Czerwień ust i biała twarz… Tak naprawdę jej kosmetyki były śmiertelną trucizną

Alabastrowa cera, karminowe usta, rude loki i władcze spojrzenie – wizerunek Elżbiety I przez stulecia owiany był legendą. Dla jednych to symbol kobiecej siły, dla innych przykład niebezpiecznej obsesji na punkcie wyglądu. Za królewskim makijażem kryły się jednak nie tylko sekrety urody, ale i toksyczne substancje, psychiczna presja, a także dramat ukrywany pod warstwami ołowiu i rtęci. Elżbieta malowała się, by przetrwać – dosłownie i politycznie. Ale cena piękna okazała się zabójczo wysoka.
- Makijaż jako strategia władzy
- Ceruse, cynober i jajka – toksyczna codzienność królewskiego makijażu
- Gdy wygląd staje się obsesją
- Królowa, która bała się lustra
- Czy kosmetyki ją zabiły?
Makijaż jako strategia władzy
W czasach, gdy kobiety miały ograniczony wpływ na politykę i własny los, Elżbieta I stała się uosobieniem władzy absolutnej. Jako niezamężna monarchini i symbol angielskiej niezależności, budowała swój publiczny wizerunek z żelazną konsekwencją. Jej wygląd nie był jedynie kwestią estetyki – był przemyślaną strategią polityczną. W epoce, gdy piękno utożsamiano z bożą łaską i wewnętrzną wartością, Elżbieta zrozumiała, że wygląd zewnętrzny królowej może być równie skutecznym narzędziem, co silna armia.
Od najmłodszych lat była podziwiana za swoją jasną cerę i charakterystyczne rude włosy, które z czasem stały się znakiem rozpoznawczym jej stylu. Jednak w 1562 roku wydarzyło się coś, co całkowicie zmieniło jej podejście do wyglądu – zachorowała na ospę. Choć cudem przeżyła, jej twarz została trwale oszpecona przez blizny i przebarwienia. Od tej pory Elżbieta zaczęła codziennie zakładać tzw. „maskę młodości” – grubą warstwę kosmetyków, która miała ukryć nie tylko ślady choroby, ale i upływającego czasu.
Ceruse, cynober i jajka – toksyczna codzienność królewskiego makijażu
Ulubionym kosmetykiem Elżbiety był tzw. ceruse – biały proszek złożony z ołowiu i octu. W epoce elżbietańskiej uchodził za luksusowy produkt, importowany z Wenecji i używany przez arystokratki do wybielania twarzy. Dawał efekt idealnie jasnej, „alabastrowej” cery, która miała świadczyć o wysokim statusie i braku konieczności pracy na słońcu. Niestety, ceruse był również niezwykle toksyczny. Regularne stosowanie tej substancji prowadziło do powolnego zatrucia organizmu, zmian skórnych, a nawet neurologicznych.
Równie niebezpieczne były inne kosmetyki stosowane przez królową. Do malowania ust używano cynobru – pigmentu uzyskiwanego z rtęci. Cienie do oczu zawierały siarkę i antymon, a skórę wygładzano białkiem jajka, które zastygało niczym lakier, tworząc efekt porcelanowej gładkości. Elżbieta nakładała te substancje codziennie, nie zmywając ich przez kilka dni. A gdy już zdecydowała się na demakijaż, używała mikstury zawierającej... rtęć i sproszkowane muszle. Jej codzienna rutyna była więc nie tylko czasochłonna, ale i śmiertelnie niebezpieczna.
Gdy wygląd staje się obsesją
Z biegiem lat królewskie rytuały kosmetyczne przybierały coraz bardziej skrajne formy. Elżbieta nie tylko ukrywała swoje blizny pod warstwami pudru, ale również fałszowała rysy twarzy. Wysoko osadzone brwi uzyskiwała dzięki intensywnemu depilowaniu czoła i łuków brwiowych. Na twarzy malowała sztuczne żyłki, które miały podkreślać „szlachetną przezroczystość” skóry. Oczy rozświetlała kroplami z belladonny, rośliny, która może powodować halucynacje i rozszerza źrenice do nienaturalnych rozmiarów.
Kiedy zaczęły wypadać jej włosy, królowa zaczęła nosić starannie stylizowane peruki – rude, kręcone i niemal identyczne z jej naturalnymi włosami z młodości. Utrata zębów, wynikająca zarówno z zatrucia rtęcią, jak i obsesji na punkcie słodyczy, doprowadziła do ich całkowitego zepsucia. Z czasem Elżbieta miała tak zniszczoną jamę ustną, że trudno było jej mówić. Paradoksalnie, mimo tego wszystkiego, wiele kobiet w Anglii nadal próbowało się do niej upodobnić – czerniły zęby, wybielały twarze i nosiły podobne peruki.

Królowa, która bała się lustra
Pod koniec życia Elżbieta unikała nie tylko kąpieli i kontaktów z dworzanami, ale również swojego odbicia w lustrze. Makijaż przestał być tylko ochroną przed oczami innych – stał się ochroną przed samą sobą. Świadkowie opisywali, że w ostatnich tygodniach życia królowa przez wiele godzin stała nieruchomo w jednym miejscu, nie chcąc się położyć z obawy, że już się nie podniesie. Kiedy zmarła jedna z jej ulubionych dam dworu, a niedługo potem ukochany faworyt Robert Devereux – pogrążyła się w depresji.
Jej stan psychiczny pogarszał się z każdym miesiącem. W dokumentach z epoki pojawiają się wzmianki o halucynacjach, napadach paranoi i całkowitym braku kontaktu z rzeczywistością. Podobno na jej tronie znaleziono kartę do gry z wbitym gwoździem – rzekomy dowód na zabobonne rytuały. Elżbieta nie pozwalała się myć ani dotykać, przestała jeść, aż w końcu straciła mowę. Umierając, nie była już tą samą władczą kobietą, którą znano z portretów – była zniszczoną fizycznie i psychicznie ofiarą własnej legendy.
Czy kosmetyki ją zabiły?
Choć bezpośrednią przyczyną śmierci królowej była prawdopodobnie infekcja płuc prowadząca do sepsy i niewydolności serca, nie da się ukryć, że przez lata systematycznie truła się własnoręcznie nakładanym makijażem. Jej ciało było tak przesiąknięte chemikaliami, że po śmierci miało... eksplodować w trumnie – choć to najpewniej mit. Bardziej prawdopodobna jest wersja, że długotrwałe zatrucie osłabiło jej odporność, a także doprowadziło do licznych powikłań neurologicznych i psychicznych.
Inna teoria głosi, że śmiertelne zakażenie mogło być związane z pierścieniem koronacyjnym, którego Elżbieta nie zdejmowała przez 45 lat. Tuż przed śmiercią palec był tak spuchnięty, że trzeba było przeciąć skórę, aby go zdjąć – co mogło spowodować zakażenie. Jednak niezależnie od tego, która wersja jest prawdziwa, jedno jest pewne: obsesja na punkcie urody odegrała znaczącą rolę w osłabieniu organizmu królowej.
Źródła:
- Byrne M.S.C., Życie codzienne w Anglii Elżbietańskiej, Warszawa 1971.
- Erickson C., Elżbieta I, Warszawa 2001.
- https://www.culturefrontier.com/death-by-cosmetics-did-make-up-kill-queen-elizabeth-i
- https://www.rmg.co.uk/stories/royal-history/elizabeth-i-fashion-beaut