Anioł śmierci czy ofiara systemu? Historia Lucy Letby

Pielęgniarka – oddana pacjentom, czujna, empatyczna. To ktoś, komu można zaufać, powierzyć zdrowie swoje i swojego dziecka. Zdawało się, że Lucy Letby miała prawdziwe powołanie i była stworzona do pracy na oddziale neonatologicznym. Od kilku lat odbywa wyrok za zamordowanie siedmiorga noworodków i próby zabicia kolejnych. Jej sprawa wstrząsnęła opinią publiczną, nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale na całym świecie. Jednak po latach coraz więcej ekspertów medycznych kwestionuje dowody, które doprowadziły do skazania Letby.
- Młoda idealistka
- Pielęgniarka
- „Nikt nie powinien mieć takiego pecha”
- Odsunięta
- „Operacja Hummingbird”
- Proces stulecia
- Obrona
- Wątpliwości
- Błąd statystyczny?
- System w kryzysie
- Zdaniem ekspertów
- Społeczny rozłam
Młoda idealistka
Lucy Letby przyszła na świat 4 stycznia 1990 roku w Hereford, jako jedyne dziecko sprzedawcy mebli i księgowej. Rodzice zapewnili jej atmosferę wsparcia i stabilności. Lucy była pilną uczennicą, popularną wśród rówieśników.
Już w dzieciństwie wiedziała, czym chce się zajmować. Jak wspominała jej przyjaciółka ze szkoły średniej, Letby chciała zostać pielęgniarką neonatologiczną, ponieważ „sama była dzieckiem z trudnego porodu i była bardzo wdzięczna za życie pielęgniarkom, które pomogły ją uratować”. To powołanie wydawało się szczere i głębokie.
Po ukończeniu liceum Lucy podjęła studia pielęgniarskie na University of Chester. Podczas trzech lat nauki odbywała praktyki w Liverpool Women's Hospital i Countess of Chester Hospital. Początkowo nie wszystko szło gładko – Letby popełniła szereg błędów, głównie związanych z podawaniem za dużych dawek leków. Poza tym jedna z jej wykładowczyń, Nicola Lightfoot, wspominała później, że Lucy wydawała się „zimna” i miała braki w wiedzy klinicznej. Tak czy inaczej, w 2011 roku Lucy ukończyła studia z tytułem licencjata pielęgniarstwa dziecięcego. Była pierwszą osobą w rodzinie, która zdobyła wyższe wykształcenie.
Pielęgniarka
2 stycznia 2012 roku Lucy Letby rozpoczęła pracę w oddziale neonatologicznym Countess of Chester Hospital. W pierwszych latach pracy Lucy przełożeni byli pod wrażeniem jej zaangażowania. Uczestniczyła także w organizowaniu funduszy na nowy oddział neonatologiczny.
Lucy mieszkała w wynajmowanych mieszkaniach, aż w 2016 roku kupiła – zaledwie 20 minut spacerem od szpitala. Jej życie kręciło się wokół pracy. Kolegom mówiła, że praca poza intensywną terapią była dla niej „nudna”. Regularnie poszerzała swoje kompetencje. W 2015 roku miała już kwalifikacje do pracy z noworodkami na oddziale intensywnej terapii.

„Nikt nie powinien mieć takiego pecha”
Problemy zaczęły się w czerwcu 2015 roku. W ciągu miesiąca na oddziale neonatologicznym stan czterech małych pacjentów nagle się pogorszył. Troje dzieci zmarło. Na oddziale, który zwykle odnotowywał dwa-trzy zgony rocznie, był to niepokojący skok w statystykach.
Kierownik oddziału, Eirian Powell, i główny neonatolog Stephen Brearey przeprowadzili nieformalne dochodzenie. Brearey zauważył, że Lucy była na dyżurze podczas wszystkich incydentów, ale początkowo uznał to za zbieg okoliczności – na oddziale brakowało wykwalifikowanych pielęgniarek, a Lucy często brała nadgodziny.
