Kolonie dla trędowatych - ludzie umierali w męczarniach jeszcze w XX wieku
Trąd prawdopodobnie towarzyszy człowiekowi od czasów prehistorycznych. Choroba ta była uważana za bardzo zaraźliwą, nieczystą, czasami uważano ją za karę za grzechy. Z jej powodu chorzy byli izolowani i pozbawiani praw. W niektórych miejscach na świecie działo się to jeszcze do całkiem niedawna…
Jeśli szukasz więcej informacji i podobnych historii, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o zagadkach kryminalnych.
Z tego artykułu dowiesz się:
Czym jest trąd i skąd się wziął?
Trąd to choroba zakaźna, wywoływana przez dwa rodzaje prątków. Objawia się powstawaniem guzowatych krost lub jasnych i ciemnych plam na skórze. W drugiej postaci trądu, zwanej tuberkuloidową, z czasem zanika czucie w kończynach (ze względu na zniszczenie połączeń nerwowych), a w końcu dochodzi do zwyrodnienia tkanki w miejscach zakażonych. Choroba najczęściej atakuje kończyny. Może też zainfekować twarz i oczy. Drugiej postaci zawsze najbardziej się obawiano, chociaż jest mniej zaraźliwa i rozwija się bardzo powoli.
Nie ma wątpliwości, że trąd istniał w Eurazji i Afryce Północnej już w starożytności. Najbardziej znane są liczne wzmianki w Biblii. Mamy też zapis na egipskim papirusie z II tysiąclecia p.n.e. i wzmiankę z indyjskiego traktatu medycznego ok. 600 r. p.n.e. W Grecji choroba pojawia się w czasach podbojów Aleksandra Wielkiego, a w połowie I w. p.n.e. została odnotowana w Rzymie. (por. Senghal A., 2006: 16)
Istnieje kilka teorii na temat źródła, z którego pochodzi. Kiedyś wiązano ją z kampanią Aleksandra Wielkiego do Indii, ale to wyklucza jej wcześniejsze istnienie na Bliskim Wschodzie. Na podstawie badań genetycznych przeprowadzonych w 2005 roku stwierdzono, że została rozprzestrzeniona prawdopodobnie ze Wschodniej Afryki lub Bliskiego Wschodu. W starożytności dotarła do Azji Wschodniej i Europy Południowej, a w dobie krucjat stała się prawdziwą plagą w Europie. (Monot M. i in., 2008) Zachorowalność w naszej części świata spadła dopiero w wyniku epidemii Czarnej Śmierci. To nie znaczy, że znikła. Do dziś jest problemem w Indiach, Chinach i wielu krajach Afryki. Od początku XXI wieku wzrosła też liczba zakażeń w Stanach Zjednoczonych. (Sehgal A.: 10)
Zombie i święci – jak podchodzono do trędowatych?
Śmierć za życia
Najstarsze zapiski wskazują na to, że już w starożytności izolowano chorych, często skazując ich na samotną, powolną śmierć. W Starym Testamencie trąd był uważany za bożą karę za grzechy. Nieczystość ciała odzwierciedlać miała nieczystość duszy. W Ewangelii Jezus uzdrawiał trędowatych, ale sama choroba nadal była uważana za wynik grzechu i przejaw nieczystości.
W chrześcijańskiej Europie panowało rozdarcie między przekazem Starego i Nowego Testamentu. Chorych traktowano jak umarłych za życia, a chorobę nazywano „żywą śmiercią”. (por. Sehgal A.: 16) Wyprawiano im nawet specjalny symboliczny pogrzeb i odprawiano msze jak za umarłych. Z drugiej strony opieka nad nimi była wyrazem chrześcijańskiej troski.
Być może we współczesnej kulturze popularne zombie są odzwierciedleniem dawnych lęków. Słowo pochodzi co prawda z tradycji afro-amerykańskiej, jednak obraz klasycznych zombie jaki znamy z filmów, bardzo przypomina wizerunek osoby chorej na zaawansowany trąd. Gnijące ciało, spowolnione ruchy, czasami zaburzone widzenie i otępienie. Nie do końca żywi, ale też nie do końca umarli – dlatego nie tylko bano się choroby, ale sami trędowaci byli przerażający.
