Grzegorz i Katarzyna T. - bardzo nieszczęśliwe małżeństwo, które zakończyło się tragedią
Grzegorz i Katarzyna poznali się na portalu randkowym - miejscu, w którym każdy może udawać, kogo chce. W krótkim czasie para zapałała do siebie głębokim uczuciem i zdecydowała się na wspólne mieszkanie. Po czasie na jaw zaczęły wychodzić kłamstwa, którymi Katarzyna karmiła swojego partnera, żeby zdobyć jego zaufanie. Ten mimo wszystko nadal ją kochał i nie chciał rezygnować ze związku. Miłość jednak przerodziła się w nienawiść, skutkując konfliktem, w którym kat i ofiara niespodziewanie zamienili się rolami.
Z tego artykułu dowiesz się:
Makabryczne znalezisko
Szczątki w workach
Był 21 października 2012 r. Pogoda zachęcała do spacerów na świeżym powietrzu. Kilku entuzjastów aktywności fizycznej wybrało się na krótką przebieżkę po zagajniku mieszczącym się na wrocławskim osiedlu Złotniki. Na wysokości kładki łączącej Złotniki z Leśnicą nagle zauważyli dziwny przedmiot wystający z ziemi. Kiedy podeszli bliżej, zorientowali się, że jest to zapakowana w foliowy worek ludzka stopa. Przerażeni poinformowali policję.
Przybyli na miejsce funkcjonariusze zaczęli ostrożnie przekopywać teren. Wkrótce okazało się, że worków było więcej, a konkretnie siedem. W każdym z nich znajdowała się inna część ciała. Brakowało jednak dłoni i głowy, co znacząco utrudniło identyfikację zmarłego.
Kto zabił?
W celu ustalenia tożsamości denata śledczy przejrzeli dokumentację osób zaginionych. Na dopasowanie nie trzeba było długo czekać. 4 października 2012 r. Katarzyna T., 40-letnia mieszkanka Wrocławia, zgłosiła zaginięcie swojego męża Grzegorza. Cechą charakterystyczną mężczyzny był tatuaż na ramieniu, przedstawiający słońce i księżyc. Dokładnie taki sam obrazek znaleziono na porzuconych w Leśnicy szczątkach. Badania genetyczne potwierdziły, że faktycznie należały do poszukiwanego od trzech tygodni mężczyzny.
Prowadzący sprawę śledczy ustalili, że Grzegorz był po raz ostatni widziany żywy 27 września 2012 r. Potem wszelki ślad po nim zaginął. Jako pierwsza zaczęła się denerwować matka mężczyzny. Syn pomagał jej w prowadzeniu stoiska z warzywami na targowisku na Kozanowie. Nagłe zerwanie kontaktu było niepokojące. Stworzenie scenariusza zdarzeń, które doprowadziły do śmierci Grzegorza, nie nastręczyło funkcjonariuszom wielu trudności. Wkrótce do aresztu trafiła żona zmarłego Katarzyna wraz z 18-letnim synem Olafem.
Szalona miłość
Kobieta sukcesu
Grzegorz T. nie miał szczęścia w miłości. W 2009 r. rozwiódł się z pierwszą żoną. Kobieta zostawiła go, bo nadużywał alkoholu i zabrała ze sobą ich wspólne dziecko. To nieprzyjemne wydarzenie podziałało na mężczyznę jak kubeł zimnej wody. Przestał pić, usiłował jakoś się pozbierać. Jako że nie mógł znaleźć pracy, zaczął pomagać matce przy prowadzeniu warzywniaka. Po jakimś czasie doszedł do wniosku, że przyszła pora na związanie się z nową partnerką.
I wtedy pojawiła się Katarzyna. Para poznała się na jednym z portali randkowych na przełomie 2011 i 2012 r. Dwa lata starsza kobieta od razu wpadła mężczyźnie w oko, mimo iż nie miała tak zwanej “czystej karty”. Katarzyna w przeszłości była w dwóch poważnych związkach, których owocem była 12-letnia córka (źródła nie podają jej imienia) i 18-letni syn Olaf.
Mimo niepowodzeń w sprawach damsko-męskich, kobieta sprawiała wrażenie silnej i zaradnej. Mieszkała w Bydgoszczy, gdzie prowadziła z sukcesem własną kancelarię prawną. Dowodem jej sukcesu były zdjęcia przy drogich samochodach. Grzegorz nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Bez reszty zadurzył się w starszej o dwa lata bydgoszczance.
