Paweł M. ps. "Morda" - najpierw zabił ojca, a potem kolegów
“Morda” i jego banda byli dobrze znani mieszkańcom Gołkowic. Mężczyzna miał już na koncie morderstwo. Nie siedział długo, zaledwie 2 lata. Kiedy wyszedł na wolność i wrócił w rodzinne strony, dla wszystkich było oczywiste, że zaatakuje ponownie. Nikt się jednak nie spodziewał, jak okrutna i bezlitosna będzie to zbrodnia.
Z tego artykułu dowiesz się:
Krwawy wrzesień
Ciało na stacji benzynowej
Gołkowice to niewielka wieś położona przy granicy ze Słowacją. Dzieli się na dwie części - Gołkowice Górne i Dolne. Dla przyjezdnych wydaje się rajem na ziemi. Życie toczy się tu spokojnie. Z okien domów rozciąga się widok na góry, turyści mogą korzystać z rozwiniętej infrastruktury. O poważniejszej przestępczości nie ma mowy. Przynajmniej nie na co dzień. Koniec roku 2017 r. był prawdziwym wyjątkiem.
W nocy z 27 na 28 września trzech miejscowych postanowiło urządzić popijawę na tyłach jednej ze stacji benzynowych w Gołkowicach Dolnych. Rankiem następnego dnia na miejscu pojawili się zaalarmowani przez przechodniów policjanci. Okazało się, że jeden z biesiadników- 47-letni Henryk F.- nie żyje.
Przypadek czy celowe działanie?
Kompani denata trafili na izbę wytrzeźwień, a potem na przesłuchanie. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że mężczyzna najzwyczajniej w świecie przesadził z alkoholem. Podejrzewano również, że być może zatruł się trunkiem pochodzącym z nielegalnego źródła. Wstępne oględziny miejsca zdarzenia nie wykazały, aby śmierć mężczyzny nastąpiła w wyniku przestępstwa. Sprawę miała rozstrzygnąć sekcja zwłok.
Tego rodzaju konstatacja oburzyła mieszkańców Gołkowic. Wielu podejrzewało, że za tajemniczą śmiercią stoi Paweł M. ps. “Morda”, lokalny bandzior, który w przeszłości miał już na koncie konflikt z prawem - zabił siekierą własnego ojca. Mężczyzna otrzymał za ten czyn karę więzienia, wyszedł na przedterminowe zwolnienie. Od tamtego czasu trąbił na prawo i lewo, że kogoś zabije.
4 października okolicą wstrząsnęła kolejna makabryczna wiadomość. W położonych niedaleko Gołkowic Mostkach odnaleziono ciało poszukiwanego Bartłomieja W. Spoczywało w płytkim grobie niedaleko rzeki. Nosiły na sobie ślady brutalnej przemocy, a więc tym razem o śmierci w wyniku wypadku nie mogło być mowy.
Płytki grób
Najbliżsi mężczyzny zgłosili zaginięcie 25 września. 29 września w prasie pojawił się komunikat informujący o akcji poszukiwawczej, w której wzięli udział m.in. ratownicy GOPR. W towarzystwie strażaków i policjantów przeszukali okoliczny las, jednak bez rezultatów.
30 września zupełnym przypadkiem odnalazł się samochód Bartłomieja W.- Opel Combo. Auto stało zaparkowane w pobliżu jednego z budynków mieszkalnych. Wieczorem sąsiedzi zauważyli, że samochód się pali. Na szczęście szybko udało się ugasić pożar. Dopiero po jakimś czasie wyszło na jaw, kto był jego właścicielem. Na tym etapie sprawa zaczęła wyglądać podejrzanie.
Przypadek?
W toku śledztwa wyszło na jaw, że Bartłomiej W. był ostatni raz widziany żywy w towarzystwie Pawła M. ps. “Morda”. M. od dawna terroryzował okolicę, wszyscy się go bali. Kiedy informacja o zwłokach znalezionych nad rzeką przedostała się do mediów, w lokalnym środowisku zawrzało.
