Sayaka Nakagawa - drogę wskazał pies
W piękne lipcowe popołudnie 2013 r. 17-letnia Sayaka jak co dzień udała się po szkole na najbliższą stację metra. Wsiadła do pociągu jadącego w stronę oddalonego o 25 km miasta Obara, w którym mieszkała wraz z rodzicami. Kwadrans po 15 dziewczyna dotarła do przystanku Honno. Odbiła kartę miejską w jednej z elektronicznych bramek i wyszła na powierzchnię. Czekał ją jeszcze około dwudziestominutowy spacer. Tego dnia Sayaka nie dotarła jednak do domu.
Z tego artykułu dowiesz się:
Powiew wakacji
W 2013 r. Sayaka Nakagawa miała 17 lat i chodziła do trzeciej i zarazem ostatniej klasy szkoły średniej Misaki, która mieściła się w mieście Chiba (prefektura Chiba, Japonia), położonym w odległości 40 km od Tokio. Był początek lipca. Japońscy uczniowie z utęsknieniem wypatrywali wakacyjnej przerwy, która miała nastąpić już niebawem.
11 lipca wszyscy mieli się jeszcze stawić na lekcjach. Pogoda tego dnia była wspaniała, świeciło słońce, w powietrzu czuć było posmak letniego wypoczynku. Po regularnych zajęciach Sayaka udała się wraz z koleżanką do przyszkolnego ogródka, gdzie rosły własnoręcznie posadzone przez uczniów owoce i warzywa.
Pomidory
Obie dziewczyny uczęszczały na zajęcia dodatkowe z dziedziny ogrodnictwa. Spoczywał na nich obowiązek pielęgnowania i doglądania grządek. W zamian za włożony w uprawianie szkolnego warzywnika trud mogły od czasu do czasu zabrać do domu kilka pomidorów, marchewek czy bakłażanów.
Nastolatki spędziły trochę czasu w szklarni, dyskutując o tym, że w tym roku plony okazały się wyjątkowo obfite. Szczególnie pięknie wyglądały czerwieniące się na gałęzi pomidory. Każda z dziewczyn zerwała dla siebie kilka dorodnych sztuk. Zadowolone ze zbiorów koleżanki ruszyły w stronę wyjścia. Pokonawszy bramę wejściową na teren szkoły, rozeszły się każda w swoją stronę.
Sayaka udała się na najbliższą stację metra. Wsiadła do pociągu jadącego w stronę oddalonego o 25 km miasta Obara, w którym mieszkała wraz z rodzicami. Dziewczyna dotarła do przystanku Honno kwadrans po 15:00. Odbiła kartę miejską w jednej z elektronicznych bramek i wyszła na powierzchnię. Czekał ją jeszcze około dwudziestominutowy spacer, dom rodziny Nakagawa znajdował się w odległości około 2 km od metra.
Dzień sportu
Minęła 16:00. Nastolatka o tej porze powinna być już na miejscu. Rodzice spodziewali się, że zdąży na obiad, nic takiego się jednak nie wydarzyło. Nastał wieczór, a Sayaka nie dawała znaku życia. Jej telefon nie odpowiadał, mimo iż w słuchawce słychać było sygnał. Po jakimś czasie połączenia były automatycznie kierowane na pocztę głosową, zupełnie tak, jakby komórka nastolatki została wyłączona.
Wieczorem grupka najbliższych dziewczyny zdecydowała się przeszukać najbliższą okolicę, jednak bez rezultatu. Nazajutrz państwo Nakagawa zgłosili się do władz szkoły z informacją, że ich córka nie pojawi się na zajęciach. Na tym etapie nie zdecydowali się jeszcze poinformować policji. Mieli nadzieję, że 17-latka wkrótce się odnajdzie cała i zdrowa.
