Günther Stoll - napisał na kartce YOG'TZE, a potem umarł
Günther Stoll był z wykształcenia technologiem żywności. Mieszkał wraz z żoną w niewielkim niemieckim miasteczku Anzhausen. Od jakiegoś czasu cierpiał na coś, co dla otoczenia wyglądało jak ataki paranoi. Bał się wyimaginowanych wrogów, żywił przekonanie, że za chwilę stanie się coś złego. „Oni przyjdą i mnie zabiją”- szeptał małżonce do ucha. “Jacy oni?”- pytała przerażona kobieta. Nigdy nie otrzymała odpowiedzi. Łudziła się zapewne, że kondycja psychiczna Günthera w końcu się poprawi i cała sprawa rozejdzie się po kościach. Bardzo się myliła.
Jeśli szukasz więcej informacji i podobnych historii, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o zagadkach kryminalnych.
Z tego artykułu dowiesz się:
Oświecenie
Oni
Była jesień 1984 roku. Günther Stoll był 34-letnim, aktualnie bezrobotnym technologiem żywności. Jak powiada dziekan Wydziału Technologii Żywności Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie dr hab. Rafał Wołosiak “Technolog żywności to kreator, który znając różne metody otrzymywania żywności, potrafi zaprojektować idealny produkt, zgodny z oczekiwaniami nawet najbardziej wymagających konsumentów. Technolog żywności dba o zdrową i bezpieczną żywność, a zdrowa żywność to zdrowe społeczeństwo”.
Mężczyzna wraz z żoną mieszkał w niewielkim miasteczku Anzhausen (obecnie Wilnsdorf w Nadrenii Północnej-Westfalii, w omawianym okresie terytorium RFN). Od pewnego czasu cierpiał na coś, co wyglądało jak ataki paranoi. Miał urojenia prześladowcze, w jego zachowaniu widać było strach. „Nie mogę już tego wytrzymać”, „Wszyscy są przeciwko mnie”, „Boję się, że oni mnie skrzywdzą”- powtarzał głosem, który zdradzał napięcie. Na pytanie przerażonej małżonki “Kim są oni?” nigdy nie dał jednoznacznej odpowiedzi.
Mimo iż zachowanie Stolla było charakterystyczne dla człowieka cierpiącego na schizofrenię paranoidalną, to nie wiadomo, czy były technolog żywności leczył się psychiatrycznie, uczęszczał na terapię, albo czy rodzina próbowała go do tego nakłonić. Być może najbliższe otoczenie uznało, że jest to jedynie przelotny epizod gorszego nastroju związany z faktem nieposiadania przez 34-latka pracy i niedługo wszystko wróci do normy.
25 października
Był późny wieczór 25 października. Żona Günthera siedziała w salonie, pochłonięta oglądaniem programu telewizyjnego. Mężczyzna z kolei siedział w kuchni i w zamyśleniu patrzył na rozciągający się za oknem krajobraz. Na jego twarzy malował się niepokój. Twierdził, że ktoś czeka na niego ukryty w ciemnościach. “Oni mnie dopadną”- powtarzał. Później w domu zapadła cisza.
Po jakimś czasie do uszu pani Stoll dobiegł ekstatyczny krzyk męża: „Teraz dopiero mnie oświeciło!” („Jetzt geht mir ein Licht auf!”). Kobieta zerwała się na równe nogi i pobiegła do kuchni. Zobaczyła Günthera pochylającego się nad stołem. W ręku trzmał długopis i gryzmolił coś zawzięcie na leżącej na blacie kartce.
YOG’TZE
Zaciekawiona kobieta powoli zbliżyła się do zgarbionej sylwetki męża i zajrzała mu przez ramię. Notatka, którą przed chwilą stworzył, składała się z ciągu 7 znaków: YOG’TZE (później spekulowano, czy litera G nie jest w istocie cyfrą 6). Pani Stoll nie była w stanie zrozumieć dziwnego wyrazu. Nabrała więc powietrza, aby zapytać Günthera, o co w tym wszystkim chodzi, ale zanim zdążyła otworzyć usta, ten nagle rzucił się do drzwi wyjściowych. Złapał kurtkę i wybiegł na zewnątrz, rzucając pospiesznie „Do zobaczenia wkrótce”.
Następnie wsiadł do zaparkowanego pod domem niebieskiego Volkswagena Golfa i ruszył w kierunku swojej ulubionej knajpy „Papillon” mieszczącej się w sąsiednim miasteczku Wilnsdorf. Dotarł na miejsce około 23:00. Wszyscy go tam doskonale znali. Stoll lubił ten lokal dlatego, że mógł w nim spokojnie wypić piwo nieniepokojony przez nikogo. Tak miało być i tym razem.
Stoll zamówił złocisty trunek i usiadł przy jednym ze stolików. Opróżniwszy zaledwie połowę szklanki, wstał, po czym runął jak długi na ziemię, raniąc przy okazji twarz. Upojenie tak niewielką ilością alkoholu nie wchodziło w grę, zgromadzeni w lokalu goście pomyśleli, że mężczyzna stracił przytomność. Stoll podniósł się z podłogi o własnych siłach. “Chyba odleciałem”- powiedział. Nie wrócił już na swoje miejsce. Wyszedł.
