Anna Kurkowska - krwawa randka i zwłoki w ognisku
21-letnia Ania Kurkowska bardzo chciała mieć własny komputer. Odkładała na zakup urządzenia niemal wszystkie zarobione pieniądze. Wiedziała, że urządzenie zapewnia nieograniczony kontakt z ludźmi, których w świecie rzeczywistym trudno byłoby poznać. Na co dzień korzystała z komputera w miejscowej bibliotece. Pewnego dnia zaczepił ją na czacie 23-letni Andrzej. Mieszkał na tym samym zambrowskim osiedlu. Po krótkiej wymianie zdań zaprosił nową znajomą na kawę. “Co masz do stracenia, najwyżej wrócisz do domu” - przekonywał.
Z tego artykułu dowiesz się:
Spokojna dziewczyna
Za chlebem
Anna była jedyną córką Jolanty i Józefa Kurkowskich. Urodziła się i wychowała w Zambrowie. Ukończyła zawodową szkołę specjalną w Długoborzu, z uwagi na lekkie upośledzenie, gdzie zdobyła zawód krawcowej. W rodzinnym mieście nie była jednak w stanie znaleźć pracy zgodnej ze swoim wykształceniem. Niezrażona postanowiła udać się za granicę, aby tam zarobić trochę grosza.
W 2007 r. 20-letnia już wtedy dziewczyna wyjechała do Danii. Najpierw zaczepiła się w kawiarni, a potem w chłodni rybnej. Fizyczna praca w trudnych warunkach okazała się trudnym zadaniem, Ania jednak była wystarczająco zdeterminowana, aby się nie załamywać. Chciała odłożyć jak najwięcej pieniędzy, dlatego zaciskała zęby i codziennie punktualnie stawiała się na swojej zmianie.
Okno na świat
Ambitna 20-latka wróciła do Polski bogatsza o nowe doświadczenia oraz całkiem sporą ilość gotówki. Zyskała pewność siebie i tryskała optymizmem. Czuła, że ma całe życie przed sobą i jeszcze wiele do osiągnięcia. Chciała również nawiązywać nowe znajomości. W tym celu zamierzała kupić sobie komputer z dostępem do internetu.
Na razie korzystała jednak ze sprzętu dostępnego w miejskiej bibliotece. Przeglądała strony internetowe, fora tematyczne, logowała się również na wielu czatach. Wiedziała, że nowoczesna technologia jest oknem na świat, dlatego chciała mieć ją w zasięgu ręki. Aby zdobyć pieniądze na upragnionego peceta, zatrudniła się w zakładzie przetwarzającym warzywa i owoce.
Ania dokładała wszelkich starań, by szefostwo było z niej zadowolone. Przyjeżdżała na swoją zmianę dużo wcześniej, aby mieć pewność, że się nie spóźni. Swoje obowiązki wykonywała wyjątkowo sumiennie. Oszczędzała niemal każdy zarobiony grosz, aby w końcu kupić sobie komputer. Żeby skrócić czas oczekiwania na upragnioną maszynę, po godzinach zajmowała się roznoszeniem ulotek.
Uroda i wartości
W międzyczasie regularnie chodziła do biblioteki. Założyła internetowy profil, na którym umieściła swoje zdjęcie. Ania była niewątpliwie piękną kobietą. Szczupłą, o długich, brązowych włosach. Dodatkowo potrafiła podkreślić swoją urodę subtelnym makijażem. Wprost uwielbiała się malować. Nigdy nie rozstawała się z kosmetykami.
Oprócz urody Ania miała do zaoferowania bardzo wiele wartościowych cech. Była wyjątkowo ciepła i kochająca. Miała bliski kontakt z rodzicami. Kiedy tylko mogła, wyręczała ich w obowiązkach domowych. Opiekowała się nimi w trakcie problemów zdrowotnych. Prowadziła spokojny i wyważony tryb życia, unikała używek czy imprez do białego rana.
- Ania była bardzo wierząca. Do kościoła chodziła co niedzielę, czasem i po dwa razy. Ja nawet ją kiedyś spytałam: Co ty tak często do tego kościoła biegasz, może zakonnicą chcesz zostać? A ona się tylko uśmiechnęła. “Aj, mamo, czuję taką potrzebę i znajomych coraz innych spotkam”- opowiadała Jolanta Kurkowska.
