Mistrz przekrętów, król ucieczek. Oto historia Stevena Russella

Ma 163 IQ, a na koncie liczne przekręty, oszustwa i całą serię mistrzowskich ucieczek zza krat. Odbywa karę 144 lat więzienia – sporo, jak na kogoś, kto nikogo nie zabił i kto częściej ośmieszał system, niż powodował cierpienie jednostek. Kim jest Steven Russell?
- "Znajda"
- Porządny facet
- Słodki smak przekrętów
- Houston, mamy problem
- Nowe życie
- Spryciarz
- Phillip Morris
- Pan dyrektor
- Mistrz
- 144 lata
"Znajda"
Steven Russell urodził się w 1957 roku, prawdopodobnie w Elizabeth City w Karolinie Północnej. Nie zdążył się przywiązać do biologicznej matki – wkrótce po narodzinach został adoptowany przez Georgię i Davida Russellów.
Chłopak miał 12 lat, gdy Russellowie postanowili szczerze z nim porozmawiać i wyjaśnić, że go adoptowali. Zabolało. Później miał się jeszcze dowiedzieć, że adopcja była nielegalna, poza wszelkimi rejestrami, sfinalizowana plikiem gotówki przekazanym na parkingu szpitala, gdy Steven miał zaledwie pięć dni. Co tłumaczy fakt, że spośród czworga dzieci to właśnie jego matka oddała do adopcji? Był przecież środkowym dzieckiem.
Gdy wiadomość o pochodzeniu Stevena dotarła do młodszych członków rodziny, niektórzy kuzyni zaczęli bezlitośnie go dręczyć. Najpierw próbował ucinać złośliwe komentarze. Z czasem zaczął reagować przemocą – na przykład podpalił garaż należący do rodziny jednego z kuzynów. Potem w szkole podpalił kurtkę kolegi z klasy. Po tym incydencie Russell trafił na szpitalny oddział psychiatryczny – spędził tam 30 dni. Przez kolejnych dziewięć miesięcy przebywał w ośrodku wychowawczym Hanover Boys Home. Miał tam przejść terapię w zakresie radzenia sobie z gniewem. Zamiast tego doświadczył przemocy fizycznej ze strony starszych i silniejszych chłopców – tych z kryminalnymi ciągotami. Czy to pomogło w radzeniu sobie z gniewem?
Porządny facet
W wieku 18 lat Russell dołączył do rodzinnego biznesu. Zajmowanie się sprzedażą warzyw i owoców nie wydawało się szczególnie interesujące w dalszej perspektywie, ale na początek – czemu nie. W innych okolicznościach praca mogłaby pomóc ustabilizować życie młodego człowieka, jednak w przypadku Russella skutek był wręcz odwrotny. W firmie D.S. Russell & Sons nielegalne praktyki były na porządku dziennym. Przez lata David Russell spiskował z innymi firmami z Wirginii, by ustalać ceny produktów sprzedawanych do lokalnych szkół. Zmowa cenowa, a właśnie o tym mowa, to praktyka nielegalna. Stevenowi to nie przeszkadzało. Zresztą już od dawna to, co „nielegalne”, wydawało mu się szczególnie kuszące. Trzeba jednak było zachować pozory przyzwoitości.
W ciągu kolejnych kilku lat Russell umocnił swoją reputację porządnego faceta i dobrego Amerykanina. Został ochotniczym zastępcą szeryfa w hrabstwie Chesapeake w Wirginii. Nawiązał bliską znajomość z szefem policji w Norfolk i poślubił jego sekretarkę, Deborah. Para doczekała się córki, Stephanie. Jednak pod tą spokojną powierzchnią kipiało.
