36 ran zadanych własnym scyzorykiem i ciało w potoku. Śmierć federalnego prokuratora do dziś dzieli śledczych

3 grudnia 2003 roku. Tuż przed północą prokurator federalny Jonathan Luna opuścił gmach sądu w Baltimore. Rankiem jego ciało znaleziono ponad 140 kilometrów dalej, w płytkim strumieniu w Pensylwanii. Został dźgnięty 36 razy własnym scyzorykiem. Śledczy do dziś nie mogą się zgodzić: czy to było morderstwo, czy samobójstwo?
- Lepsze jutro
- Sprawa, która nie szła dobrze
- Ostatnia trasa
- W potoku
- Morderstwo czy samobójstwo?
- Teoria spiskowa
- Trzydzieści sześć ran
- Co wiemy, czego nie
- 22 lata później
- Pytania, które pozostają
Lepsze jutro
Jonathan Paul Luna przyszedł na świat 21 października 1965 roku w Patterson Houses – osiedlu socjalnym w pobliżu stadionu Yankee Stadium w South Bronx. Jego ojciec, Paul, pochodził z Filipin, matka Rosezella była Afroamerykanką z amerykańskiego Południa. Rodzice prowadzili skromne życie, ale wierzyli w edukację jako klucz do lepszego jutra.
Jonathan był dzieckiem pilnym, ambitnym. Nosił garnitury już w liceum, marzył o dziennikarstwie, ale ostatecznie wybrał prawo. Dostał się na prestiżowy Uniwersytet Fordham, później studiował prawo na University of North Carolina w Chapel Hill. Tam, podczas zajęć, poznał swoją przyszłą żonę – Angelę Hopkins, studentkę medycyny, która miała zostać ginekologiem-położnikiem.
Pobrali się 29 sierpnia 1993 roku. Jonathan pracował wtedy w renomowanej kancelarii Arnold & Porter w Waszyngtonie, potem przeszedł do Federalnej Komisji Handlu. W 1999 roku rodzina – Jonathan, Angela oraz ich dwaj synowie – przeprowadzili się do Elkridge w stanie Maryland, na przedmieścia Baltimore. Luna objął stanowisko asystenta prokuratora federalnego w Biurze Prokuratora Stanów Zjednoczonych w Baltimore. Prowadził sprawy o pornografię dziecięcą, handel narkotykami, przestępstwa z nienawiści. Koledzy wspominali go jako życzliwego, energicznego, zawsze gotowego pomóc.
Miał wszystko, o czym marzył w dzieciństwie: karierę, kochającą rodzinę, reputację uczciwego prawnika. Ale pod powierzchnią spokojnego życia kryło się coś, co miało wybuchnąć w grudniową noc 2003 roku.

Sprawa, która nie szła dobrze
Pod koniec 2003 roku Jonathan Luna prowadził sprawę przeciwko dwóm mężczyznom z Baltimore – Deonowi Lionelowi Smithowi i Walterowi O. Poinexterowi, oskarżonym o handel heroiną. Poindexter miał też na koncie zarzut zabójstwa. Głównym świadkiem oskarżenia był Warren Grace, handlarz narkotyków współpracujący z FBI. Ale Grace wielokrotnie łamał warunki programu ochrony świadków – wymykał się z elektronicznego monitoringu, znaleziono przy nim heroinę niezwiązaną ze sprawą.
Gdy te informacje wyszły na jaw podczas procesu, obrona oskarżyła Lunę o zatajanie dowodów. 3 grudnia, w środę, Luna zaproponował ugodę – deal, który miał zakończyć proces. Pracował nad szczegółami do późnego wieczora.
Ale była jeszcze inna sprawa, która ciążyła nad Luną. We wrześniu 2002 roku prowadził proces przeciwko Nacoe Brownowi, ekscentrycznemu przestępcy, który dokonywał napadów w coraz bardziej teatralnych przebraniach – w eleganckich garniturach, kapeluszach, a nawet w kostiumie pielęgniarza. Brown został skazany na 25 lat więzienia. Problem polegał na tym, że dowód rzeczowy – 36 tysięcy dolarów (w gotówce) skonfiskowanych wspólnikowi Browna – zniknęło z gmachu sądu federalnego.