Jej córka nie miała jak dotąd dużego doświadczenia z mężczyznami. Żadna z pojawiających się na przestrzeni lat relacji nie przetrwała próby czasu. Ania się jednak nie załamywała. Zdawała sobie sprawę, że miłości nie można poganiać. Żywiła nadzieję, że uda jej się poznać kogoś interesującego w internecie, za pośrednictwem jednego z dostępnych już wtedy czatów.
Ten wielki dzień
Będzie fajnie
Pewnego dnia, kiedy Ania po raz kolejny zalogowała się na swój profil, zauważyła wiadomość od niejakiego Andrzeja, mieszkańca jej rodzinnego miasteczka. Zaintrygowana odpowiedziała na zaczepkę, a mężczyzna wkrótce ponownie się odezwał. I tak od słowa do słowa para przeniosła się z czatu na telefon. W końcu postanowili, że spotkają się w realu. Wyznaczyli termin na piątek 15 sierpnia 2008 r. o 11:00.
Andrzej wydawał się miłym mężczyzną i Ania wprost nie mogła się doczekać, aż zobaczy go na własne oczy. Z drugiej strony zastanawiała się, czy jednak w trakcie randki czar przypadkiem nie pryśnie. We czwartek zwierzyła się ze wszystkiego rodzicom. Zawsze mówiła im o tym, co jej leżało na sercu. - Ona cieszyła się na to spotkanie. Myślała, że chłopaka w końcu zapozna, bo już z paroma się spotykała i jakoś nie miała szczęścia - opowiadał Józef Kurkowski w programie “Interwencja”.
Para umówiła się o wczesnej porze i na dodatek w miejscu publicznym, więc Ania czuła się zupełnie bezpiecznie. Ponadto Andrzej zapewnił ją, że mieszka bardzo blisko, a wręcz na tym samym osiedlu. “Będzie fajnie. Co masz do stracenia, najwyżej wrócisz do domu”- pisał. “Ma rację”- myślała dziewczyna.- “W razie czego uznam, że zmarnowałam tylko trochę czasu”. Może zainteresuje cię także ten artykuł: Małgorzata Śnieguła - samobójstwo, a może jednak morderstwo?
Nic się nie martw, mamo
Nadszedł piątkowy poranek. Ania była w doskonałym humorze. Wstawiła pranie, ugotowała obiad, a potem zaczęła szykować się na randkę. Szczególnie dużo czasu zajęło wybranie odpowiedniego stroju. Ostatecznie zdecydowała się na pomarańczową bluzkę, jasne spodnie do kolan oraz beżowe sportowe buty, które przywiozła ze sobą z Danii. - Gdy wychodziła, powiedziała „mamo, nic się nie przejmuj, jeden z nich mieszka u nas na osiedlu, to dobry chłopak” i poszła - wspominała Jolanta Kurkowska.
Ale kiedy Ania nie wróciła do domu aż do późnego popołudnia, rodzice zaczęli się jednak niepokoić. Do tej pory nigdy się to nie zdarzyło. Kiedy nastał wieczór, poddenerwowanie państwa Kurkowskich przerodziło się w lodowaty strach. Ich córka nie miała w zwyczaju urządzania sobie długich wypadów na miasto, a już na pewno nie z przygodnie spotkanymi ludźmi. Codziennie przed godziną 22:00 była już w domu.
- Zadzwoniłem na policję. Bardzo szybko zainteresowano się zgłoszeniem. Aż byliśmy zdziwieni, zwykle każą czekać 24 godziny- dorosła przecież. A tu policjant zaraz się zjawił, przyjechał do mieszkania, wziął zdjęcie Ani. To dlatego, że już wiedzieli o zbrodni- wspominał ojciec dziewczyny.
Koledzy od kieliszka
Ciało w piecu
Sędziwuje to malutka wieś w województwie Podlaskim, leżąca na trasie z Zambrowa do Warszawy. 15 sierpnia 2008 r. około g. 21:00 ktoś z lokalnych mieszkańców zadzwonił na policję ze zgłoszeniem pożaru. Płonął stary, rozwalający się drewniany dom. Na szczęście stał z daleka od innych budynków, co skutecznie uniemożliwiło rozprzestrzenienie się ognia.
