Zagadki kryształowych czaszek
Na świecie istnieje mnóstwo zagadek i tajemnic, które nie pasują do istniejących teorii naukowych. Co jakiś czas pojawiają się artefakty, które zwyczajnie nie powinny istnieć, ponieważ ludzie w odległej przeszłości nie byli zdolni do stworzenia tak skomplikowanych mechanizmów, wspaniałych ozdób albo niezwykłych przedmiotów codziennego użytku. Archeologia, nauka ścisła, jakby nie patrzeć, opiera się wyłącznie na faktach. Jedną z takich zagadek archeologii są kryształowe czaszki. Same artefakty są dziwne, ich przeznaczenie i sposób wykonania nieznane, a czas powstania można określić tylko w przybliżeniu. Tym, co czyni sprawę jeszcze bardziej tajemniczą, jest odkrycie nie pojedynczego egzemplarza, ale większej liczby takich przedmiotów. W sumie w muzeach i w prywatnych kolekcjach przechowywanych jest 13 kryształowych czaszek, a według niektórych źródeł nawet 21. Kryształowa czaszka istnieje – to fakt, a to oznacza, że ktoś ją wykonał. Co to byli za ludzie? Czy ludzkość w zaraniu swojego rozwoju mogła osiągnąć tak znaczący poziom technologiczny, aby podobne przedmioty wykonywać? A jeśli nie byli to nasi dalecy przodkowie, to kto?
Z tego artykułu dowiesz się:
Znalezisko na Półwyspie Jukatan
Podczas prac wykopaliskowych w ruinach Lubaantun, starożytnego miasta Majów w dżungli dzisiejszego Belize, został odkryty w 1927 roku niezwykły artefakt. Badając jeden z licznych ołtarzy znajdujących się w mieście, siedemnastoletnia Anna, córka archeologa Fredericka Alberta Mitchella-Hedgesa, znalazła czaszkę wykonaną z jednego kawałka górskiego kryształu. Przedmiot leżał pod wielką stertą gruzu, jednak nie było na nim żadnych zadrapań ani uszkodzeń. Początkowo wydobyto czaszkę bez szczęki dolnej, która znajdowała się nieco dalej. Żuchwa była mocowana do czaszki na ruchomych zawiasach i zaczynała się poruszać przy najlżejszym dotknięciu. Największy podziw budziły jednak puste oczodoły czaszki: nieznanym mistrzom udało się stworzyć niesamowity efekt i każdy, kto zajrzał w te szczeliny, zdawał się pogrążać w lekkim transie.
Czaszka Mitchella-Hedgesa szybko zyskała dosyć mroczną sławę. Wkrótce po odnalezieniu artefaktów w obozie zaczęło dochodzić do różnych wypadków. Pierwszą osobą, która zauważyła jakiś mistyczny wpływ kryształu na ludzi, była córka Mitchella-Hedgesa. Któregoś dnia położyła go obok łóżka i przez całą noc śniły jej się realistyczne sny, w których widziała życie Indian, ich wojny i krwawe rytuały. Podobne sny powtórzyły się następnej nocy i ustały dopiero po zabraniu czaszki z pokoju dziewczyny.
Inni, którzy widzieli kryształową czaszkę, zdawali się odczuwać przypływ energii i niezwykły stan świadomości. Nie wiadomo, czy była to prawda, czy tylko jakiś rodzaj autosugestii, niemniej jednak twórcom tego przedmiotu udało się osiągnąć niesamowite efekty optyczne. Kiedy zbliży się zapaloną świecę do podstawy czaszki, kryształ zaczyna świecić i emitować promienie z oczodołów dzięki sprytnie rozmieszczonemu we wnętrzu systemowi kanałów, pryzmatów i soczewek.
Niektórzy historycy, specjalizujący się w badaniu cywilizacji Majów, przypuszczają, że czaszka znaleziona przez Mitchella-Hedgesa jest jednym z 13 artefaktów, które w starożytności nazywano czaszkami „bogini śmierci”. Kapłani przechowywali je w różnych miejscach, aby w czasie mistycznych rytuałów wpatrywać się w nie, starając się dojrzeć wydarzenia z przeszłości albo przyszłości.