Pieniądze zaginęły „w transporcie między salą sądową a rządowym magazynem”. Luna był jednym z prokuratorów w sprawie. Miał przejść badanie wariografem. Termin był ustalony, Luna przesuwał go przynajmniej raz, tłumacząc się natłokiem pracy.
Ostatnia trasa
Feralnego 3 grudnia, Jonathan wyszedł z pracy około 18:00, pojechał do domu w Elkridge na kolację z rodziną. Około 20:30 wrócił do biura, by dokończyć przygotowywanie dokumentów w sprawie Smitha i Poindextera. Zadzwonił do adwokatów około 21:30, obiecując, że przefaksuje im ostateczną wersję ugody. Dokumenty nigdy nie dotarły.
O 23:38 Luna opuścił gmach sądu federalnego, wsiadł do swojej srebrnej Hondy Accord z 1999 roku. W biurze zostawił laptop, telefon komórkowy i okulary – okulary, których podobno potrzebował do prowadzenia. Skierował się na północ, autostradą Interstate 95, w przeciwnym kierunku niż znajdował się jego dom.
O 00:57 ktoś – nagranie z kamer jest niewyraźne – użył karty Luny do wypłaty 200 dolarów z bankomatu w Newark w Delaware, niedaleko Filadelfii. O 2:47 Honda przekroczyła most przez rzekę Delaware na Pennsylvania Turnpike. O 3:20 kartą płatniczą Jonathana zapłacono za benzynę na stacji Sunoco w King of Prussia. O 4:04 samochód zjechał z autostrady na zjeździe Reading-Lancaster.
Podejrzana jest luka czasowa między 00:57 a 2:47. Przejazd z Newark w Delaware do mostu przez rzekę Delaware powinien zająć około godziny, a samochód Luny potrzebował prawie dwóch. Gdzie była Honda przez brakującą godzinę? Co się działo w środku? Kto prowadził?
W potoku
Około piątej rano 4 grudnia pierwszy pracownik firmy Sensenig & Weaver Well Drilling w Brecknock Township w hrabstwie Lancaster przyjechał do pracy. Pół godziny później zauważył samochód. Srebrna Honda, światła zgaszone, przednia część wbita w potok. Krew rozmazana na drzwiach kierowcy i przedniej części auta. Na tylnej podłodze – kałuża krwi.
Jonathan Luna leżał twarzą w dół w płytkim strumieniu, pod maską samochodu. Miał na sobie garnitur, czarny płaszcz, identyfikator prokuratora federalnego wiszący na szyi. Zegarek na lewej ręce wskazywał prawidłowy czas. Na palcu była obrączka i pierścień absolwenta Uniwersytetu Karoliny Północnej. W kieszeniach – dziesięć dolarów w gotówce. Brak portfela, brak telefonu.
Było 36 ran kłutych. 23 na szyi – niektóre głębokie, sięgające struktur wewnętrznych. 5 na klatce piersiowej i brzuchu. 1 na prawej nodze. 7 na rękach. Większość skupiona wokół szyi. Według sekcji zwłok użyto scyzoryka należącego do samego Luny.
Ale przyczyną śmierci nie było wykrwawienie. Koronerzy stwierdzili: utopienie w słodkiej wodzie. W żołądku znaleziono 500 mililitrów wody. Jonathan Luna utonął w tym płytkim potoku, tuż po tym jak został dźgnięty 36 razy.
Morderstwo czy samobójstwo?
Od pierwszego dnia śledztwo toczyło się dwutorowo. Koroner hrabstwa Lancaster, doktor Wayne K. Ross, bez wahania orzekł: zabójstwo. Policja stanowa Pensylwanii i lokalne władze również się do tego przychylały. Dowody były wyraźne: krew na tylnym siedzeniu sugerowała, że Luna był właśnie tam, gdy ktoś inny prowadził. Zostawił w biurze telefon i okulary. Obiecał przefaksować dokumenty, które nigdy nie dotarły. Nie miałoby sensu, żeby zabrał 200 dolarów z bankomatu, gdyby planował samobójstwo.
Ale FBI patrzyło na to inaczej. Już w lutym 2004 roku, jak donosili reporterzy „Baltimore Sun”, agenci zaczęli podsuwać mediom – anonimowo – teorię samobójstwa. Dlaczego?