To skomplikowane
Bożena T. była dużo bardziej sceptyczna. Uważała, że jej syn nie powinien wiązać się z kobietą z tak dużym bagażem życiowym, bo taki układ może się okazać zbyt skomplikowany. Grzegorz nie zgadzał się jednak z pesymizmem rodzicielki. Zakochany żywił przekonanie, że wszystko się jakoś ułoży.
Zachował optymizm nawet wtedy, kiedy Katarzyna wyznała mu, że jej sytuacja finansowa nie jest wcale tak dobra, jakby mogło się wydawać. Skarżyła się na zmarłego przed prawie dekadą męża, który zostawił jej ogromne długi. Mimo że starała się ze wszystkich sił spłacić zobowiązania, to w ostatnim czasie miała z tym coraz większe kłopoty. Obawiała się wręcz, że niebawem straci z tego powodu dach nad głową.
Grzegorz poczuł, że powinien działać. Niewiele myśląc, zaproponował Katarzynie, by przeprowadziła się do Wrocławia i zamieszkała w mieszkaniu jego matki. Kobieta w tamtym momencie przebywała akurat we Francji, nie mogła więc zaprotestować. Kiedy wróciła, zastała w swoim M nie tylko syna, ale również Katarzynę, dwójkę jej dzieci i jej matkę. Sprawdź także ten artykuł: Scott Peterson – amerykański morderca, który zabił żonę i nienarodzone dziecko.
Z miłości w nienawiść
W sieci kłamstw
Bożena była bardzo zła. Nie mogła uwierzyć, że Grzegorz za jej plecami zrobił coś takiego. Przestrzegła syna, że jego nowa wybranka wcale go nie kocha, a liczy jedynie na oferowaną przez niego pomoc i pieniądze. Mężczyzna ani trochę w to nie wierzył. Sądził, że jego wybranka- prawniczka wkrótce znajdzie dobrze płatną pracę i będzie mogła zamieszkać na swoim.
I rzeczywiście tak się stało. Tyle że Katarzyna nie zatrudniła się w kancelarii prawnej, a w firmie windykującej należności. A przynajmniej tak powiedziała. Po czasie wyszło jednak na jaw, że było to kłamstwo. W rzeczywistości 40-latka nawiązała współpracę z jedną z wrocławskich agencji towarzyskich. Oferowała usługi seksualne. Grzegorz poczuł się zawiedziony i rozczarowany. Nie chciał jednak zakończyć związku.
Stopniowo na światło dzienne wypływały coraz mniej przyjemne fakty. Pewnego dnia syn Katarzyny Olaf zwierzył się Bożenie, że jego matka nie ma wykształcenia prawniczego i nigdy nie prowadziła żadnej kancelarii. Długi, za które została wraz z dziećmi wyeksmitowana z mieszkania w Bydgoszczy, wynikały tylko i wyłącznie z jej niefrasobliwości. Zdjęcia, na których pozowała przy luksusowych samochodach, również nie były prawdziwe. Auta nie należały do Katarzyny, stały po prostu na ulicy, a ona wykorzystała okazję do stworzenia mitu, którym później omamiła Grzegorza.
Ślub
Mimo tych wszystkich znaków ostrzegawczych Grzegorz nie tylko nie zerwał znajomości z Kasią, ale się z nią ożenił. Późną wiosną 2012 r. kobieta zorientowała się, że jest w ciąży. Mężczyzna nie cieszył się specjalnie z faktu, że po raz drugi zostanie ojcem. Obawiał się, że dziecko wcale nie jest jego, ale któregoś z klientów jego ukochanej. Smutki topił w alkoholu. A gdy był pijany, stawał się agresywny.
Latem para przeprowadziła się do wynajętego mieszkania przy ul. Kamiennej. Ich sąsiedzi skarżyli się na częste i głośne awantury. Grzegorz po alkoholu tracił wszelkie hamulce. Bił Katarzynę, nawet wiedząc o jej odmiennym stanie. Małżonkowie szybko stali się dobrze znani miejscowej policji, która regularnie pojawiała się na interwencjach.