Podobny incydent miał już miejsce jakiś czas temu. Sayaka nie wróciła do domu. Zaraz po lekcjach jak zwykle wsiadła do pociągu metra, ale nie wysiadła na swojej stacji, tylko przystanek wcześniej. Następnie udała się na plac zabaw. Siedziała na ławce w bezruchu, aż w końcu odnalazła ją ekipa poszukiwawcza. Tłumaczyła później, zrobiła to wszystko z rozmysłem. Nie chciała wracać do domu, ponieważ następnego dnia w jej szkole organizowano Dzień Sportu, a Sayaka bardzo nie chciała w tej imprezie uczestniczyć. Istniała więc szansa, że i tym razem jej zniknięcie zostało spowodowane czymś równie prozaicznym.
Dziewczyna, która zniknęła w tłumie
2 dni
Po dwóch dniach czekania państwo Nakagawa zdecydowali się jednak iść na policję. Przekazali funkcjonariuszom informacje na temat córki, w szczególności dokładny rysopis. Mundurowi nie potraktowali sprawy specjalnie poważnie. Dość powiedzieć, że przez kolejne 4 tygodnie nie podjęli żadnych działań w celu odnalezienia dziewczyny.
Rodzice i znajomi Sayaki musieli radzić sobie sami. Własnym sumptem wydrukowali więc plakaty i ulotki z podobizną uczennicy. Nastolatka była raczej niska i drobna, miała okrągłą twarz, długie, proste włosy i grzywkę. Feralnego dnia była ubrana w typowy japoński strój do szkoły, czyli plisowaną spódnicę i białą koszulę. Nie zapominano również dodać plecaka i siatki z pomidorami.
Wolontariusze rozklejali ogłoszenia na przystankach i latarniach. Wręczali ulotki (w sumie aż 500 sztuk) kłębiącym się przy stacji metra przechodniom, wkładali je w dłonie klientów spacerujących po centrum handlowym, wrzucali do pocztowych skrzynek. Dzwonili po okolicznych szpitalach i placówkach medycznych z zapytaniem, czy nie trafiła do nich zdezorientowana 17-latka. Wszystkie te wysiłki nie przyniosły jednak żadnych efektów.
4 tygodnie
Sprawa nabrała tempa dopiero po 4 tygodniach. Na początku sierpnia policjanci zdecydowali się przesłuchać świadków. Mało kto jednak pamiętał, co działo się w szkole 11 lipca. Koleżanka, która wraz z Sayaką zrywała w tamtym czasie pomidory, stwierdziła, że feralnego dnia nastolatka zachowywała się tak, jak zwykle. Nie wyglądała na smutną czy zdenerwowaną. Nie wspominała, że coś ją trapi. Po krótkiej eskapadzie do ogrodu poszła prosto do metra.
Analiza nagrań monitoringu wykazała, że faktycznie uczennica wsiadła do pociągu jadącego w stronę jej domu i wysiadła na właściwej stacji. Coś złego musiało się zatem stać na dwukilometrowym odcinku, który zazwyczaj pokonywała pieszo. Czyżby dziewczyna została zaatakowana przez nieznanego sprawcę? A może porywacz wciągnął ją do samochodu? Nawet jeśli tak było, to nie znalazł się żaden świadek, który mógłby potwierdzić taką hipotezę. W ciągu ostatniego miesiąca nie odnotowano w okolicy żadnych niepokojących incydentów.
Ciało
Śledczy sprawdzili nagrania z zamontowanych w rejonie stacji kamer, ale te również nie dostarczyły żadnych odpowiedzi. Przeanalizowano również aktywność na koncie zaginionej dziewczyny. Ustalono, że przez ostatnie 4 tygodnie Sayaka nie używała karty bankomatowej ani karty miejskiej. Nie dokonała żadnych zakupów, nie wypłaciła gotówki.
Od operatora sieci komórkowej pobrano historię z telefonu zaginionej nastolatki. Tu również nie było przełomu. Feralnego dnia aparat był aktywny w rejonie stacji Honno, zanim przestał dawać znaki życia. Ten trop również okazał się ślepy. W akcie desperacji zorganizowano kolejne poszukiwania. Niemal pół setki wolontariuszy ruszyło przeczesywać okoliczne tereny leśne, prowadzące do domu rodziny Nakagawa.