Śmierć na drodze
Niespodziewany gość
Około 1 w nocy mężczyzna zjawił się w malutkiej wsi Haigerseelbach (dziś Seelbach), w której się urodził i dorastał. Haigerseelbach leżało w odległości 20 km domu Stolla. Wciąż mieszkali tu jego rodzice. Günther jednak nie był zainteresowany spotkaniem z nimi. W zamian za to zapukał do drzwi Erny Hellfritz, starszej kobiety, którą znał od maleńkości.
Erna nie była zachwycona z powodu nieoczekiwanej wizyty w środku nocy. Uznała zachowanie znajomego za niepokojące. 34-latek przekonywał, że musi z nią porozmawiać. Wyglądał na zdezorientowanego i przerażonego zarazem. „Dziś w nocy wydarzy się coś złego, coś naprawdę strasznego. Pomóż mi”- przekonywał z naciskiem.
Kobieta nie zdecydowała się na otwarcie drzwi. Poradziła nocnemu gościowi, żeby udał się do domu swoich rodziców i opowiedział im, czego tak bardzo się boi. Mężczyzna odparł, że rodzice nie będą w stanie go zrozumieć. “Na pewno wszystko będzie dobrze”- uspokajała Hellfritz. W końcu Günther uznał, że wróci do Anzhausen i podzieli się swoimi przemyśleniami się z żoną. Wsiadł do auta i odjechał. Nikt nie wie, co działo się z nim przez kolejne 2 godziny.
Wypadek?
Dochodziła 3 nad ranem. Dwóch kierowców ciężarówek zauważyło rozbity samochód stojący na poboczu autostrady A45. Auto leżało w rowie w pobliżu zjazdu Hagen-Süd, przeszło sto kilometrów od Haigerseelbach. Mężczyźni zatrzymali pojazdy, aby sprawdzić, co się stało. W kabinie znaleźli ledwo przytomnego, nagiego Günthera Stolla. Mężczyzna był ciężko ranny. Tirowcy rzucili się, aby wezwać pomoc. Zanim odeszli, zdołali jeszcze dostrzec sylwetkę człowieka w białej kurtce, który szybkim krokiem oddalał się z miejsca zdarzenia.
W trakcie oczekiwania na patrol policji świadkowie udzielili Stollowi pierwszej pomocy i odbyli z nim krótką rozmowę. Półprzytomny 34-latek wyznał, że w aucie było oprócz niego jeszcze czterech mężczyzn, którzy uciekli zaraz po kraksie. Günther nigdy wcześniej ich nie widział, byli dla niego zupełnie obcy. Nie zdołał przekazać żadnych innych wskazówek. Zmarł w karetce wiozącej go do szpitala.
Policjanci wiedzieli, że incydent nie mógł być zwykłym wypadkiem. Wskazywał na to m.in. fakt, że w chwili odnalezienia ofiara była naga. Sekcja zwłok potwierdziła tę nieprawdopodobną, zdawałoby się hipotezę. Lekarze sądowi orzekli bowiem, że były technolog żywności nie zginął w wyniku typowych powypadkowych obrażeń. Mężczyzna został ciężko ranny lub ciężko pobity w zupełnie innym miejscu. Następnie sprawcy pozbawili go ubrań, wsadzili do auta i zawieźli na miejsce, gdzie odnaleźli go kierowcy ciężarówek.
Morderstwo?
Przesłuchani przez policję użytkownicy autostrady zeznali, że feralnej nocy widzieli autostopowicza łapiącego okazję na zjeździe Hagen-Süd. Nie udało się jednak go zidentyfikować. Również tajemnicza postać w białej kurtce kręcąca się w pobliżu auta ofiary pozostała anonimowa. Tym sposobem śledczy nie mieli żadnego punktu zaczepienia pozwalającego rozwikłać zagadkę nietypowej śmierci na autostradzie.
Przez chwilę funkcjonariusze żywili spore z tzw. “tropem wakacyjnym”. Stoll miał często wyjeżdżać do Holandii, rzekomo w celu zakupu narkotyków. Trop ten okazał się jednak całkowicie fałszywy. 12 kwietnia 1985, blisko sześć miesięcy tragicznym wydarzeniu, sprawa YOG’TZE trafiła do programu „Aktenzeichen XY… ungelöst” (odpowiednika polskiego “Magazynu 997”), emitowanego na antenieniemieckiej Zweites Deutsches Fernsehen- ZDF. Dziennikarze w niezwykle sugestywny sposób przedstawili całą historię, ale ich wysiłki nie pomogły w rozwiązaniu zagadki. Sprawdź także ten artykuł: Richard Ramirez – mroczna historia Nocnego Prześladowcy.
Zamach czy paranoja
Hipoteza dwóch wypadków
Śledczy przeanalizowali życiorys i karierę zawodową 34-letniego technologa żywności. Nie znaleźli nic nadzwyczajnego. Günther Stoll był przeciętnym mężczyzną, który żył przeciętnym, spokojnym życiem. Nigdy nie wszedł w konflikt z prawem, nie był karany.
