Afera naszyjnikowa – zuchwała kradzież "na konto" królowej Francji
W 1785 roku do Marii Antoniny zgłosił się jubiler, oczekując zapłaty za rzekomo sprzedany królowej naszyjnik. Tak wyszła na jaw słynna afera naszyjnikowa, której ofiarą oprócz jubilera stała się Maria Antonina. Winowajczyni, hrabina de La Motte w sprytny sposób przekonała do współpracy kardynała de Rohan. Na podstawie całej sprawy nakręcony został nawet film pod tytułem „Afera naszyjnikowa”.
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o historii Francji.
Z tego artykułu dowiesz się:
Afera naszyjnikowa: jej geneza i główne postacie
Jubiler i sprawa oferty kupna naszyjnika
Charles Auguste Bóhmer, słynny paryski jubiler, zaoferował królowej Marii Antoninie kupno wyjątkowego naszyjnika. Miał on się składać z 647 brylantów, najczystszych z istniejących, na zakup których Bóhmer miał wydać cały posiadany przez siebie majątek. Był to naszyjnik, który został kiedyś wykonany na zamówienie Ludwika XV i który miał trafić do jego ostatniej metresy, Madame du Barry.
Cena naszyjnika była jak na tamte czasy olbrzymia: 1 600 000 liwrów! Maria Antonina odmówiła, uznając, że naszyjnik ten jest zwyczajnie za drogi. Miała zresztą ku temu jeszcze jeden powód: od początku nie znosiła Madame du Barry. Ofertę kupna odrzuciła zresztą aż trzykrotnie.
Jakże więc królowa musiała być zaskoczona, kiedy w dniu 12 czerwca 1785 roku otrzymała od Bóhmera list, w którym napisał, że zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami niedługo otrzyma najpiękniejszy naszyjnik na świecie. Królowa miała zirytować się tonem listu i wrzucić go do ognia. Chwilowo zapomniała o sprawie, jednakże 9 sierpnia wspomniany jubiler pojawił się w Wersalu, oczekując od królowej zapłaty. Co jednak dokładnie się wydarzyło?
Główne postacie w aferze
Sam list miał zostać podyktowany Bóhmerowi przez kardynała Louisa de Rohana. De Rohan miał przekonać jubilera, że co prawda królowa chce zakupić naszyjnik, jednakże aktualnie nie posiada wystarczających środków finansowych. Sam zakup miał zostać dokonany w imieniu królowej przez kardynała de Rohan. Mniej więcej w lutym kardynał otrzymał naszyjnik, zobowiązał się też do przekazania ustalonej kwoty w dwóch ratach, jednakże jubiler nie zobaczył z tych pieniędzy nawet jednego liwra.
Kim był sam Louis de Rohan? Jednym z najbogatszych i wyjątkowo wpływowych prałatów francuskich. Do tego arystokratą, a konkretnie księciem. Jeszcze za rządów matki Marii Antoniny, Marii Teresy, był w Wiedniu francuskim ambasadorem. Uważany był za libertyna, zaś Maria Antonina nigdy nie ukrywała swojej niechęci do niego, miał m.in. okazać brak szacunku samej Marii Teresie. Jednakże to nie kardynał był pierwotnym źródłem uknutego przeciwko królowej spisku.
De Rohana miał boleć ostracyzm ze strony królowej i chciał tę sytuację zmienić. I tu właśnie docieramy do osoby, która była mózgiem intrygi: była nim hrabina de La Motte, Jeanne de Valois, ponoć piękna, aczkolwiek zubożała arystokratka. Udało jej się przekonać kardynała, że po pierwsze jest przyjaciółką samej królowej, a po drugie, że zna sposób, aby mógł poprawić swoje z nią relacje. Jeśli szukasz więcej ciekawostek, sprawdź także ten artykuł na temat Marii Antoniny.