Badania artefaktu
W okresie od 1964 do 1970 roku badaniem znaleziska zajmował się amerykański konserwator sztuki Frank Dorland. Czaszka ma w przybliżeniu 13 cm wysokości, 18 cm długości i 13 cm szerokości, a jej masa wynosi 5,3 kg. Dorland zauważył, że jej konstrukcja jest tak wyważona, że dolną szczękę umieszczoną na zawiasach wprawia w ruch najlżejszy powiew wiatru. Oczodoły natomiast zapalają się złowrogim światłem, kiedy czaszka znajdzie się w pobliżu ognia. Frank Dorland określił wiek znaleziska na ok. 3600 lat.
Okazało się, że czaszka wraz z ruchomą żuchwą została wykonana z pojedynczego kryształu bezbarwnego, przezroczystego kwarcu znanego jako kryształ górski (SiO2). Sześcioboczny słupek minerału został idealnie oszlifowany w taki sposób, aby w określonych warunkach wykazywać zamierzony efekt optyczny. W tylnej części czaszki znajduje się sztucznie wypolerowany rodzaj pryzmatu, który zbiera padające na nią promienie światła i kieruje w stronę oczodołów.
Frank Dorland wykonał kilka gipsowych kopii czaszki oraz mnóstwo zdjęć z wykorzystaniem mikroskopu i specjalnych nasadek. Badacza zaskoczyło to, że na idealnie wypolerowanym krysztale nawet pod mikroskopem nie było widać śladów obróbki. Postanowił zwrócić się o poradę do znanej firmy Hewlett-Packard, która w tamtym czasie specjalizowała się w produkcji oscylatorów kwarcowych i uchodziła za najbardziej wiarygodną w badaniu kwarcu. Badania przeprowadzone w 1964 roku w laboratorium firmy HP pokazały, że czaszka powstała na długo przed pojawieniem się pierwszych cywilizacji w tej części Ameryki. Zagadką okazało się natomiast pochodzenie materiału: ani w Meksyku, ani w całej Ameryce Środkowej nie ma złóż kryształu górskiego, a żyły kwarcowe w Kalifornii również nie dostarczają kryształów górskich tak wysokiej jakości. Sprawdź także ten artykuł: Gwiezdne dziecko z Meksyku.
W jaki sposób wykonano kryształową czaszkę?
Najbardziej uderzającym odkryciem było to, że czaszka została wykonana z pojedynczego kryształu, na dodatek wbrew wszelkim znanym zasadom fizyki. Zbadano czaszkę według trzech osi optycznych i odkryto, że razem z żuchwą wycięto ją z jednego kawałka kryształu składającego się z trzech-czterech zrostów. Według skali twardości Mohsa kryształ górski ma twardość równą 7 i ustępuje pod tym względem jedynie topazowi, korundowi i diamentowi.
Można go ciąć jedynie ostrzem diamentowym, a jednak starożytni rzemieślnicy jakoś potrafili go obrobić. I to nie tylko samą czaszkę – z tego samego kawałka minerału wyrzeźbili też szczękę dolną i zawiasy, na których jest zawieszona. Przy takiej twardości materiału jest to więcej niż zagadkowe, a to dlatego, że w kryształach składających się z więcej niż jednego zrostu występują naprężenia wewnętrzne. Kiedy dociśnie się nóż do kryształu, naprężenia mogą spowodować jego rozbicie na kawałki. A jednak ktoś wyrzeźbił tę czaszkę z jednego kawałka tak ostrożnie, jakby w ogóle jej nie dotykał w procesie cięcia. Ostateczne wykończenie nastąpiło przez polerowanie.