Przepisy dotyczące izolacji
W różnych krajach i epokach istniały różne lokalne przepisy, które miały usprawnić izolowanie chorych od zdrowych. Wynikały z przekonania, że trąd jest wynikiem grzechu, ale wprowadzano je też z powodu zaraźliwości. Chorych izolowano w specjalnych leprozoriach, których nie można im było opuszczać. Tam gdzie mogli się przemieszczać musieli się inaczej ubierać i sygnalizować okrzykiem lub dzwonkiem swoją obecność. Oczywiście mogli po prostu nie zostać wpuszczeni do miasta. Jeżeli akceptowano ich obecność, to mieli osobne miejsca w kościołach lub byli w ogóle odgraniczeni od reszty wspólnoty. Jednak najchętniej wypędzano ich za miasto, a jeżeli istniała taka możliwość – odprawiano na specjalne wyspy, gdzie powstawały kolonie trędowatych.
Rycerze i święci
Społeczeństwo średniowieczne i nowożytne nie miało skrupułów, żeby odgraniczać się od trędowatych. Jednak dla niektórych ludzi przebywanie z chorymi na trąd było okazją do całkowitego poświęcenia się innym. Najbardziej znanym świętym okresu krucjat, kiedy trąd był prawdziwą plagą Europy, jest Franciszek z Asyżu.
Nie bez powodu zmianę podejścia do trędowatych łączy się z epoką krucjat. W wyniku wypraw krzyżowych, przy braku odporności na zarazki ciepłych krajów, znani rycerze i książęta zapadali na tę chorobę. Dlatego już w czasie I krucjaty utworzono Zakon św. Łazarza, patrona trędowatych. Opiekę nad chorymi sprawowali tu bracia zakonni, którzy sami cierpieli na trąd, a wielkim mistrzem został, po zapadnięciu na tę chorobę, były Joannita, Boyand Roger. Ci tak zwani lazaryci, jak również trędowaty król Jerozolimy – Baldwin IV – stali się żywym dowodem na to, że trąd niekoniecznie musi być karą za grzechy, a izolacja z powodu choroby nie musi oznaczać społecznego potępienia.
Kolonie trędowatych w XIX i XX wieku
Powrót trądu w XIX wieku
W Europie trąd zaczął zanikać w XV wieku. Chociaż w ciągu następnych kilku stuleci rozprzestrzenił się w europejskich koloniach. W XIX wieku przez świat przetoczyła się jednak kolejna fala zachorowań. Między innymi na wyspach Oceanii. Do Hawajów trąd dotarł z być może Chin. (por. Sehgal A.: 25) Przyczyn mogło być wiele – od rosnącej populacji, przez fatalne warunki życia i pracy najbiedniejszych szybko uprzemysłowionych miastach, po coraz bardziej ożywione globalne kontakty handlowe. Szczególnie ucierpieli mieszkańcy wysp na Pacyfiku, którzy nie wyrobili sobie wcześniej odporności na tę chorobę.
Podobnie jak w średniowieczu chorych zaczęto masowo izolować. Tym razem stare podejrzenia o to, że trąd jest karą za grzechy racjonalizowano, przypuszczając, że jest chorobą weneryczną. W społeczeństwie XIX-wiecznym to podejrzenie działało równie skutecznie jak dawniejsze wyobrażenia o boskiej karze. Podobnie jak w średniowieczu – pomoc chorym nieśli przede wszystkim zakonnicy i zakonnice. Zaczęły też powstawać szpitale i placówki badawcze. Sprawdź także ten artykuł: Święta Jadwiga Śląska – życiorys, działalność, kult, patronka, ciekawostki.
Od Molokai do Tichilesti
Kolonia trędowatych na hawajskiej wyspie Molokai jest być może najsłynniejszym takim miejscem. Głównie za sprawą działalności belgijskiego zakonnika – ojca Damiana oraz ze względu na specyficzną sytuację Hawajów w XIX wieku.