Przebieg wydarzeń i finał afery naszyjnikowej
Od planu kradzieży przez jego wykonanie aż po wyjście afery na jaw
Sposobem tym miał być właśnie wspomniany naszyjnik, który rzekomo Maria Antonina miała chcieć kupić, ale chciała negocjować warunki zakupu. Jako dowód Jeanne pokazała de Rohanowi pismo, oczywiście sfałszowane, które zostało podpisane „Maria Antonina, królowa Francji”. W piśmie tym zawarta została sugestia co do tego, że królowa byłaby skłonna przystać na osobę de Rohana jako pośrednika w negocjacjach.
Ostatecznym dowodem miało być osobiste spotkanie kardynała z królową, do którego miało dojść nocą w ogrodach Wersalu. De Rohan spotkał w nim podstawioną kobietę, która występując jako królowa, wręczyła mu różę i natychmiast odeszła. Kardynał nie mógł już nie uwierzyć i rozpoczął rozmowy z jubilerem, deklarując w imieniu królowej chęć zapłaty w ratach. Kiedy naszyjnik trafił już w ręce de Rohana, ten miał go dostarczyć do domu hrabiny de La Motte, która powiedziała mu, że przekaże go osobie wysłanej przez królową. Oczywiście nic podobnego się nie stało. Jeanne i jej mąż usunęli z naszyjnika brylanty, aby następnie po kolei je sprzedać, głównie w Londynie.
Charles Auguste Bóhmer zapłaty się nie doczekał, w związku z czym pojawił się osobiście w Wersalu celem wyjaśnienia sprawy. Usłyszawszy nazwisko de Rohana królowa była przekonana, że to on musi być autorem wymierzonej przeciwko niej intrygi. O wszystkim poinformowała męża i Ludwik XVI nakazał aresztowanie kardynała i osadzenie go w Bastylii. Sprowadziło to na królową gniew ludu, który to ją oskarżał o uwięzienie kardynała.
Afera naszyjnikowa: proces, wyrok i następstwa
Ludwik XVI wytoczył de Rohanowi oraz hrabinie de La Motte proces przed Parlamentem Paryskim stwierdzając, że poprzez całą sprawę rażąco naruszono obowiązek szacunku wobec majestatu królewskiego. Proces nie przebiegał jednak po myśli Marii Antoniny. Kardynała broniła nie tylko jego niezwykle silna rodzina, ale i francuscy hierarchowie kościelni, traktując aresztowanie de Rohana jako zniewagę. Ku oburzeniu pary królewskiej kardynał został całkowicie oczyszczony z zarzutów i nie nakazano mu nawet przeproszenia królowej. Tłumy celebrowały wydany wyrok, a podobno z 10 000 ludzi świętowało przed Bastylią uwolnienie kardynała.
Maria Antonina była zdruzgotana wydanym wyrokiem. Do swojej pierwszej pokojowej, Madame Campan miała nawet powiedzieć, że jeżeli jako królowa, nie znalazła bezstronnych sędziów, to czego mogłaby się spodziewać ona jako zwykła kobieta? Później jedyną konsekwencją, jaka spotkała kardynała de Rohana było to, że Ludwik XVI nakazał mu opuścić dwór i wyjechać do swojego opactwa.
Jedyną osobą, którą skazano była hrabina de La Motte. Główna winowajczyni całego spisku została skazana na karę chłosty, publicznie została także napiętnowana rozżarzonym żelazem literą V – od voleuse, czyli złodziejka. Resztę życia miała spędzić w więzieniu. Uciekła z niego jednak, a później udało jej się nawet wydać w Londynie wspomnienia, w których zamieściła liczne pomówienia skierowane przeciwko królowej. Twierdziła w nich nawet, że ona i królowa były kochankami, lub wręcz, że Maria Antonina ją wykorzystywała. M.in. po te właśnie wspomnienia sięgnął potem trybunał rewolucyjny, który sądził Marię Antoninę. Na skutek afery naszyjnikowej w oczach ludu Jeanne de Valois stała się bowiem męczennicą i ofiarą chciwej i mściwej królowej...
Autor: Herbert Gnaś
Bibliografia:
- L. Carroll, Królewskie romanse, Wydawnictwo Literackie Muza, Warszawa 2014.
- B. Craveri, Kochanki i królowe. Władza kobiet, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2005.
- C. Morató, Królowe przeklęte, Świat Książki, Warszawa 2014.