Malcolm McDowell przeżył katusze na planie „Mechanicznej pomarańczy”

Stanley Kubrick to jeden z największych wizjonerów X muzy. Świat kina zawdzięcza mu arcydzieło science fiction „2001: Odyseja kosmiczna” czy prowokujące „Oczy szeroko zamknięte”. Był tytanem pracy, zupełnie pochłoniętym przez filmową pasję. A to potrafiło rodzić trudności dla współpracujących z nim aktorów. Przekonał się o tym Malcolm McDowell, odtwórca zdemoralizowanego Alexa DeLarge z „Mechanicznej pomarańczy”.
Estetyzacja ekranowej przemocy
Mniej więcej od lat 60. XX wieku śledziliśmy w światowym kinie swoistą estetyzację przemocy. Zaczęło się od Alfreda Hitchcocka, który najsłynniejsze morderstwo w dziejach ekranu sfilmował w wysmakowanych, czarno-białych kadrach, z pasją i wybitną muzyką Bernarda Herrmanna. Scena pod prysznicem z „Psychozy” (1960), bo o niej mowa, powstawała przez tydzień, mimo że zajęła 45 sekund ekranowego czasu.
Wspomniane sekundy zmieniły wszystko. Przemoc zamknięta w brutalnie piękne kadry rozrosła się na pozostałe kontynenty. W Japonii „estetyczną makabrę” proponował Hideo Gosha, legenda kina samurajskiego, zwłaszcza filmów rozliczających się z historią kraju z nurtu jidai-geki. W „Trzech wyklętych spod prawa samurajach” (1964) i „Mieczu bestii” (1965) wyniósł fabularny brutalizm na estetyczny poziom porażający maestrią techniki, którą wyróżniały długie ujęcie oraz skupienie na detalach.
W kolejnych latach kino coraz swobodniej operowało okrucieństwem, do czego przyczynił się kryzys wartości, zniesienie cenzury produkcyjnej oraz wzrost przestępczości szczegółowo raportowany w programach telewizyjnych. W 1973 roku William Friedkin stworzył horror wszech czasów „Egzorcystę”, a trzy lata później horror satanistyczny przeżywał czasy rozkwitu za sprawą dzieła „Omen”. W obydwu produkcjach nikt nie mógł czuć się odporny na zło – opanowało bowiem dzieci utożsamiane z niewinnością.
Budzący liczne kontrowersje sadyzm wpisze się w ekranowe historie już na zawsze, ale nigdy nie przybierze tak realistycznego, zarazem odpychającego i urzekającego za sprawą strony audiowizualnej charakteru, jak w siódmej dekadzie XX wieku. To ona wyryła w pamięci kinomanów krwawą scenę finałową „Taksówkarza” (1976) czy wykańczającego psychicznie pościgu z „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną” (1974).
Spora w tym ponadto zasługa dorobku Stanleya Kubricka. Był twórcą zapatrzonym w mroczną stronę człowieka, z jej skrywanymi popędami, lękami i skłonnością do destrukcji. Tematyka jego dzieł obracała się wokół pytania o pochodzenie zła, granicy ludzkiej wytrzymałości i okrucieństwa, a w końcu drogi do obłędu – jak przy okazji „Lśnienia” czy „Full Metal Jacket”. Owe wątki wybrzmiewały na ekranie w niezwykłej formie.
Sprawdź także: Nie była dość ładna do „King Konga”. Dziś Hollywood kłania się jej w pas
Symfonia okrucieństwa
Najbrutalniejszym obrazem Stanleya Kubricka pozostaje „Mechaniczna pomarańcza” z 1971 roku, ekranizacja powieści Anthony’ego Burgessa. Niemal każdy kadr filmu pochłania widzów niesamowitą kolorystyką, futurystyczną scenografią i mistrzowską pracą kamery. Nie sposób nie wspomnieć o tworzącej podniosłą atmosferę muzyce klasycznej – na potrzeby produkcji dokonano elektronicznego przekształcenia IX symfonii Beethovena. Tworzy to oczywisty kontrast dla wypełnionej skrajną przemocą historii, przyprawiającej niemal o mdłości.
Kubrick łączy wizualne piękno z makabrą, demaskując świat pozorów. Bartosz Kazana pisał o głównej postaci: „Akty agresji w jego wykonaniu przypominają bardziej balet przemocy niż pokaz brutalnej siły. (…) Alex żyje buntem, odnajdując w nim perwersyjną przyjemność”.
Główny antybohater „Mechanicznej pomarańczy” Alex DeLarge stoi na czele gangu, który sieje spustoszenie na londyńskich ulicach. Napady, pobicia i gwałty wypełniają jego zdemoralizowaną codzienność. Gdy dochodzi do morderstwa, chłopakowi grozi kilkanaście lat więzienia. Za kratami decyduje się na udział w innowacyjnym eksperymencie, który ma na celu pozbawić go możliwości czynienia zła. Terapia obejmuje m.in. przymusowe oglądanie wyjątkowo drastycznych materiałów. Reżyser zdaje się więc dyskutować z samymi konsekwencjami filmowej przemocy, poddając niejako widzów kuracji Alexa.

