„To było gorsze niż gwałt” – zagadka, która prześladuje Kanadę od 2008 roku

Jest poranek, 17 lutego 2008 roku. W domu rodziny Bergeron w dzielnicy La Haute-Saint-Charles w Quebec City panuje spokój. Marilyn, 24-letnia córka Andrée i Michela, zakłada długi czarny płaszcz z futrzanym kapturem, szare welurowe spodnie i czarne zamszowe. Bierze ze sobą tylko kartę kredytową. „Idę na spacer” – mówi rodzicom. „Wrócę za kilka godzin”. Nigdy nie wróciła. Jej historia to jedna z największych zagadek w historii Kanady, a prawda ukryta jest pod warstwami spekulacji oraz sprzecznych teorii. Czy Marilyn żyje? Czy rozpoczęła nowe życie w ukryciu? A może stała się ofiarą czegoś tak przerażającego, że nikt nie śmiał o tym głośno mówić?
- Optymistka
- Miasto tajemnic
- Powrót do domu
- „Idę na spacer”
- Dwie wersje jednej prawdy
- Duchy w Ontario
- Nadzieja umiera ostatnia
Optymistka
Marilyn Bergeron przyszła na świat 21 grudnia 1983 roku w Chicoutimi, malowniczym miasteczku w prowincji Quebec. Dorastała jako żywiołowa, pełna energii dziewczyna – czasami lekkomyślna, czasami wpadająca w kłopoty, ale zawsze pełna pasji. Muzykę pokochała jeszcze w dzieciństwie. Uczyła się gry na instrumentach, w szkole średniej Roger-Comtois próbowała zakładać zespoły. Kiedy w 1998 roku rodzina przeprowadziła się do Quebec City, do dzielnicy La Haute-Saint-Charles, Marilyn kontynuowała swoją muzyczną drogę w Neufchâtel High School. Rodzice martwili się, że ich córka wybiera niewłaściwych znajomych – ludzi, którzy mogli mieć na nią zły wpływ. Ale jednocześnie cieszyła ich żywiołowość córki, jej pogodne usposobienie i zaraźliwy entuzjazm.
Po szkole średniej Marilyn rozpoczęła studia - wybrała sztukę medialną i technologię w Cégep de Jonquière, a później kontynuowała naukę w Cégep régional de Lanaudière w Joliette. W 2005 roku, mając 22 lata, podjęła decyzję, która miała zmienić jej życie – przeprowadziła się do Montrealu.
Miasto tajemnic
W Montrealu Marilyn próbowała budować przyszłość. Pracowała jako asystentka sprzedaży w Steve's Music Store – przyjemne miejsce pracy dla kogoś, kto kochał muzykę. Dodatkowo, jako freelancerka, zajmowała się montażem dźwięku dla lokalnych stacji telewizyjnych. Szkoliła się też w finansach w Industrial Alliance. Miała plany – chciała zostać stewardesą i przeprowadzić się na zachód Kanady. Życie wydawało się układać po jej myśli.
Ale gdzieś między 2005 a 2008 rokiem coś zaczęło się psuć. Coś, czego Marilyn nie chciała – a może nie mogła – nikomu powiedzieć. Jonathan Gauthier, jej przyjaciel, wspominał później grudniowy wieczór 2007 roku. Około 10 grudnia przyszedł do mieszkania Marilyn na ulicy Hochelaga w dzielnicy Hochelaga-Maisonneuve, żeby zabrać dziewczynę na imprezę. To, co zastał, wstrząsnęło nim do głębi. Marilyn siedziała w całkowitych ciemnościach. Wyglądała na „niezwykle smutną”. Gauthier namówił ją, żeby jednak poszli. Na imprezie Marilyn stała się niespokojna, nerwowa. W drodze powrotnej wybuchnęła płaczem. „Była naprawdę smutna i czegoś się bała” – wspominał Gauthier. „Nie chciała mi powiedzieć...”.
