CIA wymyśliła film, który nie istniał. Ajatollahowie połknęli haczyk

Rok 1979. W Teheranie trwa rewolucja. Obalony szach Mohammad Reza Pahlavi oraz rząd USA budzą powszechny gniew. Sześcioro amerykańskich dyplomatów ukrywa się w kanadyjskiej ambasadzie, bez szans na bezpieczne opuszczenie Iranu. Aby ich uratować, CIA obmyśla plan tak absurdalny, że musi się udać – bo komu przyjdzie do głowy zadawać pytania? Oto historia operacji, która przez wiele lat pozostawała tajemnicą CIA.
- Rewolucja
- Żądza zemsty
- „Nic lepszego nie wymyślimy”
- Hollywood wchodzi do gry
- „Bad date”
- Prawda, Hollywood i propaganda
Rewolucja
Listopad 1979 roku. Teheran płonie gniewem. Tłumy skandują hasła przeciwko Ameryce, a ajatollah Chomeini nazywa USA „wielkim szatanem”. Irańscy studenci szturmują amerykańską ambasadę, biorąc 52 dyplomatów jako zakładników. Kolejnych 444 dni zniszczy prezydenturę Jimmy'ego Cartera.
Z ambasady udało się uciec sześciu osobom. Robert Anders, Mark i Cora Lijek, Henry Lee Schatz, Joseph i Kathleen Stafford wymknęli się tylnym wyjściem, gdy Irańczycy przechodzili przez ogrodzenie. W panice szukali schronienia – najpierw w brytyjskiej ambasadzie – stamtąd ioch wyrzucono, obawiając się konsekwencji. W końcu trafili do kanadyjskiego ambasadora Kena Taylora, który bez wahania ich przyjął.
Żądza zemsty
Żeby zrozumieć wściekłość Irańczyków, trzeba cofnąć się do 1953 roku. CIA i brytyjski MI6 zorganizowały zamach stanu, obalając demokratycznie wybranego premiera Mohammada Mossadegha. Jego wina? Nacjonalizacja ropy naftowej, która do tej pory wpływała do brytyjskich i amerykańskich korporacji.
USA oddały tron szachowi, Mohammadowi Rezie Pahlaviemu. Ten okazał się dyktatorem, który przez kolejne 26 lat rządził żelazną ręką z pomocą SAVAK – tajnej policji szkolonej przez CIA. Tortury, egzekucje, tajemnicze zniknięcia – wszystko z amerykańskim błogosławieństwem, bo szach gwarantował dostęp do ropy.
Gdy w 1979 roku Chomeini obalił szacha, Irańczycy chcieli nie tylko zmiany władzy. Chcieli zemsty za dekady upokorzenia.
„Nic lepszego nie wymyślimy”
Tony Mendez, agent CIA specjalizujący się w eksfiltracji (ewakuowaniu szpiegów ze szpiegowanego regionu), dostał zadanie: wyciągnąć sześcioro Amerykanów z Iranu. Każdy pomysł był kiepski. Przedstawić ich jako nauczycieli? Łatwo sprawdzić. Jako biznesmenów? Nikt nie prowadzi interesów podczas rewolucji.
Gdy Mendez oglądał w telewizji „Bitwę o Planetę Małp”, wpadł na pewien pomysł. A co, jeśli CIA stworzy lipną produkcję filmową? Irańskie pejzaże mogłyby świetnie prezentować się w filmie science fiction. Uwięzieni w Teheranie dyplomaci mogliby udawać ekipę filmową.
Szefostwo zaakceptowało pomysł Mendeza. Może bez specjalnego przekonania, ale trzeba było działać, a nic lepszego nie zaproponowano. Tyle że nie mogli realizować planu na pół gwizdka. Potrzebowali prawdziwego studia, prawdziwych ludzi z Hollywood, prawdziwych ogłoszeń w „Variety”. Produkcja musiała wyglądać absolutnie autentycznie, na wypadek gdyby irańskie służby zaczęły sprawdzać.
Hollywood wchodzi do gry
Mendez zwrócił się do Johna Chambersa, legendarnego charakteryzatora, który pracował przy „Planecie małp”. Chambers poznał go także z Robertem Sidellem, innym charakteryzatorem. W filmie Bena Afflecka przedstawiono Lestera Siegela, ale warto wspomnieć, że Siegel, grany przez Alana Arkina to postać fikcyjna – wzorowana trochę na Sidellu, trochę na Jacku Warnerze. W każdym razie Mendez, Chambers i Sidell stworzyli Studio Six Productions – zajęli biuro na Sunset Boulevard, zatrudnili sekretarkę. Kupili prawa do scenariusza science fiction „Lord of Light”, który przekształcili w „Argo” – opowieść o kosmicznej przygodzie w stylu „Gwiezdnych Wojen”. Film miał nigdy nie powstać, ale Irańczycy mieli uwierzyć, że powstanie.