Za kulisami
Rola antyspołecznego, cynicznego i zepsutego Alexa DeLarge powędrowała w ręce Malcolma McDowella. Wcześniej angaż odrzucili Jeremy Irons i Tim Curry. McDowell miał za sobą dopiero kilka drobnych ról, urzekł jednak Kubricka w produkcji „Jeżeli...” (1968), gdzie wykreował młodzieżowego rebelianta Micka Travisa.
W „Mechanicznej pomarańczy” 28-letni wówczas aktor stworzył jeden z najbardziej ikonicznych portretów w dziejach kina. Dowiódł elektryzującej zdolności transformacji i przekraczania wszelkich granic. Kreacja wiązała się jednak dla niego z istnymi torturami. Realistyczne wcielenie przesiąkniętego mrokiem i okrucieństwem młodzieńca wymagało od niego ogromnego wysiłku psychicznego, a w końcu balansowania niemal na granicy obłędu.
Gwiazdor cierpiał również fizycznie. W jednej z najsłynniejszych scen „Mechanicznej pomarańczy”, w której jego antybohater zostaje poddany eksperymentowi Ludovica, na jego powiekach umieszczono prawdziwe zaciski uniemożliwiające mruganie, co powodowało oczywisty dyskomfort. Jego oczy zakrapiano kroplami nawilżającymi oraz środkami przeciwbólowymi jednak perfekcjonizm Kubricka stale przedłużał prace, a ujęcia ciągnęły się niemiłosiernie.
Pewnego dnia zdjęć doszło do drobnego wypadku. Podczas zakładania metalowej konstrukcji przez profesjonalnego okulistę, rogówka aktora uległa zadrapaniu. Aktor otrzymał dzień wolnego, aby oko mogło się zregenerować. Sam po latach przyznał jednak, że dyskomfort przypominał bardziej uczucie piasku pod oczami niż faktyczny ból.
„Mechaniczna pomarańcza” otworzyła drzwi wielkiej kariery Malcolma McDowella. Występ zaowocował nominacją do Złotego Globu. Mimo braku oficjalnych statuetek portret Alexa DeLarge zapisał się stale na kartach X muzy. Aktor miał też swój drobny wkład w efekt jednej z najdrastyczniejszych sekwencji produkcji. W scenie gwałtu zaimprowizował wykonanie utworu „Singin’ In The Rain”.
Kwintesencją talentu McDowella było połączenie bezwzględnej i zaburzonej natury złoczyńcy z jego przemianą po przeprowadzonym eksperymencie, który okazał się właściwie kolejną formą wyrachowanej przemocy: zinstytucjonalizowanego prania mózgu. Odmieniony Alex, niepotrafiący dłużej słuchać ukochanego Ludwiga Van w wyniku pomyłki uczonych, wzbudzał współczucie publiczności.
Sprawdź także: Był ikoną Hollywood, ale to rodzinę postawił na pierwszym miejscu
Kontrowersje
Tuż po premierze „Mechaniczna pomarańcza” wzbudziła niemałe kontrowersje. Krytycy docenili reżyserski kunszt Kubricka (o czym świadczą choćby cztery nominacje do Oscara), ale nie pozostali obojętni na ryzyko negatywnego wpływu opowieści na społeczeństwo. Krytyczka „The New Yorker” Pauline Kael wprost pisała o „odrażającym seansie”. W Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkał i tworzył amerykański reżyser, odnotowano nagły wzrost krwawych zbrodni wśród młodzieży. A to spowodowało, że film Kubricka potraktowano jako zachętę do przemocy.
Przypieczętowaniem dramatycznego obrotu spraw stało się wstrzymanie dystrybucji tytułu. W obliczu protestów, a nawet gróźb pod prywatnym adresem, Stanley Kubrick zakazał pokazywania „Mechanicznej pomarańczy” na Wyspach Brytyjskich za jego życia. Film powrócił na angielskie ekrany trzy dekady później, w 2001 roku. W Polsce ze względu na cenzurę dzieło pokazywano dopiero po upadku komunizmu.
Źródła
- Fujiwara, „The Little Black Book: Movies: Over A Century of the Greatest Films, Stars, Scenes, Speeches and Events that Rocked the Movie World”, Cassell Illustrated, Londyn 2007.
- „Kino epoki nowofalowej”, pod red. T. Lubelskiego, I. Sowińskiej, R. Syski, Universitas, Kraków 2015.
- Stanley Kubrick – Wikipedia, wolna encyklopedia