Hugo Boss – nazistowski krawiec – nieznana historia projektanta
Jako członek NSDAP Hugo F. Boss uratował rodzinny biznes przed bankructwem. Przez kilkanaście lat niemiecki krawiec szył mundury dla SA, SS, Hitlerjugend, a później Wehrmachtu. Gdyby nie współpraca z nazistami, zapewne nigdy nie powstałoby modowe imperium dziś utożsamiane z wyrafinowaną elegancją. Za międzynarodową popularnością i zyskiem marki krył się nie tylko swoisty pakt z diabłem, ale również korzystanie z pracy przymusowej mieszkańców okupowanych terenów i jeńców wojennych w trakcie II wojny światowej.
Jeśli szukasz więcej informacji i podobnych historii, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o zagadkach kryminalnych.
Z tego artykułu dowiesz się:
Niemiecki narodowiec wojujący igłą
Modowy zmysł był u niego rodzinny. Hugo Ferdinand Boss przyszedł na świat 8 lipca 1885 roku w Metzingen jako najmłodszy potomek właścicieli sklepu z bielizną. Od wczesnych lat pomagał rodzicom doglądać interesu i zgłębiał tajniki krawiectwa. Kształcił się na kupca, a po osiągnięciu pełnoletności odbył służbę wojskową. Przez krótki czas pracował również w tkalni w Konstancji. Po wybuchu I wojny światowej w 1914 roku Boss wyruszył na front, z którego wrócił przegrany i rozgoryczony z powodu sankcji nałożonych na Niemcy na mocy traktatu wersalskiego, ale wciąż przepełniony ideą potęgi Niemiec, w dodatku ze stopniem kaprala.
W latach 20. ubiegłego wieku Hugo Boss sukcesywnie rozbudowywał rodzinny biznes. Wkrótce stał się także jego jedynym spadkobiercą. Za sprawą niemieckiego krawca niepozorny sklepik z bielizną rozwinął się z czasem w profesjonalną firmę odzieżową zajmującą się produkcją koszul, płaszczy i odzieży roboczej. Zbliżały się jednak wyjątkowo trudne czasy, w których każdy niezależnie od profesji obawiał się o własną przyszłość i musiał liczyć się z możliwym bankructwem.
Wywołany krachem na nowojorskiej giełdzie Wielki kryzys z przełomu lat 20. i 30. poskutkował masowym bezrobociem i zadłużeniem. Jego fatalne skutki dotarły również do Europy – w samych Niemczech poziom bezrobocia sięgnął 30%. Międzynarodowy kryzys gospodarczy był przyczyną upadku wielu przedsiębiorstw. Firma Bossa omal nie splajtowała, a dzięki szyciu mundurów dla pracowników poczty i policjantów cudem uniknęła katastrofy.
Diabeł ubiera się u Hugo Bossa
Hugo Boss zdawał sobie sprawę, że w obecnej sytuacji gospodarczej Starego Kontynentu jego firma może przestać funkcjonować. Ratunkiem okazało się zlecenie od partii nazistowskiej na uszycie umundurowania dla tzw. brunatnych koszul, czyli SA – bojówki terroryzującej hitlerowskich przeciwników. Od 1931 roku krawiec pozostawał członkiem Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników, co z pewnością pomogło mu w uzyskaniu wspomnianego zamówienia.
Historyk i autor książki „Hugo Boss, 1924-1945” Roman Koester zauważa: „Jest jasne, że Hugo F. Boss wstąpił do partii nie tylko dlatego, że prowadziło to do kontraktów na produkcję mundurów, ale również dlatego, że był zwolennikiem narodowego socjalizmu”. Podobne spostrzeżenia miała też jedna z pracownic fabryki Bossa. „Wszyscy Bossowie byli wielkimi zwolennikami Adolfa Hitlera” – wspominała Pauline Kuder.
Z czasem przedsiębiorca rozpoczął ponadto produkcję mundurów SS, a także Hitlerjugend i Wehrmachtu. Warto jednak zaznaczyć, że to nie Hugo Boss zaprojektował słynne uniformy zbrodniczej formacji Allgemeine SS, a Karl Diebitsch. Niemiecki artysta i oficer stworzył mundury umiejętnie oddające przekonanie nazistów o własnej wyższości, posługując się modą jako nowym zagrożeniem – będącym wyrazem despotyzmu i niebezpiecznej siły, a także budzącym w przeciwnikach strach. Projekt odzieży wyraźnie inspirowany wizją nadczłowieka Friedricha Nietzschego błędnie odczytaną przez narodowy socjalizm, ostatecznie trafił do fabryki Bossa, gdzie uszyto najsłynniejsze czarne mundury w historii.
Po latach syn nazistowskiego krawca, Siegfried Boss przyznał: „Mój ojciec należał do partii nazistowskiej, ale kto do niej nie należał. Cały przemysł pracował dla nazistowskiej armii”. Wraz z dojściem Adolfa Hitlera do władzy, który od 1934 roku pełnił funkcję nie tylko kanclerza, ale i wodza Niemiec, przedsiębiorcy dostrzegli szansę dla własnych firm. Niektórzy, jak Hugo Boss, prywatnie pozostawali zwolennikami narodowego socjalizmu, inni zwyczajnie chcieli się dorobić, nie bacząc nie aspekty moralne towarzyszące działalności NSDAP. Volkswagen, BMW, Dr. Oetker czy Siemens to tylko niektóre z wielkich firm wspierających przed laty hitlerowski reżim.
Jako zwolennik Hitlera i członek NSDAP Hugo Boss zbił fortunę. Tylko w pierwszym roku pracy dla partii nazistowskiej zarobił 80 tys. marek. Wraz z wybuchem II wojny światowej oraz inwestowaniem przez partię w przemysł zbrojeniowy jego majątek wzrósł kilkunastokrotnie – w 1940 roku zysk wynosił już milion marek.
Polacy na przymusowej pracy u Bossa
W szwalni Hugo Bossa stale poszerzano kadrę pracowniczą – w 1932 roku krawiec zatrudniał 20 osób, a w 1937 roku – już 99. Wkrótce zaczęli ją zasilać również zagorzali orędownicy Führera otrzymujący stanowiska kierownicze. Ci byli nieuprzejmi i fanatycznie zapatrzeni w nazistowską ideologię. Po wybuchu wojny ich zadaniem było m.in. doglądanie robotników przymusowych pracujących w wybudowanym w Metzingen obozie.
Boss czerpał bowiem podwójne korzyści z wojny – nie tylko realizując pokaźną liczbę zleceń na mundury Wehrmachtu, ale i omijając konieczność wypłaty sprawiedliwych wynagrodzeń, korzystając z przymusowej pracy ludności pochodzącej z krajów okupowanych i jeńców wojennych. Podczas wojny w niemieckiej fabryce pracowało około 40 francuskich jeńców wojennych oraz 140 więźniów z Polski, z czego ponad 70% stanowiły kobiety. Te nazywane „polskimi świniami” pracowały po 12-18 godzin dziennie, pozbawione opieki medycznej i jakiejkolwiek formy pomocy.
„Dla kobiet w ciąży i dzieci nie było żadnych ulg. Nie było również żadnej możliwości skorzystania z jakiejkolwiek opieki medycznej, w przypadku choroby musiano radzić sobie samemu. Z pobytu w Metzingen i pracy u Hugo Bossa nabawiłam się reumatyzmu. Nie wolno było mi nawet schronić się do bunkra w czasie nalotów” – wspominała Elżbieta Kubala, która w 1940 roku trafiła do szwalni Bossa w wyniku ulicznej łapanki.
Przez pierwsze lata wojny Hugo Boss nie dbał o warunki bytowe polskich robotników. Niewielkie ilości jedzenia, katorżniczy czas pracy, zakaz porozumiewania się z niemieckimi pracownikami oraz opuszczania terenów obozu i fabryki były codziennością przesiedlonych Polaków. Pracujący wbrew własnej woli w zakładzie Bossa Jan Kondak relacjonował po zakończeniu wojny: „U Bossa panowały katastrofalne warunki, niesprzyjające nawet w najmniejszym stopniu utrzymaniu higieny. Pełno było wszy i pcheł”. Sprawdź także ten artykuł: Wielka kariera i tragiczna śmierć giganta mody, Alexandra McQueena – ciekawe fakty.
