Piątka z Yuby - amerykańska Przełęcz Diatłowa
Kiedy po trzech miesiącach poszukiwań ciało Teda Weihera zostało znalezione wleśnej przyczepie, było o 90 kg lżejsze w stosunku do swojej wyjściowej wagi. Mężczyzna żył co najmniej kilka tygodni, zanim umarł z głodu i wychłodzenia. Jego śmierć wydawała się bezsensowna - w przyczepie znajdował się zapas jedzenia i opału, butla gazową, zapałki i inne, niezbędne do przetrwania rzeczy, z których Ted nie skorzystał. Ciała jego pozostałych przyjaciół znaleziono w niedalekiej okolicy. Wszystkich, z wyjątkiem Garego Mathiasa. Co sprawiło, że pięciu dorosłych mężczyzn zboczyło z dobrze im znanej drogi do domu, porzuciło samochód, a następnie przeszło pieszo 30 km, aby umrzeć w ośnieżonym lesie?
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o zagadkach kryminalnych.
Z tego artykułu dowiesz się:
The Boys
Chłopcy
Bill Sterling, Jack Huett, Ted Weiher i Jack Madruga byli dobrymi przyjaciółmi z miasta Yuba (Kalifornia, USA). Wszyscy cierpieli na różnego rodzaju zaburzenia psychiczne i z tego powodu - mimo iż każdy z nich był w okolicach trzydziestki - mieszkali ze swoimi rodzicami.
Nie wiadomo dokładnie co każdemu z nich dolegało - w latach 70. i 80. pojęcia takie jak autyzm czy ADHD nie były jeszcze popularne. Dość powiedzieć, że nie byli do końca samodzielni. Poznali się w ramach projektu integrującego osoby z problemami psychicznymi The Gateway Project. Uwielbiali koszykówkę - grali w drużynie Gateway Gators,a kiedy tylko mogli, jeździli na mecze w charakterze kibiców. W miasteczku nazywano ich po prostu “The Boys” (Chłopcy).
Bill i Jack Madruga
Bill Sterling i Jack Madruga byli ze sobą najbliżej. Stan ich umysłów był na tyle dobry, że mężczyźni mogli podejmować drobne pracę. Jack Madruga zaliczył epizod w amerykańskiej armii, ale ostatecznie zwolniono go do cywila. Znalazł zatrudnienie na zmywaku w przedsiębiorstwie przetwórstwa spożywczego.
Bill Sterling pracował na podobnym stanowisku, co Jack, w Bazie Sił Lotniczych w Beale. Zrezygnował jednak, gdy jego matka dowiedziała się, że koledzy namawiają naiwnego Billa na picie alkoholu, a potem okradają go z pieniędzy.
Ted i Jack Huett
Ted miał 32 lata i był najstarszy z całej grupy. Był pogodny i lubił zawierać nowe znajomości. Pracował przez pewien czas jako woźny. Miał skłonność do irracjonalnych zachowań - pewnego dnia wydał sto dolarów na ołówki, choć ich nie potrzebował. Ted najbardziej lubił towarzystwo 24-letniego Jacka Huett’a. Pełnił wobec niego rolę troskliwego starszego brata.
Huett był nie tylko najmłodszy, ale również najmniej samodzielny z całej paczki. Nie potrafił pisać, czytać ani korzystać z telefonu. Był nieśmiały i nie lubił przebywać wśród obcych ludzi. Jako dziecko niemal nie wychodził ze szpitala, bo nieustannie łapał infekcje.
Gary
Gary Mathias dołączył do “Chłopców” jako ostatni. Miał 25 lat i cierpiał na schizofrenię. Mężczyzna doświadczył pierwszych problemów ze zdrowiem psychicznym jeszcze jako nastolatek, po zażyciu grzybów halucynogennych. Ukończył szkołę i wstąpił do wojska, gdzie wciąż zażywał narkotyki. Pewnego dnia oddalił się z jednostki bez pozwolenia, za co został aresztowany.
