Rozmawiali z duchami, badali ektoplazmę, uczestniczyli w seansach – tak wyglądał spirytualizm w okresie międzywojennym

Od lewitujących stolików po badania tajemnic ludzkiej psychiki – w międzywojniu spirytualizm i zjawiska paranormalne były sensacją na salonach. Do jasnowidzów zwracali się o radę politycy, a lekarze i psychologowie szczegółowo badali zdolności manifestacyjne mediów. Seanse spirytystyczne były nie tylko rozrywką, ale jeszcze jedną drogą do odkrywania tajemnic rzeczywistości.
- Uczeni i racjonaliści na seansie
- Marszałek, prorok, mąż opatrznościowy
- Ossowiecki – największy polski jasnowidz
- Ektoplazma z watoliny i białe prześcieradła
- Nowy człowiek w nowym świecie
Uczeni i racjonaliści na seansie
Spirytualizm jako sensacja i ruch religijny powstał w XIX wieku. Za pionierki są uznawane siostry Fox ze stanu Nowy Jork w USA. W 1848 roku jako pierwsze miały się komunikować z duchem zamieszkującym rzekomo ich dom. Kilka lat później moda na lewitujące stoliki i rozmowy z duchami zawitała do Europy, również do Krakowa i Warszawy. Chociaż prasa wyśmiewała nową rozrywkę, coraz więcej osób oddawało się tajemniczym seansom. Z czasem stały się one popularne wśród przedstawicieli wszystkich warstw społecznych. (Sołowianiuk P., 2014: rozdz. I)
Zagadkowe zjawiska przyciągały coraz bardziej uwagę pisarzy, wynalazców, ludzi sztuki. Wśród zainteresowanych nie zabrakło nawet inżynierów i lekarzy. Seanse spirytystyczne miały być fizycznym dowodem na istnienie świata duchów i komunikację z nimi. Inni widzieli w dziwnych zjawiskach dowody na nieodkryte jeszcze możliwości człowieka – zdolności metapsychiczne.
Ruch przyciągał też ludzi, którzy szukali alternatyw dla religii i nowej formuły dla społeczeństwa – socjalistów, sufrażystki i feministki.
Wśród uczestników seansów można było spotkać np. racjonalnego Bolesława Prusa czy Władysława Reymonta. W Wielkiej Brytanii fascynował się nimi ojciec angielskiego kryminału – Arthur Conan Doyle, a także przyrodnik Alfred Russell Wallace, współtwórca teorii ewolucji. W Paryżu seanse słynnego medium – Eusapii Palladino – obserwowali Piotr i Maria Curie. (Katz B., 2021) Ich zaangażowanie w temat było uznawane za kontrowersyjne. Przeciwnicy widzieli w mediach, zjawach i lewitujących przedmiotach tylko kolejne oszustwo.
Marszałek, prorok, mąż opatrznościowy
Według jednej z anegdot Józef Piłsudski miał razem z żołnierzami na froncie I wojny światowej przeprowadzać (dla zabawy) seans spirytystyczny. Chcąc wykorzystać okazję w praktyczny sposób zarządził, żeby wezwać jakiegoś niedawno zmarłego dowódcę wojsk rosyjskich. Rzeczywiście pojawił się jeden z dowódców w wojnie rosyjsko-japońskiej, który miał przepowiedzieć:
„Pierwszego dnia Bożego Narodzenia oczekujcie ataku... to będzie tylko demonstracja... prawdziwy atak pójdzie na południe.” Stało się tak jak „duch” przewidział. Przyszłemu marszałkowi wydarzenie zapewniło sławę jasnowidza. (por. Mikołejko A., 2019: s. 55) Tym bardziej, że podobne sytuacje miały się zdarzać podczas wojny polsko-bolszewickiej. Do tego Piłsudski dodawał opowieści o proroczych zdolnościach swojej matki, przewidujących oczywiście wielkość syna.
Był w tym na pewno zabieg psychologiczny, połączony z nieco narcystyczną i autorytarną naturą Marszałka. Jednak sam Piłsudski wywodził się ze środowiska, w którym granica między światem materii i ducha nie była ostra. Nieostra była też granica między zjawiskami paranormalnymi jako narzędziem a autentyczną wiarą w ich prawdziwość.
Ossowiecki – największy polski jasnowidz
W dwudziestoleciu międzywojennym fascynacja zjawiskami paranormalnymi nie tylko nie przycichła, ale przyciągała coraz częściej elity. Dawni towarzysze broni Piłsudskiego i sam Marszałek gromadzili się chętnie m.in. wokół słynnego polskiego jasnowidza i medium – Stefana Ossowieckiego. (Sołowianiuk P.: rozdz. II) W tym samym towarzystwie pojawiały się gwiazdy estrady, pisarze i poeci oraz politycy.
