30 lipca 2008 roku 22-letni Tim McLean skończył pracę i wsiadł do autobusu Greyhound Canada nr 1170, by wrócić do swojego domu w Winnipeg. Według zeznań świadków McLean po wejściu do autobusu usiadł na tylnym siedzeniu, założył słuchawki i zasnął z głową opartą o okno. Niestety, do domu, w którym czekała jego ciężarna dziewczyna, nigdy nie dotarł.
Zwyczajna podróż autobusem, która zamieniła się w koszmar
W lipcu 2008 roku dwóch pasażerów wsiadło do tego samego autobusu Greyhound w Kanadzie. Jednym z nich był Timothy McLean, 22-latek podróżujący do domu w Winnipeg. Młody mężczyzna pracował jako robotnik podczas karnawału w Edmonton w Albercie.
Drugim był Vince Li, 40-letni, emigrant z Chin. W Kanadzie przebywał od 2001 roku, gdzie pracował jako pracownik fizyczny w Grant Memorial Church. Li wsiadł do autobusu w Erickson w Manitobie około godziny 18. Mężczyzna wydał się współpasażerom wzburzony i nieco zdezorientowany, ale według nich nie stanowił zagrożenia. Wybrał miejsce z przodu autobusu, usiadł i z nikim nie rozmawiał.
Podczas postoju w Brandon, Li wysiadł na chwilę na przystanku, aby zapalić papierosa. Kiedy wrócił do autobusu, minął miejsce, w którym siedział na początku i usiadł obok Tima McLeana z tyłu. Niedługo po tym spokojna podróż zmieniła się w koszmar.
Nagły atak na śpiącego Tima
Według pasażerów feralnego kursu Tim McLean spał ze słuchawkami na uszach, gdy siedzący obok niego mężczyzna nagle wyciągnął duży nóż i zaczął dźgać go w szyję i klatkę piersiową. Było to około godziny 20.30. Gdy kierowca autobusu zorientował się, co dzieje się z tyłu, zjechał na pobocze, zatrzymał autobus i uciekł z pojazdu z większością pasażerów.
Dwóch innych mężczyzn próbowało ratować McLeana, ale zostali powstrzymani przez nożownika. Li ostatecznie odciął Timowi i głowę i pokazał ją przez okno osobom stojącym na zewnątrz autobusu. Następnie wrócił do ciała Tima, ćwiartował je i zaczął je zjadać.
Świadkowie zeznali, że trwało to przez kilka następnych godzin. Aby szaleniec nie uciekł, pasażerowie postanowili zamknąć autobus. Zszokowani traumatycznymi wydarzeniami czekali na poboczu na przyjazd policji.
Wielogodzinna walka z zabójcą
Królewska Kanadyjska Policja Konna została zaalarmowana o pchnięciu nożem w rejsowym autobusie około 20:30 i wkrótce przybyła na miejsce zdarzenia w pobliżu Portage la Prairie. Tam funkcjonariusze odkryli, że Vincent Li nadal był w pojeździe. To, że morderca nie uciekł odjeżdżając autobusem, było między innymi zasługą kierowcy, który włączył awaryjny system, co spowodowało, że nie nadawał się on do jazdy.
Do godziny 21:00 policja próbowała negocjować z Li, jednak ten, nie chciał się poddać. Około godziny 1:30 próbował uciec z autobusu, rozbijając okno, ale został dwukrotnie rażony paralizatorem i finalnie zatrzymany. Cała akcja trwała ponad około godzin.
Funkcjonariusze starali się zebrać z autobusu części ciała McLeana, ale nigdy nie udało się odnaleźć jego serca i oczu. Policja znalazła ucho, nos i język Tima w kieszeni Li. Prawdopodobnie brakujące części ciała zostały zjedzone przez szaleńca
Głos Boga kazał mi zabić
W następstwie ataku Kanadyjczycy domagali się informacji, co było jego przyczyną. Sam Vincent Li udzielił odpowiedzi na to pytanie w 2012 roku, mówiąc w BBC, że słyszał przemawiający do niego „głos Boga” i że głos ten wysłał go z misją ochrony ludzi przed inwazją obcych.
„Głos powiedział mi,(…), że jestem jak drugie przyjście Jezusa [i że] mam ocalić ludzi przed atakiem kosmitów” – wyjaśnił Li, dodając – „Naprawdę przepraszam.”
Przygotowując się do swojej rzekomej misji, Li postępował zgodnie z instrukcjami głosu i podróżował po kraju, często pieszo lub autobusem. Znikał z domu na kilka dni, co potwierdziła później jego żona, która powiedziała, że często opuszczał dom, błąkał się i podróżował autobusami w różnych kierunkach. Li był przekonany, że znajduje się w ciągłym niebezpieczeństwie i dla ochrony zaczął nosić przy sobie nóż. Tego samego noża użyto do zabicia McLeana.
Podczas feralnej podróży głos kazał mu zamordować siedzącego obok niego mężczyznę, lub w przeciwnym razie sam zginie. Li wierzył, że McLean był w rzeczywistości demonem i kosmitą, którego należy „zniszczyć” i dlatego posunął się także do okaleczenia jego ciała, aby uniemożliwić mu powrót do życia.
Co dalej z Li?
W marcu 2009 roku uznano, że Li nie ponosi odpowiedzialności karnej za morderstwo z powodu choroby psychicznej i umieszczono go w Centrum Zdrowia Psychicznego Selkirk. Na rozprawie Li twierdził, że otrzymał od Boga polecenie zabicia McLeana i że grozi mu egzekucja, jeśli nie dotrzyma słowa. Sędzia orzekł, że nie ponosi on odpowiedzialności karnej, ponieważ nie rozumiał, że jego działania są moralnie złe i wierzył, że działał w samoobronie. W Kanadzie osoby oskarżone muszą być w stanie zrozumieć, że ich działania były złe. Jeśli tego nie potrafią, nie można ich uznać za winne popełnienia przestępstwa.
Po wydaniu wyroku Li przebywał w ośrodku zdrowia psychicznego Selkirk w Manitobie w celu leczenia schizofrenii. Zaledwie rok później uzyskał możliwość spacerów po terenie szpitala pod eskortą dwóch pracowników.
Do 2012 roku Li uzyskał większą swobodę i mógł korzystać z 30 minutowych wycieczek w eskorcie pracownika ośrodka oraz ochroniarza. W 2013 r. Li otrzymał możliwość korzystania z nadzorowanych, całodniowych wycieczek do Lockport, Winnipeg i na pobliskie plaże. Pozwolono mu także przebywać na terenie szpitala bez eskorty – począwszy od 15-minutowych spacerów, aż do całego dnia.
Na początku 2014 r. Li pozwolono opuścić szpital bez eskorty, aby odwiedzić Selkirk. Po tym został przeniesiony na otwarty oddział szpitalny. Minął kolejny rok, a eksperci zalecili przeniesienie Li do szpitala w Winnipeg w okresie poprzedzającym przeniesienie do domu opieki społecznej.
Wreszcie w 2017 r. Li otrzymał pełną swobodę. Stwierdzono, że nie stanowi już poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa.