„Niki, już idę” – ostatnie słowa cesarzowej wzruszają do łez

Gdy młodziutka pruska księżniczka Charlotte przyjeżdżała do Rosji, wiedziała jedno: jej życie już nigdy nie będzie należało tylko do niej. Miała zostać żoną przyszłego cara, a jej rola była jasno określona. To miało być małżeństwo polityczne, bez miejsca na romantyczne złudzenia. A jednak wydarzyło się coś wyjątkowego. Wbrew dworskim konwenansom i chłodnej kalkulacji monarchicznych rodów – naprawdę się zakochali. Ich historia pokazuje, że nawet w najbardziej zaaranżowanych okolicznościach może rozkwitnąć prawdziwa miłość.
- Księżniczka z kraju w ruinie
- Rosyjski książę i pruska narzeczona
- Trudne początki w carskiej Rosji
- Cesarz i cesarzowa – partnerstwo w cieniu korony
- Przyjaźń z… kochanką męża
- „Niki, już idę”
- Bibliografia
Księżniczka z kraju w ruinie
Charlotte przyszła na świat 13 lipca 1798 roku w pałacu Charlottenburg pod Berlinem. Była córką króla Prus Fryderyka Wilhelma III i jego żony, pięknej i szanowanej królowej Luizy z Meklemburgii. Mimo królewskich tytułów, dzieciństwo Charlotte nie przypominało bajki. Przyszło jej dorastać w cieniu wojen napoleońskich, które zdewastowały Prusy zarówno gospodarczo, jak i politycznie. Kiedy miała osiem lat, jej rodzina zmuszona była uciekać z Berlina po klęsce pod Jeną – schronienie znalazła dopiero w odległym Królewcu, a potem w Memlu.
To doświadczenie wykształciło w Charlotte siłę, która była jej potrzebna przez całe życie. Po śmierci matki w 1810 roku, zaledwie dwunastoletnia księżniczka musiała przejąć obowiązki pierwszej damy dworu. Z dnia na dzień została najważniejszą kobietą w państwie, choć wciąż była dzieckiem. Wychowywana w duchu protestanckiej powściągliwości i pruskiego poczucia obowiązku, szybko dorosła i zrozumiała, że jej życie będzie podporządkowane racji stanu. Nie wiedziała jeszcze, że los szykuje dla niej niespodziankę – nie tylko koronę cesarzowej, ale i wielką miłość.
Rosyjski książę i pruska narzeczona
W lutym 1814 roku do Berlina przyjechał książę Mikołaj Romanow – młodszy brat cara Aleksandra I. To była podróż dyplomatyczna, ale miała też ukryty cel: poszukiwanie odpowiedniej żony dla przyszłego władcy Rosji. Choć Mikołaj był wtedy dopiero drugim w kolejce do tronu, jego matka – caryca Maria Fiodorowna – już planowała jego przyszłość. Charlotte była idealną kandydatką: dobrze wychowana, o doskonałych manierach i ugruntowanym poczuciu obowiązku. Układ polityczny między Rosją a Prusami stawał się coraz ważniejszy, a ślub młodych mógł go umocnić.
Choć ich pierwsze spotkanie było formalne, coś zaiskrzyło. Gdy Mikołaj odwiedził Berlin ponownie w 1816 roku, spędzał z Charlotte coraz więcej czasu – nie tylko na oficjalnych przyjęciach, ale i podczas prywatnych spacerów, koncertów, rozmów. Oboje byli młodzi, inteligentni i szczerze sobą zainteresowani. Charlotte, wtedy siedemnastoletnia, pisała do brata: „Co nas łączy, to nasze wewnętrzne życie. W naszych sercach mamy własny świat.” To wyznanie nie pasowało do zimnych układów dynastycznych. Ich uczucie było prawdziwe. Rok później młoda księżniczka wyruszyła do Petersburga, gdzie przyjęła prawosławie i imię Aleksandra Fiodorowna. Na własne życzenie weszła w świat, który był jej całkowicie obcy – wszystko dla miłości.
Trudne początki w carskiej Rosji
Pierwsze lata Aleksandry w Rosji były trudne. Choć jej nowy mąż był pełen czułości i oddania, otaczający świat dworu był chłodny, pełen rygoru i nieufności wobec cudzoziemek. Przejście na prawosławie nie było jedynie formalnością – wiązało się z porzuceniem dotychczasowej tożsamości i zakorzenieniem w zupełnie innym kręgu kulturowym. Aleksandra, wychowana w języku niemieckim i francuskim, nigdy do końca nie opanowała rosyjskiego, co dodatkowo pogłębiało jej poczucie izolacji.
W tym czasie zaszła w ciążę i w 1818 roku urodziła syna – przyszłego cara Aleksandra II. Radość z narodzin pierwszego dziecka dała jej nową siłę, choć zdrowie Aleksandry pozostawiało wiele do życzenia. Cierpiała na chroniczne zmęczenie, miała delikatną budowę ciała i skłonność do depresji. Po poronieniu w 1820 roku załamała się, co skłoniło Mikołaja do wyjazdu z nią na dłuższy czas do Berlina. Tam odżyła – wśród rodziny, znajomych zapachów i pejzaży. Kiedy powrócili do Petersburga, byli już silniejsi – jako para i jako przyszli władcy imperium.

Cesarz i cesarzowa – partnerstwo w cieniu korony
W 1825 roku, po śmierci cara Aleksandra I, Mikołaj objął tron, a Aleksandra została cesarzową Rosji. Początki jego panowania były dramatyczne – wybuchła tzw. rewolucja dekabrystów, zamach stanu oficerów niezadowolonych z absolutystycznego ustroju. Aleksandra bardzo to przeżyła. Bała się nie tylko o życie męża, ale też o przyszłość całej rodziny. W jej życiu pojawiły się pierwsze poważne objawy nerwicy: tiki, drżenie głowy, bezsenność.
Pomimo obowiązków, które narzucała jej nowa rola, Aleksandra pozostała osobą prywatną. Nie interesowała się polityką, nie zakładała własnych fundacji ani nie prowadziła działalności charytatywnej na wielką skalę – co było dość nietypowe dla ówczesnych monarchiń. Zamiast tego poświęciła się rodzinie, dzieciom, muzyce i lekturze. Uwielbiała czytać Lermontowa, grać na fortepianie, spędzać wieczory z bliskimi. Jej ukochanym miejscem był letni Pałac w Peterhofie – tam odnajdywała spokój i chwilową ulgę od zimnej etykiety petersburskiego dworu.
Przyjaźń z… kochanką męża
Z czasem zdrowie Aleksandry zaczęło się pogarszać. Po czterdziestce wyglądała na znacznie starszą: była chuda, blada, z drżącą głową i słabymi płucami. Lekarze zabronili jej współżycia z mężem – i wtedy w życiu Mikołaja pojawiła się Barbara Nelidowa, jedna z dam dworu cesarzowej. Związek był tajemnicą poliszynela, lecz nie doprowadził do skandalu. Aleksandra, choć początkowo zraniona, z czasem zaakceptowała sytuację. Z Barbarą nawet się zaprzyjaźniła i uczyniła ją swoją osobistą lektorką!
To, co mogło zniszczyć inne związki, w ich przypadku tylko pokazało dojrzałość i głębię relacji. Mikołaj wciąż pisał do żony z ogromną czułością. Do końca życia mówił o niej „moja Mouffy” i twierdził, że tylko przy niej odnajduje spokój i szczęście. Ich miłość, choć nie pozbawiona trudnych momentów, przetrwała próbę czasu. Pozostali partnerami, wspierając się wzajemnie w chorobie, politycznych zawirowaniach i rodzinnych tragediach.
„Niki, już idę”
Mikołaj I zmarł w 1855 roku, po ponad 35 latach małżeństwa. Aleksandra nie potrafiła się z tym pogodzić. Jej stan zdrowia pogarszał się z roku na rok. Mimo zaleceń lekarzy, odmówiła wyjazdu na leczenie za granicą. Chciała umrzeć w Rosji, blisko grobu ukochanego męża. Spędzała ostatnie lata w Pałacu Aleksandrowskim, w otoczeniu książek, obrazów i wspomnień.
W listopadzie 1860 roku, w wieku 62 lat, Aleksandra zmarła we śnie. Jej ostatnie słowa, zapisane przez świadków, brzmiały: „Niki, już idę.” To proste pożegnanie zamknęło historię jednego z najbardziej niezwykłych królewskich związków XIX wieku. Po śmierci została pochowana obok męża, w twierdzy Pietropawłowskiej. Ich groby – do dziś stojące obok siebie – są świadectwem związku, który zaczął się jako sojusz polityczny, a zakończył się jak piękna love story.
Bibliografia
- Gelardi J.P., Niezwykłe kobiety Romanowów. Od świetności do rewolucji, Warszawa 2012.
- Lincoln W.B., Mikołaj I, Warszawa 1988.
- Montefiore S.S., Romanowowie 1613-1918, Kraków 2025.
- Śliwowska W., Mikołaj I i jego czasy (1825-1855), Warszawa 1965.