Aby podczas obróbki kryształu czaszka nie rozsypała się, konieczne byłyby najdokładniejsze metody analityczne: kierunki cięcia powinny być zorientowane ściśle według osi wzrostu kryształu. Jak się okazuje, wykonawcy tego tajemniczego przedmiotu wcale się tym nie przejmowali – obrobili czaszkę ignorując wszelkie prawa i zasady. Specjaliści z Hewlett-Packard ze zdumieniem stwierdzili: „Ta rzecz po prostu nie powinna istnieć. Ci, którzy ją stworzyli, nie mieli pojęcia o krystalografii i optyce światłowodowej. Oni zwyczajnie ignorowali osie symetrii kryształu i ten kawałek powinien się rozsypać już podczas obróbki wstępnej. Dlaczego tak się nie stało – trudno sobie wytłumaczyć.”
Jeśli wykluczyć udział sił nadprzyrodzonych, indiańscy rzemieślnicy musieliby obrabiać i polerować swoją kryształową czaszkę ręcznie. Można by powiedzieć, że mijały wieki, zmieniały się uwarunkowania społeczne i religijne, a rzemieślnicy kontynuowali swoją niewyobrażalnie ogromną pracę. Trudno sobie wyobrazić, aby wykonanie jednego zadania było przekazywane z pokolenia na pokolenie w ciągu wielu wieków.
Aby nadać kryształowi kwarcu okrągłą formę ludzkiej czaszki z uwzględnieniem wszystkich szczegółów anatomicznych, potrzeba by 7000 000 roboczogodzin, co odpowiada okresowi 800 lat całodobowej pracy. Jeśli założyć, że praca trwała 12 godzin dziennie, trzeba było ją prowadzić przez 1600 lat! Twardość materiału jest taka, że żaden metalowy nóż nie zostawia na krysztale nawet śladu. Czaszka musiała być rzeźbiona za pomocą diamentów. Do końcowego formowania, szlifowania i polerowania możliwe było zastosowanie mnóstwa wody i krzemowego piasku. Do wyboru pozostaje zaakceptowanie tego praktycznie niewykonalnego wyczynu, albo przypuszczenie, że korzystano z jakiejś nieznanej dzisiaj technologii.
Teorie pochodzenia kryształowej czaszki
Zarówno czaszka Mitchella-Hedgesa, jak i inne tego typu artefakty (m.in. tzw. czaszka londyńska oraz czaszka paryska) budzą powszechne zainteresowanie, nic więc dziwnego, że pojawiły się różne teorie próbujące wyjaśnić pochodzenie tajemniczych przedmiotów wykonanych z niecodziennego materiału, jakim są kryształy kwarcu. Oto kilka z nich:
- Kryształowa czaszka została stworzona przez nieznaną cywilizację, która z nieznanych przyczyn przestała istnieć.
- Czaszkę podarowali ludziom przybysze z kosmosu. Pozostaje tylko pytanie: w jakim celu? Obecnie brak jest odpowiedniej technologii, która by umożliwiła taką obróbkę kryształu górskiego.
- Przodkowie Majów byli takimi fanatykami, że co najmniej przez kilkanaście wieków pracowali nad jednym kawałkiem kryształu. Trudno wyobrazić sobie inne zastosowanie czaszki, niż do celów religijnych.
- Kryształowe czaszki są współczesnymi podróbkami przypisywanymi prekolumbijskim kulturom Ameryki Środkowej. Nawet jeśli niektóre fakty dotyczące czasu i miejsca znajdowania artefaktów budzą wątpliwości, to nadal pozostaje otwarte pytanie, w jaki sposób one powstały? Według większości znawców mineralogii wyrzeźbienie przedmiotu o tak skomplikowanym kształcie z kryształu i wypolerowanie go nie było możliwe nawet przy pomocy narzędzi, które istniały w połowie XX wieku. Jeszcze bardziej niż kształt, naukowców zadziwia gładka powierzchnia czaszek: taką gładkość można osiągnąć jedynie poprzez polerowanie kryształu mokrym piaskiem przez kilkaset lat!