Miał zginąć za zbrodnie. Przeżył, bo znał tajemnicę, której wszyscy chcieli

Erich Koch był naczelnikiem okręgu Prus Wschodnich przez cały okres istnienia III Rzeszy. Jest odpowiedzialny za zbrodnie na Polakach i Ukraińcach, za które został skazany po II wojnie światowej na śmierć. Jednak wyrok nigdy nie został wykonany. W więzieniu w Barczewie dożył późnej starości. Chroniła go rzekoma wiedza na temat Bursztynowej Komnaty.
- Kariera w NSDAP i władza nad Prusami Wschodnimi
- Jak Erich Koch trafił do polskiego więzienia?
- Wiedza, która zapobiega egzekucji?
- Prezent dla cara powinien wrócić do Rosji
- Pod koniec życia Koch miał dość tematu komnaty
- Bibliografia
Kariera w NSDAP i władza nad Prusami Wschodnimi
Erich Koch był od młodości zapalonym wyznawcą ideologii nazistowskiej. Został członkiem NSDAP już w pierwszych latach jej istnienia, wstąpił też do SA (oddziałów szturmowych). W 1928 roku został gauleiterem Prus Wschodnich, a w 1933 nadprezydentem okręgu. Mimo że początkowo należał do stronnictwa przeciwnego Hitlerowi, którego przywódcy zostali straceni w czystce wewnątrzpartyjnej, Koch pozostał na stanowisku. W czasie wojny nawet powierzono mu nowe funkcje: naczelnika rejencji ciechanowskiej (1939), a następnie (1941) okręgu białostockiego i Ukrainy. Funkcje te wiązały się m.in. z odpowiedzialnością za eksterminację ludności. Despotyczne rządy przyniosły mu nawet przydomek cara Prus Wschodnich. (Goebbels J., 1948: s. 201)
W związku z pełnionym stanowiskiem nadprezydenta Prus Wschodnich był również odpowiedzialny za ściągnięcie do Królewca Bursztynowej Komnaty. Jej historię opisałam w osobnym artykule. W 1944 roku został mianowany komisarzem do spraw ewakuacji ziem wschodnich przy Grupie Armii Środek. Bursztynową Komnatę do czasu nalotów alianckich eksponowano w muzeum i cieszyła się dużym powodzeniem wśród zwiedzających. Kiedy było jasne, że grozi jej zniszczenie zabytek został spakowany w skrzynie i schowany w podziemiach zamku w Królewcu. (Bonek T., 2020: s. 209)
Stanowiska, które piastował Erich Koch dawały mu wyjątkową wiedzę i wpływ na to co działo się w Prusach Wschodnich. Właśnie dlatego radzieccy i polscy urzędnicy aparatu bezpieczeństwa podejrzewali, że zna miejsce ukrycia Bursztynowej Komnaty.
Jak Erich Koch trafił do polskiego więzienia?
Koch był gotowy bronić Prus Wschodnich do ostatka, ale tylko pod warunkiem, że to będzie miało sens. Kiedy stało się oczywiste, że wojna jest nie do wygrania, a Armia Czerwona zamykała krąg wokół Królewca, Koch przedostał się na zachód. Pod fałszywym nazwiskiem miał większe szanse na anonimowość w zachodniej części Niemiec. Udało mu się tak przetrwać do 1949 roku, aż został rozpoznany i aresztowany w Hamburgu przez Brytyjczyków. (Bonek T.: 209)
W tym czasie relacje między byłymi sojusznikami z zachodu i ze wschodu były już bardzo napięte. Właśnie powstawał sojusz północnoatlantycki i RWPG. Chociaż Związek Radziecki bardzo liczył na przekazanie Ericha Kocha w ich ręce Brytyjczycy zdecydowali inaczej. W 1950 roku został przekazany do Polski i osadzony na czas śledztwa na Rakowieckiej w Warszawie. Oczywiście w czasach stalinowskich służby radzieckie miały również dostęp do więźnia. I tylko z przedstawicielami ZSRR były gauleiter chciał rozmawiać o zaginionych skarbach.
Wstępne przesłuchiwania trwały niezwykle długo. Dopiero po 9 latach od początku śledztwa (a 10 od złapania Kocha) zapadł wyrok. Polscy sędziowie wzięli pod uwagę jego zbrodnie na Polakach. Na tej podstawie skazany został na śmierć oraz przepadek mienia. Wyrok został potwierdzony w 1960 roku, kiedy Rada Państwa zrezygnowała z prawa łaski. Jednak nie został wykonany.
Wiedza, która zapobiega egzekucji?