Russell wykorzystał swoje stanowisko zastępcy szeryfa, by w poufnych aktach odszukać imię i adres swojej biologicznej matki. Wtedy dowiedział się, że był drugim z czwórki dzieci Thomasa i Brendy Basham. Jego biologiczna matka nadal mieszkała w okolicy, więc Russell postanowił się z nią skonfrontować. Początkowo zaprzeczała i zapierała się, że Steven nie był jej synem. Uległa jednak pod jego uporem — na pewien czas Basham i jej pozostałe dzieci przyjęli Russella do swojego życia. Bajka nie trwała długo. Skończyła się, gdy Russell znów popadł w konflikt z prawem.
Słodki smak przekrętów
Niedługo po dołączeniu do biznesu swojego adopcyjnego ojca, Russell przekonał go, by jeszcze bardziej rozszerzyć skalę nielegalnych działań — tym razem na kontrakty z licznymi placówkami wojskowymi USA w rejonie Norfolk. Próba oszukania rządu Stanów Zjednoczonych okazała się kiepskim pomysłem.
Rząd szybko zorientował się, co się święci, i postawił zarzuty przedstawicielom pięciu okolicznych firm z branży warzywno-owocowej. Większość z nich przyjęła ugody, niektórzy trafili do więzienia. Ojciec Russella akurat zawarł porozumienie: współpracował z organami ścigania, przyznał się do zmowy w celu ustawiania przetargów, zapłacił grzywnę w wysokości 15 000 dolarów i otrzymał wyrok w zawieszeniu.
Natomiast Steven Russell całkowicie uniknął aktu oskarżenia. Spekulowano, że i on zgodził się na współpracę z federalnymi. Wtedy Steven uznał, że to dobry moment, by on i jego rodzina zniknęli z miasta. Przeprowadził się do Boca Raton na Florydzie, gdzie — co zaskakujące — został zatrudniony jako policjant specjalizujący się w zatrzymywaniu nietrzeźwych kierowców. Jednak już po roku został zwolniony za notoryczne zgłaszanie się na chorobowe, podczas gdy próbował zdobyć pracę w Florida Highway Patrol. Wraz z rodziną wrócił do Wirginii. Powrót oczywiście nie rozwiązał jego problemów, bo Russell wszędzie zabierał je ze sobą. Krótkie pojednanie z biologiczną rodziną zakończyło się, gdy został aresztowany za kradzież biżuterii i komputerów — dostał za to pięć lat dozoru kuratorskiego.
Czas na kolejną przeprowadzkę. Niezłomny oszust wrócił do tego, co znał najlepiej – branży spożywczej – i został zatrudniony przez Sysco, hurtowego dystrybutora artykułów spożywczych. Dobrze płatna posada wymagała przeprowadzki do Houston. Russell zmierzał do Teksasu ku nowemu życiu – nowemu pod wieloma względami.
Houston, mamy problem
Scena artystyczna i rozrywkowa w Houston była czymś, czego Russell nigdy wcześniej nie doświadczył. Nowe otoczenie zainspirowało go do tego, by w końcu uwolnić tę część siebie, którą przez lata tłumił. Coraz więcej czasu spędzał w dzielnicy Montrose, znanej między innymi z dużej i aktywnej społeczności LGBT i licznych gejowskich barów. Już wcześniej Steven uprawiał (oczywiście incognito) seks w toaletach publicznych parków w rejonie Norfolk. Teraz, dla odmiany, nie obchodziło go, kto znał prawdę o jego orientacji. No, może z wyjątkiem jego żony i córki.
Debbie i Stephanie przyjechały do Houston w styczniu 1985 roku. Przez 15 miesięcy Russellowi udawało się utrzymywać swoje randki z mężczyznami w tajemnicy. W kwietniu 1986 roku, wracając ze spotkania pełnego wina, drinków i seksu z młodszym mężczyzną, Steven próbował uciec przed policją drogową. Wjechał z impetem na przejazd kolejowy i kilkakrotnie dachował swoim Corvette. Debbie opiekowała się nim podczas rekonwalescencji, ale również zdecydowała, że ma dość: dusznego klimatu Houston, samego miasta i męża, którego podejrzewała o zdrady. Zanim ona i córka wróciły do Wirginii, Russell przyznał jej, że jest gejem. Rozwiedli się, ale pozostali bliskimi przyjaciółmi.
