Poetka i lotnik – sekretny romans, który odcisnął ślad na jej wierszach

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska to jedna z czołowych polskich poetek. Jest ceniona za niezwykle lekkie, pełne zaskakujących point i wzruszeń wiersze, z których praktycznie wszystkie traktują o miłości. Wiele osób wie o jej płomiennym uczuciu do drugiego męża – Jana Pawlikowskiego. W czasie relacji z nim powstało kilka wspaniałych tomików, ale te najpiękniejsze i najbardziej płomienne utwory pisała do kogoś innego.
Z tego artykułu dowiesz się:
Burzliwe życie miłosne Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej
Żadne z dwóch nazwisk poetki nie jest jej nazwiskiem panieńskim. Z domu była Kossakówną – córką Wojciecha Kossaka i wnuczką Juliusza Kossaka. Wychowana w legendarnej Kossakówce, otoczona artystami i intelektualistami, od dziecka znała tylko życie bohemy – i takie też prowadziła.
Pierwszy raz wyszła za mąż w 1915 roku, jako młodziutka panna młoda, w niebieskiej sukni. Jej wybrankiem był Władysław Bzowski, jednak – jak pisała jej siostra Magdalena Samozwaniec w książce Maria i Magdalena – Marii wydawało się, że to „nie na serio”. Małżeństwo zostało unieważnione cztery lata później, podobno dzięki kilku obrazom ojca.
Jeszcze będąc żoną Bzowskiego, poetka poznała Jana Pawlikowskiego i zakochała się w nim bez pamięci. Ich relacja była niezwykle intensywna, niemal metafizyczna, jednak szybko się wypaliła. Maria wyglądała na przy nim coraz bardziej nieszczęśliwą, a dodatkowo Pawlikowski nie był jej wierny. Małżeństwo się rozpadło, a w 1931 roku poetka poznała trzeciego i ostatniego męża – Stefana Jasnorzewskiego, który został przy niej do końca jej dni.
Romans Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej
Jeszcze będąc w małżeństwie z Pawlikowskim, poetka nawiązała korespondencję z lotnikiem Sarmento de Beiresa. Była to bardzo intensywna znajomość, wymieniali ze sobą dziesiątki listów. W tym czasie napisała też mnóstwo wspaniałych wierszy. Za ich odbiorcę uważano Pawlikowskiego, ale tak naprawdę to właśnie Beiresa był inspiracją do ich stworzenia.
W tych utworach wybrzmiewa wielka miłość i pasja. Często pisze także o motywach lotniczych i ptasich, które stają się w jej utworach ważnym symbolem. W latach 30 XX wieku Maria i Sarmento spotkali się w Paryżu, gdzie spędzili kilka upojnych tygodni. Charyzmatyczna para zapadła w pamięć wielu bywalców salonów.
Magdalena Samozwaniec w biografii siostry pisze o tej relacji dość enigmatycznie, głównie zwracając uwagę na jej listowny wymiar. Opowiada też historię, że relacja ta zakończyła się, kiedy Pawlikowska poznała żonę lotnika, ale nie do końca wiadomo, jak to wyglądało naprawdę. Maria wróciła do Krakowa, Sarmento został w Paryżu. Prawdopodobnie ich relacja korespondencyjna także się zakończyła.
Maria czekała na listy od ukochanego, często wypatrując listonosza. Pewnego dnia, gdy znów nie dostała wiadomości, rozczarowana usłyszała od niego: „Ja bym tam napisał do pani”. Słowa te stały się pointą jednego z jej wierszy.
Kim był Sarmento de Beires?
Kiedy Maria poznała Sarmento de Beires, mężczyzna był już dość znany. Był to portugalski pionier lotnictwa, zasłynął z dwóch niewiarygodnych wyczynów. W 1924 roku wraz z Brito Paisem i Manuelem Gouveią dokonał pierwszego przelotu na trasie Portugalia–Makau, pokonując liczne trudności, w tym katastrofę samolotu w Indiach. Trzy lata później, w kwietniu 1927 roku, dokonał kolejnego historycznego wyczynu – jako pierwszy przeleciał nocą nad południowym Atlantykiem, czym zapewnił sobie miejsce w historii awiacji oraz najwyższe portugalskie odznaczenie – Order Wieży i Miecza.
Charyzmatyczny i przystojny, przyciągał do siebie ludzi. Był nazywany awanturnikiem, nieskrępowanie wyrażał swoje zdanie. Otwarcie sprzeciwiał się reżimowi Nowego Państwa i musiał wyemigrować do Brazylii. W Portugalii pozostaje symbolem odwagi i determinacji w walce z reżimem.