Na pogrzebowym stosie z mężem. Tragiczne losy słowiańskich żon
W kulturze dawnych Słowian miłość małżeńska nierzadko oznaczała wspólną drogę nawet po śmierci. I to dosłownie. Historycy uważają, że kobiety miały wybór, czy chcą dołączyć do męża na pogrzebowym stosie. Te, które się na to zdecydowały, uznawano za wzór wierności i heroizmu.
Z tego artykułu dowiesz się:
Słowiańskie żony i ich tragiczny wybór
Arabscy podróżnicy, jak Al-Masudi, opisywali wstrząsające ceremonie pogrzebowe, podczas których wdowy oddawały życie, by dołączyć do swoich małżonków w zaświatach. Relacje te przywodzą na myśl hinduskie sati, gdzie spalenie wdowy na stosie po śmierci męża było symbolem jej oddania.
Arabski pisarz Al.-Masudi pisał: „Żony zmarłego krają sobie ręce i twarze nożami, a gdy która z nich twierdzi, że go kocha zawiesza sznur i wspina się ku niemu po stołku, po czym obwiązuje sobie nim szyję. Potem wyrywają spod niej stołek, a ona pozostaje zawieszona, drgając, aż skona, po czym zostaje spalona i łączy się ze swym mężem”.
Bizantyjskie źródła również wspominają o Słowianach nad Dunajem, gdzie kobiety uważały śmierć męża za koniec swojego życia, a wdowieństwo za egzystencję niegodną prawdziwej miłości. Z kolei kronikarze, jak Thietmar z Merseburga, potwierdzają, że nawet w czasach Mieszka I wśród zachodnich Słowian praktykowano rytualne zabijanie żon po śmierci mężów.
Czytaj także:Na czym polegały postrzyżyny? Ważny rytuał inicjacyjny w kulturze dawnych Słowian i jego ślady w źródłach
Ekwipunek na ostatnią podróż
Śmierć w kulturze dawnych Słowian wiązała się z rozbudowanymi rytuałami przejścia. Wierzono, że zmarły musi być dobrze wyposażony, aby odnaleźć się w zaświatach. Odpowiednie przygotowanie stosu pogrzebowego, darów czy nawet towarzystwa w postaci nałożnicy było kluczowe. Naukowcy, jak Stanisław Bylina, wskazują, że troska o zmarłych miała podwójny wymiar. Niektórych darzono szacunkiem, ponieważ mieli być obecni jako duchy przodków. Tych, którzy zmarli gwałtowną śmiercią obawiano się jako potencjalnych upiorów.
Dlatego ciał zmarłych nie grzebano, ale palono, by nie mogły powrócić. Wierzono, że ogień oczyszcza i przyspiesza przejście duszy do innego świata. Z czasem, wraz z naporem chrześcijaństwa, obok kremacji zaczęto praktykować pochówki szkieletowe. Niezależnie od formy, wkładanie przedmiotów do grobu pozostało nieodłącznym elementem słowiańskich obrzędów.
Od niewolnicy na stosie do wdowy na tronie
Choć początkowo wdowy były postrzegane jako „element wyposażenia” na tamtym świecie, które trzeba zapewnić mężowi, wraz z upływem czasu ich los w społecznościach słowiańskich ulegał zmianie. Pod wpływem chrześcijaństwa rytuały samobójcze zaczęły zanikać, ograniczając się głównie do nałożnic. Wdowy zyskiwały coraz większą autonomię – mogły zarządzać domem, a nawet obejmować władzę.
Przykłady takich kobiet, jak księżna Ludmiła, regentka Czech, czy księżna Olga, rządząca Kijowem, pokazują, że wdowy mogły odgrywać kluczowe role w polityce. Córka Mieszka I, Sygryda Storrada, łącząc sojusze między Danią a Szwecją, stała się ikoną kobiecej niezależności. Te historie pokazują, że choć słowiańskie kobiety początkowo płaciły najwyższą cenę za wierność, to w późniejszych wiekach potrafiły wykorzystać swoją pozycję, aby zdobyć władzę i szacunek.