Ostatecznie policja przedstawiła rodzinie mężczyzny następujący scenariusz: Stoll cierpiał na paranoję, miał urojenia. Feralnej nocy doświadczył epizodu psychotycznego, w trakcie którego sam rozebrał się do naga i wybiegł na autostradę. W tak niebezpiecznych okolicznościach wypadek był jedynie kwestią czasu.
34-latek wpadł pod koła przypadkowego kierowcy. Ten, kiedy zorientował się, że potrącił człowieka, wpakował nieszczęśnika do własnego samochodu i przetransportował do niebieskiego Volkswagena należącego do Stolla i tam zostawił. Później w auto uderzył kolejny samochód. W wyniku kraksy auto stoczyło się do rowu, gdzie zostało później znalezione. Cała historia posiadała wiele luk i wydawała się mało przekonująca.
Tajemnicza notatka
W toku śledztwa funkcjonariusze zajmowali się rzecz jasna również tajemniczą notatką. Co prawda żona Günthera wyrzuciła ją niedługo po tym, kiedy dowiedziała się o śmierci męża, była jednak w stanie odtworzyć tajemniczy napis z pamięci. Brzmiał: YOG’TZE lub YO6’TZE. W żadnym znanym ludzkości języku nie istnieje słowo o takim znaczeniu. Pani Stoll nie miała pojęcia, co jej ukochany chciał w ten sposób przekazać. W trakcie kolejnych 39 lat zarówno policjanci, jak i internetowi detektywi amatorzy próbowali znaleźć rozwiązanie zagadki.
Jedna z hipotez głosi, że YOGTZE lub YO6TZE to numer tablicy rejestracyjnej samochodu, z którym zderzyło się auto Günthera feralnego 26 października. Oznaczałoby to, że mężczyzna posiadał zdolności profetyczne lub w jakiś bardziej “ludzki” sposób przewidział, że to właśnie ten samochód przyczyni się do jego śmierci. Sugestii tej nie udało się potwierdzić, ponieważ nie odnaleziono pojazdu, który brał udział w wypadku. Niektórzy przekonywali, że maszyna należała do wojska. W latach 80. to właśnie wojsko posiadało tablice zaczynające się od litery Y. A skoro tak, to służby dołożyły starań, aby prawda o śmierci Stolla nigdy nie wyszła na jaw.
Pojawiły się też przypuszczenia, że sporządzając notatkę, mężczyzna mógł mieć na myśli radiowy znak wywoławczy Rumunii („YO6TZE”), jednak ten trop donikąd nie zaprowadził. Najbardziej prawdopodobna wydawała się jednak hipoteza, że 34-latek zanotował na papierze symbol jakiegoś szkodliwego dodatku to jogurtu, który był stosowany w przemyśle spożywczym.
Zemsta molocha spożywczego
Zwolennicy tej teorii przekonywali, że Stoll miał wiedzę z zakresu produkcji żywności. Trzy litery tajemniczej notatki- YOG- miały dotyczyć właśnie produkcji jogurtów. To, co następowało po apostrofie, czyli ‘TZE miało określać substancję chemiczną wykorzystywaną do produkcji tego przysmaku, która według tragicznie zmarłego mężczyzny mogła być szkodliwa dla zdrowia.
W świetle takiej hipotezy Günther Stoll staje się bohaterem. Potencjalnym sygnalistą, który odkrył szwindel w przemyśle spożywczym. Gdyby przedstawił swoje podejrzenia szerszej publiczności, mógłby zagrozić wielu prominentnym biznesmenom z branży mleczarskiej. Czy dlatego właśnie musiał zginąć, dodatkowo jeszcze z łatką wariata? A może mężczyzna był jedynie chorym, nieszczęśliwym człowiekiem, którego życie zatruwały wytwory jego niesprawnego umysłu?
Śmierć niepozornego mieszkańca Anzhausen została uznana za morderstwo. Główny detektyw z Hagen, który się nią zajmował, przeanalizował ponad 1200 tropów dających nadzieję na rozwikłanie zagadki. Bez większych efektów. Od tamtej pory sprawa co roku trafia na biurko prokuratora generalnego w nadziei, że ostatecznie uda się dojść do prawdy. Prawdy, która już od 39 lat pozostaje w ukryciu.
Autor: Natalia Grochal
Źródła:
- https://perspektywy.pl/portal/index.php?option=com_content&view=article&id=6076&catid=22&Itemid=119
- https://niewyjasnione-zaginiecia.pl/yogtze/
- https://www.archiwumzbrodni.pl/yogtze-tajemnicza-notatka-kto-i-dlaczego-zabil-gunthera-stolla/
- https://posty.pl/artykul/900/oni-zyja-do-dzis-nierozwiazana-smierc-technika-zywnosci-yog-tze
- http://criminalmind.pl/sprawa-yogtze-zagadkowe-morderstwo-ktore-wprawilo-sledczych-w-oslupienie/