Ostatecznie u Garego zdiagnozowano schizofrenię paranoidalną i wydalono z armii z powodów medycznych. Mężczyzna tułał się po rodzinie, aby w końcu zamieszkać z kuzynem i jego młodą żoną. Pewnego wieczora zakradł się do sypialni młodej kobiety i próbował ją molestować. Kuzyn złapał Garego na gorącym uczynku. Wywiązała się awantura, napastnika aresztowano. Dostał karę 9 miesięcy więzienia.
Kiedy Gary dołączył do The Gateway Project był już na dobrze dobranych lekach i nie przejawiał agresywnych skłonności. “Chłopcy” szybko go zaakceptowali, choć ich rodzice nie cieszyli się z tej nowej przyjaźni.
Mercury Montego
Mecz
24 lutego 1978 roku piątka chłopaków wybrała się niebieskim Mercury Montego na mecz koszykówki do pobliskiej miejscowości Chico. Samochód należał do Jacka Madrugi, jedynego kierowcy w grupie. Chłopak dbał o auto, jakby było żywą istotą i nikomu nie pozwalał siadać za kółkiem.
Wycieczka nie miała trwać długo. Dzień później, 25 lutego, drużyna Gateway Gators miała zaplanowany mecz w ramach zawodów paraolimpijskich. “Chłopcy” przygotowywali się do niego od tygodni. Główną nagrodą dla zwycięzcy była wycieczka do Disneylandu.
Sklep
Cała piątka była widziana na trybunach stadionu w Chico. Po meczu mężczyźni wsiedli do Montego i ruszyli - zgodnie z planem - w drogę powrotną do domu. Chcieli jak najszybciej znaleźć się w łóżkach, aby porządnie wyspać się przed zawodami. Doskonale znali trasę, pokonywali ją w przeszłości już wiele razy. Mieli do pokonania około 80 km.
Tuż przed 22:00 weszli do lokalnego sklepu, gdzie zaopatrzyli się w przekąski i napoje na drogę. Sprzedawczyni dobrze ich zapamiętała, bo przez niespodziewanych klientów była zmuszona zostać w pracy po godzinach.
Las
Po przejechaniu większej części trasy Jack Madruga z niewyjaśnionego dotąd powodu skierował swoje auto nie na południe, w stronę Yuby, a na wschód, w kierunku Plumas National Forest (Parku Narodowego Plumas). Żaden z “Chłopców” nie znał tej okolicy, nie miał tam żadnych krewnych ani przyjaciół.
Spontaniczna, niezaplanowana wycieczka w nieznane była zupełnie nie w ich stylu. Cała piątka miała swoje rytuały i przyzwyczajenia, których codziennie ściśle przestrzegała. Te same pory pobudek, posiłków, nocnego spoczynku dawały im poczucie bezpieczeństwa.
Zaginieni chłopcy
3 dni
25 lutego rano rodzice “Chłopców” zgłosili na policji zaginięcie całej piątki. Funkcjonariusze potraktowali sprawę poważnie i rozpoczęli poszukiwania wzdłuż drogi szybkiego ruchu prowadzącej z Yuby do Chico. Niczego jednak nie znaleźli.
Po trzech bezowocnych dniach na policję zgłosił się strażnik pracujący w Plumas National Forest. Zameldował, że widział jasnoniebieski samochód zaparkowany na drodze prowadzącej do lasu. Z opisu wynikało, że może to być Mercury Montego Jacka Madrugi. Jeśli szukasz więcej ciekawych spraw, sprawdź także ten artykuł o historii Petera Madsena.
Papierki po cukierkach
Funkcjonariusze pojechali we wskazane przez strażnika, oddalone o 110 km od Chico. W środku nie było nikogo. Wszędzie walały się opakowania po przekąskach, papierki, puszki po napojach, które mężczyźni zakupili dzień wcześniej.
W stacyjce nie było kluczyków. Policjanci spięli przewody na krótko i odpalili silnik. Tym sposobem odkryli, że maszyna była sprawna, a w baku znajdował się spory zapas benzyny. Opony, co prawda, zakopały się w śniegu, ale nie aż tak mocno, by pięciu rosłych mężczyzn nie było w stanie sobie z tym poradzić. Mimo to po Jacku, Billu, Tedzie, Garym i Jacku Madrudze nie było śladu.