W Gołkowicach oprócz śmierci mężczyzny na stacji paliw znaleziono zwłoki nad Dunajcem. Chłopaka szukała rodzina 4 dni. Ostatni raz widziany był z pewnym mężczyzną, znanym w okolicy z kryminalnej przeszłości. Ten sam mężczyzna pobił do nieprzytomności innego i karetka został zabrany do szpitala. Podczas strzelaniny był on również obecny, lecz udało mu się uciec do lasu. Każda z tych spraw według mnie jest powiązana z tym kryminalistą i ma on związek z kilkoma ostatnimi pobiciami i tymi dwoma zabójstwami”- cytował portal Starosądeckie.info list od zaniepokojonej czytelniczki.
Siekierą w samoobronie
Być jak Chuck Norris
Paweł M. nie był materiałem na uczciwego obywatela, choć posiadał do tego pewne przesłanki. Jako nastolatek uczył się w zawodówce, dzięki której mógł zdobyć fach elektromechanika. Interesował się również sztukami walki jak wielu chłopców dorastających w latach 90.
Tyle że Paweł traktował swoje hobby śmiertelnie poważnie. Regularnie trenował, najpierw w klubach sportowych, a potem również w domu. Oglądał filmy z silnymi, brutalnymi mężczyznami w charakterze głównych bohaterów, czytał książki, dzięki którym rozwijał swoją pasję. Był naprawdę dobry w ukochanym sporcie. Rówieśnicy podziwiali jego umiejętności. Jeśli szukasz podobnych tematów, sprawdź także ten artykuł: Siostry Chaczaturian - zabiły ojca w obronie własnej?
Ojciec listonosz
W 2009 r. M. miał 31 lat i pracował jako kierowca w miejscowej betoniarni. W tym samym czasie popadł w pierwszy poważny konflikt z prawem - zabił własnego ojca. 12 marca obaj mężczyźni spotkali się w domu państwa M. w Olszance koło Nowego Sącza. Rodzinne spotkanie umilali sobie alkoholem. Miła z początku rozmowa przerodziła się w sprzeczkę.
Nietrzeźwy ojciec miał do mnie pretensje, że nie umiem dobrze składać drewna na wozie, że nie robię rzeczy w domu tak, jak on by chciał. Mówił, że nie jestem jego synem, a miejscowego listonosza- tłumaczył później na sali sądowej. Na słowach się jednak nie skończyło, starszy z biesiadników postanowił podeprzeć słowa argumentem siły. Chwycił za siekierę. Paweł miał doskonały refleks. Przyjął cios na rękę, potem wyrwał broń z rąk napastnika i odrzucił w jego kierunku. W tym samym momencie 56- letni Wojciech M. zachwiał się, potknął i upadł tak niefortunnie, że znalazł się pod ostrzem niebezpiecznego przedmiotu.
Pierwszy wyrok
Przerażony całą sytuacją Paweł uciekł z miejsca zdarzenia. Najpierw ukrywał się w lesie, a potem w stodole na rodzinnej posesji. Ciężko rannego Wojciecha dużo później znalazła żona wraz z córką. Z początku kobiety myślały, że mężczyzna przewrócił się i zranił przez przypadek. Na miejscu pojawiło się pogotowie. Lekarz natychmiast doszedł do wniosku, że obrażenia 56-latka nie powstały w wyniku upadku, ale celowego działania osób trzecich. O zdarzeniu poinformowano policję. Wojciech M. przeszedł skomplikowaną operację. Zmarł po kilku tygodniach w szpitalu.
Paweł został złapany i trafił przed oblicze sądu. Oskarżony nie przyznawał się do morderstwa z premedytacją. W trakcie rozprawy pokazywał, w jaki sposób bronił się przed ciosem siekierą. Widać było, że wie, o czym mówi i zna się na walce wręcz. Gdy ojciec mnie zaatakował, wykorzystałem umiejętności, które nabyłem przez lata treningów, czyli blok i obronę przed uderzeniem- przekonywał. Twierdził, że w obliczu zagrożenia zareagował błyskawicznie, odruchowo.