Ossowiecki zresztą zdobył sławę nie tylko w Polsce. Urodzony w Moskwie, już w młodości zaczął wykazywać zdolności parapsychiczne. Jednocześnie kształcił się na inżyniera-chemika i przejął część udziałów w zakładach chemicznych ojca. W 1918 roku został skazany na śmierć jako kapitalista i przeciwnik rewolucji. Udało się go jednak uratować dzięki wstawiennictwu przyjaciela. Pozbawiony majątku i z nożem na gardle musiał jednak uciekać do Warszawy. Tu został inżynierem i pełnił dobrze płatne funkcje. Miał pieniądze i nierzadko nie przyjmował zapłaty za swoje usługi wizjonerskie. Jednak jego niezwykłe zdolności zapewniały mu sławę na salonach.
Oprócz zdolności zaglądania w przyszłość (przewidział nawet podobno prawidłowo okoliczności własnej śmierci), Ossowiecki miał mieć zdolność bilokacji i odnajdywania zagubionych przedmiotów. Pomagał odnajdywać skradzione klejnoty czy zagubione pamiątki rodzinne, ale też osoby zaginione i ciała poległych. Zachowywał jednak skromność, podkreślając, że nikomu nie narzuca swoich poglądów. (Sołowianiuk P.: rozdz. V-VI)
Ektoplazma z watoliny i białe prześcieradła
Już pod koniec XIX wieku popularne stały się tzw. media materializacyjne. Niektóre osoby potrafiły rzekomo przywołać fizyczną postać ducha, dzięki użyczonej mu ektoplazmie – fluidycznej substancji, wychodzącej z ust lub nosa medium. Według zwolenników pozwalała ona zjawie przyjąć na chwilę postać materialną.
Medium popadało w letarg, a np. z ust wyłaniała się biała substancja, przypominająca obłok. Powoli formowała się z niej ręka, głowa, czasami cała postać. Takie zdolności przyniosły sławę m.in. Stanisławie Popielskiej. Została nawet uznana za autentyczne medium przez słynnego psychiatrę - Alberta von Schrenck-Notzing. Jej kariera rozwijała się do 1930 roku, kiedy została zdyskredytowana przez innego, tym razem francuskiego badacza.
Naukowe potwierdzenie zdolności parapsychicznych było w tych czasach bardzo ważne. Różni psychologowie, lekarze i specjalne instytucje rywalizowały ze sobą, żeby potwierdzać lub dyskredytować rzekome media. Podczas seansów trzymano ręce takiej osoby i sprawdzano czy nie używa nóg do poruszania stołu. Raz odkryto nawet, że bosa stopa była używana przez medium do symulowania ręki ducha. (Sołowianiuk P. rozdzi. VII)
Sceptyków nie brakowało. Oskarżali badaczy o niedokładne sprawdzenie wszystkich potencjalnych sposobów oszustwa. Czasem wyraźnie widoczne nitki, kartonowa twarz przypięta do prześcieradła czy kawałek gazy były widoczne dopiero na zdjęciach. Dużo można było odkryć dzięki lampie błyskowej. Resztę odkrywano przypadkowo lub dzięki wyjątkowej dociekliwości jakiegoś uczestnika. Słynny magik tamtych czasów – Harry Houdini – szczególnie zaciekle zwalczał wszelkie przejawy spirytyzmu. Doceniając oczywiście zdolności performerskie.

Nowy człowiek w nowym świecie
Dwudziestolecie międzywojenne było czasem zaskakujących kontrastów. Nawet w Związku Radzieckim, gdzie oficjalną doktryną był marksistowski materializm i ateizm, istniało zainteresowanie pewnymi aspektami spirytyzmu. Możliwości jakie dawałaby telepatia czy telekineza potencjalnie mogły się przydać do zbudowania nowego społeczeństwa i nowego, lepszego człowieka. (por. Burmistrov K. i in., 2011: s. 51) W praktyce byłoby też przydatne do śledzenia poczynań wroga – chociaż ten aspekt zdolności paranormalnych próbowano rozwijać głównie w czasie zimnej wojny.
Przewrót w sposobie myślenia i postrzegania świata nastąpił nie tylko w Związku Radzieckim. Po I wojnie światowej upadły stare reżimy. Rozwijała się psychologia i psychoterapia, odkryto niezwykłe właściwości fotonów, powstały zręby fizyki kwantowej i badań nad energią atomową. Wielu uczonych poruszało się na pograniczu sił widzialnych i niewidzialnych – przynajmniej nie gołym okiem.
Poszukiwano też nowej religii lub czegoś co mogło zastąpić jej rolę w nowych społeczeństwach. Nic dziwnego, że w tej atmosferze niektórzy uczeni, a także ludzie z tzw. dobrego towarzystwa chcieli iść o krok dalej. Nawet jeżeli było wśród nich równie wielu sceptyków.