Morderstwo na farmie Griekwastad - zbrodnia, która wstrząsnęła RPA
Był Wielki Piątek 6 kwietnia 2012 r. Na dworze robiło się już ciemno, kiedy na komisariat policji w południowoafrykańskim mieście Griekwastad wpadł zdyszany chłopak. Jego ubranie było czerwone od krwi. “Szybko! Musicie jechać ze mną! Ktoś ich zastrzelił! Wszyscy nie żyją!”- wyrzucił z siebie, przerażony. Miał na imię Don Steenkamp i wraz z rodzicami i młodszą siostrą mieszkał na położonej na odludziu farmie. Twierdził, że nieznany napastnik zamordował całą jego rodzinę.
Z tego artykułu dowiesz się:
Masakra na farmie
Na odludziu
Griekwastad to niewielkie miasteczko w należącej do Republiki Południowej Afryki Prowincji Przylądkowej Północnej.Prowincja ta jest największą i jednocześnie najmniej zaludnioną dzielnicą kraju. Filarami tutejszej gospodarki są kopalnie diamentów, wielkoobszarowe gospodarstwa rolne oraz turystyka. Znajduje się tu m.in. słynny na cały świat Park Narodowy Augrabies Falls.
Klimat w tym regionie świata jest raczej suchy i gorący, panujące tu temperatury bywają nieznośne. Słupek rtęci nigdy nie spada poniżej 20 stopni Celsjusza. Wytchnienia dostarczają liczne plaże położone nad brzegiem oceanu. Trudne warunki nie przeszkadzały jednak rodzinie Steenkampów, która zamieszkiwali ten region od pokoleń.
Don i jego żona Christel Steenkamp należeli do elity finansowej lokalnej społeczności. W spadku po przodkach odziedziczyli pięć dużych farm, które zapewniały regularny dochód. Doczekali się dwójki dzieci: syna Dona i córki Marthelli, które uczęszczały do miejscowej szkoły. Marthella była opisywana przez nauczycieli jako niezwykle sumienna i ambitna. Jej brat niczym szczególnym się nie wyróżniał. Posiadał raczej introwertyczny charakter i wolał trzymać się na uboczu.
Ktoś ich zastrzelił
Był Wielki Piątek 6 kwietnia 2012 r. Na dworze powoli zapadał wieczór, kiedy pod drzwiami lokalnego komisariatu policji zatrzymał się zakurzony pickup. Ze środka wyskoczył przerażony chłopak i z obłędem w oczach wpadł do budynku. Jego ubranie było czerwone od krwi. “Szybko! Musicie jechać ze mną! Ktoś ich zastrzelił! Wszyscy nie żyją!”- wyrzucił z siebie, przerażony.
Funkcjonariusze poznali go niemal od razu. Stał przed nimi 15-letni Don Steenkamp, który mieszkał wraz z rodzicami i siostrą na położonej na odludziu farmie Naauwhoek. Nastolatek wytłumaczył, że jego rodzina została chwilę wcześniej napadnięta przez nieznanego sprawcę. On sam dosłownie cudem uszedł z życiem, ponieważ w trakcie ataku pracował w stodole. Nagle usłyszał huk wystrzałów. Struchlały, czekał, aż wszystko ucichnie, a potem wrócił do domu.
W środku byli jego rodzice i młodsza o rok siostra. Wszyscy leżeli bez ruchu w kałużach krwi. 14-letnia Marthella dawała jeszcze znaki życia. Kiedy Don wziął ją w ramiona, zdołała jedynie wyszeptać “kocham cię” i odeszła. Przerażony chłopak wypadł znów na zewnątrz w poszukiwaniu samochodu ojca. Odpalił silnik i ruszył w kierunku głównej bramy. Po drodze znalazł dwa pistolety, które- jak uznał- posłużyły napastnikom za narzędzia zbrodni. Spakował je do auta i pojechał po pomoc. Kawałek dalej spotkał pracujących na farmie robotników. Minął ich i popędził na komisariat.
Jak z horroru
Funkcjonariusze zastali na farmie widok jak z najgorszego horroru. 44-letni Deon leżał na podłodze w salonie, a jego 43-letnia żona i 14-letnia córka na kafelkach w kuchni. Wszystkie ciała pokrywała ogromna ilość krwi. Nigdzie nie widać było śladów włamania, co oznaczało, że ofiary prawdopodobnie znały swojego oprawcę i bez problemu wpuściły go do środka. Z pewnością nie spodziewały się niebezpieczeństwa. Na stole stały jeszcze resztki kolacji, paliło się światło, grał telewizor.
Sekcja zwłok wykazała, że cała trójka zginęła w wyniku postrzałów z rewolweru oraz karabinu. W zwłokach Deona znaleziono miał trzy rany wlotowe, mężczyzna miał również rozbitą głowę. Policjanci sądzili, że próbował przeciwstawić się napastnikowi, ale nie miał szans w starciu z jego furią. Podobne obrażenia ujawniono na ciele Marthelli. Po oddaniu strzałów morderca dobił swoje ofiary za pomocą kolby rewolweru.