Wezwane na miejsce służby szybko uporały się z żywiołem. Z drewnianego budynku pozostały zgliszcza oraz fragmenty zaimprowizowanego pieca zrobionego ze starych opon. W trakcie oględzin pogorzeliska funkcjonariusze trafili na makabryczne znalezisko w postaci nadpalonych ludzkich szczątków. Późniejsza sekcja wykazała, że było to ciało 21-letniej Ani Kurkowskej. Dziewczyna została zamordowana.
Żadne zabijaki
Policjanci nie mieli większych problemów z namierzeniem sprawców brutalnej zbrodni. Dom, w którym znajdowały się zwłoki, stał na działce należącej do 23-letniego Tadeusza Sz., dobrego kolegi starszego o trzy lata Andrzeja Sz. Mężczyźni znali się jeszcze z podstawówki. Spotykali się regularnie na wspólne popijawy. - Przyjeżdżali tutaj - wspominali mieszkańcy wsi. - Ani agresywni, ani jakie zabijaki. [...] Starszy Andrzej mieszkał tu z rodzicami do piętnastego roku życia. Chodził do szkoły. Potem się wyprowadzili do Zambrowa. Jest żonaty. Ma dwoje dzieci. Ale domu się nie trzymał, za rozrywkami gonił.
Sędziwuje to malutka wieś, licząca zaledwie 45 gospodarstw. Tadeusz gościł tu regularnie, bo przyjeżdżał w odwiedziny do prababci. Po jej śmierci stał się jedynym spadkobiercą domu, w którym mieszkała. Z biegiem czasu pozbawiona gospodarza nieruchomość popadała w ruinę. Właściciel przyjeżdżał do niej na gościnne występy, aby pobawić się wraz ze ściągniętym z Zambrowa towarzystwem.
Przeróżne cyrki
Sąsiedzi Tadeusza mieszkający z nim w jednym bloku mieli o nim jak najgorsze zdanie. - Nadużywał alkoholu, sikał na klatce, w piwnicy. Przeróżne tam były cyrki. On był bardzo uciążliwy- mówili. Zupełnie inaczej prezentował się Andrzej Sz. Był grzeczny, zawsze mówił “dzień dobry”. Tylko w małżeństwie mu się nie układało. Niedługo przed zabójstwem Ani niemal codziennie kłócił się z żoną.
Obaj mężczyźni zostali zatrzymani jeszcze w dniu morderstwa. W chwili aresztowania byli pod wpływem alkoholu. W trakcie oględzin mieszkania Tadeusza Sz. policjanci odnaleźli ślady krwi. Mimo to podejrzani nie przyznawali się do winy.
Dokończyć dzieła
Wspólna impreza
Ania znała obu mężczyzn. Ponieważ Andrzej Sz. był żonaty i ukrywał istnienie nowej koleżanki przed żoną, prosił nową znajomą, by kontaktowała się z nim za pośrednictwem kolegi Tadeusza. W feralny piątek dziewczyna spotkała się z Andrzejem i Tadeuszem w pobliżu zambrowskiego cmentarza. Mężczyźni zaproponowali swojej towarzyszce wspólne imprezowanie w domu w Sędziwujach. Ta na początku nie chciała się zgodzić, ale w końcu uległa.
Cała trójka dostała się na miejsce taksówką. W oddalonej od reszty gospodarstw nieruchomości mężczyźni poczuli się wreszcie swobodnie. Otworzyli piwo, chociaż Ania wolała coca-colę. Kiedy złocisty napój zaszumiał w głowach, koledzy zaczęli się robić wulgarni. Rozmowa zeszła na tematy seksualne, co wywołało w Ani poczucie niesmaku. W końcu rozdrażniona dziewczyna uznała, że czas najbliższy zbierać się do domu.
Wyszła na zewnątrz i ruszyła w stronę drogi. Tadeusz i Andrzej zdołali ją jednak przekonać do powrotu do środka. “Zaraz odwieziemy cię do Zambrowa”- perswadowali. W mieszkaniu zabrali Ani telefon, a następnie rozbili go o studnię. Widząc to, młoda kobieta zaczęła protestować, a w końcu szarpać się z towarzyszami. W zamieszaniu Andrzej popchnął ją tak mocno, że ta uderzyła głową o ścianę i straciła przytomność.