W 2016 roku doszło do kolejnych niepokojących incydentów. W lutym jeden z lekarzy zastał Lucy stojącą nad noworodkiem, którego saturacja gwałtownie spadała, a ona nie podejmowała żadnych działań ratunkowych. Tłumaczyła, że „dziecko dopiero zaczęło się źle czuć”.
24 czerwca 2016 roku, tuż po powrocie Lucy z wakacji na Ibizie, doszło do dwóch kolejnych zgonów w ciągu dwóch dni – zmarło dwoje dzieci z trojaczków. Stephen Brearey zadzwonił do dyrekcji szpitala, domagając się natychmiastowego usunięcia Lucy z oddziału. „Nikt nie powinien mieć takiego pecha” – argumentował.
Odsunięta
Dyrekcja szpitala znalazła się w trudnej sytuacji. Z jednej strony mieli szanowanego neonatologa zgłaszającego poważne podejrzenia, z drugiej – młodą pielęgniarkę cieszącą się dobrą opinią. 30 czerwca 2016 roku Lucy pracowała na oddziale po raz ostatni.
Odtąd zajmowała się głównie papierkową robotą. Oficjalnie była to „reorganizacja”, nieoficjalnie – sposób na odsunięcie jej od bezpośredniej opieki nad pacjentami.
Lucy nie zamierzała się poddać. We wrześniu 2016 roku złożyła oficjalną skargę, twierdząc, że przeniesienie było bezpodstawne i krzywdzące. W styczniu 2017 roku komisja uznała jej skargę za uzasadnioną. Dyrektor medyczny skomentował, że celem szpitala była „ochrona Lucy Letby przed oskarżeniami”.
Naczelny lekarz spotkał się z Lucy i jej rodzicami 22 grudnia 2016 roku, przepraszając w imieniu szpitala i zapewniając, że ci, którzy wnieśli oskarżenia, zostaną „odpowiednio potraktowani". W lutym 2017 Lucy otrzymała list z przeprosinami.
„Operacja Hummingbird”
W marcu 2017 roku czterech lekarzy, w tym Stephen Brearey i Ravi Jayaram, wystąpiło do kierownictwa z wnioskiem o zawiadomienie policji. 27 kwietnia 2017 roku spotkali się z funkcjonariuszami Cheshire Constabulary, przedstawiając swoje obawy.
W maju 2017 roku szpital publicznie ogłosił zaangażowanie policji, tłumacząc ten krok jako działanie mające na celu wykluczenie nienaturalnych przyczyn zgonów. Śledztwo, oznaczone kryptonimem „Operacja Hummingbird”, trwało rok. Policja współpracowała z emerytowanym pediatrą Dewi Evansem, który zgodził się przeanalizować dokumentację medyczną 61 przypadków nagłych pogorszeń stanu zdrowia lub zgonów niemowląt na oddziale.
3 lipca 2018 roku Lucy została aresztowana pod zarzutem ośmiu morderstw i sześciu prób morderstwa. Po wypuszczeniu za kaucją została ponownie aresztowana w czerwcu 2019 roku. Ostatecznie w listopadzie 2020 roku odmówiono jej zwolnienia za kaucją.
Proces stulecia
Proces Lucy Letby rozpoczął się 10 października 2022 roku w Manchester Crown Court. Media okrzyknęły go „procesem stulecia”. Tożsamość 17 noworodków-ofiar została utajniona – figurowały one jako „Dziecko A” do „Dziecko Q”.
Oskarżenie przedstawiło szereg dowodów przeciwko Lucy. Najważniejszym był wykres dyżurów pokazujący, że była obecna podczas wszystkich 25 „podejrzanych incydentów”. Prokuratorzy argumentowali, że logika i metoda eliminacji ewidentnie wskazywały, że Lucy ponosiła odpowiedzialność za te dramatyczne zdarzenia.
Drugim istotnym dowodem były ręcznie pisane notatki znalezione w domu Lucy. Zawierały one fragmenty jak: „Jestem zła, zrobiłam to”, „Zabiłam ich celowo, bo nie jestem wystarczająco dobra, żeby się nimi opiekować”, ale także: „Nie zrobiłam niczego złego” i „Staraliśmy się, jak mogliśmy, ale to nie wystarczyło”.