Nie wiadomo było, dokąd mogli pójść. Wszyscy mieli tego dnia na sobie lekkie kurtki, spodnie i tenisówki. Rodzice całej czwórki potwierdzili, że ich synowie nie przepadali za zimową aurą i za żadne skarby nie chcieli wychodzić na zewnątrz, gdy panował mróz.
Zima
Podjęto poszukiwania na jak szeroką skalę. Konieczne okazało się użycie helikoptera i zatrudnienie wyszkolonych funkcjonariuszy na koniach. Okolica była trudna i niebezpieczna, szczególnie zimą. Wszędzie leżały zaspy śniegu, co skutecznie ograniczało możliwości ratowników.
Sprawą zaginięcia mężczyzn zainteresowała się prasa. Matka Teda mówiła dziennikarzom, że jej syn za nic nie odpuściłby meczu z 25 lutego. Była pewna, że cała piątka została siłą zmuszona do zjechania w złą drogę i ucieczki z samochodu.
Świadek
Kilka dni po zaginięciu “Chłopców” na policję zgłosił się niejaki Joe Shones. Zeznał, że 24 lutego wieczorem jechał swoim Volkswagenem tą samą drogą, na której później znaleziono Montego. W Parku Narodowym Plumas posiadał niewielki domek rekreacyjny. Wkrótce miał do niego przyjechać wraz z rodziną. Chciał go wcześniej sprawdzić.
Samochód Joego nie sprostał trudnym warunkom atmosferycznym i zakopał się w śniegu. Niezadowolony mężczyzna próbował wypchnąć go z zaspy. Nagle poczuł ból w klatce piersiowej. Przerażony uświadomił sobie, że najprawdopodobniej przechodzi właśnie zawał serca.
Wrócił do auta i zaczął się modlić, aby ktoś jeszcze pojawił się na drodze. Jakiś czas później Shones faktycznie zobaczył we wstecznym lusterku światła dwóch samochodów. Wyszedł na zewnątrz i zaczął wzywać pomocy. Widział wyraźnie sylwetki pięciu mężczyzn i kobiety z dzieckiem. Nikt jednak nie odpowiedział na jego wołania.
Zrezygnowany mężczyzna wrócił do Volkswagena. Doczekał do momentu, aż w aucie skończyła się benzyna, a następnie ruszył w niebezpieczną drogę z powrotem do cywilizacji. Wkrótce napotkał ludzi, którzy przewieźli go do szpitala. Nie przykładał większego znaczenia do swojej przygody dopóki nie przeczytał w gazecie artykułu o zaginięciu “Chłopców”.
Co się stało w lesie?
3 miesiące
Poszukiwania na terenie Plumas National Forest musiały w końcu zostać wstrzymane ze względu na pogarszającą się pogodę i zamiecie śnieżne. Przez trzy miesiące śledztwo nie posunęło się ani trochę do przodu. Po chłopcach wciąż nie było śladu.
4 czerwca 1978 roku grupa motocyklistów jeździła bezdrożami Parku Narodowego Plumas, aż natknęła się na przyczepę kempingową pełniącą rolę leśniczówki. Postanowili zajrzeć do środka przez wybite okno, mimo iż wokół unosił się nieprzyjemny zapach rozkładu…
Niewytłumaczalna śmierć
W środku leżało martwe, zamarznięte ciało mężczyzny, przykryte kocami. Jak się później okazało, był to Ted Weihr. Ważył o 90 kg mniej, niż w momencie zaginięcia, brakowało mu kilku palców u stóp. Sekcja zwłok wykazała, że zmarł z głodu i wychłodzenia.
Jakim jednak cudem? W przyczepie znajdowały się zapałki, książki i mnóstwo gazet, z których łatwo można było rozpalić ognisko. Co więcej, przyczepa posiada sprawny system ogrzewania gazowego, wystarczyło jedynie uruchomić stojącą na zewnątrz butlę.
Wokół ciała znaleziono zaledwie kilka pustych puszek otwartych wojskowym otwieraczem. Zapewne taka ilość jedzenia nie wystarczyła dorosłemu mężczyźnie. Tymczasem z stojącej obok szopie znajdowały się zapasy, którymi cała piątka mogłaby się żywić aż przez pięć lat. Nikt z nich nie skorzystał.
