Tulipany – pierwsze kryptowaluty świata? Tak pękła bańka, która zmieniła historię

W siedemnastowiecznej Holandii tulipany nie były tylko kwiatami. Stały się symbolem luksusu, obiektem pożądania, a w końcu... przyczyną jednej z najsłynniejszych katastrof finansowych w historii. Oto fascynująca opowieść o tulipanowej gorączce - między faktem, mitem a ekonomiczną lekcją na przyszłość.
- Jak tulipany zdobyły Holandię
- Pstrokaty wirus
- Giełda, kontrakty i spekulanci: jak cebulka stała się aktywem
- Ceny z kosmosu i wielki krach
- Co mówią o tym współcześni ekonomiści
- Czego uczy nas tulipanowa gorączka?
- Bibliografia
Jak tulipany zdobyły Holandię
Historia tulipanów sięga dużo dalej, niż mogłoby się wydawać. Choć dziś kojarzymy je głównie z Holandią, ich korzenie znajdują się w Persji, Azji Środkowej i na terenie dzisiejszej Turcji. Już w X wieku były tam uprawiane jako rośliny ozdobne, a ich niezwykłe kształty i intensywne barwy zachwycały sułtanów, poetów i zwykłych ogrodników. Kiedy europejscy dyplomaci pojawili się na osmańskim dworze, tulipany natychmiast przyciągnęły ich uwagę. Jednym z pierwszych, którzy sprowadzili cebulki na zachód, był Ogier de Busbecq – ambasador cesarza Ferdynanda I.
Prawdziwa rewolucja zaczęła się jednak dopiero w 1593 roku, kiedy francuski botanik Charles de L’Écluse posadził pierwsze tulipany w ogrodzie botanicznym Uniwersytetu w Lejdzie. L’Écluse nie tylko przystosował rośliny do chłodniejszego klimatu, ale także prowadził pionierskie prace nad ich odmianami. I choć wiele jego cebulek zostało skradzionych, to właśnie dzięki temu tulipany szybko się rozprzestrzeniły po całej Holandii. Wkrótce miały stać się nie tylko modnym dodatkiem do ogrodu, ale także wyrazem snobizmu oraz... walutą.
Pstrokaty wirus
Jednym z kluczowych zwrotów akcji w tej historii była choroba. Tulipany w pewnym momencie zaczęły przybierać niespotykane wcześniej formy: ich płatki były pofalowane, postrzępione, w jaskrawych, nieregularnych wzorach. Dziś wiemy, że był to efekt wirusa pstrości tulipana (TBV), który osłabiał roślinę, ale nadawał jej wyjątkowy, „egzotyczny” wygląd. W tamtym czasie nikt nie znał przyczyny tej „metamorfozy” - wiadomo było jedynie, że taka mutacja nie przenosi się przez nasiona, lecz tylko przez cebulki.
I właśnie te cebulki, nieprzewidywalne i rzadkie, zaczęły osiągać astronomiczne ceny. Z czasem stały się towarem luksusowym – niczym dzisiejsze dzieła sztuki lub zegarki z limitowanych edycji. Im rzadsza odmiana, tym wyższa cena. Najbardziej pożądane były odmiany, takie jak Semper Augustus, Viseroij czy Admiral van der Eijck - pstrokate, niepowtarzalne, niemożliwe do skopiowania.

Giełda, kontrakty i spekulanci: jak cebulka stała się aktywem
Holandia XVII wieku była miejscem szczególnym. Jej Złoty Wiek to czas, gdy kraj ten stał się gospodarczym centrum Europy: posiadał najpotężniejszą flotę handlową, pierwszą giełdę papierów wartościowych oraz bank centralny - Bank Amsterdamski. W takich okolicznościach nawet… kwiat mógł stać się instrumentem finansowym.