Trzecim dowodem były nieprawidłowe wyniki badań krwi dwóch noworodków. Prokuratorzy interpretowali je jako dowód celowego podania insuliny. Dowód czwarty to rzekome oznaki zatoru powietrznego u niektórych dzieci, rozpoznane na podstawie przebarwień skóry.
Obrona
Obrona Lucy była słaba. Jej prawnicy nie wezwali na świadków żadnych ekspertów medycznych. Jedynym świadkiem obrony, oprócz samej Lucy, był hydraulik, który zeznawał o problemach z kanalizacją na oddziale.
Lucy zeznawała przez kilka dni w maju 2023 roku. Była płaczliwa, mówiła o wpływie oskarżeń na jej zdrowie psychiczne. Zaprzeczała wszystkim zarzutom, tłumacząc, że jej zachowania i notatki były wyrazami traum.
18 sierpnia 2023 roku ława przysięgłych uznała Lucy winną siedmiu morderstw i siedmiu prób morderstwa. Została skazana na dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego –tak surową karę poniosła jako czwarta kobieta w historii brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości.
Wątpliwości
W maju 2024 roku magazyn „The New Yorker” opublikował obszerny artykuł autorstwa Rachel Aviv. Dziennikarka jako pierwsza poddała w wątpliwość dowody przeciwko Lucy.
Doktor Shoo Lee, kanadyjski neonatolog, którego badania z 1989 roku zostały wykorzystane przez oskarżenie do diagnozowania zatoru powietrznego, był oburzony nadużyciem jego pracy. Po przeanalizowaniu dokumentacji stwierdził, że u żadnego z noworodków nie powinien zostać zdiagnozowany z zator powietrzny, a przebarwienia skóry miały z pewnością inne, naturalne przyczyny.
Eksperci zakwestionowali także interpretację wyników badań wskazujących na celowe podanie insuliny. Najgłośniej podważał te wyniki profesor Joseph Wolfsdorf ze Harvard Medical School. Inni wskazywali, że użyte testy są zbyt zawodne, by stanowić podstawę oskarżenia w sprawie karnej.
Błąd statystyczny?
Statystycy ostro skrytykowali użycie wykresu dyżurów jako dowodu w sprawie. Profesor Jane Hutton, ekspertka od statystyki medycznej, stwierdziła, że przedstawione dowody statystyczne „były bezpodstawne”.
Krytycy wskazywali na „błąd teksańskiego strzelca” – wybieranie tylko tych danych, które pasują do teorii, przy jednoczesnym ignorowaniu szerszego kontekstu. Wykres nie uwzględniał wszystkich zgonów na oddziale, nie pokazywał, jak często poszczególne pielęgniarki pełniły dyżury, ani nie brał pod uwagę innych czynników wpływających na śmiertelność.
Royal Statistical Society zorganizowało specjalne spotkanie we wrześniu 2024 roku. Eksperci porównali sprawę Lucy do włoskich i holenderskich spraw, w których niesłuszne skazanie pielęgniarek było głównym wątkiem. I te sprawy również opierały się na błędach statystycznych lub niewłaściwym interpretowaniu statystyk.
System w kryzysie
Analiza dokumentacji szpitalnej ujawniła poważne problemy systemowe w Countess of Chester Hospital. Raport Royal College of Paediatrics and Child Health z 2016 roku wskazywał na niewystarczającą liczbę lekarzy i pielęgniarek, problemy z higieną (w tym obecność groźnych bakterii w instalacji wodnej) oraz ogólne problemy z zarządzaniem.
W tym samym okresie wzrosła śmiertelność nie tylko na oddziale neonatologicznym, ale także na położnictwie. Problemy z kanalizacją były poważna – zresztą pracujący dla szpitala hydraulik zeznawał, że regularnie wzywano go do usuwania zatkań, które powodowały cofanie się ścieków do zlewów oddziału. Nasuwa się zatem pytanie: czy Lucy Letby była kozłem ofiarnym, niesłusznie ponoszącym karę za systemowe problemy i zaniedbania administracji szpitala?