Jak gdyby nigdy nic
To otrzeźwiło nieco napastników. Przekonani, że popełnili morderstwo, zaczęli tracić głowę. Aby zatrzeć ślady zbrodni, wpadli na pomysł palenia go w piecu zbudowanym ze starych opon. Dzięki stworzonemu w ten sposób kominowi zwłoki miały szybciej ulec spopieleniu. Ania jednak wcale nie umarła, straciła jedynie przytomność. Kiedy z powrotem zaczęła się ruszać, zwyrodnialcy doszli do wniosku, że muszą dokończyć dzieła.
Najpierw w ruch poszedł kij, ale kiedy okazał się nieskuteczny przyszła kolej na siekierę. Ofiara otrzymała silny cios obuchem w twarz. Kiedy przestała dawać znaki życia, mordercy wynieśli jej ciało na zewnątrz, polali benzyną i podpalili. Po wszystkim ze spokojem i bez emocji uprzątnęli miejsce zbrodni.
Późnym wieczorem zdecydowali się na powrót piechotą do Zambrowa. Po drodze pozbyli się siekiery, wyrzucając ją do przydrożnego rowu. Niedługo potem wpadli na wspólnego znajomego, który jechał autem do miasta. Znajomy zaproponował podwózkę. W Zambrowie Andrzej od razu udał się do siebie, za to Tadeusz wziął udział w spotkaniu towarzyskim, w trakcie którego ani przez chwilę nie dał po sobie znać, że kilka godzin wcześniej dokonał morderstwa. A może zainteresuje cię także ten artykuł: Zabójstwo rodziny Miyazawa - rzeź, która odbyła się w absolutnej ciszy.
Życie jak sen nocy letniej
Proces toczył się w sądzie okręgowym w Łomży. Obaj oskarżeni odwołali wcześniejsze zeznania, w trakcie których przedstawili przebieg zbrodni. Przekonywali, że przyznanie się do winy wymusiła na nich policja. Sędzia jednak nie dał im wiary. Badania psychiatryczne obu mężczyzn wykazały, że są całkowicie zdrowi na umyśle.
12 kwietnia 2011 r. Tadeusz Sz. i Andrzej Sz. zostali uznani za winnych. Pierwszy ze zbrodniarzy został skazany na dożywocie, drugi otrzymał karę w wysokości 25 lat pozbawienia wolności. W jego przypadku sąd dopatrzył się okoliczności łagodzących m.in. w postaci wyrażonych wobec rodziców Anny skruchy. Sąd II instancji odrzucił ich apelację.
Józef Kurkowski wytatuował sobie na ramieniu podobiznę ukochanego dziecka. – Zrobiłem ten tatuaż, aby nigdy nie zapomnieć o tym, co te bestie jej zrobiły – mówił. Na grobie 21-latki widnieje wzruszający wiersz: "Kochana Aniu – Twoje życie minęło jak sen nocy letniej. Krótkiej i gorącej. Jak bicie Twego serca, które jeszcze czuję. Marzenia ambitne i plany na przyszłość. To wszystko przerwał – morderca!".
Źródła:
- POLSKIE ZBRODNIE, ,,KOLEDZY Z PODSTAWÓWKI'' Historia Ani Kurkowskiej odc. 48 (Podcast kryminalny), https://www.youtube.com/watch?v=B1n4QlTlxGc
- https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/zgwalcili-i-spalili-21-latke/6jd4wdc
- https://wspolczesna.pl/co-za-straszna-tragedia-anie-zabil-ojciec-dwojki-dzieci-jej-wlasny-sasiad/ar/5685752
- https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/gdy-palili-anie-ona-jeszcze-zyla/vkrc1x7
- https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/zgwalcili-i-spalili-21-latke/6jd4wdc
- https://bialystok.se.pl/zmasakrowali-anie-nozem-i-siekiera-cialo-wrzucili-do-ogniska-jozef-stracil-jedyna-corke-aa-EXoY-cjXK-5Jby.html
- https://www.se.pl/wiadomosci/polska/zambrow-wytatuowa-sobie-zamordowana-corke-anie-na-ramieniu-ojciec-chce-pamietac-o-zabitej-corce-aa-rhtR-KLoV-xkEu.html
- https://interwencja.polsatnews.pl/reportaz/2011-01-20/zgwalcili-pocwiartowali-i-poszli-na-piwo_775148/
- https://poranny.pl/chcialem-zobaczyc-corke-ale-prokurator-odradzil-bo-zwloki-sa-zmasakrowane-ania-miala-21-lat-poszla-na-randke-z-porzadnym/ar/5239316