Bracia Palmer - jedna rodzina, podwójna tragedia
W mieszkającej na Alasce rodzinie Palmerów było trzech braci. Najstarszy Chris, środkowy Chucky i najmłodszy Michael. W 1999 r. 15-letni wtedy Michael wybrał się z kilkoma kolegami na imprezę. Nigdy z niej nie wrócił. 11 lat później Chuck pojechał na przejażdżkę skuterem śnieżnym w towarzystwie znajomych. Mężczyzna nie radził sobie najlepiej, w pewnym momencie został daleko w tyle za wycieczką. I zniknął. “Nigdy nie sądziłem, że po raz kolejny będę musiał przechodzić przez taką samą tragedię”- powiedział dziennikarzowi jednej z gazet ostatni brat Chris.
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawych historii, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o zagadkach kryminalnych.
Z tego artykułu dowiesz się:
Kraina zaginionych ludzi
Dzikość, która działa jak magnes
Alaska to jeden z najciekawszych, ale równocześnie najbardziej tajemniczych i niebezpiecznych stanów w USA. Rozciąga się na obszarze 1,7 mln km². Jest większa niż trzy kolejne największe pod względem powierzchni stany- Teksas, Kalifornia i Montana- razem wzięte. Jednocześnie teren ten jest niezwykle słabo zaludniony. Populacja Alaski wynosi nieco ponad 700 tysięcy mieszkańców.
Miłośnicy dzikiej przyrody i surowego klimatu osiedlają się głównie na terenie kilku większych miast. Oznacza to, że poza nimi trudno znaleźć żywą duszę. Większa część Alaski to nietknięta cywilizacją dzicz, która przyciąga ludzi z całego świata. Są wśród nich poszukiwacze przygód, niespokojne artystyczne dusze, amatorzy survivalu, włóczędzy, ale i pospolici przestępcy, którzy liczą na to, że w dziewiczych ostępach schronią się przed funkcjonariuszami wymiaru sprawiedliwości.
Niechlubny rekord
Alaskańska rzeczywistość szybko eliminuje słabych i nie dość zdeterminowanych. Mało kto jest w stanie przetrwać upiorne zimno, bezlitosne burze czy konfrontację z licznie występującymi tu drapieżnymi zwierzętami. Nic zatem dziwnego, że stan ten może się “poszczycić” najgorszymi statystykami dotyczącymi zaginięć w całych Stanach Zjednoczonych.
Amerykańskie władze zaczęły gromadzić stosowne dane w 1988 r. Od tamtego czasu na Alasce zniknęło bez śladu blisko 61 tysięcy osób. Rokrocznie w tej surowej krainie przepada bez wieści 2250 ludzi, dwa razy więcej niż wynosi amerykańska średnia. Bywa, że nieszczęśnik odnajduje się cały i zdrowy. Jednak równie często udaje się zlokalizować jedynie szczątki pechowego turysty. Los wielu pozostaje zupełnie nieznany.
Trójkąt gorszy niż Bermudzki
Z uwagi na te niechlubne statystyki powstał nawet mit o tak zwanym “Trójkącie Alaskańskim”. Jego wierzchołki wyznaczają trzy największe miasta regionu: Anchorage i Juneau na południu oraz Utqiagvik na północy. Trójkąt zdaje się “połykać” nie tylko ludzi, ale i przelatujące nad nim małe prywatne samoloty. Wśród ofiar tajemniczego obszaru znaleźli się m.in. wysoko postawieni amerykańscy politycy.
Na przestrzeni lat powstało wiele teorii tłumaczących dziwne zjawiska występujące na tym terenie. Głównym winowajcą ma być rzecz jasna UFO. W strefie miały się bowiem pojawiać niezidentyfikowane obiekty latające. Inna hipoteza głosi, że w Trójkącie działają wyjątkowo silne wiry energetyczne, które wpływają na ludzkie zachowanie. Jeszcze inni winą za dziwne zaginięcia obarczają mityczne stwory takie jak zmiennokształtny Kushtaka.