Akcja trwała trzy dni. Dla wszystkich było oczywiste, że jej celem jest odnalezienie ciała, a nie żywej osoby. Mimo to wysiłki na rzecz rozwiązania zagadki nie ustawały. Policjanci codziennie odbierali liczne telefony od rzekomych świadków, którzy mieli widzieć zaginioną uczennicę. Wszystkie te tropy okazały się jednak fałszywe. Jeśli szukasz więcej podobnych historii, sprawdź także: Kenny Veach - zaginięcie na pustyni Mojave.
Drogę wskazał pies
Dziewczyna w świątyni
26 września pewien starszy mężczyzna wybrał się na spacer z psem. Trasa przechadzki przebiegała obok miejscowej świątyni. Budynek w niczym nie przypominał typowego europejskiego kościoła. Był mały, drewniany, gabarytami odpowiadał budce telefonicznej. Aby się do niego dostać, trzeba było pokonać porośnięty chwastami teren. Mało kto zapuszczał się w tamte rejony. Od czasu do czasu jakiś wierny zostawił na schodach świątyni ofiarę.
Spacerowicz zauważył, że jednak z desek okalających przybytek została naruszona. Podszedł więc bliżej, aby sprawdzić, czy ktoś chuligańskim wybrykiem nie zbeszcześcił miejsca kultu. Ku swojemu zdziwieniu dostrzegł w środku człowieka. A konkretnie bardzo brudną, rozczochraną i upiornie wychudzoną dziewczynę. Mężczyzna natychmiast zawiadomił policję.
Przybyli na miejsce funkcjonariusze potwierdzili, że skuloną w rogu budynku osobą była zaginiona przed 77 dniami Sayaka Nakagawa. Nastolatka miała wciąż na sobie- znoszony i bardzo brudny- szkolny mundurek. Była bardzo słaba, głodna i spragniona. Nie mogła mówić, porozumiewała się ze śledczymi wyłącznie skinieniami głowy. 17-latka trafiła na obserwację do szpitala. Fakt, że po tak długim czasie odnalazła się żywa, zakrawał na cud.
Nie wracam do domu
Przez następnych kilka dni lekarze dwoili się i troili, aby przywrócić pacjentce utracone siły. Dziewczyna ważyła zaledwie 30 kilogramów, co oznaczało, że od dnia zaginięcia schudła aż 15! Nie chciała z nikim rozmawiać, nawet z najbliższymi. Fizycznie nic strasznego jej nie dolegało, nie została pobita ani zgwałcona. Jednak psychicznie czuła się o wiele gorzej.
Po jakimś czasie Sayaka zdecydowała się na rozmowę z policjantami. Wyznała zdumionym śledczym, że 11 lipca spontanicznie podjęła decyzję, że nie wróci do domu. Nie wyjaśniła jednak dlaczego. Z własnej woli udała się do oddalonej o zaledwie 400 metrów od jej miejsca zamieszkania świątyni, która stała się jej kryjówką na najbliższe 77 dni.
Starała się siedzieć cicho i nie zwracać na siebie uwagi wiernych, którzy od czasu do czasu zostawiali tam swoje ofiary. Nocami urządzała wypady do okolicznych ogródków, aby ukraść coś do jedzenia. Piła wodę stojącą na ryżowych polach. Ludzie nie zdawali sobie sprawy z jej obecności, w przeciwieństwie do psa należącego do mężczyzny, który ją w końcu odnalazł. Sayaka powiedziała, że pies wyczuł jej zapach już miesiąc wcześniej, dając o tym fakcie znać donośnym szczekaniem. Dziewczyna była przekonana, że czworonóg w końcu zdradzi jej kryjówkę.
Co się działo w domu Nakagawa?
Ucieczka
17-latka nigdy nie zdradziła, dlaczego zdecydowała się spędzić blisko trzy miesiące w ciasnym pomieszczeniu, w którym w upalne letnie miesiące musiał panować nieznośny gorąc. Skoro dobrowolnie zdecydowała się cierpieć głód i pragnienie do tego stopnia, że prawie umarła, musiała mieć dobry powód.
