Proces Oscara Wilde – sprawa o niemoralność którą żyła wiktoriańska Anglia

Jeden z najsłynniejszych procesów wiktoriańskiej Anglii zniszczył karierę Oscara Wilde’a. Głośny skandal z wyższych sfer wprowadził homoseksualizm do publicznej debaty. Temat przestał stanowić tabu, a sposób bycia pisarza stał się w powszechnej wyobrażeniu wzorem zachowania „typowego geja”. Dziś zapis procesu jest świadectwem swojej epoki i jeszcze jednym dowodem niezwykłego talentu Wilde’a.
- Oscar Wilde oskarża
- Nie całuję brzydkich chłopców
- Miłość, która nie śmie wypowiedzieć swojego imienia
- Upokorzony i spłukany
- Bibliografia:
Oscar Wilde oskarża
Z perspektywy późniejszych wydarzeń może się to wydawać dziwne, ale Oscar Wilde wystąpił pierwszy z oskarżeniem. Oczywiście miał dobry powód. 18 lutego 1895 roku niejaki John Sholto Douglas markiz Queensberry zjawił się w siedzibie londyńskiego klubu Albemarle, do którego należał Wilde i jego żona. Zostawił notę: „Do pana Wilde, pozującego na somdomitę” (Kushner T., Kaufman M., 1997: s. 26). Popełnił zresztą błąd w słowie „sodomita” (ang. sodomite), najwyraźniej nie był obeznany z terminologią. Jednak wiedział czego chce.
Markiz Queensberry był ojcem kochanka Oscara Wilde’a – Alfreda Douglasa. Nie podobało mu się, że syn zadaje się z Wildem. Kiedy Alfred zignorował nakaz zerwania znajomości jego ojciec udał się do Wilde’a.„Jeżeli jeszcze raz przyłapię pana z moim synem w jakiejkolwiek publicznej restauracji zmiażdżę pana”. Markiz może nie był mistrzem słowa, ale umiał uderzyć pięścią nie tylko w stół. Zupełne przeciwieństwo Wilde’a. Nie bez znaczenia jest zresztą fakt, że to właśnie spisane przez markiza Queensberry zasady do dziś obowiązują w amatorskim boksie.
Nie całuję brzydkich chłopców
Oskarżenie może nie było najelegantsze, ale – jak się okazało – słuszne. Mogło pozostać w światku klubowym. Można było podrzeć notę i omijać starego markiza. Jednak Oscar Wilde poczuł się urażony. Pewien swojej pozycji założył sprawę o zniesławienie publiczne. W ówczesnej Anglii groziła za to kara do dwóch lat więzienia. Taki obrót spraw stawiał markiza Queensberry w jednoznacznej sytuacji: albo udowodni, że ma rację albo sam będzie musiał ponieść karę i stracić dobre imię. W ten sposób nieintencjonalnie Oscar Wilde rozpoczął bieg wypadków, który doprowadzi go do ruiny.
Proces rozpoczął się 6 kwietnia 1895 roku. Początkowo Wilde radził sobie nieźle. Inteligentnymi odpowiedziami dyskredytował oskarżenia. Jednak pod wpływem agresywnych pytań obrońcy markiza – Edwarda Carsona stracił czujność. Zapytany czy całował jednego ze znanych sobie chłopców odpowiedział „Och, nie. On był wyjątkowo nieurodziwym chłopcem. Był, niestety okropnie brzydki. Żałowałem go z tego powodu” (Kushner T., Kaufman M.: s. 56). To był punkt zwrotny. Zgubiła go elokwencja. Mógł powiedzieć „nie”, ale zasugerował, że głównym powodem był brak urody chłopaka. Oznaczało to, że Queensberry miał rację. Oznaczało też niestety, że należałoby przyjrzeć się bliżej panu Wilde’owi.
Obrońca markiza ogłosił następnie, że będzie przesłuchiwał młodych mężczyzn, którzy mieli kontakty seksualne z pisarzem. W tym momencie Wilde, za namową adwokata, odstąpił od oskarżenia. Niestety było już za późno. Ściągnął na siebie uwagę. W ręce sędziów trafiły zeznania, które zebrał Carson. W dniu zamknięcia sprawy markiza Queensberry został wydany nakaz aresztowania Wilde’a pod zarzutem sodomii i rażącej nieprzyzwoitości.
Miłość, która nie śmie wypowiedzieć swojego imienia
Oskarżenie dotyczyło zarówno Wilde’a jak i młodego Douglasa. Jednak wydano nakaz aresztowania tylko pierwszego z nich, Douglas uciekł do USA.