Chłopiec, który został w tyle
Trzej bracia
Mieszkająca w liczącym zaledwie 5,5 tysiąca mieszkańców Wasilla rodzina Palmerów wydawała się wręcz stworzona do życia w alaskańskich warunkach. Małżeństwo doczekało się czwórki dzieci, trzech synów i córki Hanny. Najstarszy z braci nazywał się Chris, średni Chuck, a najmłodszy Michael. Chłopcy uwielbiali spędzać ze sobą czas. Angażowali się w typowe dla regionu rozrywki, czyli piesze wycieczki, wędkowanie, polowanie i jazdę na skuterach śnieżnych. Lubili surowe, leśne warunki i byli przyzwyczajeni do niewygód związanych z aktywnością na świeżym powietrzu.
Nadszedł czerwiec 1999 r. 15-letni Michael Palmer rozkoszował się letnimi wakacjami. Całymi dniami włóczył się poza domem z paczką dobrych znajomych. 3 czerwca chłopak poprosił mamę o pozwolenie na spędzenie nocy w domu przyjaciela, który zaprosił na tę okoliczność jeszcze dwóch innych chłopców. Lisa Palmer zgodziła się bez większych oporów. Znała rodziców nastolatka, u których Michael miał nocować. Uznała, że w wakacje synowi należy się coś więcej od życia.
Impreza
Nastolatkowie rozłożyli swoje rzeczy w niewielkim domku dla gości, który znajdował się na posesji rodziców inicjatora spotkania. Kiedy zrobiło się późno, młodzi ludzie zgasili światło i ułożyli do snu. Przynajmniej według oficjalnej wersji. Tak naprawdę cała grupa wymknęła się cichaczem z sypialni, wsiadła na rowery i pojechała do oddalonej o 15 km dzielnicy Meadow Lakes, gdzie mieszkali ich starsi znajomi.
Licealiści świętowali tego dnia zakończenie roku szkolnego. Michael i jego paczka chcieli wziąć udział w organizowanych na tę okoliczność imprezach. Odwiedzili kilka miejscówek, a w jednej zatrzymali się na dłużej. Bawili się świetnie w dojrzalszym towarzystwie, wypili nawet trochę alkoholu, ale nie byli mocno pijani.
Po jakimś czasie atmosfera zaczęła się psuć. Jak podają źródła, wśród podchmielonej młodzieży doszło nawet do rękoczynów. Michael i spółka stwierdzili, że nie chcą mieć z tym nic wspólnego. Około 4 nad ranem wsiedli na swoje rowery i ruszyli w drogę powrotną do domu.
Najsłabsze ogniwo
Po drodze 15-latek gorzej się poczuł i zaczął słabiej pedałować. Coraz mocniej odstawał od grupy, aż w końcu koledzy całkowicie stracili go z oczu. Kiedy zorientowali się, że towarzysza nigdzie nie widać, zatrzymali się, aby na niego poczekać. Mijały minuty, a po Michaelu nie było nawet śladu. W końcu chłopcy doszli do wniosku, że kolega zapewne wybrał inną trasę i udał się bezpośrednio do swojego domu. Postanowili więc wrócić do domku dla gości we trzech.
4 czerwca Lisa Palmer wróciła do domu z pracy około południa. Zdziwiła się, że jej najmłodszy syn wciąż siedzi u kolegi. Zadzwoniła do rodziców przyjaciela chłopca. Ci odparli, że nastolatkowie rozstali się kilka godzin wcześniej. Wszyscy byli przekonani, że Michael już od dawna jest u siebie. Zaniepokojona kobieta obdzwoniła dalszych znajomych, ale nikt nie wiedział, gdzie może być jej syn. Około 15 zgłosiła zaginięcie dziecka na policję.
Buty i rower
Little Susitna
Funkcjonariusze potraktowali sprawę poważnie i od razu zabrali się za poszukiwania. Z początku rozpatrywali dwie hipotezy- zaginięcie oraz dobrowolną ucieczkę z domu. Państwo Palmer stanowczo sprzeciwili się wersji nr 2. Zapewniali, że w ostatnim czasie Michael zachowywał się normalnie i nie miał żadnych problemów. Cieszył się na nadchodzący egzamin na prawo jazdy. Liczył, że tata Christopher obdarzy go z tej okazji samochodem. Ale nawet gdyby chciałby wyrwać się na jakiś czas spod rodzicielskiej pieczy, to czy wybrałby się w nieznane zupełnie nieprzygotowany, bez odzieży, zapasów i pieniędzy?