Zdaniem ekspertów
W lutym 2025 roku międzynarodowy panel 14 ekspertów medycznych pod przewodnictwem doktora Shoo Lee przedstawił swoje ustalenia. Po przeanalizowaniu całej dokumentacji medycznej wszystkich przypadków jednogłośnie stwierdzono: „Nie znaleźliśmy żadnych morderstw”. Według ekspertów wszystkie zgony i pogorszenia stanu zdrowia miały naturalne przyczyny lub były wynikiem złej opieki medycznej, ale nie celowego działania bezwzględnej dzieciobójczyni.
Doktor Neena Modi, emerytowana profesor neonatologii z Imperial College London i była przewodnicząca Royal College of Paediatrics and Child Health, stwierdziła: „To była kombinacja takich czynników jak rodzenie się w niewłaściwym miejscu, opóźniona diagnoza i niewłaściwa terapia lub brak leczenia”.
Nowi prawnicy Lucy, na czele z Markiem McDonaldem, złożyli wniosek do Criminal Cases Review Commission – instytucji zajmującej się potencjalnymi błędami sądowymi. McDonald argumentuje, że główny świadek oskarżenia, doktor Dewi Evans, był niewiarygodny i zmieniał swoje opinie dotyczące przyczyn śmierci noworodków.
Jednocześnie Los Angeles Innocence Project, organizacja działająca na rzecz uniewinniania niesłusznie skazanych, rozpoczęła kampanię na rzecz Lucy Letby.
Los Angeles Innocence Project zajmuje się także tą sprawą.
Społeczny rozłam
Sprawa Lucy Letby podzieliła brytyjskie społeczeństwo. Z jednej strony są ci, którzy widzą w niej seryjną morderczynię, zabijającą bezbronne maleństwa i zadającą ból zrozpaczonym rodzicom. Są i ci, którzy uważają Lucy za ofiarę wymiaru sprawiedliwości, a może i NHS, próbującego ukryć własną niekompetencję.
Rodzice małych ofiar, reprezentowani przez prawników, reagują na przedstawiane w mediach wątpliwości, opisując je jako „teorie spiskowe, niektóre rażąco obraźliwe i bolesne dla rodzin jej ofiar”.
Reporterka BBC Judith Moritz, jedna z czworga dziennikarzy dopuszczonych na salę sądową, twierdzi, że publiczna debata pomija istotne aspekty, których ława przysięgłych nie pominęła – zimne, pozbawione emocji zachowanie Lucy podczas zeznań na temat śmierci dzieci, kontrastujące z płaczliwością, gdy mówiła o sobie i o tym, jak bardzo skrzywdziło ją dochodzenie.
Sprawa Lucy Letby pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Czy brytyjski system sprawiedliwości dopuścił się jednego z największych błędów sądowych w historii? Czy szpital potrzebował kozła ofiarnego? A może Lucy Letby rzeczywiście była jedną z najpodlejszych seryjnych morderczyń na Wyspach?
Doktor Shoo Lee wzywa do natychmiastowego zwolnienia Lucy z więzienia i umieszczenia jej w areszcie domowym do czasu ponownego procesu. „Jeśli się mylimy, najgorsze co może się stać, to że zabójczyni spędzi kilka miesięcy w domu zamiast w więzieniu. Ale jeśli my mamy rację, a system sprawiedliwości się myli, to niewinna kobieta spędza życie w więzieniu za zbrodnie, których nie popełniła” - argumentuje.
Tymczasem Lucy Letby pozostaje w więzieniu, a prawda - jak to bywa w najbardziej kontrowersyjnych sprawach kryminalnych – może okazać się znacznie bardziej skomplikowana, niż pierwotnie sądzono.
Bestia czy ofiara? Poznaj historię Jennifer Pan.
Źródła
- https://en.wikipedia.org/wiki/Lucy_Letby
- https://www.abc.net.au/news/2025-06-08/lucy-letby-case-baby-murders-prison-one-problem/105384820
- https://www.theguardian.com/uk-news/2025/may/14/the-convictions-of-lucy-letby-should-they-be-overturned