W Polskę z przyczepą kempingową, czyli jak wyglądał vanlife w PRL-u
Wakacje, turystyka krajowa, kemping były wspierane przez władzę ludową. Mimo biedy i standardu tak niskiego, że dziś trudno to sobie wyobrazić, Polacy uwielbiali kemping i spędzanie wakacji w namiocie, domkach kempingowych, a bardziej zamożnych we własnej przyczepie kempingowej. Ówczesna technika nie pozwalała na takie udogodnienia jak dziś, lecz przyczepę lub namiot można było postawić byle gdzie. Dowiedz się jak wyglądał vanlife w PRL i co oferowały PRL-owskie przyczepy kempingowe i kampery.
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o PRL.
Z tego artykułu dowiesz się:
Vanlife w PRL, czyli kemping - typowe rodzinne wyjazdy na wakacje w PRL
Wyjazdy rodzinne na wakacje upowszechniły się od lat 60-tych. Wtedy też propagowano wyjazdy i miejscowości letniskowe. Wymarzone miejsca na wakacje w PRL to oczywiście polskie morze, jeziora i góry. Natomiast zagraniczna podróż możliwa był tylko do innych krajów demokracji ludowej. Chętnie wyjeżdzano na urlop na Węgry, nad Balaton czy do Bułgarii nad Morze Czarne, choć były to wakacje kosztowne i nie każdy mógł sobie na nie pozwolić. Właśnie nad Morzem Czarnym Polacy zaobserwowali nowy sposób na podróż, czyli przyczepy kempingowe.
W PRL wyjazdy na kemping były bardzo popularne, szczególnie że był to najtańszy sposób na wspaniały urlop. Wówczas w każdej miejscowości letniskowej istniało pole namiotowe, gdzie można było rozbić namiot. Z namiotem na kemping najłatwiej było jechać samochodem. Lecz małe namioty można było także zabrać do pociągu. Tego rodzaju wyjazdy były bardzo tanie, gdyż odpadały koszty zakwaterowania, zaś opłata za możliwość rozbicia namiotu na polu namiotowym była bardzo niska. Pola namiotowe posiadały skromne miejsca z prysznicami, umywalkami i toaletami. Standard był bardzo niski, ale wtedy nie przejmowano się takimi sprawami. Najważniejsze było słońce, woda i oderwanie się od codziennej pracy. Już w latach 50-tych marzeniem stała się przyczepa kempingowa.
Przyczepa kempingowa - jak wyglądał vanlife w PRL
Czy w PRL produkowano przyczepy kempingowe i kampery
Od końca lat 50-tych przyczepy kempingowe propagował magazyn „Motor”. Najpierw opisywano małe przyczepy ciągnięte przez motor, potem przyczepy zrobione przez majsterkowiczów. Już wtedy pojawiały się projekty i prototypy przyczep kempingowych, a nawet kamperów. Jednak żaden z tych projektów nie wszedł do produkcji, gdyż nikogo nie byłoby stać na taki zakup.
Przyczepy kempingowe zaczęto produkować pod koniec lat 60-tych. Były to wygodne pojazdy do podróżowania i wyposażone niemal jak typowe polskie mieszkanie w czasach PRL. Nie znajdował nabywców, gdyż był to wydatek nierealny dla ówczesnych, przeciętnych ludzi. Co ciekawe, przyczepy te zostały wykupione przez Romów i weszły w skład ich taborów.
Kolejne modele przyczep kempingowych wyszły z fabryki w Niewiadowie w latach 70-tych. Ich zaletą była możliwość ciągnięcia przez mały samochód, zaś wadą małe rozmiary, tak że dorosły człowiek nie mógł się w środku wyprostować.
Produkcja przyczep ruszyła pełną parą w epoce Gierka, kiedy to polepszenie standardu życia zwykłych Polaków sprawiło, że więcej osób stać było na podróże i zakup przyczepy. W zakładach w Niewiadowie powstała wówczas kultowa przyczepa N-126, którą produkowano także na eksport. W latach 70-tych produkowano również kampery. Był to model kabiny montowanej na Fiacie 126p, którą można było zdjąć. Powstał również bardziej wygodny kamper Tarpan Autocamp N-248 Niewiadów. A może zainteresuje cię także ten artykuł o zapomnianych hitach filmowych z PRL?
Modele i wyposażenie przyczepy kempingowej z czasów PRL
W latach 70-tych wyprodukowano przyczepę N-126, którą mógł ciągnąć Fiat 126p. Model ten doczekał się kilku wersji bardziej udoskonalonych. Kolejne wersje otrzymały ocieplone ścianki, wzmocnione podwozie i okna.
Wyposażenie przyczepy kempingowej:
- dwa miejsca do spania dla dorosłych i drugie,
- miejsce do spania dla dzieci,
- szafa,
- dwupalnikowa kuchenka gazowa,
- zlewozmywak ze stali nierdzewnej,
- pojemnik na wodę (10 l),
- pojemnik na butlę gazową,
- przyłącze elektryczne (220 V).
Co ciekawe, kultowe przyczepy Niewiadówki nadal jeżdzą i dobrze się sprawdzają. Fabryka Przyczep Niewiadów Sp. z o.o. istnieje i produkuje wszelkiego rodzaju przyczepy, także kempingowe, zaś linia N 126 ma się dobrze.