Gauthier próbował ją wypytać. Czy została zgwałcona? Czy była świadkiem przestępstwa? Marilyn odpowiedziała, że to, co jej się przydarzyło, było „jeszcze gorsze”. Ale nie powiedziała nic więcej. Ten fragment rozmowy stał się jedną z największych zagadek w całej tej historii.

Powrót do domu
Na początku 2008 roku Marilyn zaczęła mówić rodzinie, że nie czuje się bezpiecznie w Montrealu. Musiała wrócić. Matka, Andrée, pytała dlaczego. Marilyn obiecała, że wszystko wyjaśni, kiedy już będzie w domu. 10 lutego 2008 roku opuściła swoje mieszkanie i wróciła do rodziców. W ciągu następnych sześciu dni dwukrotnie wracała do Montrealu, żeby zabrać resztę swoich rzeczy. 16 lutego 2008, w sobotę, była już w domu na dobre. Rodzina widziała, że coś było nie tak. Zawsze energiczna, pełna optymizmu Marilyn była przybita. W rozmowie telefonicznej z siostrą Nathalie, która mieszkała poza domem, zadała pytanie, które brzmiało jak wołanie o pomoc: „Czy jest światło na końcu tego tunelu?”. Powiedziała, że nie chce już wracać do Montrealu. Ale wciąż nie mówiła dlaczego.
Matka się nie poddawała, próbowała poznać prawdę. Czy chodziło o narkotyki? Długi? Związek? Marilyn zaprzeczała. Matka zapytała wprost: „Czy zostałaś zaatakowana?”. Marilyn milczała. Nagle, bez ewidentnego powodu, wybuchała płaczem. Była wystraszona. Ale za każdym razem bliscy zadawali sobie pytanie: czego ona się bała?
„Idę na spacer”
Poranek 17 lutego, 2008. Marilyn budzi się w domu rodziców. Ma wolne. Ubiera się ciepło – długi czarny płaszcz z futrzanym kapturem, szare welurowe spodnie, czarne zamszowe buty. Wkłada do kieszeni kartę kredytową. Dokumenty tożsamości – prawo jazdy, paszport – zostają w domu. Około jedenastej rano mówi rodzicom, że idzie na spacer. Wyjdzie, przewietrzy się, wróci za kilka godzin.
O 11:00 kamera przemysłowa przy bankomacie Caisse Populaire na Boulevard de l'Ormière w Loretteville – kilka kilometrów od domu rodziców – rejestruje jej obecność. Marilyn próbuje pobrać 60 dolarów. Transakcja zostaje odrzucona. Na nagraniu widać, jak wielokrotnie ogląda się przez ramię. Nosi czarny plecak. Matka, kiedy w końcu zobaczyła nagranie (policja początkowo odmówiła jego pokazania, twierdząc, że będzie dla rodziny zbyt bolesne), opisała Marilyn jako wyglądającą „bezradnie”.
O 16:03 Marilyn kupuje kawę w Café Dépôt w Saint-Romuald, dzielnicy Lévis, 20 kilometrów na południe od domu rodziców, po drugiej stronie rzeki Świętego Wawrzyńca. Płaci kartą kredytową. Pracownik kawiarni, który ją obsłużył, potwierdził później, że była jego klientką. Wyglądała na przygnębioną. Chciała szybko opuścić kawiarnię. To było ostatnie potwierdzone miejsce, w którym ktokolwiek widział Marilyn Bergeron. Karta kredytowa nigdy więcej nie została użyta. Nikt nie widział jej od tamtej chwili. Albo prawie nikt.
Dwie wersje jednej prawdy
Kiedy Marilyn nie wróciła do domu wieczorem 17 lutego, rodzice zgłosili jej zaginięcie na policję w Quebec City. Śledztwo ruszyło szybko. Policja ustaliła, że Marilyn była przy bankomacie i w kawiarni. Poszukiwania rozpoczęły się natychmiast. Rodzina wydrukowała ulotki z jej zdjęciem i rysopisem – włącznie ze szczegółowym opisem jej dość oryginalnego tatuażu: Pegaza na piersi, widocznego, kiedy nosiła głęboko wycięte bluzki. Funkcjonariusze i rodzina rozprowadzali ulotki po całym Quebec City. Ale trop się urwał. Nie było więcej transakcji bankowych, nie było nagrań z kamer, nie było świadków.
