Słynne zniknięcia w niewyjaśnionych okolicznościach – tajemnice, które do dziś nie zostały rozwiązane
Te historie mogą brzmieć jak scenariusz filmu sensacyjnego albo creepy pasta, ale zdarzyły się naprawdę. W różnych epokach i w różnych okolicznościach ludzie znikali bez wieści. Tylko część przypadków udało się wyjaśnić. Oto zagadkowe zniknięcia, których wyjaśnienie do dziś pozostaje niejasne.
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o zagadkach kryminalnych.
Z tego artykułu dowiesz się:
Zostały rzeczy – gdzie są ludzie?
Kiedy znika jeden człowiek zawsze można podejrzewać nieszczęśliwy wypadek, porwanie, a nawet dobrowolną zmianę tożsamości. Najbardziej tajemnicze pozostają przypadki zbiorowych zniknięć. Wioski i statki widma, to od stuleci pożywka dla autorów horrorów i science fiction.
Zaginiona kolonia Roanoke
Angielski statek z niezbędnymi posiłkami dopływał do wyspy Roaroke. Był rok 1590 i kilka lat wcześniej została tu założona osada kolonialna. John White, kartograf i gubernator kolonii dostrzegł ze statku dym. Na tej podstawie stwierdził, że wydobywa się z kominów, a więc wszystko jest w porządku. Gdy jednak załoga dotarła na miejsce nie znalazła ani jednego mieszkańca. Jedyną wskazówką, która mogła naprowadzić przybyszy na jakiś trop było słowo „CRO” wyryte na drzewie. Na innym drzewie wyryto „CROATOAN”.
White nie był całkiem zaskoczony. Kiedy odpływał z wyspy trzy lata wcześniej umówił się z zostającymi w osadzie, że jeśli będą się musieli przenieść powinni wyryć na drzewie nazwę miejsca relokacji. „CROATOAN” to było nazwą plemienia algonkińskiego zamieszkującego sąsiednią wyspę. Była to też nazwa samej wyspy. Ponieważ Indianie ci byli sojusznikami kolonistów, White nie podejrzewał zagrożenia z ich strony. Zamierzał dotrzeć do wyspy, ale zerwał się sztorm, który uszkodził dwie z trzech kotwic jego statku. White nie mógł ryzykować zerwania trzeciej kotwicy, kończyły się zapasy i trzeba było wracać do Anglii. Zagadka zniknięcia mieszkańców kolonii do dziś pozostaje nierozwiązana. (Schouweiler T., 1991: s. 11-12)
Zagadka Mary Celeste
Na lądzie ludzie zawsze mogą się przemieścić. Zanim świat był pod pilnym okiem kamer i satelitów istniała ewentualność, że jakaś grupa przeprowadzi się niezauważona z miejsca na miejsce. Prawdziwą zagadkę stanowią natomiast tzw. statki widma. Jeżeli sam statek nie zatonął, to gdzie podziała się załoga? Jednym z najsłynniejszych przypadków jest „Mary Celeste”.
4 grudnia 1872 roku załoga statku „Dei Gratia” znajdowała się na pełnym morzu, 600 mil od wybrzeża Portugalii. Nagle kapitan dostrzegł inny statek, który rozpoznał jako amerykański statek handlowy - „Mary Celeste”. Kiedy się zbliżyli nie dostrzegli nikogo na pokładzie ani za sterem, a część żagli była uszkodzona. Gdy nie było żadnej odpowiedzi na wołania, kapitan wysłał trzech ludzi do zbadania sytuacji. Ci nie znaleźli ani jednego człowieka na całym statku. Mimo to sama „Mary Celeste” była w dość dobrym stanie, a towar spokojnie leżał pod pokładem.
Wszystko wskazywało na to, że załoga opuściła statek nagle, w wielkim pośpiechu. Dziennik pokładowy i większość ubrań i wyposażenia została na miejscu. Nie zabrano nawet żywności i tytoniu. Brakowało części dokumentów i kilku instrumentów nawigacyjnych. Jako łodzi ratunkowej załoga użyła małej żaglówki, która znajdowała się na wyposażeniu.