Marthella
Dodatkowe znalezisko wskazywało, że to właśnie dziewczynka stanowiła główny cel ataku. Dokładniejsze oględziny zwłok wykazały, że 14-latka została zgwałcona na 12 do 24 godzin przed śmiercią. Specjaliści uznali również, że do podobnego incydentu musiało dojść jeszcze co najmniej raz w dalszej przeszłości.
Po przeanalizowaniu śladów na miejscu zbrodni policjanci wywnioskowali, że Christel zginęła jako pierwsza. W następnej kolejności napastnik wypalił do Marthelli, ale ta zdołała uciec na zewnątrz. Deon zginął jako ostatni. Następnie morderca puścił się w pogoń za krwawiącą dziewczynką, która ukrywała się pod jednym z drzew. Nastolatka otrzymała postrzał w twarz i cios kolbą rewolweru w głowę.
Mimo tak poważnych ran Marthella znalazła w sobie tyle siły, aby wrócić do domu. Na jednej ze ścian znaleziono krwawy odcisk jej dłoni. Chwyciła słuchawkę telefonu i próbowała wezwać pomoc. Na próżno. Nie wiedząc, co się dzieje, chwyciła nieżyjącego ojca za ramię, jakby chciała go przeciągnąć w bezpieczne miejsce. W takiej pozycji znalazł ją morderca. Dziewczynka otrzymała śmiertelny postrzał, tym razem z karabinu. Sprawdź także ten artykuł: Richard Ramirez – mroczna historia Nocnego Prześladowcy.
Kto chciał ich śmierci?
Hipotezy
Morderstwo popełnione w tak brutalny i bezlitosny sposób dosłownie zmroziło południowoafrykańską opinię publiczną. Wszyscy zadawali sobie pytanie, jaki motyw przyświecał mordercy, który nie miał litości nawet dla 14-letniej dziewczynki? Główną hipotezą był napad rabunkowy. Bogactwo Steenkampów nie stanowiło dla nikogo tajemnicy. W ich domu znajdowały się różne cenne przedmioty. Złodziej mógł liczyć na pokaźny i relatywnie łatwy do zdobycia łup.
Ale jeśli tak, to dlaczego z nieruchomości nie zniknęło nic, z wyjątkiem pospolitego kuchennego noża? Napastnik nie połaszczył się ani na zawartość sejfów, an na gotówkę i karty kredytowe, które leżały w widocznym miejscu. Rodzinne samochody i sprzęt elektroniczny również nie okazały się interesujące dla bandyty. Tylko jeśli nie rabunek, to co?
Deon i Christelle nie mieli w miasteczku żadnych wrogów. Żyli dobrze z sąsiadami, co niedzielę spotkali się z nimi w kościele. Nikt nie potrafił powiedzieć o nich złego słowa. Nie zalegali nikomu z pieniędzmi, nikomu nie zaleźli za skórę. Nie było osoby, która żywiłaby do nich tak wielką nienawiść, żeby myśleć o zbrodni.
Jedyny świadek
Aby rozwiązać zagadkę okrutnej napaści, śledczy skupili się na jedynym ocalałym. Don złożył obszerne zeznania. Opowiedział, że feralnego wieczora cała rodzina siedziała w salonie, oglądając telewizję, a on poszedł do stodoły koło domu. Siedział tam przez około 45 minut, aż nagle usłyszał strzały. Zamarł i przez kolejnych 10 minut nasłuchiwał. Potem postanowił sprawdzić, co się stało.
Kiedy zobaczył siostrę leżącą w kałuży krwi na podłodze, uklęknął przy niej i wziął w ramiona. Bezwładne ciało zostawiło krwawe ślady na jego koszulce. Nastolatek nie mógł patrzeć na czerwone plamy, widok ten rozdzierał mu serce. Pobiegł więc do swojego pokoju, aby się przebrać. Potem wsiadł do jednego z aut swojego ojca i pojechał na komisariat.
Policjanci zauważyli ślady zadrapań na jego szyi. Don przyznał, że on i Marthella trochę się posprzeczali na kilka godzin przed masakrą, ale nie pamiętał, co było przyczyną kłótni. Potwierdził również, że cztery psy należące do rodziny wyszły z całego wydarzenia bez szwanku. W chwili napadu nie próbowały ani ostrzec swoich opiekunów, ani ich bronić. Musiały więc znać napastnika.
Na tym etapie Don był jedynie niewinną ofiarą tragedii, jaka spadła na jego rodzinę jak grom z jasnego nieba. Wszyscy bardzo mu współczuli. Na pogrzebie rodziców i siostry stał w pierwszym rzędzie, pocieszany przez zrozpaczonych dziadków. Wydarzenie stanowiło wyzwanie dla całej lokalnej społeczności. Brutalna śmierć powszechnie lubianych sąsiadów złamała wszystkim serca. Specjalną uroczystość żałobną zorganizowano również w szkole, do której uczęszczały dzieci Steenkampów. Koledzy Marthelli nie mogli sobie poradzić ze stratą.