Policja dość szybko zaczęła skłaniać się ku jednej teorii: samobójstwo. Mieli na to argumenty. Marilyn była w „niestabilnym stanie psychicznym” – wróciła z Montrealu przestraszona, zamknęła się w sobie, płakała bez powodu. Próbowała pobrać pieniądze, ale transakcja została odrzucona. Nawet kupując kawę, wyglądała na przygnębioną. A potem zniknęła. Dla policji to brzmiało jak klasyczny scenariusz – osoba w kryzysie psychicznym, która podejmuje decyzję o zakończeniu życia. Rodzina Bergeron nigdy w to nie uwierzyła. Andrée i Michel – wspierani przez prawnika Marca Bellemare'a, byłego ministra sprawiedliwości Quebecu – byli przekonani, że Marilyn padła ofiarą przestępstwa. Cokolwiek wydarzyło się w Montrealu – coś „gorszego” niż gwałt czy bycie świadkiem morderstwa – mogło ją doprowadzić do konfrontacji z kimś niebezpiecznym. Może została porwana? Może zamordowana?
Rodzina zaczęła walkę, podążając dwiema ścieżkami. Z jednej strony próbowali znaleźć córkę, z drugiej – walczyli o przekazanie sprawy do Sûreté du Québec lub policji w Montrealu. Uważali, że lokalna policja w Quebec City miała ograniczone doświadczenie w sprawach zaginięć i że to ludzie z Montrealu – gdzie najprawdopodobniej wydarzyło się coś, co przestraszyło Marilyn – powinni prowadzić śledztwo. Państwo Bergeron wystosowali wielokrotne formalne prośby do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. W 2015 roku spotkali się osobiście z ówczesną minister Lise Thériault. Wszystkie prośby zostały odrzucone. Rodzina czuła się opuszczona przez system.
Duchy w Ontario
I wtedy sprawy zaczęły się komplikować. W styczniu 2010 roku – niemal dwa lata po zaginięciu Marilyn – zgłosił się mężczyzna z Ontario. Guy Salicco, mieszkaniec Hawkesbury – francuskojęzycznego miasteczka po drugiej stronie rzeki Ottawa – twierdził, że widział Marilyn. W grudniu 2009 roku, około drugiej lub trzeciej w nocy, ktoś zadzwonił do drzwi jego domu. Kiedy otworzył, zobaczył młodą kobietę – „zmarzniętąą, wątłą, mokrą” – ubraną zbyt lekko jak na zimową pogodę. Miała lekką kurtkę, niebieskie dżinsy, białą bluzkę z dekoltem w kształcie litery V i buty na wysokim obcasie. Pytała o drogę na ulicę Chamberland w Hawkesbury. Salicco zaproponował, że podwiezie ją razem z żoną – była późna noc, lało, było zimno. Kobieta odmówiła. Po około piętnastu minutach odeszła.
Salicco nie myślał o tym więcej – do marca 2010 roku, kiedy zobaczył zdjęcie zaginionej Marilyn Bergeron w Internecie. Natychmiast rozpoznał młodą kobietę, która kiedyś pytała go o drogę. Zgłosił to na policję w 2010 roku, ale informacja nie została upubliczniona aż do października 2022 roku – 12 lat później. Dlaczego? Tego nikt nie wie. Co więcej, Salicco twierdził, że widywał kobietę przypominającą Marilyn regularnie w Hawkesbury – że mieszkała tam, przemieszczała się po okolicy, często towarzyszył jej młodszy mężczyzna. Stali klienci pewnej restauracji w Hawkesbury, którym pokazano zdjęcie Marilyn, także twierdzili, że ją widzieli – znowu w towarzystwie nieidentyfikowanego mężczyzny.