Początkowo tulipanami handlowano w tradycyjny sposób – za gotówkę, na targach i giełdach. Jednak bardzo szybko powstał rynek kontraktów terminowych. Handlowano więc nie samą cebulką, ale obietnicą jej zakupu w przyszłości. Ludzie zaczęli kupować i sprzedawać „obietnice”, licząc na szybki zysk. W grze byli nie tylko arystokraci czy bogaci kupcy. Do interesu dołączali mieszczanie, rzemieślnicy, a nawet służące czy kominiarze. Bo kto by nie chciał zamienić jednej cebulki na równowartość domu?
Ceny z kosmosu i wielki krach
Cebulka odmiany Viseroij w 1637 roku była warta tyle, co kilka ton pszenicy, cztery tłuste woły, beczki piwa i wina, sery, ubrania i kompletne wyposażenie sypialni. Za Semper Augustus płacono nawet 10–13 tysięcy guldenów - równowartość kamienicy w Amsterdamie lub 17-letniej pensji wykwalifikowanego robotnika. Skala była niewyobrażalna, nawet jak na dzisiejsze realia.
I wtedy wszystko runęło. W lutym 1637 roku na jednej z aukcji w Haarlem zabrakło kupców. To wystarczyło, by panika ogarnęła cały rynek. Kontrakty zaczęły tracić wartość z dnia na dzień. Cebulki, które dzień wcześniej kosztowały majątek, stawały się bezwartościowe. Tradycja podaje, że doszło do bankructw, a nawet samobójstw. Ale czy naprawdę?
Przeczytaj również: Bezrobocie, głód, samobójstwa. Oto, jak Wielki Kryzys złamał miliony Amerykanów.
Co mówią o tym współcześni ekonomiści
Przez dekady historia tulipanowej gorączki była opowiadana jako pierwsza w dziejach bańka spekulacyjna. Wszystko za sprawą książki Charlesa Mackay’a Niezwykłe złudzenia i szaleństwa tłumów z 1841 roku. Opowieść była barwna, dramatyczna i pouczająca. Tyle że… nie do końca prawdziwa.
Współcześni historycy i ekonomiści - m.in. Anne Goldgar, Peter Garber czy Earl Thompson - pokazali, że Mackay mógł mocno przesadzić. Goldgar ustaliła, że tylko 37 transakcji przekroczyło równowartość dwuletniej pensji pracownika, a historie o samobójstwach nie mają potwierdzenia w źródłach. Handel cebulkami był też dużo mniej chaotyczny, niż wcześniej sądzono – niewiele okazów zmieniało właścicieli więcej niż 3-4 razy.
Czego uczy nas tulipanowa gorączka?
Choć coraz więcej wskazuje na to, że tulipanowa bańka była raczej lokalnym zjawiskiem niż ogólnokrajową katastrofą, to sama historia nie traci na wartości. Dlaczego? Bo pokazuje mechanizmy, które wracają przy każdej kolejnej „modzie inwestycyjnej” – czy to na akcje, kryptowaluty, nieruchomości, czy… modne torebki.
Tulipomania była wypadkową snobizmu, egzotycznej nowości, ekonomicznego optymizmu i ludzkiej chciwości. A także - co ciekawe - zdrowego rozsądku, który w końcu zwyciężył. Może i nie zrujnowała tysięcy istnień, ale na pewno pozostawiła po sobie lekcję, którą warto zapamiętać. Szczególnie dziś, gdy wystarczy jedno hasło popularnego influencera w Internecie, żeby ceny niektórych dóbr wystrzeliły w kosmos.
Bibliografia
- Dash M., Tulipomania: The Story of the World's Most Coveted Flower & the Extraordinary Passions It Aroused, Nowy Jork 2010.
- Frankopan P., Jedwabne szlaki. Nowa historia świata, Warszawa 2018.
- http://bibliotekanauki.pl/articles/906935.pdf
- https://obserwatorgospodarczy.pl/2023/10/16/tulipomania-czyli-pierwsza-banka-spekulacyjna-to-mit/