Nowe życie
Rozwiedziony, czyli wolny, Russell zaczął tułać się po kraju, nadal pracując w branży spożywczej. W tym czasie zebrał też kolejne zarzuty — stanowe oszustwa ubezpieczeniowe w Teksasie (fałszowanie urazów i wymuszanie odszkodowań) oraz federalne oszustwa paszportowe. Zamiast stawić się przed sądem, zwiał na Florydę, gdzie wydano za nim nakazy aresztowania. Jednak tam sprytny pan Russell zniknął z radarów organów ścigania, zatrudniając się w firmie handlującej pomidorami. Na Florydzie znalazł nie tylko więcej okazji do szwindli, ale także kolejną szansę na miłość.
Na Florydzie Russell poznał i całkowicie zauroczył się wysokim, ciemnowłosym mężczyzną, niejakim Jamesem Kemple’em. Prowadzili wystawne życie, paradując po najlepszych hotelach, restauracjach i butikach południowej Florydy. Zabawa się skończyła, gdy Russell otrzymał wezwanie do stawienia się w federalnym więzieniu w Oklahomie w marcu 1992 roku, by odbyć karę za oszustwo paszportowe.
Zrozpaczony wizją odsiadki, noc przed zgłoszeniem się do zakładu karnego, Russell wpadł w poważną depresję. Połączył duże dawki Xanaxu z ogromną ilością alkoholu. Mieszanka okazała się niemal śmiertelna – trafił do szpitala i został objęty nadzorem. Parę tygodni później funkcjonariusze odtransportowali Russella ze szpitala do Houston, gdzie miał oczekiwać na przewiezienie do więzienia federalnego w Oklahomie. Jednak zanim do tego doszło, Russell dodał do swojego repertuaru nową umiejętność: ucieczkę z więzienia. Był to początek niesamowitej serii.
Spryciarz
Russell był zdeterminowany, by nie zostać za kratami – Kemple, u którego dawno temu zdiagnozowano HIV, wrócił na Florydę i chorował na AIDS. Z pomocą innego osadzonego Steven zdobył ubrania na zmianę (dość ekstrawaganckie – czerwone krótkie spodenki i czarny podkoszulek na ramiączkach). W takiej stylizacji i krótkofalówką zabraną z izby chorych podszył się pod pracownika, przekonał strażnika, by otworzył odpowiednie drzwi, i po prostu wyszedł. Przez następne dwa lata Russell i Kemple podróżowali po kraju, prowadząc życie, pełne przekrętów, aresztowań i kolejnych ucieczek. Kradzież w fast foodzie na Florydzie. Praca w NutraSweet w Chicago za 85 000 dolarów rocznie i jednocześnie fałszowanie raportów finansowych. Oszustwa ubezpieczeniowe na Florydzie i w Filadelfii. Sporo się działo. Beztroska skończyła się, gdy Kemple zawalił swoją część przekrętu ubezpieczeniowego i obaj panowie trafili w ręce federalnych, oskarżeni o oszustwo bankowe. Umierający Kemple został warunkowo zwolniony i znowu wrócił na Florydę, gdzie zmarł w lipcu 1994 roku. Tymczasem Russell, przebywając w federalnym więzieniu w New Jersey, rozpoczął realizację nowego planu – postanowił przekonać władze, że i on umierał na AIDS.
Jeden ze współwięźniów, lekarz, dokładnie wytłumaczył Stevenowi, jak symulować. Russell przestał jeść, stracił na wadze i udawał nietrzymanie moczu. Skorzystał też z więziennej maszyny do pisania, by sfałszować wyniki badań laboratoryjnych.