Początkowo próbowano tłumaczyć wstrzymanie się od egzekucji stanem zdrowia skazanego. Sam Koch uważał, że jest niewinny, a przetrzymują go w więzieniu za antykomunizm. Próbował dochodzić swoich praw na drodze formalnej. Jednocześnie też powoływał się na zły stan zdrowia. Z jego punktu widzenia wyglądało to jak wykorzystanie formalnej luki, żeby dojść sprawiedliwości. Pytanie dlaczego strona polska tak łatwo przyjęła ten argument? Państwo totalitarne, które nie wahało się zabijać oficjalnie i skrycie wielu polskich bohaterach nagle zatrzymywało się przed wykonaniem wyroku na skazanym zbrodniarzu wojennym.
Historycy są dziś zgodni, że jego tajną bronią przeciw egzekucji była potencjalna wiedza na temat Bursztynowej Komnaty.
Prezent dla cara powinien wrócić do Rosji
Zagadka Bursztynowej Komnaty prawdopodobnie już od początku śledztwa interesowała służby polskie i radzieckie. Erich Koch, widząc że może być spokojny o wyrok, starał się o pozwolenie na wyjazd do RFN. Wówczas radziecki ambasador miał stwierdzić, że nie zgodzi się na to, dopóki Koch nie powie gdzie jest komnata. Więzień natomiast zgadzał się rozmawiać na ten temat wyłącznie z przedstawicielami ZSRR.
Był rok 1962. Erich Koch uznał temat za najmocniejszą kartę przetargową i drogę do potencjalnego uwolnienia. Przez następne kilkanaście lat będzie rozmawiał, opowiadał obszernie co wie, ale nigdy z wystarczającą ilością konkretów. Koch stwierdził, że Komnata znajduje się prawdopodobnie w Królewcu. W rozmowie z przedstawicielem ZSRR z 1964 roku sugerował istnienie bunkra, w którym znajdowały się m.in. jego osobiste skarby:
„Jest pewien bunkier w Królewcu, który dokładnie znam, nie dlatego że go widziałem,
tylko dlatego że mam w nim moje prywatne rzeczy.” (cyt. Za Bonek T.: s. 211)
Zadeklarował również, że kradzież komnaty uważa za straszny skandal i jak najbardziej popiera jej powrót do Carskiego Sioła.

Pod koniec życia Koch miał dość tematu komnaty
Lata mijały, padła nawet propozycja tajnej wyprawy do Królewca. Koch został przeniesiony z Warszawy do Barczewa pod Olsztynem – bliżej dawnej siedziby. Tymczasem – o ile wiadomo na podstawie dokumentów – nie ma żadnych konkretów, które pozwalałyby znaleźć skarb. Na temat wspomnianego bunkra i rzekomo ukrytej w nim Bursztynowej Komnaty wspomniała jeszcze służąca Kocha – Stefania Rogacka. Przesłuchiwana przez SB wyjawiła, że w 1944 roku nie raz schodziła do bunkra pod pałacowym parkiem. Raz natknęła się na Kocha i (jak przypuszczała) ukrywane właśnie fragmenty komnaty. (Bonek T.: s. 220) Józef Janowski, który był pomocnikiem ogrodnika na zamku również widział jakieś skrzynie zakopywane przez Niemców. Trafił też na tajne wejścia do podziemi. Komnaty jednak nie odnaleziono.
Temat, który miał uratować więźnia przed wykonaniem wyroku stał się w końcu jego przekleństwem. Koch gardził polskimi strażnikami i dziennikarzami ciekawymi historii zabytku.
Jedyny obszerny wywiad, którego udzielił, w ogóle nie poruszał tego tematu. Przeprowadzający go Mieczysław Siemieński opatrzył wydanie książkowe podtytułem „Chciałem zmienić świat”. To Kochowi odpowiadało. Koniec rozmów o ukrytych skarbach – on przecież reprezentował wielką ideę. Chciał zmieniać świat.
Erich Koch do końca życia nie czuł się winny. Uważał się za więźnia politycznego. (Mosur-Darowski P., 6.01.2025) Zmarł w wieku 90 lat, w 1986 roku w Barczewie. Zagadka Bursztynowej Komnaty pozostała nierozwiązana.
Bibliografia
1. Tadeusz Bonek, Zaginione złoto Hitlera. Bezpieka PRL na tropie skarbu Festung Breslau, Znak 2020
2. Josef Goebbels, The Goebbels diaries, 1942-1943, wyd. 1948
3. Przemysław Mosur-Darowski, Co tak naprawdę wiedział "strażnik" Bursztynowej Komnaty? "Raz mu się wymsknęło", 6 stycznia 2025, https://wiadomosci.onet.pl/kraj/co-wiedzial-straznik-bursztynowej-komnaty-raz-mu-sie-wymsknelo/99f48c9, dostęp 18.07.2025