W branżowych magazynach pojawiły się ogłoszenia o rozpoczęciu zdjęć. Zorganizowano czytanie scenariusza z prawdziwymi aktorami. Mendez dostał wizytówki – odtąd nazywał się Kevin Costa Harkins i był kanadyjskim kierownikiem produkcji.

„Bad date”
25 stycznia 1980 roku Mendez wyleciał do Teheranu. Ukrywający się Amerykanie byli na skraju załamania – kilka miesięcy w czterech ścianach, świadomi, że odkrycie oznacza egzekucję albo lata w irańskim więzieniu. Teraz musieli przyswoić nowe tożsamości. Na przykład Robert Anders był producentem, Cora Lijek – scenografką. Musieli znać szczegóły scenariusza, historię swojej rzekomej firmy, nazwy ulic w kanadyjskich miastach, których nigdy nie widzieli. Wszystko zależało od ich wiarygodności
Najgorszy był moment, gdy trzeba było opuścić kanadyjską ambasadę. Ken Taylor dosłownie ryzykował życiem – gdyby Irańczycy odkryli, że ukrywał Amerykanów, mógłby skończyć jako zakładnik lub nawet gorzej.
27 stycznia o świcie cała „ekipa filmowa” pojechała na lotnisko Mehrabad. Fałszywe kanadyjskie paszporty, fałszywe wizy, fałszywe bilety. Wszystko musiało działać perfekcyjnie, bo każda niezgodność w dokumentach oznaczałaby natychmiastowe aresztowanie.
Przy stanowisku kontroli paszportowej irański strażnik przyglądał się dokumentom – w odczuciu Mendeza i sześciorga dyplomatów trwało to wieczność. Zadawał pytania w języku perskim. Podnosił słuchawkę - dokąd dzwonił i po co?
Mendez miał w kieszeni pigułkę z cyjankiem. W raporcie napisał później, że to był najdłuższy „bad date” w jego życiu – to termin, którego CIA używała na operacje idące źle.
Ale strażnik w końcu odłożył słuchawkę i skinął głową. Przepuścił ich.
Swissair Flight 363 do Zurichu wystartował o 7:30 rano. Dopiero gdy samolot opuścił irańską przestrzeń powietrzną, ktoś w końcu odważył się zamówić drinka.
Prawda, Hollywood i propaganda
Przez 17 lat operacja Argo była ściśle tajną. USA nie mogły się przyznać – to by ujawniło metody CIA. Dopiero w 1997 roku Tony Mendez opisał misję w swojej książce.
W 2012 roku Ben Affleck nakręcił nagrodzony Oscarem film „Argo”. Ale Hollywood – jak zwykle – mijało się z prawdą.
W filmowej wersji Kanadyjczycy to niemal statyści. W rzeczywistości Ken Taylor, jego żona i współpracownicy ryzykowali wszystkim przez miesiące. Mendez pracował z przerażonymi Amerykanami parę dni – Taylor ukrywał ich przez 79 dni.
Film pokazuje dramatyczną scenę na lotnisku, ze strażnikami goniącymi samolot po pasie startowym. To kompletna fikcja. De facto było mniej widowiskowo. Affleck usunął też wszelkie wzmianki o wsparciu wywiadowczym brytyjskiego MI6.
Pozostałych 52 zakładników zwolniono dopiero w styczniu 1981 roku – w dniu inauguracji Ronalda Reagana. Iran celowo czekał, żeby maksymalnie upokorzyć Cartera. Zemsta za udzielenie azylu szachowi? Najprawdopodobniej.
Ken Taylor został bohaterem w Kanadzie i USA. Otrzymał Order Kanady i Medal Wolności od Kongresu USA.
Tony Mendez przeszedł na emeryturę w 1990 roku. Zmarł w 2019 roku z powodu choroby Parkinsona, dożywszy premiery filmu, który – mimo wszystkich przekłamań – uczynił go legendą.
Tajna policja irańska nigdy nie odkryła, że sześcioro Amerykanów uciekło. Ta szóstka wróciła do domu, dostali medale CIA (w tajemnicy) i przez lata żyli w cieniu 52 zakładników, których historia zdominowała nagłówki.
Czy znasz historię operacji „Gniew Boży”?
Źródła
- https://en.wikipedia.org/wiki/Canadian_Caper
- https://www.bbc.com/news/entertainment-arts-21003432a