Pojawiły się „przecieki” o życiu prywatnym Luny. Miał rzekomo profil na portalu randkowym, założony w 1997 roku. Według informacji na tym profilu „czarnoskóry profesjonalista szukał białych kobiet”. Luna miał 25 tysięcy dolarów długu na kartach kredytowych. Niektóre karty były ukryte przed żoną. Wycofał wniosek o pożyczkę na 30 tysięcy dolarów – tuż po tym, jak zaginęło 36 tysięcy z sądu.
FBI sugerowało, że Luna mógł zainscenizować własne uprowadzenie, ale sprawy wyszły spod kontroli. Albo że dźgnął się sam – 36 razy. Eksperci FBI twierdzili, że nie miał „znaczących ran obronnych” na dłoniach, a wiele ran było płytkich – to tak zwane „rany wahania”, typowe dla prób samobójczych.
W marcu 2004 roku FBI publicznie oświadczyło, że bierze pod uwagę samobójstwo Luny. Ogłoszono nagrodę 100 tysięcy dolarów za informacje, jednocześnie deklarując, że „nie ma żadnych dowodów, że Luna miał kontakt z kimkolwiek od momentu opuszczenia Baltimore do znalezienia ciała”.
Koroner Lancaster County nie ustąpił. „To wciąż zabójstwo” – powiedział doktor Gary Kirchner, który objął urząd w styczniu 2004. Dodał: „Nie wiem, skąd się biorą te gadki o samobójstwie. Luna został dźgnięty 36 razy i utonął”.
Teoria spiskowa
W grudniu 2003 roku reporterzy „Baltimore Sun”, powołując się na „źródła w organach ścigania”, poinformowali o znalezieniu drugiej grupy krwi i śladów DNA w samochodzie Luny. Nigdy oficjalnie nie potwierdzono ani nie zdementowano tej informacji. Jeśli to prawda – kto był tą drugą osobą?
Przyjaciele i rodzina Luny wściekali się na FBI. Uważali, że przecieki o rzekomych problemach finansowych i profilach randkowych to celowa kampania mająca zniszczyć reputację zmarłego prokuratora.
„Próbowali zrujnować jego reputację, żeby nikomu nie zależało” – mówił Danny Rivera, przyjaciel z dzieciństwa i drużba na ślubie Luny.
Paul Luna, ojciec Jonathana, do śmierci w 2007 roku powtarzał: „On został zamordowany”. Rodzina zatrudniła prywatnych detektywów. Ci wyszli z jeszcze bardziej szokującymi teoriami.
Ed Martino, były detektyw policyjny, twierdził: „Spędziłem czas w biurze koronera i on bał się potwornie. Wiedział, że to nie było samobójstwo. Wiedział, że to zabójstwo. Ale wszystkie dowody zniknęły, a koronerowi kazano milczeć”.
William Buckingham, inny prywatny śledczy, poszedł dalej: „Mamy tu tuszowanie, którym zajmuje się zarówno FBI, jak i policja stanowa Pensylwanii. Wiem, kto to zlecił, kto to zrobił i kto za tym stoi. Jeśli ja to wiem, dlaczego policja stanowa tego nie wie?”
W 2007 roku rodzina Luny próbowała zmusić sąd do przeprowadzenia oficjalnego dochodzenia koronera. Wniosek został odrzucony.
Trzydzieści sześć ran
Dlaczego 36? Symboliczny numer – dokładnie tyle tysięcy dolarów zaginęło z sądu. Przypadek? Czy ktoś zostawiał wiadomość?
Raport z sekcji zwłok, odtajniony dopiero w listopadzie 2025 roku – po 22 latach – ujawnił liczne szczegóły. To wtedy podano do publicznej wiadomości, że rany na szyi były różnej głębokości. Raport wspomniał o różnych ranach na ciele, wskazujących na użycie otwieracza do puszek, noża, innego narzędzia, paznokci. Co to znaczy?
Doktor Dan Morhaim, lekarz pogotowia ratunkowego, który analizował raport (nie był związany ze sprawą), powiedział dla WGAL: „Nie wydaje się, aby żadne z życiowo ważnych organów – serce, mózg, płuca – zostały poważnie uszkodzone. Miał wszystkie te straszne rany, ale utonął”.