Zatrute ziarno
Wątpliwości
Z czasem wersja zdarzeń przedstawiona przez Dona zaczęła budzić wątpliwości. Czy naprawdę chłopak myślałby o zmianie koszulki w obliczu śmierci swoich najbliższych? Jakim cudem usłyszał kolejne strzały w trakcie szaleńczej ucieczki, skoro niedługo później znalazł narzędzia zbrodni w porzucone trawie? W jaki sposób człowiek niezaznajomiony z rozkładem pomieszczeń w domu Steenkampów zdołał zabić trzy osoby w zaledwie kwadrans?
Ostateczny cios nadszedł z laboratorium. Na ubraniu należącym do chłopaka odnaleziono ślady prochu strzelniczego. To wraz z innymi dowodami, m.in. analizą krwawych plam na jego koszulce, które- jak udowodniono- nie powstały w wyniku dotknięcia jej przez Marthellę, ale w trakcie postrzału, spowodowały, że 21 sierpnia 2012 r. Don został aresztowany pod zarzutem morderstwa, gwałtu oraz utrudniania pracy wymiarowi sprawiedliwości. Nastolatek przyjął zarzuty z kamienną twarzą. Nie przyznał się do winy. Może zainteresuje cię także ten artykuł: John George Haigh - seryjny morderca, który rozpuszczał swoje ofiary w kwasie.
Morderca bez powodu
Choć trudno w to uwierzyć, po dopełnieniu formalności i opłaceniu kaucji Don wrócił na wolność, a nawet do nauki w szkole. W nowej sytuacji ten zazwyczaj nieśmiały i wycofany nastolatek wręcz promieniał. Stał się niespotykanie wręcz rozmowny, dużo się uśmiechał. Cieszył się z powodu zainteresowania, jakim nagle obdarzali go koledzy, a w szczególności płeć przeciwna. Jego bezczelne zachowanie wzbudziło taki niesmak wśród nauczycieli, że musiał w końcu zrezygnować z nauki.
Przed procesem Don trafił na ewaluację psychologiczną. Badający go specjalista nie stwierdził u pacjenta żadnych odchyleń od normy. W swojej opinii stwierdził, że oskarżony nie miał na koncie żadnych brutalnych wybryków, a otoczenie znało go jako nieśmiałego, spokojnego, skłonnego do podporządkowania się autorytetom. Nikt nie mógł przewidzieć, że dopuści się tak straszliwego czynu. 15-latek nie doświadczył ze strony rodziców żadnej poważniejszej przykrości. Przeciwnie, miał bardzo dobry kontakt z matką. Mógł zawsze liczyć na miłość i wsparcie. Nie miał powodu, żeby zabić.
Zbrodnia z lubieżności
Don nigdy nie opowiedział, co naprawdę wydarzyło się tamtego feralnego dnia. Obrona próbowała zasiać w sędzim ziarno wątpliwości. Podkreślała, że na ciele Marthelli nie znaleziono śladów DNA oskarżonego. Powołała również świadka, który miał widzieć podejrzany samochód wyjeżdżający z dużą prędkością z farmy Steenkampów tuż po ataku.
Jednak dowody przedstawione przez prokuratora były znacznie silniejsze. Don zamordował swoją rodzinę, ponieważ chciał ukryć fakt, że jakiś czas wcześniej zgwałcił Marthellę i wciąż żywił do niej lubieżne uczucia. Nastolatek pozostał niewzruszony. W trakcie całego procesu nie pokazywał żadnych emocji. Czasem zachowywał się wręcz arogancko.
27 marca 2014 r. sędzia Frans Kgomo uznał Dona Steenkampa za winnego wszystkich stawianych mu zarzutów i skazał na 20 lat pozbawienia wolności za każde morderstwo z osobna, 12 lat za gwałt i 4 lata za utrudnianie śledztwa. Nastolatek odsiaduje wszystkie trzy wyroki jednocześnie. Decyzja czy i kiedy będzie dopuszczony do ubiegania się o warunkowe zwolnienie, należy do przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Aby tak się stało, mężczyzna musi udowodnić, że przeszedł resocjalizację i nie stanowi już zagrożenia dla społeczeństwa.
Dziadkowie chłopaka ze strony ojca ogłosili w mediach, że przebaczyli krewnemu jego okrutny czyn. Wyrazili również zadowolenie, że podczas pobytu w zakładzie karnym otrzyma niezbędną pomoc psychiatryczną, dzięki której zrozumie swój straszliwy błąd i będzie w stanie poczuć szczery żal.
Źródła:
- Truly Criminal, The Griekwastad Farm Murders, https://www.youtube.com/watch?v=AuC6B4-GTiU
- https://www.iol.co.za/news/south-africa/northern-cape/steenkamps-killed-to-cover-rape-judge-1667418
- https://www.timeslive.co.za/news/south-africa/2014-03-25-griekwastad-murder-accused-implicated-himself-prosecutor
- https://www.news24.com/news24/Gruesome-details-of-Griekwastad-murders-emerge-20120824