Szyte grubymi nićmi…
Według Romana Koestera sytuacja pracowników przymusowych w przedsiębiorstwie Bossa uległa nieznacznej poprawie dopiero pod koniec wojny w 1944 roku, choć, jak dodaje historyk, „poziom higieny i zaopatrzenia w żywność był momentami wybitnie niepewny”. Być może nazistowski krawiec, przeczuwając nieuchronną klęskę III Rzeszy, chciał zadbać o własną reputację przed przybyciem aliantów, ale nie ma ku temu jednoznacznych dowodów.
Istnieją natomiast relacje wskazujące na to, że Hugo Boss nie zawsze był tak złym człowiekiem, jak niektórzy go widzą. Po wielu dekadach od wyzwolenia głos w tej sprawie zabrała m.in. Maria Klima, która pracowała u niego jako czternastolatka: „Wśród kierownictwa fabryki pełno było nazistów, którzy nazywali nas »polskie świnie«. Hugo Boss też był nazistą, ale dla młodych ludzi był przyjazny”.
W kwietniu 1945 roku Metzingen, w którym mieściła się fabryka Bossa, znalazło się we francuskiej strefie okupacyjnej. Hugo Boss, podobnie jak wielu innych przedsiębiorców wspierających w czasie wojny partię Hitlera, oczekiwał procesu denazyfikacji. Wiele faktów z przeszłości działało na jego niekorzyść – krawiec wstąpił do NSDAP na długo przed rozpoczęciem wojny, co jasno dowodziło jego poglądów politycznych. Dodatkowo na przestrzeni lat wstępował również do innych organizacji partyjnych: Deutsche Arbeitsfront, Reichsluftschutzbund i Nationalsozialistische Volkswohlfahrt.
Hugo Boss w czasie procesu tłumaczył się słowami: „Nigdy nie utożsamiałem się z doktryną narodowosocjalistyczną i nie dołączyłem do partii z własnej woli. Jednak, aby nie stracić otrzymanych zamówień, musiałem dostosować się do wstąpienia do NSDAP”. Mimo to początkowo uznano go za winnego. Odebrano mu prawa wyborcze i zakazano dalszego prowadzenia działalności, w dodatku obciążając go grzywną w wysokości 100 tys. marek. Hugo Boss był oburzony surową karą i złożył odwołanie, co zaowocowało zmianą wyroku. Krawiec został uznany za Mitläufera – hitlerowskiego sympatyka, ale niezaangażowanego w zbrodnie nazistowskie.
Do końca utrzymywał, że jego członkostwo w NSDAP i popieranie Adolfa Hitlera były jedynie sposobem na uratowanie własnego biznesu przed bankructwem. Roman Koester nie ma jednak wątpliwości, że słowa krawca to pokrętne tłumaczenia mijające się z rzeczywistością, a Boss prywatnie był zdeklarowanym nazistą. Temu nie było jednak dane zrehabilitować się w nowym porządku. Hugo Boss zmarł 9 sierpnia 1948 roku w wieku 63 lat. Po śmierci właściciela firmę przejął jego zięć Eugen Holy. To jednak wnukowie Bossa w latach 60. uczynili z rodzinnej fabryki markę o światowej renomie, do dziś wyznaczającej trendy i wyróżniającej się produktami łączącymi klasyczną elegancję z nutą innowacyjności.
Autor: Paula Apanowicz
Bibliografia:
- M. Danowski, „Hugo Boss – krawiec Hitlera”, twojahistoria.pl (dostęp: 9.09.2023)
- R. Koester, „Hugo Boss, 1924-1945”, 2011.
- E. Kunikowska, „Jak naziści przyczynili się do sukcesu marki Hugo Boss”, focus.pl (dostęp: 8.09.2023)
- PAP