Ktoś dźgnął Jonathana Lunę 36 razy, unikając narządów wewnętrznych, a następnie zostawił go – żywego – w płytkim potoku, gdzie się utopił. Czy to wygląda na samobójstwo?
Co wiemy, czego nie
Wiemy, że Luna opuścił biuro o 23:38, zostawiając telefon, laptop i okulary. Jego kartą wypłacono 200 dolarów o 00:57 w Delaware. Jest prawie dwugodzinna luka w jego trasie. Zapłacił (może on, może nie) kartą za benzynę o 3:20 w King of Prussia. Znaleziono go martwego o 5:30 rano w Pensylwanii. Miał 36 ran kłutych, głównie na szyi. Utonął w płytkim strumieniu. Krew była na tylnym siedzeniu samochodu.
Nie wiemy natomiast, gdzie był między 00:57 a 2:47. Czy rzeczywiście to on wypłacił pieniądze z bankomatu? Kto prowadził samochód (krew na tylnym siedzeniu sugeruje, że nie Luna). Czy była druga osoba w samochodzie? Co się stało z jego telefonem i portfelem? Dlaczego zostawił okulary, których podobno potrzebował do prowadzenia? Czy zaginięcie 36 tysięcy z sądu ma związek z jego śmiercią?
22 lata później
Do dziś nikt nie został aresztowany. Nagroda 100 tysięcy dolarów do nikogo nie trafiła. W 2021 roku sędzia David Ashworth odmówił odtajnienia raportu koronera, pisząc, że ujawnienie dokumentów „stanowiłoby zagrożenie dla otwartego, aktywnego i trwającego śledztwa kryminalnego w sprawie śmierci Jonathana Luny”.
W listopadzie 2025 roku, po długiej batalii prawnej prowadzonej przez lokalną gazetę LNP, raport został wreszcie odtajniony. Pennsylvania State Police podjęła „ponowne zbadanie i ponowną ocenę sprawy”. Prokurator Okręgowy hrabstwa Lancaster stwierdził, że ujawnienie nie zaszkodzi już śledztwu.
Ale odpowiedzi wciąż nie ma.
Dokumentalista Dan Cohen nakręcił film „The Midnight Ride of Jonathan Luna”, w którym wywiady z rodziną, przyjaciółmi i śledczymi malują obraz człowieka niewinnego, zniszczonego przez kampanię dezinformacji.
Cohen zwrócił uwagę: „To był prokurator federalny – nie jakiś miejscowy adwokat czy przeciętny obywatel”.
Żona Luny, doktor Angela Hopkins-Luna, nigdy publicznie nie wypowiadała się w sprawie. Według informacji z 2023 roku, przeprowadziła się z synami poza Stany Zjednoczone.
Pytania, które pozostają
Czy Jonathan Luna planował ucieczkę, która poszła nie tak? Czy był ofiarą zabójstwa związanego z pracą prokuratora – może z zaginięciem pieniędzy, może ze sprawami narkotykowymi, może z czymś, o czym nie wiemy? Czy FBI rzeczywiście tuszuje sprawę? A jeśli tak – dlaczego?
W nocy z 3 na 4 grudnia 2003 roku stracił życie 38-letni prokurator federalny, mąż, ojciec, człowiek, który wydostał się z Bronxu, by służyć sprawiedliwości. I dwadzieścia dwa lata później sprawiedliwość wciąż nie została wymierzona w jego sprawie.
Gdzieś w aktach FBI, w zapieczętowanych dokumentach, w niezgłoszonych zeznaniach, może kryje się odpowiedź. Ale dopóki ktoś nie przemówi, dopóki nowy dowód nie wypłynie na powierzchnię, śmierć Jonathana Luny pozostanie jednym z najbardziej zagadkowych nierozwiązanych zabójstw w historii amerykańskiej kryminalistyki.
Jedna noc. 36 ran. Zero odpowiedzi.
Źródła
- https://en.wikipedia.org/wiki/Jonathan_Luna
- https://www.cbsnews.com/baltimore/news/federal-prosecutor-jonathan-luna-death-maryland/
- https://www.youtube.com/watch?v=LH9G6Ydm384