Piraci? Bunt na statku? Sztorm? Nie było nic co by wskazywało na którekolwiek z zagrożeń i nadal nie wiadomo co się wydarzyło. (Seymour S., 1997: s. 28-30)
Załoga Sarah Joe
W 1979 roku grupa młodych ludzi wypłynęła łodzią „Sarah Joe” na ryby z hawajskiej wyspy Maui. Kiedy byli na morzu zastał ich wyjątkowo ciężki sztorm. Nigdy nie wrócili do domu.
Tego typu zaginięcia nie były rzadkością. Biorąc pod uwagę okoliczności, rodzina uznała, że utonęli. Prawdziwa zagadka zaczyna się jednak dziewięć lat później, kiedy na małej wysepce oddalonej od 3200 kilometrów od Maui znaleziono części łodzi „Sarah Joe”. Same szczątki łodzi nie byłyby aż tak zadziwiające. Jeżeli nie poszły nad dno to gdzieś musiały dopłynąć. Okazało się jednak, że znajduje się tam również grób jednego członka załogi. Co się stało z resztą? Kto wykopał grób? Nigdy nie znaleziono zadowalającej odpowiedzi na te pytania. (Dicker K., 2015: s. 10-11)
Niewygodni dla władzy
Kto zadziera z szeroko rozumianą władzą, może się znaleźć w nie lada opałach. Z porwań i zabójstw są znane tajne służby państw totalitarnych, mafie, a nawet bojówki zatrudniane przez korporacje. Tam gdzie mało liczy się ludzkie życie, wiele tego typu zabójstw jest dokonywanych jawnie – wręcz ostentacyjnie, żeby odstraszyć innych. Przykładem może być zabójstwo Lwa Trockiego w Meksyku, otrucie Aleksandra Litwinienki w Londynie czy zabójstwa na kolumbijskich związkowcach. Istnieją jednak przypadki, które nie są do końca jasne. Przypuszcza się, że ich przyczyną była niewygodna postawa polityczna, ale nie ma jasnych dowodów czy i jak pozbyto się tych osób.
Raoul Wallenberg
Przypadek Wallenberga nie jest całkiem tajemniczy. Wiemy, że do jego zniknięcia przyczynił się Związek Radziecki. Nie wiadomo tylko co dokładnie z nim zrobiono.
Urodzony we wpływowej szwedzkiej rodzinie, był jednak trochę inny niż jego rodzeństwo i kuzyni. Cichy, skromny, zwyczajny. Okazał się bohaterem kiedy w czasie II wojny światowej uratował co najmniej 100 tys. budapeszteńskich Żydów. Ponieważ udało mu się przechytrzyć nazistów i uniknąć śmierci, musiał czuć się bezpiecznie kiedy wyzwoleńcza Arma Czerwona zajęła Węgry. 13 stycznia 1945 roku ujawnił swoją tożsamość patrolowi radzieckiemu i poprosił o zaprowadzenie do lokalnej siedziby w celu nawiązania kontaktu z nową władzą. Związek Radziecki miał nadzieję zmusić go do przyjęcia roli podwójnego agenta. Ponieważ się nie udało prawdopodobnie został zamordowany. Byli jednak świadkowie, którzy widzieli go w latach 60-tych i 80-tych w sowieckim więzieniu. Do dziś jego przypadek nie został całkiem wyjaśniony. (Marton K., 1995) A może zainteresuje cię także ten artykuł na temat najbardziej znienawidzonej matki Ameryki?
Generał Włodzimierz Zagórski
Sprawa zaginięcia polskiego generała kładzie się cieniem na historii II Rzeczpospolitej. Włodzimierz Zagórski był wszechstronnie wykształconym wojskowym ze szlacheckiej rodziny. Brał udział w formowaniu Legionów Polskich w czasie I wojny światowej. Był zwierzchnikiem Piłsudskiego, co doprowadziło do ostrego konfliktu między nimi. W czasie kryzysu przysięgowego opowiedział się za służbą u boku Niemiec i Austro-Węgier, co jeszcze pogłębiło wzajemną niechęć.