Koledzy chłopca zeznali, że ostatnim razem widzieli Michaela w odległości około 7 km od domku dla gości. Było to dość odludne miejsce. W pobliżu płynęła niewielka rzeka Little Susitna. 5 czerwca okolica zaroiła się od policjantów. Funkcjonariusze wyłowili z płytkiego nurtu rower, który przypominał ten należący do zaginionego. 180 metrów dalej stały równo ułożone tenisówki chłopaka- mokre i brudne. Wyglądały tak, jakby właściciel celowo je tam zostawił. Ale po co?
Rzeka Little Susitna przez cały rok jest dość zimna i nie zachęca do kąpieli. Jej wody są płytkie i przezroczyste. Leżące na dnie ciało byłoby więc doskonale widoczne. Jednak zwłok Michaela tam nie odnaleziono, mimo iż funkcjonariusze przeszukali spory obszar położony poniżej miejsca, z którego wyłowiono rower. “Tam musiało się zdarzyć coś złego”- mówiła Lisa w wywiadzie dla prasy.- “Michael by nigdy nie wszedł sam do rzeki”. Sprawdź także ten artykuł: Zaginięcie rodziny Gill - zbrodnia bez kary.
Morderstwo?
Śledczy podejrzewali, że młody Palmer zmarł w wyniku hipotermii. 3 czerwca noc była stosunkowo chłodna, a chłopak nie był ubrany adekwatnie do aury. Miał na sobie tylko dżiny i t-shirt. Gdyby przypadkowo wpadł do wody, z pewnością przemarzłby do szpiku kości. Być może- zdezorientowany z powodu zimna i wypadku- ruszył przed siebie, aby znaleźć cieplejszą kryjówkę w lesie. Tam zamarzł na śmierć.
Kilka miesięcy później jeden z mieszkających w Wasilla chłopców opowiedział, że widział feralnej nocy Michaela stojącego na moście. 15-latek miał zostać pobity i postrzelony, a potem wrzucony do rzeki przez nieznanych sprawców. Historia ta okazała się jednak kłamstwem. Jednak ojciec Michaela, Chris, również podejrzewał, że jego syn nie zginął w wyniku nieszczęśliwego wypadku.
Mężczyzna zatrudnił dwoje prywatnych detektywów, których zadaniem było wyciągnięcie prawdy z kolegów Michaela, którzy spędzili z nim noc 3 czerwca. Pan Palmer podejrzewał, że nie mówią całej prawdy i to właśnie oni są odpowiedzialni za śmierć jego syna. Wszystkie te wysiłki na niewiele się jednak zdały. Jeden z prywatnych detektywów szybko zrezygnował ze zlecenia z uwagi na anonimowe telefony z pogróżkami. Sprawa pozostała nierozwiązana.
Porzucony w śniegu
Wycieczka na skuterach
Był rok 2010, od zaginięcia Michaela Palmera minęło 11 lat. Dorośli już bracia chłopca, Chuck i Chris, wybrali się wraz z ojczymem i dwójką przyjaciół na wycieczkę w góry Talkeetna. Noce spędzali w wynajętym domku, a za dnia szaleli na skuterach śnieżnych. 30-letni Chuck był nowicjuszem w tej dziedzinie. Radził sobie średnio z potężną, rozwijającą sporą prędkość maszyną.
10 kwietnia cała grupa szalała w okolicach Bald Mountain. Nagle skuter Chrisa odmówił posłuszeństwa. Poważnej usterce uległa kierownica, co sprawiło, że mężczyzna musiał wrócić do domku i zająć się naprawą. Cała reszta kontynuowała wycieczkę i skierowała się do lasu. Późnym wieczorem zmęczeni, ale szczęśliwi turyści ruszyli w drogę powrotną. Chuck nie utrzymywał tempa i stopniowo zostawał coraz bardziej w tyle. O 19:15 zniknął za horyzontem. To nie powstrzymało jednak jego znajomych od dalszej podróży.
