Jack Nicholson i Meryl Streep: zaloty, które o mało nie wysadziły filmu

W Hollywood, gdzie ego potrafi być większe niż budżet niejednej produkcji, Meryl Streep uchodzi za wzór profesjonalizmu i po prostu „jedną z najlepszych”. Jednak nie wszyscy koledzy i koleżanki z branży szaleją za Meryl tak, jak reszta świata. A i ona nie wszystkich zapamiętała od najlepszej strony. Od policzka wymierzonego na planie „Sprawy Kramerów”, przez końskie zaloty innej hollywoodzkiej legendy, aż po polityczne kontrowersje – oto prawdziwe historie konfliktów – z Meryl Streep w roli głównej.
W imię „metody”
Najgorszy konflikt w karierze Streep miał miejsce na planie „Sprawy Kramerów” z 1979, w reżyserii Roberta Bentona. 30-letnia wówczas aktorka stanęła naprzeciw Dustina Hoffmana. On był już znany z perfekcjonizmu i zaangażowania, miał na koncie kultowe role między innymi w „Absolwencie” czy „Nocnym kowboju”, parę nominacji do Oscara. Meryl była mniej doświadczona, choć zdążyła już zaimponować krytykom rolą w „Łowcy jeleni”. Gdy ona i Dustin spotkali się na planie, nie przypadli sobie do gustu.
Robert Benton wspominał, że Hoffman od początku „nienawidził Streep” i bardzo się oburzał, gdy Benton pozwalał jej ingerować w scenariusz, dopisywać dialogi. Skomentował: „Zamiast nieść flagę feminizmu, po prostu zagraj”.
W wywiadzie dla „The New York Times” w 2018 roku Streep wspomniała, że podczas przygotowań do jeden z pierwszych scen Hoffman spoliczkował ją, aby „wywołać prawdziwą reakcję”. Reżyser Benton zamarł. Pomyślał: „Już po nas. Już po filmie”. Odetchnął, gdy Meryl otrząsnęła się i zrobiła swoje.
W jednej ze scen Hoffman, w porozumieniu z operatorem kamery, ale bez powiadomienia Streep, rozbił kieliszek o ścianę. Odłamki szkła trafiły w jej włosy. „Następnym razem daj mi znać” – skomentowała z lodowatym spokojem. Benton nie usunął tej sceny – była mocna i wiele wnosiła, a zaskoczenie i przerażenie Meryl idealnie pasowały.
Ale na tym nie koniec „przyjemności” W biografii „Her Again: Becoming Meryl Streep” autorstwa Michaela Schulmana możemy przeczytać, że podczas kręcenia sceny sądowej, Hoffman szeptał Streep do ucha imię „John Cazale” – jej niedawno zmarłego narzeczonego, celowo wywołując prawdziwy ból i łzy. Schulman ujawnia, że Hoffman systematycznie „szukał szczególnych słabości swoich partnerów scenicznych i je wykorzystywał”.
Dustin Hoffman nie jest uznawany za człowieka podłego. Trudnego – owszem. Doprowadza ludzi do szału, nieustannie dążąc do perfekcji. W imię „metody” i sztuki gotów jest na wiele i tyle samo wymaga od pozostałych. A że nie każdy czerpie przyjemność z współpracy z nim… W każdym razie za „Sprawę Kramerów” i on i Meryl zgarnęli Oscary.
Końskie zaloty
Lata 80. były dla Meryl złotą dekadą. To wtedy stała się żywą legendą. I wtedy dwukrotnie spotkała się na gruncie zawodowym z Jackiem Nicholsonem. W 1986 zagrali razem w „Zgadze”, a rok później w „Chwastach”. W czym problem? Nicholson najwyraźniej pomylił plan filmowy z aplikacją randkową.
„Naprawdę miał na nią ochotę” – wspominał producent „Zgagi”, Robert Greenhut – „Jack nie był najlepszym w przyswajaniu kwestii. Wpadł na ostatnią chwilę, próbował nadrobić zaległości. Zaczął się zakochiwać w Meryl... 'Może powtórzymy nasze kwestie razem?', 'Może pójdziemy na kolację?' Naprawdę był na nią napalony”.
W 2013 roku biografia Nicholsona autorstwa Marca Eliota ujawniła, że Streep „wyrzuciła go (Jacka) ze swojego pokoju hotelowego i przysięgła, że nigdy więcej nie zrobi z nim filmu”. Choć Streep zaprzeczyła tym doniesieniom, źródła wskazywały na „nieustanne zaloty seksualne” jako przyczynę konfliktu.