Po wojnie został odsunięty od służby wojskowej, chociaż brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Później zajmował się przez jakiś czas działalnością gospodarczą. Do łask przywrócony przez generała Sikorskiego, zajął się rozbudową polskiego lotnictwa. Są różne zdania na temat uczciwości i sensowności jego działań w tym czasie. Nie będziemy tu oceniać, co jest prawdą ani analizować słuszności politycznej decyzji Zagórskiego. Nic nie tłumaczy tego co wydarzyło się później.
Po zamachu majowym został oskarżony o osobiste bombardowanie oddziałów Piłsudskiego w czasie starcia w Warszawie, następnie był internowany i uwięziony. 6 sierpnia 1927 roku został zwolniony z więzienia i zabrany do Warszawy na osobiste spotkanie z Piłsudskim. Podobno w okolicach Krakowskiego Przedmieścia wysiadł i wszedł do łaźni Fajansa. Od tego momentu ślad się urywa. Ówczesna prasa piłsudczykowska oskarżała go o dezercję i ucieczkę z powodu długów. Podobno miał uciec z Polski i rozwinąć biznes w Egipcie. Inna wersja mówi o tym, że został zamordowany tego dnia lub wkrótce potem na rozkaz Piłsudskiego. Do dziś nie odkryto, jaka była prawda. (Stawecki P., 1994: s. 358-359)
Zaginięcia dzieci
Wiele spośród historii o zaginięciach w parkach narodowych dotyczy dzieci. Przynajmniej część z tych wydarzeń okazała się wynikiem dezorientacji i zagubienia. Niektóre dzieci, po jednym lub kilku dniach błąkania się w dziczy zostały znalezione, inne odnaleziono już niestety nieżywe. Wiele przypadków pozostaje do dziś nierozwiązanych.
Przez wiele stuleci zaginięcia dzieci wiązały się nie tylko z chwilową nieuwagą rodziców, nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności czy porywaczami. Dzieci z biedniejszych rodzin były zmuszone do pracy, pokonywania dużych odległości np. do szkoły (jeżeli miały szansę do niej chodzić). Nawet wyprawa do rodziny mogła się skończyć zaginięciem w lesie.
Żeby zakończyć pozytywnym akcentem, przywołam dziwną historię chłopca, który został znaleziony cały i zdrowy. W styczniu 2019 roku trzyletni Casey Hathaway z Północnej Karoliny (USA) bawił się przed domem swojej babci kiedy ta nagle zorientowała się, że chłopca nie ma w okolicy. Dziecka szukano przez trzy dni. Ponieważ był środek zimy w miejscu otoczonym lasami, z każdym kolejnym dniem tracono nadzieję na uratowanie chłopca. Po trzech dniach grupa ratownicza znalazła go w krzakach, płaczącego i zmarzniętego, ale poza tym zdrowego. Chłopiec opowiedział policji i potem rodzinie, że przez trzy dni pomagał mu niedźwiedź, który go ogrzewał. Historia stała się słynna na całym świecie. Miłośnicy zwierząt wskazywali na niezwykłe zachowanie dzikiego zwierzęcia. Znawcy przyrody byli bardziej sceptyczni. Zakładali, że dziecko albo całą historię zmyśliło albo podkoloryzowało. Casey wrócił cały i zdrowy do domu, ale co działo się z nim przez trzy dni w lesie, pozostaje do dziś zagadką.
***
Historie o zaginięciach w różnych okolicznościach pozwalają lepiej zrozumieć ewentualne zagrożenia, ale też odsłaniają przed nami zupełnie inne oblicze historii. Jest to świat brudnej polityki, porachunków mafijnych, przerastających nas sił natury, a czasem świat zupełnych tajemnic, które do dziś czekają na odkrycie.
Autor: Ludwika Wykurz
Bibliografia:
- Tom Schouweiler, he lost colony of Roanoke : opposing viewpoints, San Diego 1991
- Simon Seymour, Strange mysteries from around the world, New York 1997
- Katie Dicker, Missing!, London 2015
- Kati Marton, Wallenberg : missing hero, New York 1995
- Piotr Stawecki, Słownik biograficzny generałów Wojska Polskiego, 1918-1939, Warszawa 1994