Zostawiony na śmierć
Cała grupa dotarła na miejsce bezpiecznie, ale bez Chucka. Wszyscy byli przekonani, że mężczyzna za chwilę do nich dołączy. Nic takiego się jednak nie stało. Mimo to turyści zdecydowali się powiadomić służby ratownicze dopiero następnego dnia, po 12 godzinach od zaginięcia, mimo iż w nocy rozpętała się burza śnieżna, która znacząco zmniejszała szanse na przetrwanie osobie bez dachu nad głową.
Nie było ani chwili do stracenia. Funkcjonariusze służb ratunkowych natychmiast ruszyli w teren. Christopher Palmer, starszy brat zaginionego, był załamany. “Zazwyczaj jadę na końcu, by upewnić się, że wszyscy są bezpieczni.”- zapewniał.- “Tym razem mnie zabrakło”. Mężczyzna był przekonany, że pozostali jechali za szybko, nie dając mniej doświadczonemu Chuckowi szans na utrzymanie tempa.
Porwany przez UFO
Skuter śnieżny Chucky’ego został odnaleziony już następnego dnia. Maszyna utknęła na bocznej ścieżce w odległości 20 km od wynajętej przez turystów chaty. Co jednak gorsze, wokół nie było nawet śladu Charlesa Palmera Juniora. Ani odcisków butów, ani fragmentów garderoby. Zupełnie tak, jakby został uniesiony z pojazdu w powietrze.
Komendant policji Ken Farina, który był członkiem ekipy poszukiwawczej, powiedział w wywiadzie, że nie jest w stanie wymyślić innego powodu zniknięcia mężczyzny niż porwanie przez UFO. Farina i jego ludzie, mimo iż pracowali niezmordowanie 5 dni z rzędu, nie znaleźli żadnych dowodów na to, że Chucky kiedykolwiek był w pobliżu miejsca, w którym znaleziono jego pojazd.
Bez śladu
Miesiąc później, kiedy śnieg stopniał, alaskańskie służby ratunkowe przeprowadziły jeszcze jedną akcję, tym razem nakierowaną na odnalezienie ciała zaginionego turysty. I tym razem przedsięwzięcie zakończyło się totalnym fiaskiem. Nie znaleziono ani zwłok, ani żadnej rzeczy należącej do Charlesa, choćby małego fragmentu odzieży.
12 kwietnia 2011 r. Chuck Palmer został oficjalnie uznany za zmarłego. Osierocił trzy córki: dziewięciolatkę i dwie 10-letnie bliźniaczki. Ojciec mężczyzny, Christopher senior, wyznał, że chciałby być tak troskliwym ojcem, jak jego zaginiony syn. “Nigdy nie sądziłem, że po raz kolejny będę musiał przechodzić przez taką samą tragedię”- powiedział jednemu z dziennikarzy Christopher junior.
Autor: Natalia Grochal
Źródła:
- https://ktna.org/2011/05/missing-persons-case-from-last-year-still-a-mystery/
- https://www.youtube.com/watch?v=sxWdEbuewCg
- https://robinbarefield76.medium.com/missing-in-alaska-4251b8f27b73
- https://www.reddit.com/r/UnresolvedMysteries/comments/71aav7/the_disappearances_of_michael_and_chucky_palmer/?rdt=50288
- https://podroze.wprost.pl/11391337/znikaja-tu-ludzie-i-samoloty-tajemnica-trojkata-alaskanskiego.html
- https://medium.com/illumination/the-mystery-of-the-palmer-brothers-126b5eb20cc4
- https://www.youtube.com/watch?v=sxWdEbuewCg
- https://www.akfatal.net/Palmer%2006-04-97.htm
- https://www.webnovel.com/book/crime-stories_18445320305701105/chapter-2-the-disappearances-of-the-palmer-brothers_49514154477806083