Między wiarą a magią ludową - sekrety podlaskich szeptuch

Na wschodnich rubieżach Polski wciąż żyją kobiety, które – jak mówią miejscowi – „robią zdrowie”. W ciszy drewnianych chat modlą się za chorych, przelewają wosk, taczają popiół, odsyłają chorobę „do świata, z którego przyszła”. Dla jednych to ostatnie depozytariuszki ludowej mądrości, dla innych – czarownice w chustach. Co oznaczało dawniej bycie szeptuchą i co zostało po tej niezwykłej profesji?
- Dziedzictwo pogranicza
- Kobiety, które „robią zdrowie”
- Wosk, popiół i chleb
- Choroba, która ma imię
- Szept jak modlitwa
- W cieniu Cerkwi i Kościoła
- Bibliografia
Dziedzictwo pogranicza
Podlasie od wieków było krainą spotkania kultur – katolickiej, prawosławnej, białoruskiej, ukraińskiej i polskiej. Tu religijne granice nie rozdzielały ludzi, lecz splatały się w codzienności, tworząc osobliwy świat pogranicza. Właśnie w tej mozaice duchowej przetrwało coś, co w innych regionach dawno zanikło – tradycja ludowych uzdrowicielek, zwanych szeptuchami.
Ich działalność łączy w sobie elementy pogańskiej magii, chrześcijańskiej modlitwy i ludowej symboliki natury. Szeptucha nie czaruje – modli się. Nie walczy z Bogiem – prosi go o łaskę. W jej świecie słowo ma moc, a choroba jest bytem, z którym można się porozumieć. To, co dla nauki jest przesądem, dla wielu mieszkańców Podlasia pozostaje częścią starego, niepisanego porządku świata.
Kobiety, które „robią zdrowie”
W tradycyjnej kulturze to kobieta była strażniczką życia, ciała i domowego ogniska. Nic więc dziwnego, że właśnie one stały się nosicielkami wiedzy o uzdrawianiu. Dawne szeptuchy uczyły się od matek i babek, powtarzając gesty i słowa jak modlitwę. Ich dar, jak wierzą, pochodzi od Boga i nie wolno go zmarnować – dlatego nie można go też sprzedać.
Większość z nich to dziś kobiety starsze, często prawosławne, o białoruskich lub ukraińskich korzeniach. Ich codzienność to nabożeństwa, śpiew w cerkiewnym chórze, posty i modlitwa. Kiedy ktoś przychodzi z chorobą, przyjmują go nie jak pacjenta, lecz jak bliźniego w potrzebie. I choć nie posiadają dyplomów, w swojej społeczności cieszą się ogromnym autorytetem – czasem większym, niż lekarz.

Wosk, popiół i chleb
„Nie potrzebuję apteki, bo wszystko mam w domu” – powtarzają szeptuchy. W ich leczniczym arsenale znajdziemy rzeczy proste: wosk pszczeli, popiół drzewny, lniane pakuły, owczą wełnę, chleb i wodę święconą. Każdy z tych przedmiotów ma symboliczne znaczenie. Popiół „ściąga wiatr”, czyli chorobę pochodzącą z zewnątrz. Wosk przelewają nad głową chorego, by zobaczyć, co wywołało „przestrach”. Owcza wełna łagodzi ból, chleb przyjmuje na siebie „złe”.
Podczas rytuału szeptucha wykonuje powolne, rytmiczne ruchy – od góry do dołu, w zgodzie z „ruchem boskiej mocy”. Zapala świecę, błogosławi chorego, a wszystko dzieje się w skupieniu i ciszy. Nie ma w tym teatralności. Jest za to pokora wobec tajemnicy – i przekonanie, że każda rzecz stworzona ma w sobie cząstkę dobra, którą można przywołać, by pomogła człowiekowi.
Przeczytaj również: Staropolskie zioła, które działały lepiej niż Tinder – poznaj sekrety prababek!
Choroba, która ma imię
W medycynie ludowej choroba nie jest zbiorem objawów, lecz istotą. Ma imię, charakter, a czasem nawet własną wolę. Jedną z najczęściej „zdejmowanych” dolegliwości jest tzw. wiatr – coś, co „przewiało”, ale też symbol zewnętrznego zła, które wtargnęło do ciała. Inne znane przypadłości to róża (choroby skórne), przestrach (reakcja na silny lęk), urok (skutek złego spojrzenia) i tajemniczy gość, który „kręci ciało” od środka, czasem powodując nawet guzy czy paraliże.
Szeptucha rozmawia z chorobą – przekonuje ją, aby odeszła, „odesłała się” tam, skąd przyszła. Wypowiada formuły modlitw, często powtarzane trzykrotnie – liczba trzy, święta w chrześcijaństwie, ma w tych praktykach szczególne znaczenie. Uzdrowienie to nie walka z chorobą, lecz przywrócenie harmonii między człowiekiem, naturą i światem duchów.
Szept jak modlitwa
Choć nazwa „szeptucha” sugeruje tajemnicze szepty, wiele z nich modli się całkiem głośno – ale zawsze z powagą i skupieniem. Najważniejsze są intencja i szczerość, nie ton głosu. Ich „leki” to słowa – modlitwy i tzw. zamowy, czyli rytualne formuły mające moc cofania choroby. Część z nich pochodzi z dawnych modlitewników prawosławnych, inne są apokryficzne, przekazywane tylko ustnie.
Dla szeptuch słowo ma moc sprawczą. To echo dawnych wierzeń, w których wypowiedzenie imienia, prośby czy błogosławieństwa zmieniało rzeczywistość. Według tych kobiet „słowa mają władzę nad rzeczami”. Na Podlasiu wciąż się w to wierzy. Kiedy więc szeptucha mówi: „niech cię Pan Bóg oczyści”, jej słowa – dla tych, którzy chcą wierzyć – naprawdę potrafią leczyć.
W cieniu Cerkwi i Kościoła
Oficjalne stanowisko Kościoła katolickiego i Cerkwi prawosławnej wobec szeptuch od lat pozostaje niezmienne: to praktyki niebezpieczne duchowo. Uzdrowicielka może zdaniem duchownych nieświadomie porozumiewać się z „innymi siłami”. A jednak duchowni z Podlasia dobrze wiedzą, że te kobiety są często najpobożniejszymi parafiankami. Nie odwracają się od wiary, lecz ją praktykują na swój archaiczny sposób.
Właśnie ta niejednoznaczność czyni zjawisko szeptuch tak fascynującym. To przykład, jak w ludowej religijności przenikały się chrześcijaństwo i przedchrześcijańskie wyobrażenia o świecie. W ich modlitwach Bóg, Matka Boska i święci pojawiają się obok natury, duchów i wiatru. To żywa historia duchowości pogranicza – świata, w którym nie ma ostrego podziału na sacrum i profanum.
Bibliografia
- Sadanowicz E., Szeptuchy. Religijność ludowa na Podlasiu, Białystok 2024.
- https://podlaskie24.pl/artykul/wydarzenia/szeptuchy-ja-sie-tylko-modle-to-bog-pomaga/
- https://www.polskieradio.pl/8/478/artykul/3320085,podlasie-magia-i-zamowy-spotkanie-z-szeptuchami
- https://www.researchgate.net/publication/330471634_Szeptuchy_jako_specyficzne_zjawisko_znachorskie_pogranicza_na_Podlasiu
- https://www.umb.edu.pl/medyk/polecane/szeptuchy/boska_moc_szeptuchy