Świadkiem tej całej makabry był również 18-letni Olaf. Chłopak czuł solidarność z matką, często stawał w jej obronie. W końcu Katarzyna zdecydowała się wnieść skargę przeciwko mężowi, ale później ją wycofała. Źródła podają, że przez jakiś czas toczyło się nawet śledztwo w sprawie stosowania przez Grzegorza przemocy domowej, zostało jednak umorzone.
Żeby nie było śladów
Przytrzymaj mu ręce!
27 września 2012 r. Grzegorz jak zwykle pracował wraz z Bożeną na stoisku z warzywami. Wrócił do domu po godzinie 18.00 i zaczął pić alkohol. Katarzyna nie była zadowolona, zaczęła kłócić się z mężem. Ten jednak niewiele sobie z tego robił i wyszedł do sklepu po kolejną butelkę. Kiedy wrócił, awantura rozgorzała ze zdwojoną siłą.
Doprowadzona do ostateczności kobieta w pewnym momencie zadzwoniła po Olafa z prośbą, przy przyjechał jej pomóc. 18-latek pojawił się na miejscu około godziny 20.00, co tylko pogorszyło sprawę. Teraz kłóciła się cała trójka, doszło nawet do rękoczynów. Szarpanina stopniowo przybierała na sile, w końcu Katarzyna rzuciła się na męża i zaczęła go dusić. Krzyknęła, by Olaf przytrzymał mu ręce. Chłopak doskoczył do ojczyma i spełnił prośbę matki. Wszystko trwało dobrych kilka minut. W końcu Grzegorz przestał się ruszać.
Piłą i młotkiem
Następnego dnia mordercy wybrali się do sklepu, w którym zakupili folię malarską. Po powrocie do domu przykryli folią meble i podłogę, położyli na niej ciało i pocięli na kawałki za pomocą piły i młotka. Szczątki zapakowali do siedmiu worków na śmieci, a te włożyli do toreb. Kiedy skończyli, jak gdyby nigdy nic udali się na odpoczynek. Katarzyna poszła spać, Olaf zajął się rozwiązywaniem krzyżówek.
28 września wieczorem wsiedli do autobusu wraz z czterema makabrycznymi pakunkami i pojechali do Leśnicy. Zakopali worki pod osłoną nocy w zagajniku nad stawem. Następnego dnia wrócili w to samo miejsce taksówką, aby ukryć pozostałe trzy worki. Potem przyszła pora na realizację kolejnej części zbrodniczego planu. Katarzyna zaczęła odgrywać rolę zaniepokojonej żony. Poinformowała o zaginięciu Bożenę, a 4 października udała się na policję. Wysłała nawet na komórkę Grzegorza kilka SMS-ów, aby odsunąć od siebie ewentualne podejrzenia. Na próżno. Sprawdź także ten artykuł: Charlene i Gerald Gallego - małżeństwo z piekła rodem.
Bez empatii i poczucia winy
Po przewiezieniu do aresztu Olaf niemal natychmiast przyznał się do wszystkiego. Zgodził się nawet wskazać miejsca, w których wraz z matką porzucili rozkawałkowane szczątki. Ale Katarzyna zachowała zimną krew. Najpierw przyznała się do zabójstwa, ale potem zmieniła zdanie, twierdząc, że co prawda spowodowała śmierć, ale przez przypadek. Będąca w 7 miesiącu sądu kobieta trafiła do zakładu karnego w Grudziądzu, gdzie urodziła dziecko. Niedługo później wraz z synem stanęła przed sądem.
Obrońcy oskarżonej utrzymywali, że zabiła męża nieumyślnie, broniąc się przed jego atakiem. Taka wersja zdarzeń była bardzo prawdopodobna. W końcu awantury na Kamiennej zdarzały się regularnie. Zarówno sąsiedzi, jak i policjanci wiedzieli, że w tym domu nadużywa się alkoholu, po którym wszyscy tracą panowanie nad sobą. Wyglądało na to, że tym razem sprawy zaszły jednak za daleko.
Zupełnie inne światło na sprawę rzucili biegli psychiatrzy, którzy przebadali Katarzynę. Stwierdzili, że kobieta wcale nie działała w afekcie, ale w sposób zorganizowany. Wykryli u niej osobowość psychopatyczną ze skłonnością do manipulacji, niezdolną do empatii i poczucia winy. O jej całkowity braku wrażliwości świadczyło m.in. zupełnie spokojne zachowanie tuż po dokonaniu zbrodni.