Spekulowano, że był nim strach przed rodzicami. Podobno w dniu zaginięcia Sayaka dowiedziała się, że osiągnęła wyjątkowo słabe wyniki na ostatnim egzaminie. W obawie przed negatywną reakcją najbliższych uznała, że musi uciec z domu. Hipoteza ta upadła, kiedy okazało się, że nastolatka całkiem nieźle radziła sobie w nauce.
Prawdziwa Rodzina
Druga hipoteza wiązała się z religią, którą wyznawali państwo Nakagawa. Byli oni związani z Kościołem Zjednoczeniowym, a dokładniej Ruchem pod Wezwaniem Ducha Świętego dla Zjednoczenia Chrześcijaństwa Światowego, założonym w 1954 roku w Seulu przez Sun Myung Moona. Głównym celem ruchu jest zbudowanie Królestwa Bożego na Ziemi.
Według doktryny Moona Jezus Chrystus nie miał okazji dokończyć dzieła zbawienia, ponieważ nie założył tak zwanej Prawdziwej Rodziny. Ktoś musi podjąć jego dzieło, aby wyzwolić ludzkość spod grzechu pierworodnego. Tym kimś ma być właśnie Sun Myung Moon wraz z drugą małżonką, którzy są nazywani przez swoich wyznawców Prawdziwymi Rodzicami.
Znakiem charakterystycznym sekty Moona są masowe śluby organizowane między zainteresowanymi wiernymi. Rodzice Sayaki pobrali się właśnie w ten sposób, na masowej uroczystości zaślubin, która odbyła się w 1988 r. Pojawiły się spekulacje, że państwo Nakagawa zamierzali niebawem wydać za mąż swoją prawie już dorosłą córkę, która nie miała konkretnych planów na przyszłość, ponieważ wahała się między pracą a studiami. Przerażona taką perspektywą Sayaka wolała uciec z domu, niż w tak młodym wieku związać się na całe życie. Wybrała świątynię nieprzypadkowo. Wyznawcy Moona nie mogą wchodzić do takich miejsc, dziewczyna miała więc pewność, że nigdy jej tam nie odnajdą. Są to jednak wyłącznie spekulacje. Jeśli szukasz więcej podobnych historii, sprawdź także ten artykuł: Słynne zniknięcia w niewyjaśnionych okolicznościach – tajemnice, które do dziś nie zostały rozwiązane.
Wizyta w innym wymiarze
W tej sprawie pojawiły się również dużo bardziej fantastyczne teorie. Na przykład takie, że licealistka uciekła z domu po to, by spotykać się z chłopakiem, którego jej rodzice nie darzyli sympatią. Kim jednak miałby być ten tajemniczy wielbiciel, nie wiadomo. Sayaka nigdy nikomu o nim nie powiedziała, ani przyjaciółkom ani rodzeństwu.
Byli również i tacy, którzy dowodzili, że nastolatka doświadczyła zjawiska kamikakushi. W japońskiej kulturze tłumaczy się w ten sposób tajemnicze zaginięcie lub śmierć człowieka, który swoim niegodnym zachowaniem rozgniewał bogów (legenda została uwieczniona w słynnej animacji Spirited Away). Niektórzy z kolei podnosili, że cały incydent wynikał tak naprawdę z zaburzenia psychicznego, które odcisnęło swoje piętno na nieszczęsnej dziewczynie tak mocno, że aż odebrało jej mowę.
Autor: Natalia Grochal
Źródła:
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_Zjednoczeniowy
- https://www.mynewsgh.com/sayaka-nakagawa-missing-update-2023-is-she-already-found/?expand_article=1
- https://japantoday.com/category/national/missing-chiba-girl-found-unharmed-at-shrine
- https://thetalkstoday.com/sayaka-nakagawa-missing-update-2023-is-she-already-found/
- https://thcsyentran.edu.vn/has-she-been-found-yet-4/
- https://www.sarkariexam.com/is-sayaka-nakagawa-found-yet-missing-update-2023/409890
- https://www.youtube.com/watch?v=uykvXzm9xVM