Trąd zaczął się rozpowszechniać na Hawajach w połowie stulecia. W tym samym czasie, kiedy rozwijały się plantacje trzciny cukrowej i kawy oraz pierwsze rancza. Choroby zakaźne przyszły razem z kolonizatorami i marynarzami. W 1866 roku ustanowiono kolonię dla trędowatych w części wyspy Molokai, zwanej Kalaupapa. (Sehgal A.: 25) Tu przywożono chorych z całego królestwa Hawajów. W okresie największej zachorowalności, na początku XX wieku, kolonia liczyła ponad 1000 osób. Chorych uznawano prawnie za martwych, zabraniano im opuszczać osiedle i stykać się z kimkolwiek spoza kolonii. Dostawali jedzenie i podstawowe środki do życia, ale bez żadnej opieki medycznej, nie wspominając o trosce prawnej czy psychologicznej. Początkowo nikt nie zadbał o chorych, dlatego mieszkali w jaskiniach lub naprędce skonstruowanych szałasach. Ludzie transportujący żywność i inne zapasy bali się podpłynąć pod samą wyspę, więc wrzucali paczki do morza, licząc na przypływ. (Donnelly K.J., 2002:26-27)
Dopiero praca ojca Damiana, który dotarł tam w 1873 roku zwróciła uwagę na leprozorium. W kolejnych latach przyjeżdżali tam wolontariusze i misjonarze, a wkrótce powstał szpital. W tym samym roku, kiedy ojciec Damian rozpoczynał misję na Molokai, norweski naukowiec Armauer Hansen odkrył przyczynę choroby. Był to pierwszy krok do znalezienia lekarstwa, ale do możliwości wyleczenia trądu było jeszcze daleko. Tymczasem mieszkańcy Kalaupapa nie należeli wcale do najbardziej poszkodowanych.
Trąd był poważną chorobą w brytyjskich Indiach. Tutaj władze brytyjskie wydały w 1898 roku Leper Act. Ustawa poddawała podejrzanych o trąd kontroli policyjno-sądowej. Policjant mógł z marszu aresztować każdego biedaka (prawo w zasadzie nie dotyczyło zamożnych), który wydawał się trędowaty. Jeżeli choroba została potwierdzona był on oddzielany od społeczeństwa. Leprozoria były segregowane według płci, żeby zapobiec rozmnażaniu zakażonych.
W XX wieku leprozoria i kolonie trędowatych istniały nadal, a dopiero w latach 40-tych pojawiły się skuteczne terapie. Izolacja kolonii na Molokai została zniesiona w 1969 roku. Pacjenci nadal tam przebywali, ale nie byli ograniczeni do przebywania w osadzie i znikło ryzyko zarażenia.
W Afryce, Indiach i Brazylii trąd nadal stanowi problem, a jedna kolonia zakażonych istnieje do dziś również w Europie. Chodzi o Tichilesti – leprozorium założone w 1875 roku, które przeżyło dwie wojny światowe, Wielki Kryzys i czasy Ceaușescu. Te ostatnie były szczególnie ciężkie, ponieważ Rumunia nie przyznawała się do różnych swoich problemów m.in. do trędowatych, przez co nie mogli się domagać respektowania żadnych praw. Dopiero w 1991 roku rezydenci Tichilesti dostali pozwolenie na opuszczanie leprozorium, a po 2000 roku fundusze z Unii umożliwiły wybudowanie sanitariatów. (Cywiński P., 2004) Dziś przebywa w kolonii 8 osób, wszystkie powyżej 60-go roku życia.
Trąd nadal jest obecny, przede wszystkim w krajach globalnego południa. Mimo leczenia (aprobowaną przez WHO metodą multilekową) pozostaje źródłem izolacji i stygmatyzacji. Oprócz Afryki, Indii i Chin, dość duża grupa zachorowań utrzymuje się w południowych stanach USA, m.in. na Florydzie. W większości krajów choroba jednak została opanowana, chociaż do dziś nie istnieje szczepionka przeciw trądowi.
Autor: Ludwika Wykurz
Bibliografia:
- Marc Monot i in., On the origin of leprosy, w: HAL Open Science 2008 (https://pasteur.hal.science/pasteur-00204117/file/Monot_science.pdf, dostęp 13.10.2023)
- Alfica Sehgal, Leprosy, Philadelphia 2006
- Piotr Cywiński, Kolonia przeklętych, w: Wprost, wydanie 12/2004, 21 marca 2004 (https://www.wprost.pl/tygodnik/57659/Kolonia-przekletych.html, dostęp 14.10.2023)
- Karen J. Donnelly, Leprosy: Hansens disease, New York 2002