Nieślubne dzieci na polskiej wsi – życie naznaczone wykluczeniem

O ile na początku XIX wieku nieślubne dziecko nie przekreślało szans dziewczyny na wyjście za mąż i ułożenie sobie życia, o tyle już pod koniec XIX stulecia polska wieś stała się bardziej pruderyjna. „Zhańbioną” kobietę spotykał surowy osąd, nie otrzymywała wsparcia nawet od własnej rodziny, czekała ją bieda i samotność. Jednak jej dziecko miało jeszcze trudniejsze życie – wyśmiewanie, pogardzanie i poniżenie dla „bękartów” było na porządku dziennym.
Z tego artykułu dowiesz się:
Nieślubne dziecko – znak hańby dla matki
Na dawnej polskiej wsi życie było podporządkowane surowym normom społecznym, a pozycja kobiety zależała w dużej mierze od jej statusu małżeńskiego. Urodzenie dziecka poza związkiem małżeńskim oznaczało nie tylko życiowe trudności, ale i piętno, które towarzyszyło zarówno matce, jak i jej potomstwu przez całe życie.
W społeczności wiejskiej potomstwo było błogosławieństwem – pod warunkiem, że przyszło na świat w małżeństwie. W przeciwnym razie matka i dziecko stawały się obiektem pogardy. Jak podkreśla historyk prof. W. Mędrzecki:
„To, co w rodzinie, zwłaszcza mającej co do garnka włożyć, było oznaką błogosławieństwa Bożego, dla dziewcząt i kobiet nie pozostających w związku małżeńskim stanowiło z reguły widomy symbol złego prowadzenia się. Los nieślubnego dziecka był nie do pozazdroszczenia. Z reguły wraz z matką (często służącą) pozostawało w ubóstwie, nawet jeżeli było dzieckiem gospodarskiej córki traktowano je jako obce i przy najbliższej okazji pozbywano z domu wynajmując na służbę.”
Nieślubne dziecko automatycznie oznaczało skazę na honorze matki. Niezależnie od okoliczności poczęcia, kobieta była obwiniana za swój los. Często nie mogła liczyć na ponowne zamążpójście ani na wsparcie ze strony rodziny.
Dzieci naznaczone wstydem i odrzuceniem
Nieślubne dzieci, nazywane pogardliwie „bąkami” lub „bastrukami”, dorastały w atmosferze wstydu i pogardy. Były wytykane palcami, a ich rówieśnicy często traktowali je jako gorsze.
W wielu wsiach do końca XIX wieku posługiwano się charakterystycznym sposobem określania takich dzieci – zamiast nazwiska nosiły one imię matki, np. „bąk Jagniescyn” (syn Jagny). Nawet jeśli matka po pewnym czasie wyszła za mąż, jej nieślubne dziecko nie zawsze znajdowało miejsce w nowej rodzinie.
Trudności nie kończyły się na dzieciństwie. Nieślubni chłopcy mieli znacznie mniejsze szanse na znalezienie żony, a dziewczęta rzadko były wybierane na gospodynie. Ludowe przysłowie „matka zawiniła, a dziecię przez całe życie cierpi” doskonale oddaje surową rzeczywistość tamtych czasów.
Służba i nędza – jedyne perspektywy
Większość nieślubnych dzieci, zwłaszcza pochodzących z biedniejszych rodzin, kończyła jako tania siła robocza. Ich los często przypominał sytuację sierot, które po śmierci rodziców były oddawane na wychowanie do krewnych lub – w gorszym przypadku – trafiały na służbę do obcych.
Jak zauważa prof. Mędrzecki:
„Niewiele lepsza bywała dola sieroca. Zwłaszcza małe dzieci odumarłe przez matkę były często źle traktowane przez macochę. Szczególnie, gdy pojawiały się dzieci z drugiego małżeństwa, sieroty oddawano do krewnych, albo wręcz na służbę do obcych.”
Służba była dla nieślubnych dzieci jedyną szansą na przetrwanie, choć często oznaczała skrajny wyzysk i nieludzkie warunki pracy. Ich sytuacja zmieniła się dopiero na przełomie w XX wieku, kiedy wzrosła świadomość społeczna i zaczęto chronić prawa dzieci.