Mimo problemów przy „Zgadze”, zagrali jeszcze we wspomnianych „Chwastach” i oboje byli nominowani do Oscara. Po latach Meryl Streep wspominała o „towarzyskiej naturze” Nicholsona i jego „żądzy nowych doświadczeń”. Ich artystyczne drogi rozeszły się w 1987. On przez resztę kariery polegał na swojej nonszalancji i charakterystycznym, nieco mrocznym uroku, a Streep ma zupełnie inny styl – gry i bycia.
Różnice zdań
Gdy Nancy Mayers kompletowała obsadę do swojej komedii romantycznej „To skomplikowane”, miała wizję: chciała uroku, inteligentnego humoru, dojrzałości i chemii. Gdy Meryl Streep przyjęła rolę, Mayers była wniebowzięta. Zaangażowała też Aleca Baldwina. Na papierze – duet idealny. A w rzeczywistości? Zarówno Streep jak i Baldwin podzielali wizje reżyserki, ale każde z nich miało też własne wizje – niestety sprzeczne, co wpłynęło na atmosferę na planie. Meryl, swoim zwyczajem, skupiła się na budowie postaci – mimice, mowie ciała, głosie, ale i portrecie psychologicznym. Zadbała o niuanse. Jej kreacja była misterną konstrukcją. Tymczasem Alec działał intuicyjnie, był spontaniczny, improwizował i zmieniał kwestie. Zdaniem jego koleżanki doskonale sprawdziłoby się to w komediach, ale nie tam, gdzie chodziło o opowiedzenie wielowarstwowej historii. Aktorzy nigdy się nie obrażali, nie podnosili na siebie głosu, ale – jak wspominają członkowie ekipy – „powietrze można było kroić nożem”.
Za rolę w „Wyborze Zofii” Meryl Streep otrzymała drugiego Oscara w karierze, a pierwszego dla aktorki pierwszoplanowej. Film już ze względu na temat i złożoność bohaterki był wyzwaniem, a pojawiła się dodatkowa trudność – napięcia na planie. Partnerował jej Kevin Kline. Oboje utalentowani, inteligentni, zaangażowani – co mogło pójść nie tak? Przygotowując się do roli, Meryl miesiącami czytała o holocauście, studiowała psychologię ocalałych, uczyła się języka polskiego. Zofia Zawistowska stała się dla niej kimś więcej niż „projektem artystycznym”. Tymczasem Kline, dla którego był to kinowy debiut, miał zupełnie inne przyzwyczajenia, inną technikę. Był cenionym aktorem teatralnym i z teatru wyniósł zaufanie do swojej intuicji. Nie opracował postaci w najdrobniejszym szczególe, ale budował i odkrywał bohatera na bieżąco. Kevin stawiał na spontaniczność, Meryl na gruntowne przygotowanie. To, co dla Kline’a było artystycznym eksperymentowaniem, Streep uznawała za rażący brak dyscypliny. Reżyser, Alan J. Pakula, uznał, że kontrastujące osobowości aktorów dodadzą filmowi realizmu. I miał rację. Podobnie jak wiele lat później na planie „To skomplikowane” i współpracy z Baldwinem, tak i tu nie było głośnych awantur, a jedynie wyczuwalne napięcie. Pozostał jednak szacunek i podziw – przynajmniej ze strony Kline’a dla Streep.
Kochana przez wszystkich?
Meryl jest podziwiana za talent i profesjonalizm. Ale czy wszyscy ją uwielbiają i pozostają całkowicie bezkrytyczni? Już Katharine Hepburn za młodszą koleżanką nie szalała, delikatnie mówiąc. Jej zdaniem styl gry Meryl Streep „jest zbyt techniczny i wykalkulowany”. Kilka lat temu znakomita Susan Sarandon odważnie stwierdziła, że Streep jest „przereklamowana”. Z kolei Rose McGowan ostro skomentowała znajomość trzykrotnej zdobywczyni Oscara z Harveyem Weinsteinem, oskarżonym o liczne gwałty i molestowanie seksualne. McGowan była przede wszystkim zbulwersowana milczeniem Streep i przymykaniem oka na działania producenta.
Najwięcej wrogów Meryl Streep ma wśród zwolenników Donalda Trumpa, którego sama szczerze nie znosi. To jednak zupełnie inna historia.

Źródła
- https://www.townandcountrymag.com/leisure/arts-and-culture/a29125772/meryl-streep-jack-nicholson-heartburn-queen-meryl-excerpt/
- https://screenrant.com/dustin-hoffman-meryl-streep-kramer-vs-kramer-feud-explained/