Podczas procesu zeznania świadków nie pozostawiły wątpliwości. Wilde miał „rażąco nieprzyzwoite” kontakty, głównie z mężczyznami i chłopcami dużo młodszymi od siebie. Oprócz kontaktów z kochankami z własnej sfery spotykał chłopców (czasami 16-letnich), świadczących usługi seksualne za jedzenie i pieniądze. Męskie prostytutki zresztą raił mu zwykle Alfred Douglas. (Brown S., 2001: s. 28) Jednak Wilde nie widział tego w ten sposób. Jeszcze na procesie markiza Queensberry przedstawiał swoje listy do Douglasa i homoseksualne sugestie w swoich utworach jako sztukę. Taki ton utrzymywał podczas pierwszej rozprawy własnego procesu. Oskarżyciel nawiązał do wiersza Douglasa pytając Wilde’a:
„Co to jest miłość, która nie śmie wypowiedzieć swojego imienia?”
Na co ten odpowiedział:
„Miłość, która w obecnym stuleciu nie ośmiela się wypowiedzieć swego imienia, jest wielkim uczuciem starszego mężczyzny do młodzieńca, takim, jakie istniało między Dawidem i Jonatanem, i które Platon umieścił u podstaw swojej filozofii, takim samym, które można znaleźć w sonetach Michała Anioła i Szekspira … Nie ma w tym nic nienaturalnego.” (Kushner T., Kaufman M.: s. 110)

Upokorzony i spłukany
Mimo udowodnionej winy pierwszy proces, zakończył się grzywną. Wilde oczekiwał na kolejne rozpatrzenie sprawy. Miał w tym czasie szansę uciec zagranicę, do czego namawiali go przyjaciele i rodzina. Zdecydował jednak inaczej.
Była to kolejna niefortunna decyzja, która ostatecznie doprowadziła go do upadku.
Sędzia, który prowadził drugi proces – sir Alfred Wills – nie był tak łagodny jak poprzedni. Po zapoznaniu się ze sprawą zasądził najwyższą możliwą karę: dwa lata ciężkich robót. Uważał zresztą, że i to było za mało. Wills pamiętał dobrze, że jeszcze przed 1861 rokiem za akty seksualne między mężczyznami groziła kara śmierci. Dla Wilde’a, który był u szczytu kariery, był to w pewnym sensie wyrok śmierci. Kara zniszczyła mu zdrowie i nawet po uwolnieniu nie miał dawnego wigoru. Poza tym stracił wszystkie pieniądze na procesy, które przegrał, a więzienie odebrało mu główne źródło utrzymania i chęć do dalszego pisania. Żona go opuściła, kochankowie pouciekali zagranicę. Schorowany i spłukany stracił też uwielbienie tłumów. Proces bardzo negatywnie nastroił do niego część społeczeństwa.
Zaraz po zakończeniu kary Oscar Wilde wyjechał do Francji pod przybranym nazwiskiem. Zmarł 30 listopada 1900 roku na zapalenie opon mózgowych. Miał zaledwie 46 lat.
***
Chociaż zapomniany i upokorzony za życia Oscar Wilde odzyskał uznanie w świecie literackim. Gdy opadły emocje po procesie, a opinia publiczna stała się bardziej wyrozumiała, jego dzieła wróciły na półki księgarni i deski teatrów. Do dziś jest uważany za jednego z najwybitniejszych autorów końca XIX wieku. Doczekał się charakternego pomnika w rodzinnym Dublinie i grobowca na paryskim cmentarzu Père Lachaise, jak również licznych biografii. W 2017 roku ofiary procesów o homoseksualizm przeproszono w ramach tzw. Turing’s Law. Wśród nich był m.in. pośmiertnie oczyszczony z zarzutów Oscar Wilde (McCann K., 2017)
Bibliografia:
1. Kate McCann, Turing's Law: Oscar Wilde among 50,000 convicted gay men granted posthumous pardons, w: The Telegraph, 31 stycznia 2017 (https://www.telegraph.co.uk/news/2017/01/31/turings-law-thousands-convicted-gay-bisexual-men-receive-posthumous, dostęp 22.05.2025)
2. Wojciech Śmieja, Wokół „skandalicznego procesu” Oskara Wilde’a i „afery Eulenburga” – homoseksualne skandale przełomu XIX i XX wieku a polska opinia publiczna, w: W kręgu kultury spektaklu, luty 2021
3. Mois Kaufman, Tony Kushner, Gross indecency: the three trials of Oscar Wilde, New York 1997
4. Sally Brown, Oscar Wilde 1854-1900, New York 2001