30 km
Śledczy przypuszczali, że puszki otworzył Gary albo Jack Madruga, bo tylko oni mieli wojskowe przeszkolenie. To oznaczało, że jeden z nich musiał również dotrzeć do leśniczówki. W okolicy nie było po nich najmniejszego śladu.
Szczątki Billa Sterlinga i Jacka Madrugi znaleziono 7 km przed przyczepą leśników. Ten ostatni wciąż miał w kieszeni kluczyki do auta. Wszystko wskazywało na to, że wycieńczeni, przemarznięci mężczyźni nie mieli siły, by dalej iść i upadli tu, gdzie się zatrzymali. Być może jeden z nich umarł wcześniej, a drugi nie chciał zostawiać przyjaciela samego.
Wkrótce zlokalizowano również kości Jacka Huetta. Brakowało jedynie zwłok Garego Mathiasa. Policji udało się jedynie odnaleźć jego tenisówki - leżały w przyczepie, obok ciała Teda Weihera. Mathias zdjął mu z nóg ciepłe, skórzane buty, aby - najprawdopodobniej - ruszyć w dalszą wędrówkę.
Ale dokąd? I dlaczego w ogóle piątka przyjaciół bez żadnego powodu zdecydowała się porzucić sprawny, ciepły samochód pośrodku niczego i przejść 30 km po śniegu, aby znaleźć śmierć w ciemnym lesie?
Zagadka
Zagadka śmierci czterech niepełnosprawnych umysłowo chłopców i ucieczki piątego z nich nigdy nie została w zadowalający sposób wyjaśniona. Zagadkowy pozostaje przede wszystkim motyw ich działania. Co lub kto zmusił ich do zjechania z drogi do domu w stronę Plumas National Forest?
Pomyłka? Mało prawdopodobne, cała piątka znała drogę z Chico do Yuby aż za dobrze. Pojawiły się spekulacje, że to Gary namówił kolegów, by pojechali z nim do dawno niewidzianych znajomych, którzy mieszkali w Forbestown. Znajomi ci jednak utrzymywali, że mężczyzna nie odzywał się do nich od ponad roku i z pewnością nie zamierzał ich odwiedzić feralnego 24 lutego.
Dziwny jest również fakt, że “Chłopcy” postanowili opuścić bezpieczny i sprawny samochód, który dawał im schronienie i ciepło. Być może ktoś zmusił ich do tego? Ktoś, kto ich śledził i czekał na odpowiedni moment do ataku? Czy byli to ludzie, których 24 lutego rzekomo widział Joe Shones? Policja nigdy nie ustaliła kim mogli być, ani czy w ogóle istnieli.
Gary
Niektórzy byli przekonani, że za tragedię odpowiedzialny był Gary. Jako jedyny z całej grupy miał skłonność do przemocy. Zdarzało się, że przestawał przyjmować lekarstwa na schizofrenię, a wtedy jego stan szybko się pogarszał.
24 lutego 1978 roku Gary mógł doświadczyć epizodu psychotycznego i zmusić kolegów do irracjonalnego zachowania. Może ich zastraszył, może przekonał, że ktoś ich śledzi, że są w niebezpieczeństwie. W tym kontekście las miał zapewnić “Chłopcom” bezpieczne schronienie.
Na potwierdzenie tej teorii również nie ma jednoznacznych dowodów. Gary Mathias nigdy nie został odnaleziony: ani żywy, ani martwy. Czy sam fakt, że cierpiał na schizofrenię paranoidalną, dowodzi jego winy? Jak było naprawdę, nigdy się już nie dowiemy.
Autor: Natalia Grochal
Źródła:
- https://www.youtube.com/watch?v=QF7uKZusWsA
- https://vocal.media/criminal/what-happened-to-the-yuba-county-five
- https://darktales.blog/2022/08/12/the-yuba-county-five/
- https://www.archiwumzbrodni.pl/tajemnica-zaginiecia-pieciu-uposledzonych-umyslowo-mezczyzn/
- https://en.wikipedia.org/wiki/Yuba_County_Five