Pozornie bliski śmierci, Russell złożył wniosek do władz federalnych o umorzenie zarzutów. Udało się, ale wciąż pozostawała „drobnostka” – zarzuty o oszustwo i ucieczkę w Teksasie. Wróciwszy do więzienia w Houston, Russell znalazł swoją kolejną prawdziwą miłość i rozpoczął rozdział tak absurdalny, że rzeczywistość okazała się dziwniejsza niż fikcja.
Phillip Morris
Skazany na sześć miesięcy więzienia, Steven czekał w areszcie hrabstwa Harris na przeniesienie do zakładu stanowego. Często odwiedzał więzienną bibliotekę, gdzie pewnego dnia zauważył niskiego więźnia próbującego sięgnąć po książkę z wyższej półki. Miły, nieco nieśmiały blondyn nazywał się Phillip Morris. Podczas pierwszej rozmowy wyznał Russellowi, że urodził się w piątek trzynastego. Zła wróżba?
To była klasyczna więzienna historia miłosna. Morris, mający wówczas 35 lat, zwierzył się, że w przeszłości bywał „zabawką” dla kilku dziwnych facetów. Russell opowiedział mu o swoich ubezpieczeniowych przekrętach. Aby Phillipowi zaimponować, podawał się za prawnika. Korzystając ze swoich więziennych kontaktów i wpływów, załatwił sobie przeniesienie do tego samego bloku co Morris. Byli razem i miłość kwitła – aż w końcu zabrano Russella do zakładu karnego w Huntsville. Obiecał Morrisowi, że po wyjściu na wolność znów się nim zaopiekuje.
I dotrzymał słowa. Russell, wzorowy więzień, odsiedział ostatnie trzy miesiące kary, wyszedł na wolność, znalazł pracę i – nadal udając prawnika – przyspieszył proces zwolnienia warunkowego Morrisa. Ale zwykła, uczciwa praca nigdy nie zapewniała standardu życia, na które Russell uważał, że zasługuje. Wrócił więc do tego, co umiał najlepiej – zatrudniał się, oszukiwał, znikał, był łapany, uciekał. I zaczynał od nowa.
Pan dyrektor
Dzięki sfabrykowanemu CV Steven został zatrudniony przez North American Medical Management jako dyrektor finansowy. Jego sześciocyfrowe wynagrodzenie przyprawiało o zawrót głowy. Firma zajmowała się sprawami finansowymi lekarzy i prywatnych klinik.
Choć Russell nie był księgowym z wykształcenia, ku własnemu zaskoczeniu odkrył, że NAMM nieświadomie traci ogromne pieniądze: co miesiąc klienci wpłacali setki tysięcy dolarów, które firma przetrzymywała na nieoprocentowanych kontach. Russell przelał środki na konta oprocentowane, generując dla firmy niemal 2 miliony dolarów w zaledwie pięć miesięcy. Połowę z tej kwoty wypłacił sobie jako „premię”. Jeden z przedstawicieli NAMM powiedział później w wywiadzie, że Russell był jednym z najlepszych CFO, z jakimi miał do czynienia.
Ale prawda musiała w końcu wyjść na jaw. Russell uciekł, został złapany i osadzony… tylko po to, by znów uciec. Tym razem zmanipulował system telefoniczny więzienia hrabstwa Harris, przekierowując rozmowę do biura sekretarza sądowego, gdzie – podszywając się pod sędziego – obniżył swoją kaucję z 900 000 do 45 000 dolarów. Zorganizował poręczyciela i zniknął.
Mistrz
Złapano go na Florydzie i trafił ponownie do więzienia, tym razem do jednostki Estelle niedaleko Huntsville w Teksasie. Tam zdobył identyfikator lekarski i (podczas zajęć plastycznych) zapas zielonych markerów z filcową końcówką. Jak wykorzystać te gadżety? Stevene był niezwykle kreatywny: wylał atrament z markerów do wanny z wodą, zafarbował biały więzienny uniform na kolor typowo szpitalny, przypiął skradziony identyfikator i wyszedł z budynku. Złapał taksówkę, po czym spokojnie odjechał.
