Liberia, czyli kraj wolności. Trudne 200 lat państwa zbudowanego na ideach
Historia Liberii pod pewnymi względami przypomina historię Izraela. To był kolonialny projekt, który miał odkupić kolonialne winy. Był oparty na nietypowej zbieżności interesu wolnych Afro-Amerykanów i białych właścicieli niewolników. To historia nadziei jednych, zniewolenia innych i narastających konfliktów, które ujawniły się pod koniec XX wieku.
Z tego artykułu dowiesz się:
Początek eksperymentu
Wszystko zaczyna się w Ameryce
W 1804 roku powstało pierwsze wolne państwo, stworzone przez byłych niewolników w Ameryce. Cesarstwo Haiti było monarchią elekcyjną, z pierwszym czarnoskórym cesarzem w tej części świata. Jedynymi białymi, którym pozwolono posiadać ziemię na jego terenie byli naturalizowani Niemcy i Polacy. To wydarzenie pokazało, że walka o niepodległość kolonii nie dotyczy tylko białych. Na amerykańskich właścicieli niewolników padł blady strach. Co jeżeli czarnoskórzy wyzwoleńcy w Stanach Zjednoczonych spróbują powtórzyć sukces Haitańczyków?
Dylematy mieli też byli niewolnicy w USA. Zmagali się z rasizmem i nieprzyjaznym prawem – niektóre stany w ogóle nie chciały ich wpuszczać, bo obawiano się podburzenia zniewolonej ludności. Byli też postrzegani jako konkurencja dla białej biedoty i imigrantów, bo mogli pracować za niższe stawki.
Wszystkie te powody sprawiły, że zaczęto (po obu stronach) myśleć o zbudowaniu jakiejś osobnej kolonii dla wyzwoleńców. Najlepiej w Afryce, gdzie byliby „u siebie”. Od początku pomysł wydawał się sztuczny wielu czarnoskórym działaczom i przynajmniej części białych abolicjonistów. Byli jednak i tacy, którzy go czynnie wspierali.
Kolonia wyzwoleńców i król handlujący niewolnikami
W 1816 roku powstało American Colonisation Society, założone przez białych i od początku wyrażające sprzeczne interesy. Z jednej strony byli to właściciele niewolników, którzy nie chcieli wolnych Afro-Amerykanów na swoim podwórku. Z drugiej abolicjoniści, którzy szczerze wierzyli, że czarnoskórzy wyzwoleńcy mają lepsze szanse na realizację swojej wolności z dala od amerykańskich rasistów. (Duignan P., Gann L., 1984: 80-81) Zadaniem tej organizacji było zorganizowanie i sfinansowanie osadnictwa czarnych wyzwoleńców na zachodnim wybrzeżu Afryki. Początkowo próbowano założyć kolonię na wyspie Sherbro (część Sierra Leone), ale bagnisty klimat powodował zbyt wiele śmierci i zachorowań wśród osadników.
Drugim miejscem, które nadawało się – według kolonizatorów – do zasiedlenia było mało uczęszczane przez białych tzw. Wybrzeże Pieprzowe. Mieszkały tu grupy różnorodnych ludów, częściowo ze sobą skonfliktowanych – jak Vai i Kru. Kru byli przede wszystkim świetnymi żeglarzami, o silnym poczuciu etnicznej tożsamości, skutecznie opierający się próbom zniewolenia. Biali zatrudniali ich na statkach, również na statkach niewolników, jako wolnych nawigatorów. (Sawyer A., 1992: 68)
Pierwsza kolonia na stałym lądzie powstała w 1822, na wynegocjowanym od miejscowego władcy Zolu Duma kawałku ziemi w Cape Mesurado. Opowieść o tych negocjacjach nie stawia nikogo w najlepszym świetle. Król początkowo się zgodził, ale próbował się wycofać, bo to zaburzyłoby miejscowy handel niewolnikami. Zolu Duma należał do ludu Bossa, który czerpał zyski z handlu z białymi (również z niewolnictwa). Zdesperowani przedstawiciele Amerykańskiego Towarzystwa Kolonizacyjnego prawdopodobnie wymusili zgodę, grożąc władcy pistoletem. W tych niepięknych okolicznościach narodził się zalążek późniejszej Liberii.
Wolność i niewola w Liberii
„Elita” i „dzicy”
Pierwsi osiedlili się w Cape Mesurado ci, którzy przeżyli bagnisty klimat Sherbro. Wkrótce zaczęli też napływać nowi osadnicy ze Stanów Zjednoczonych i Karaibów. Przybywali nie tylko czarni, ale mulaci i biali. Jeszcze bardziej komplikuje sprawę fakt, że wśród osadników byli Czirokezi, których pobratymcy w Ameryce posiadali niewolników, a w momencie powstawania Liberii byli jedną z najlepiej zorganizowanych rdzennych plemion w USA.