Wspominał, że ojciec w przeszłości próbował go uderzyć młotkiem. Jednak mimo wszystko żałował tego, co się stało. Nie chciał zabić, a jedynie uniknąć niebezpieczeństwa. Sąd Okręgowy w Nowym Sączu doszedł ostatecznie do wniosku, że oskarżony przekroczył granice dopuszczalnej obrony koniecznej. Wymierzył mu karę 4 lat pozbawienia wolności.
Postrach Gołkowic
Za krzywe spojrzenie
“Morda” wyszedł na wolność po 2 latach, w 2014 r. Wrócił do rodzinnej Olszanki, ale był częstym gościem Gołkowic Dolnych, gdzie wraz z dobrym kumplem Piotrem D. i trzema innymi towarzyszami często organizowali sobie pijackie libacje. Po alkoholu kompani stawali się agresywni. Lokalni mieszkańcy woleli schodzić im z drogi. Krzywe spojrzenie mogło zaowocować pobiciem.
Banda siała postrach w Gołkowicach przez trzy lata. We wrześniu 2017 r. „Morda” w trakcie jednej z pijatyk pokłócił się z towarzyszami i mocno ich poturbował. Okolica zatrzęsła się od plotek, co wyprowadziło Pawła M. z równowagi. Mężczyzna uznał, że został zdradzony i chciał ukarać kapusia. Na początek wziął pod lupę Wojciecha C. ps. „Rekin”, ale ten zarzekał się, że trzymał język za zębami. Tym sposobem gangster doszedł do wniosku, że nielojalnością wykazał się Bartłomiej W., ps. “Ogór”. A może zainteresuje cię także ten artykuł: Największa niewyjaśniona seria morderstw w Polsce. Morderca gejów z Łodzi.
Ukarać kapusia
Morda obmyślił plan ukarania konfidenta. Zaplanował całą akcję na 25 września 2017. W towarzystwie znajomego Konrada O., Krzysztofa K. ps. “Michaś” oraz „Rekina” pojawił się pod domem Bartłomieja W. i zaprosił go na przejażdżkę autem. 32-latek zgodził się bez problemu. Nie podejrzewał, że grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo.
Cała grupa udała się następnie do domu Piotra D. i to właśnie tutaj rozegrał się dramat. Bartłomiej został powalony na ziemię i poddany nieludzkim torturom, które nakręcali „Morda” i „Michaś”. W akompaniamencie wyzwisk bili i kopali bezbronną ofiarę. Następnie zgwałcili ją, oblali łatwopalną substancją i podpalili. Na koniec wsadzili półżywego mężczyznę do wersalki i zaczęli po niej skakać.
Zmęczeni zwyrodnialcy zrobili sobie przerwę na posiłek i zakup narkotyków. W końcu odurzony substancjami i adrenaliną Paweł M. chwycił nóż i zaczął dźgać bezbronnego “Ogóra” w okolice głowy i klatki piersiowej. Jeden z ciosów trafił w serce.
Nad brzegiem Dunajca
Kiedy banda nieco ochłonęła, zaczęła się zastanawiać co zrobić z ciałem. Najpierw jeden z mężczyzn zaproponował, aby okaleczone zwłoki podrzucić rodzinie Bartłomieja W., pomysł jednak upadł. Później pojawił się plan, by pozbyć się niechcianego balastu na cmentarzu, jednak ta opcja niosła ze sobą zbyt duże ryzyko wpadki. Wybór ostatecznie padł na brzeg Dunajca, gdzie mordercy zamierzali wykopać grób.
Mężczyźni wsadzili ciało denata do bagażnika samochodu i pojechali nad rzekę. Na miejscu okazało się, że ziemia jest zbyt kamienista. “Morda” i reszta przenieśli się więc 100 metrów dalej, na pobliskie pole. Wydrążyli dziurę, która nie miała nawet dwóch metrów. Wrzucili doń zwłoki, a potem wszystko dokładnie zamaskowali. Na koniec pozbyli się poplamionej krwią odzieży i wykładziny z bagażnika. Wysprzątali również na błysk dom Piotra D.
Koniec bezkarności
Kiedy szczątki Bartłomieja W. zostały odnalezione, “Morda” i Krzysztof K. postanowili się przyczaić i zniknęli ze wsi. Zdawali sobie sprawę, że po rozpytaniu lokalnych mieszkańców policjanci wpadną na ich trop. Ucieczka na niewiele się jednak zdała. Na policję w Jarosławiu zgłosiła się bowiem kobieta imieniem Marcela.