Spotkał się z Phillipem, po czym znów został złapany. Trafił z powrotem do więzienia stanowego i, jako że ani myślał zostać za kratkami, postanowił trzymać się sprawdzonych metod – znowu „umierał na AIDS”. Tym razem, oprócz głodzenia się i fałszowania dokumentacji medycznej, załatwił sobie „warunkowe zwolnienie ze względów medycznych”. Zwolnienie to miało obejmować przewiezienie do prywatnej placówki. Gwoździem programu było wprowadzenie się w śpiączkę poprzez przedawkowanie gromadzonych w tajemnicy leków. Miał szczęście, że przeżył. Ale czego nie robi się z miłości...
Bezpiecznie ulokowany w domu opieki niedaleko San Antonio, wyszedł ze śpiączki. Podszywając się pod lekarza, zorganizował swoje zwolnienie z powodu „pomocy przy badaniach eksperymentalnych”, a następnie zgłosił własny zgon.
Kilka miesięcy później funkcjonariusz z Teksasu,Terry Cobbs, spojrzał na zdjęcie prawnika Gene’a Lewisa i nie mógł uwierzyć własnym oczom – to była twarz Russella. Okazało się, że Russell, który mógłby cieszyć się wolnością już po wsze czasy (przecież oficjalnie był martwy!), potrzebował legitymacji prawniczej, by odwiedzić Phillipa Morrisa w więzieniu hrabstwa Dallas. Cobbs od razu poinformował służby, że Steven Russell cudownie powstał z martwych.

144 lata
Steven Russell został ostatecznie aresztowany przez funkcjonariuszy U.S. Marshals 5 kwietnia 1998 roku na Florydzie, gdy przyszedł odebrać faks. Wcześniejsze wybryki Stevena doprowadziły do ścisłego nadzoru. Po aresztowaniu Russell został skazany na 144 lata więzienia – 99 lat za wielokrotne ucieczki oraz 45 lat za kolejne oszustwa.
Surowość wyroku i warunki jego odbywania były odpowiedzią na wyjątkową zuchwałość oraz zdolność do manipulowania systemem więziennym. Steven przebywał w jednostkach o wysokim stopniu izolacji, takich jak Allan B. Polunsky Unit, gdzie spędzał 23 godziny dziennie w izolatce, mając tylko godzinę na ćwiczenia i prysznic. Jego wyjątkowa umiejętność fałszowania dokumentów, podszywania się pod lekarzy czy prawników oraz symulowania chorób sprawiła, że sąd i służby więzienne zastosowały wobec niego te niezwykle surowe środki zapobiegawcze.
W czerwcu 2003 roku ukazała się książka „I Love You Phillip Morris”, autorstwa dziennikarza Steve’a McVickera. Nie był to bestseller. Większy sukces odniósł film z 2009 roku, w którym Stevena zagrał Jim Carrey. Film ukazał Russella jako charyzmatycznego, inteligentnego człowieka, który wprawdzie popełniał przestępstwa, ale nie był potworem. Ta sympatyczna i ludzka prezentacja jego postaci sprawiła, że niektórzy zaczęli się zastanawiać się, czy wyrok 144 lat więzienia nie jest zbyt surowy. Znane są przecież przypadki morderców, którzy dostawali niższe wyroki. Dyskusja trwa, petycja w sprawie zwolnienia została podpisana przez mnóstwo osób, a w 2024 roku nawet pojawiło się światełko w więziennym tunelu. Czy Steven wyjdzie na wolność?
Może zainteresuje Cię historia tego przekrętu.
Źródła
- https://www.fwweekly.com/2011/03/16/to-hollywood-and-back/
- https://www.huffpost.com/entry/steven-russell-prison_n_5b731d07e4b025e3596b7af7
- https://www.npr.org/2010/12/03/131783406/con-king-steven-russell-he-still-loves-phillip-morris