Osadnictwo od początku wywoływało konflikty. Przybysze z Ameryki, podobnie jak biali osadnicy na Dzikim Zachodzie, doświadczali najazdów i napadów ze strony niechętnej im miejscowej ludności. Jednak utożsamiali się z kulturą zachodnią i uważali za lepszych od „tubylców”. Tworzyli elitę poszerzającej swoje granice kolonii, a miejscowych traktowali jak tanią siłę roboczą i sami ich zniewalali. Amero-Liberianie byli pod silnym wpływem republikańskiej, protestanckiej kultury amerykańskiej. Miejscowym odmawiali nie tylko praw gospodarczych, ale obywatelstwa na ich własnej ziemi, dopóki nie zostaną zasymilowani do kultury zachodniej. Natomiast miejscowi mieli silne poczucie własnej tożsamości i niezależności. Trudno im się też dziwić, że kolonizatorów – czarnych czy nie – uważali za uzurpatorów na swojej ziemi. (Duignan P., Gann L.: 86)
Nic dziwnego, że ludzie tacy jak czirokeski osadnik Augustus Curtis, szybko znaleźli wspólny język z miejscową ludnością. Dla Curtisa nie istniała bariera do zaangażowania się w handel niewolnikami. Po rozstaniu z pierwszą żoną zakorzenił się w społeczności Vai i wżenił w tamtejsze elity. Podejrzewa się, że mógł zainspirować powstanie pisma Vai, wzorowanego na powstającym w tym samym czasie piśmie alfabetycznym Czirokezów. Oba pisma były sposobem na podkreślenie własnej tożsamości, niezależnie od planów kolonizacyjnych ludzi zachodu. Jeśli szukasz więcej ciekawostek, sprawdź także ten artykuł: Największe epidemie na świecie. Oto 5 chorób, które zabiły najwięcej ludzi.
Deklaracja niepodległości
Dopiero w 1847 roku Liberia ukonstytuowała się jako niezależne państwo, zresztą za zachętą patronującego jej Amerykańskiego Towarzystwa Kolonizacyjnego. Forma i treść jej deklaracji niepodległości mówi dużo o stosunku osadników do tubylców. Z jednej strony deklaracja była ewidentnym nawiązaniem do podobnego dokumentu, leżącego u podstaw Stanów Zjednoczonych (z tą różnicą, że wyraźnie potępiała skutki niewolnictwa w USA). Z drugiej podkreślono w niej chęć cywilizowania i unowocześniania tubylców. Nowe państwo dostało swoją konstytucję i flagę, skonstruowaną podobnie jak amerykańska – gwiazda na niebieskim tle i czerwono-białe paski.
Tak powstała pierwsza afrykańska republika, z pierwszym czarnoskórym prezydentem – Josephem Jenkinsem Robertsem. Już wówczas młode państwo było dalekie od ideału, który miało reprezentować. Amer-Liberiańskie elity będą rządzić państwem przez następne 150 lat, co w końcu przerodzi się w serię etnicznych czystek i walkę o władzę pod koniec XX wieku.
Wolna Liberia czy kolonia idealna?
Wczesna historia Liberii pełna jest wewnętrznie sprzecznych tendencji i ideałów. Osadnicy na pewno mieli dobre intencje, ale mieli też głęboko zakorzenione zachodnie przekonania o Afrykanach, ich kulturze i swoich cywilizacyjno-chrześcijańskich obowiązkach. W efekcie blokowali handel między tubylcami a zewnętrznymi państwami, dopóki ich nie ucywilizują, odmawiali im pełnego statusu obywatelskiego, udziału w gospodarce, przejmowali ich tereny.
Liberia była państwem niezależnym, zmagającym się skutecznie z zakusami okolicznych kolonizatorów. Jednocześnie miała silną więź kulturową i polityczną ze Stanami Zjednoczonymi. Pod pewnymi względami była idealną kolonią. Co jest paradoksem, bo zarazem była jedynym państwem afrykańskim, które nigdy nie zostało podbite przez białych ani skolonizowane w czasie kolonizacji Afryki.
XX wiek - Liberia staje się bardziej afrykańska?