Marc Bellemare, prawnik rodziny, ujawnił, że policja otrzymała około 20 „wiarygodnych” zgłoszeń z Ontario w latach 2009-2010. Ludzie twierdzili, że spotkali Marilyn. Dwadzieścia zgłoszeń. Andrée powiedziała w 2022 roku, że jest „w 99,9% pewna”, że kobieta, którą widział Salicco, to jej córka. „Widziałam moją córkę w każdym szczególe, który opisał”.
Jeśli to prawda, oznaczałoby to, że Marilyn żyła jeszcze półtora roku po swoim zaginięciu. Ale jeśli żyła – to gdzie jest teraz? Dlaczego nie wróciła? I kim był ten tajemniczy mężczyzna, który jej towarzyszył?
Zaginięcie Amy Bradley to jedna z największych zagadek w historii kryminologii. Czy Amy żyje gdzieś na Karaibach?
Nadzieja umiera ostatnia
Rodzina Bergeron nie poddała się. Przez lata oferowali nagrodę za informacje prowadzące do odnalezienia Marilyn. W 2022 roku nagroda wynosiła 30 000 dolarów kanadyjskich. Andrée mówiła dziennikarzom, że jeśli Marilyn żyje i chce być zostawiona w spokoju, uszanują to. „Ale musimy położyć kres temu koszmarowi”– dodawała. „Może straciliśmy ją. Ale jeśli ją straciliśmy... musimy to wiedzieć”.
W 2018 roku rodzina zorganizowała marsz w Quebec City, wzywając do reformy sposobu, w jaki prowincja Quebec traktuje sprawy zaginięć. Andrée domagała się, żeby zaginięcia były traktowane jak sprawy o zabójstwa. „Przechodzimy przez to samo co rodziny ofiar morderstw, ale my nie możemy zacząć procesu żałoby, bo jest nadzieja, że Marilyn wciąż żyje. Czujemy się opuszczeni. Coś mogło przydarzyć się naszej córce. Kto mówi, że nie została zamordowana?”. Nathalie Bergeron, siostra Marilyn, która przeprowadziła się do Stanów Zjednoczonych, wskazywała na różnice między amerykańskim a kanadyjskim systemem rejestrowania zaginionych osób. W USA informacje są bardziej dostępne, scentralizowana baza danych jest lepsza. W Quebecu brakowało nawet niektórych nazwisk w rejestrze.
W 2022 roku nowy zespół Quebec City Police przejął sprawę, analizując ją od początku. Rodzina ma nadzieję, że świeże spojrzenie przyniesie przełom.
Sprawa Marilyn Bergeron była tematem odcinka serialu dokumentalnego „Crime Beat” w 2025 roku. Dziennikarze śledczy, twórcy podcastów, członkowie grup dyskusyjnych w internecie – wszyscy próbują rozwikłać zagadkę. Kim była Marilyn Bergeron naprawdę? Co wydarzyło się w Montrealu? Dlaczego bała się wracać? Czy ta młoda kobieta żyje? Albo nie? Czy rzeczywiście była w Hawkesbury? Czy ktoś ją porwał? Albo uciekła? Została zamordowana? Sama kogoś zabiła i nie wytrzymała poczucia winy? Kto wie, może w grę wchodzą zaburzenia psychiczne, o których nawet bliscy nie mieli pojęcia? Ktoś jej groził i zniknęła by chronić siebie, swoją rodzinę? Padła ofiarą handlu ludźmi? Jaka jest szansa, że kiedykolwiek poznamy prawdę?
Może Marilyn żyje gdzieś w Ontario, prowadząc nowe życie pod nowym nazwiskiem. Może leży w bezimiennym grobie. Może jej szczątki nigdy nie zostaną odnalezione. Jej rodzice nie tracą nadziei na cud.
Ale jak dotąd – nic. Mijają lata, a Marilyn Bergeron nie wraca ze spaceru, na który wyszła wyszła zimowym porankiem, 17 lutego 2008 roku.
Jeśli zainteresowała Cię sprawa zaginięcia Marilyn, przeczytaj o równie tajemniczym zaginięciu Maury Murray.
Źródła
- https://www.youtube.com/watch?v=6VxswrxAUa8
- https://allthatsinteresting.com/marilyn-bergeron