Stare PRL-owskie Niewidadówki skończyły jako budki dla robotników, budki bazarowe czy stoiska z zapiekankami i często widujemy je w takim charakterze. Natomiast dziś zakup starej PRO-owskiej przyczepy Niewiadówki stanowi tanie rozwiązanie na tani vanlife. Przyczepy te mają swoje wady, lecz są małe i nadają się dla małego samochodu, łatwo się nimi manewruje i są solidnej konstrukcji. Dlatego też wiele osób decyduje się, na zakup starej przyczepy z demobilu. Ponadto dostępne są wszystkie części zamienne. Obecnie nowa przyczepa kempingowa Niewiadówka kosztuje około 30 tysięcy zł, zaś używane można kupić za kilka tysięcy.
Vanlife w PRL-u - jak organizowano rodzinne wakacje objazdowe
W PRL było kilka sposobów na wakacje:
- wczasy pracownicze, które nie łatwo było załatwić i często wymagały czekania latami na przydział,
- gościna u krewnych na wsi,
- wycieczka objazdowa własnym samochodem.
Polacy bardzo lubili spędzać urlop w formie objazdu po kraju, podczas którego objeżdżano najciekawsze miejscowości zarówno typowo wypoczynkowe jak i posiadające zabytki i atrakcje turystyczne. Niestety na tego typu podróż stać było albo osoby w miarę zamożne i posiadające samochód, albo grupy młodzieży, które miały siły do noszenia ciężkich bagaży.
Wakacje objazdowe wybierały rodziny, które posiadały samochód, lubiły przygody i mniej uczęszczane miejsca. O tani nocleg było łatwo. W każdej miejscowości były pola namiotowe, gdzie można było rozbić namiot lub postawić przyczepę. Bardzo łatwo było wynająć kwatery prywatne. Nikt nie rezerwował z wyprzedzeniem, wystarczyło popytać miejscowych i kwatera zawsze się znalazła. Jeśli nie udało się znaleźć pola namiotowego, wystarczyło zapytać miejscowego rolnika, czy można rozbić obozowisko na jego terenie. Najczęściej wycieczkowicze rozbijali obozowisko byle gdzie, w lesie, nad rzeką, licząc na to, że nikt ich nie wygoni. Obecnie obozowanie gdziekolwiek nie jest dozwolone.
Aby obozować, zabierano butlę gazową z mieszaniną propan-butan, na której można było gotować. Spało się na śpiworach pod chmurką, w namiocie lub w przyczepie kempingowej. Ostatecznie, gdy padał deszcz, trzeba było upchać się w samochodzie.
Namioty w czasach PRL były ciężkie, gdyż miały ciężki, solidny stelaż, aluminiowe śledzie i płachtę z grubego i ciężkiego materiału. Duży namiot musiały nieść 2 osoby, dlatego wybierały go rodziny posiadające samochód. Namiot wymagał równego i twardego podłoża, zaś rozbijanie go zajmowało sporo czasu.
Posiadacze samochodu, kampera lub przyczepy kempingowej zabierali ze sobą:
- turystyczne krzesełka i stolik,
- turystyczne radio tranzystorowe na baterie,
- butlę gazową do gotowania,
- latarki,
- przenośny telewizor.
Oczywiście niezbędne było jedzenie w puszkach i TOP 5 alkoholi z czasów PRL. Pola namiotowe zapewniało miejsca do mycia o bardzo niskim standardzie, zaś w polu należało zatrzymać się koło jeziora lub rzeki. Woda w butelkach nie istniała, dlatego o wodę do picia i na herbatę należało poprosić lokalnych rolników i naciągnąć sobie wiadrem ze studni.
Wakacje na kempingu nie były łatwe. Do dziś wiele osób pamięta brudne, niezamykające się kabiny prysznicowe, toalety do kucania z dziurą w podłodze, zardzewiałe, emaliowane umywalki. Idąc do mycia, czy do toalety wieczorem trzeba było mieć latarkę, aby się nie potknąć o korzeń, gdyż oświetlenie było znikome. Brało się dużo ubrań, aby nie prać, bo nie było gdzie. Aby nabrać wody na herbatę, należało biegać z wiaderkiem do kranu odległego co najmniej o kilkanaście metrów. Gotowanie na ognisku czy na butli gazowej, a potem jedzenie na kolanach nie było łatwe. Należało uważać, aby picie się nie rozlało, a jedzenie nie wylądowało na ziemi. Do tego wszystkiego konieczne było trzymanie straży, aby nikt nie ukradł naszego dobytku. Mimo tego nikt nie narzekał. Wszyscy byli szczęśliwi, że mogą siedzieć na składanych krzesełkach lub na kocu nad jeziorem i zmienić otoczenie. Władza ludowe wspierała letni wypoczynek, aby ludzie mniej narzekali. Mimo wszystko tego rodzaju wakacje były najtańsze, szczególnie jeśli miało się dużą rodzinę. Własna przyczepa kempingowa czy kamper nie był jednak standardem, lecz raczej marzeniem, na które większość zwykłych Polaków nie było stać.