Nadal nie całkiem wolna
Na początku XX wieku podupadająca gospodarka Liberii zmusiła kraj do szukania nowych inwestorów. W przededniu Wielkiej Wojny była w ponad 70% zależna od handlu z Niemcami, który urwał się w momencie wybuchu wojny. Liberia zachowała neutralność, ale popadała w dalszy kryzys ekonomiczny. Dopiero dołączenie do krajów Ententy w 1917 roku pozwoliło jej na pozyskanie pożyczek wojennych, a po wojnie na zajęcie miejsca w gronie zwycięzców. Dzięki temu Liberia była jednym z niewielu niezachodnich sygnatariuszy Ligi Narodów.
Cały czas istniało drugie, bardziej mroczne oblicze kraju. Wybory w pierwszej afrykańskiej republice budziły wątpliwości, ze względu na nierealną ilość głosów w porównaniu z uprawnionymi do głosowania. Póki co prym wiodła Prawdziwa Partia Wigów (True Whig Party), która opierała się na Amer-Liberiańskich elitach.
W 20-leciu międzywojennym Liberia musiała też pozwolić na przeprowadzenie dochodzenia Ligii Narodów w związku z oskarżeniami o utrzymywanie niewolnictwa. W 1926 roku podpisała Konwencję o niewolnictwie i trzeba było sprawdzić czy spełnia jej postanowienia. Wiadomo było, że niewolnictwo jest praktykowane w tradycyjnej formie wśród rdzennych mieszkańców kraju. Jednak wyszło na jaw korzystanie z darmowej i źle opłacanej służby również w domach Amer-Liberian. (por. seria dokumentów na stronie: https://archives.ungeneva.org/slavery-convention-1926-signature-and-ratification-by-liberia, dostęp 26.10.2023) Ponieważ potępienie niewolnictwa było częścią programu założycielskiego kraju, wynik dochodzenia zmusił do ustąpienia ówczesnego prezydenta.
Najdłużej panujący prezydent i jego dziedzictwo
W 1944 roku William Vacanarat Shadrach Tubman został wybrany na prezydenta Liberii. W sumie panował 27 lat. Być może panowałby jeszcze dłużej, ale zmarł. Tumban wywodził się z rodziny wyzwoleńców, ale jest znany z tego, że poprawił również prawa rdzennych mieszkańców. Od pierwszych dni swoich rządów utrzymywał ścisłą współpracę z USA. Zdecydował się nawet na wydalenie w 1944 roku z Liberii obywateli niemieckich, chociaż Niemcy były nadal kluczowym partnerem handlowym. Po wojnie zabrał się za liberalizację gospodarki i unowocześnienie infrastruktury. Dlatego jest uważany za „ojca współczesnej Liberii”. To była jego jedna twarz. Tubman był też krytykowany za zbyt ścisłą współpracę z USA oraz opozycję wobec lewicowych tendencji w kraju i na kontynencie afrykańskim. Z jego rządami wiązały się też represje opozycji. Trudno powiedzieć, czy była to wina samego Tubmana, narastających od ponad 100 lat konfliktów czy zbytniego zaangażowania w zimną wojnę. W każdym razie po śmierci prezydenta wszystko zaczęło się sypać. Najpierw ekonomia – która miała swój wzlot w latach 50-tych i 60-tych. Następca Tubmana – William Tolbert – został zamordowany w 1981 roku. Mimo swojej liberalnej polityki, prób demokratyzacji systemu i otwarcia na mniejszości etniczne nie był w stanie powstrzymać narastających konfliktów. Śmierć Tolberta zakończyła ponad stuletnią dominację Prawdziwej Partii Wigów i elity Amer-Liberian. Zaczął się okres wewnętrznych walk, dwóch wojen domowych, które zakończyły się dopiero w 2006 roku.
Jak każde państwo o trudnej przeszłości, Liberia nie jest dziś krajem idealnym, ale wiele problemów, które ją trawiły zostało rozwiązanych.
Autor: Ludwika Wykurz
Bibliografia:
- Clair MacDougall, These Abandoned Buildings Are the Last Remnants of Liberia’s Founding History, https://www.smithsonianmag.com/history/liberia-created-former-slaves-fading-into-history-180959503/, dostęp 26.10.2023
- Raport komisji Ligi Narodów i in. dokumenty dot. niewolnictwa w Liberii, https://archives.ungeneva.org/slavery-convention-1926-signature-and-ratification-by-liberia, dostęp 26.10.2023
- Peter Duignan, Lewis H. Gann, The United States and Africa: A History, Cambridge 1987
- Amos Sawyer, The emergence of autocracy in Liberia : tragedy and challenge, San Francisco 1992