Marcela P. prowadziła dość rozrywkowe życie. Lubiła również imprezy. Dla dobrej zabawy była w stanie przejechać nawet i 200 kilometrów. Takim sposobem pewnego dnia trafiła również do Gołkowic, gdzie poznała “Mordę” i jego towarzyszy. Znajomość ta przestała jej jednak odpowiadać, kiedy pod koniec września 2017 r. mężczyźni pojawili się na jej progu z informacją, że “od….li Ogóra”. Wystraszona Marcela postanowiła pozbyć się podejrzanych gości i wezwała stróżów prawa. Paweł i Krzysztof trafili do aresztu.
Druga śmierć
Wkrótce za kratkami wylądowali również pozostali członkowie grupy. W sumie zatrzymano 5 osób. Trzem postanowiono zarzut bezprawnego pozbawienia wolności ze szczególnym udręczeniem i pobicia ze skutkiem śmiertelnym oraz zbezczeszczenia zwłok. Paweł M. został oskarżony o pozbawienie wolności ze szczególnym udręczeniem i zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Ostatniemu z podejrzanych zarzucono nieudzielenie pomocy. Czekał na rozprawę na wolności.
W międzyczasie przeprowadzono drugą sekcję zwłok Henryka F., tego, który miał zapić się na śmierć na stacji benzynowej. Wyszło na jaw, że mężczyzna został zamordowany… przez “Mordę” i “Michasia”. Dwaj bandyci tak zmaltretowali swoją ofiarę tak mocno, że doprowadzili do obrzęku mózgu, który z kolei spowodował śmierć 47- latka. Kiedy prawda wyszła na jaw, prokuratura postawiła obu zwyrodnialcom zarzut pobicia.
Ostatecznie Paweł M. “Morda” został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Krzysztof K. “Michaś” otrzymał wyrok 11, Wojciech C. “Rekin” 4, a Konrad O. 2 lat pozbawienia wolności.
Autor: Natalia Grochal
Źródła:
- https://gazetakrakowska.pl/olszanka-zamordowal-ojca-ale-w-samoobronie/ar/219340
- https://www.starosadeckie.info/na-sygnale/morda-skazany-na-25-lat-za-drugie-zabojstwo-w-golkowicach-dolnych/
- https://www.starosadeckie.info/z-ostatniej-chwili/golkowice-smierc-mezczyzny-stacji-paliw-mezczyzna-bronia/
- https://sadeczanin.info/pod-paragrafem/tragedia-w-golkowicach-dolnych-co-zabilo-mezczyzne-zatruty-alkohol-czy-koledzy
- https://sadeczanin.info/pod-paragrafem/podwojne-morderstwo-w-golkowicach-co-ujawnila-sekcja-zwlok
- https://www.starosadeckie.info/na-sygnale/poszukiwania-bartka-waligory-sie-wydarzylo-golkowicach/
- https://krakow.naszemiasto.pl/morda-skazany-na-25-lat-bo-zabil-drugi-raz-tym-razem-w/ar/c1-7341787
- https://www.dts24.pl/golkowice-byly-dwa-zabojstwa-prokurator-potwierdza-wersje-cywilow-i-prostuje-wersje-policji/
- https://limanowa.in/aktualnosci/byl-przetrzymywany-i-torturowany-jego-cialo-zakopali-w-polu-piec-osob-z-zarzutami/38585
- https://gazetakrakowska.pl/zabojstwo-w-golkowicach-pawel-m-ps-morda-z-kara-25-lat-wiezienia-juz-raz-zabil/ar/c1-14127201
- https://www.youtube.com/watch?v=qV1dUkccei4
- https://sadeczanin.info/pod-paragrafem/zamordowali-cialo-zbezczescili-zwloki-zakopali-w-ziemi-czy-musialo-dojsc-do-tragedii
- https://sadeczanin.info/pod-paragrafem/zabil-wlasnego-ojca-wyszedl-z-wiezienia-i-zamordowal-kolejne-osoby