Recydywistka
W oczekiwaniu na wyrok media podkreślały, że blisko dziesięć lat wcześniej Katarzyna była podejrzana o zabójstwo pierwszego męża Jacka Z. Pewnego dnia mężczyzna trafił do szpitala z raną kłutą brzucha. Uraz udało się opatrzyć, ale mimo wysiłków lekarzy wdało się zakażenie i pacjent zmarł z powodu powikłań. Kobieta przyznała się do zranienia męża w obronie własnej.
“Pan [Jacek Z.] po prostu przypadkowo nadział się na nóż, który pani [Katarzyna] trzymała w ręku. Sąd ustalił, że nożem próbowała go skłonić do tego, żeby ją wypuścił z mieszkania. Mężczyzna został zoperowany, jego stan zdrowia poprawiał się. Niestety, potem nastąpił szok pokrwotoczny, wdała się sepsa i w wyniku powikłań pooperacyjnych pacjent zmarł”– opowiadał w programie “Interwencja” stacji Polsat News Włodzimierz Hilla, rzecznik Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
“Czternaście lat byliśmy w związku małżeńskim i nigdy nie był w stosunku do mnie agresywny. Jacek, leżąc w szpitalu, zaczął ostrzegać nas, w zasadzie sam się bardzo bał. Mówił mi, że ona stanowi dla niego jakieś zagrożenie” – wspominała w “Interwencji” była żona zmarłego mężczyzny.
Nie zasłużył sobie na taką śmierć
8 grudnia 2012 r. Katarzyna T. została uznana za winną i skazana na 15 lat pozbawienia wolności. Sąd wziął pod uwagę, że oskarżona przez długi czas była również ofiarą nadużywającego alkoholu partnera. Olaf otrzymał karę 8 lat więzienia. Prokuratura domagała się odpowiednio dożywocia i 25 lat za współudział w zbrodni. Pełnomocnik Grzegorza T. uznał wyrok za wyjątkowo niski i zapowiedział apelację. Źródła nie podają czy faktycznie zdecydował się ją złożyć.
Zarówno sąd, jak i Bożena nie mogli zrozumieć motywu Katarzyny. - “Moje mieszkanie było dla nich wielką deską ratunku. Poszło chyba tylko o mieszkanie. [Grzegorz] Nie zasłużył sobie na taką śmierć, byli pół roku po ślubie” – mówiła Bożena T. w programie “Interwencja”.
Źródła:
- Polska Na Faktach- Historie nie tylko Kryminalne, odc.55: "Gdzie Ty jesteś, człowieku?", https://www.youtube.com/watch?v=r3T-vKOfWLs
- https://www.tuwroclaw.com/wiadomosci,pociete-zwloki-wozili-autobusami-mpk-wstrzasajace-szczegoly-zbrodni-na-krzykach,wia5-3266-13730.html
- https://www.tuwroclaw.com/wiadomosci,makabryczne-znalezisko-w-lesnicy-pocwiartowane-zwloki-bez-glowy-i-rak,wia5-3283-13508.html
- https://wroclaw.naszemiasto.pl/morderstwo-we-wroclawiu-ciezarna-kobieta-zabila-meza/ar/c1-3728665
- https://gazetawroclawska.pl/wroclaw-nie-bedzie-kary-dozywocia-za-brutalny-mord/ar/3693838
- https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/wroclaw/wroclawska-zbrodnia-sprzed-lat-udusila-meza-z-synem-i-rozwiazywala-krzyzowki/l1dc10t
- https://gazetawroclawska.pl/wroclaw-zamordowali-mezczyzne-cialo-pocieli-pila-i-zakopali-nad-stawem/ar/1083734
- https://wiadomosci.onet.pl/wroclaw/jest-akt-oskarzenia-w-sprawie-makabrycznej-zbrodni/ll29493
- https://interwencja.polsatnews.pl/reportaz/2012-11-13/ciezarna-pocwiartowala-meza_1304453/
- https://osiedle.wroc.pl/index.php/huby/1221-zamordowali-mezczyzne-cialo-pocieli-pila-i-zakopali-nad-stawem
- https://buzz.gazeta.pl/buzz/7,185693,30156377,byla-w-ciazy-gdy-zabila-swojego-meza-jego-zwloki-przewiozla.html
- https://gazetawroclawska.pl/wroclaw-nie-bedzie-kary-dozywocia-za-brutalny-mord/ar/3693838