitami. Wyjechała na Wschodnie Wybrzeże, by udowodnić sobie i światu, że była kimś więcej, niż ponentną blondynką, grywającą słodkie idiotki. Rozpoczęła naukę w nowojorskim Actors' Studio. Lizała rany po rozstaniu z porywczym i chorobliwie zazdrosnym Joe, ale wciąż była zainteresowana Millerem. Nawiązała nawet relację z jego przyjaciółmi, Normanem i Heddą Rostenami, aby zbliżyć się do słynnego dramaturga. Wkrótce dopięła swego – uwiodła Arthura Millera. Nadal żonatego, ale czyż taki drobiazg mógł Marilyn przeszkadzać? Nie przewidziała jednak, że po opuszczeniu Hollywood nie przestanie interesować prasy. Nim się zorientowała, o jej romansie pisano w tabloidach.
Monroe chciała być z Millerem za wszelką cenę. Odnosiła wrażenie, że ją kochał, akceptował i gotów był otoczyć opieką. Podobała jej się również koncepcja zmiany wizerunku – jakże przyjemnie być postrzeganą jako poważna aktorka, muza i życiowa partnerka geniusza literatury! Miller niechętnie opuszczał swoją żonę, z którą związany był od czasów studenckich i doczekał się dwójki dzieci. Wydawało mu się jednak, że był bezgranicznie zakochany w Monroe i wart było zaryzykować. W jednym z listów do kochanki napisał: „Wierzę, że naprawdę umarłbym, gdybym kiedykolwiek cię stracił”. Kiedy podejrzewano go o sympatyzowanie z komunistami (jeden z grzechów głównych w czasach makkartyzmu), ostrzegano aktorkę, że związek z pisarzem może zagrozić jej hollywoodzkiej karierze. Nie przejęła się. W czerwcu 1956 Arthur był już rozwiedziony. Marilyn przeszła dla niego na judaizm i wzięli ślub.
Czar pryska
Tuż po ślubie nowożeńcy udali się do Anglii, gdzie Monroe miała rozpocząć pracę nad filmem „Książę i aktoreczka”, u boku Laurence’a Oliviera i pod czujnym okiem jego żony, Vivien Leigh. Na planie wcale nie było tak przyjemnie, jak sobie wyobrażała, ale przynajmniej była niebotycznie szczęśliwą mężatką, deklarującą: „To pierwszy raz, kiedy jestem naprawdę zakochana”. Zupełnym przypadkiem natknęła się na notatki, które Miller robił na jej temat. Dokładne słowa, które przeczytała, nie są znane, ale wiadomo, że Miller pisał o swoim rozczarowaniu ich małżeństwem i czasami uważał Monroe za żenującą.
Głeboko dotknięta Marilyn opowiedziała o tym Lee i Pauli Strasbergom. „Myślał, że jestem jakimś aniołem, ale teraz domyślił się, że był w błędzie. Jego pierwsza żona go zawiodła, ale ja zrobiłam coś gorszego”. Poczuła się zdradzona, ale też zrozumiała, że sama idealizowała Arthura. Nie zamierzała jednak przekreślać małżeństwa. Były przecież i piękne chwile. Postanowiła stać się żoną idealną. Gdy Miller pisał, ona piekła ciasta i próbowała cieszyć się życiem z dala od blichtru, kamer i pożądliwych spojrzeń. Gdyby jeszcze mogła mieć dziecko...
Niektórzy twierdzą, że młodziutka Norma Jean urodziła syna, którego oddała do adopcji. Zdaniem innych, pragnąca sławy początkująca aktorka kilka lub nawet kilkanaście razy przerywała ciążę. Są i tacy, zdaniem których Monroe zawsze marzyła o własnej rodzinie, a jedyną przyczyną jej ciążowych niepowodzeń była endometrioza. Poroniła we wrześniu 1956 roku, straciła ciążę pozamaciczną w sierpniu 1957 roku i poroniła po raz drugi w grudniu 1958 roku, wkrótce po zakończeniu zdjęć do filmu „Pół żartem, pół serio”. Świadoma swojego uzależnienia od leków i alkoholu, obwiniała siebie za ostatnią stratę ciąży.
Millerowi brakowało spokoju, niezbędnego do pisania. Frustracja była silniejsza, niż chęć wspierania żony. Ona zaczęła żywić urazę. Coraz częściej występowały objawy zaburzenia osobowości (uważa się, że aktorka miała osobowość borderline). Gdy podczas pracy na planie „Poochajmy się” zaczęła sypiać z Yvesem Montandem, Miller nie walczył o nią, ani nawet nie sprzeciwił się jej romansowi.
Czarę goryczy przelała współpraca przy „Skłóconych z życiem”. Ta ekranizacja prozy Millera była ostatnim filmem Monroe. Aktorka liczyła, że tą rolą udowodni swój potencjał dramatyczny i uwolni się od wizerunku seksownej blondynki z lekkich komedii. Uzależnienia wpływały na pracę Marilyn. Spóźniała się, miała problemy z zapamiętaniem dialogów (niekiedy zmienianych przez Millera w ostatniej chwili), a na domiar złego bolało ją, że grała postać, którą Arthur wzorował... na niej samej, jej zmaganiach i problemach emocjonalnych. W styczniu 1961 roku złożyła pozew o rozwód.
Marilyn została znaleziona martwa w sierpniu 1962 roku. Przed śmiercią romansowała z Johnem Kennedym i jego bratem Robertem. Potem zbliżyła się do byłego męża, Joe DiMaggio. To on płakał na pogrzebie. Arthur Miller nawet się nie pojawił.
Źródła:
- https://www.biography.com/actors/marilyn-monroe-arthur-miller-relationship
- https://lithub.com/read-arthur-millers-steamy-love-letter-to-marilyn-monroe/