Steven Steyner - chłopiec, który wrócił do domu po 7 latach
Nocą z 1 na 2 marca 1980 roku przed drzwiami komisariatu policji w mieście Ukiah pojawił się mały chłopiec. Był wystraszony i zakłopotany. Kręcił się nerwowo jakby nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Zaniepokojony tym widokiem policjant wyszedł przed budynek, aby sprawdzić, o co chodzi. Szybko zorientował się, że chłopiec nie jest sam - towarzyszył mu równie niepewny i zmieszany nastolatek. Jak się nazywasz? - zapytał go mężczyzna. Nie wiem jak mam na nazwisko, ani gdzie mieszkam. Ale chyba mam na imię Steven - usłyszał w odpowiedzi.
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o zagadkach kryminalnych.
Z tego artykułu dowiesz się:
Tragedia w raju
Zwykła rodzina
Rodzina Steyner była duża i szczęśliwa. Małżeństwo Delberta i Kay sprowadziło na świat aż piątkę dzieci - Steven był trzecim z kolei. Cała gromadka mieszkała w mieście Merced w Kalifornii (USA), na skraju Parku Narodowego Yosemitee. Okolica uchodziła za sielską ze względu na liczne gaje drzew brzoskwiniowych i migdałowców.
Steven był spokojnym dzieckiem. Miał bliski kontakt ze starszym bratem imieniem Cary. Cary matkował Stevenowi, starał się go chronić przed niebezpieczeństwami. Obaj chłopcy uczęszczali do tej samej szkoły podstawowej i spędzali ze sobą mnóstwo czasu.
4 grudnia
4 grudnia 1972 roku był wilgotnym i mało przyjemnym dniem. Steven wyszedł ze szkoły około godziny 14:30 . Rozejrzał się dookoła. Gdy nie zobaczył nikogo, z kim mógłby udać się w drogę powrotną do domu, ruszył samotnie przed siebie. Piesze wędrówki na tak krótkiej trasie nie były dla niego żadną nowością.
Czas mijał, a po chłopcu nie było śladu. Po kilku godzinach zaniepokojona Kay Steyner zaczęła wydzwaniać po znajomych, a także do szkoły z pytaniem, czy ktoś nie widział jej dziecka. Stevenowi od czasu do czasu zdarzało się zasiedzieć u kolegów, ale - niestety - nie tym razem.
O 17:15 Kay wykonała telefon na policję, aby zgłosić zaginięcie siedmiolatka. Poszukiwania rozpoczęły się natychmiast. Na początku przesłuchano potencjalnych świadków (kolegów z klasy), a także samych Delberta i Kay. Na ulicach pojawiły się ulotki i plakaty ze zdjęciem dziecka.
Podejrzani
W obliczu braku jakichkolwiek poszlak policjanci zaczęli żywić podejrzenie, że Steven jednak wrócił do domu, gdzie uległ jakiemuś wypadkowi. Rodzice, chcąc zatrzeć ślady, pochowali go w nieznanym miejscu (być może przydomowym ogródku), a potem zgłosili zaginięcie, aby odwrócić od siebie uwagę śledczych.
Makabryczna hipoteza musiała zostać sprawdzona. Steynerowie zostali poddani badaniu wariografem i przeszli go pozytywnie. Policjanci przeszukali również ich dom wraz z otaczającym go pasem ziemi. Nigdzie nie znaleziono śladów rzekomego “wypadku”, ani zaimprowizowanego naprędce grobu. Śledztwo skierowano więc na inne tory.
Delbert
Na celowniku śledczych pojawił się konkretnie Delbert Steyner. Tuż przed zniknięciem Steven miał być w kiepskich stosunkach z ojcem. Chłopiec często nie wracał na czas ze szkoły do domu, czym w końcu ściągnął na siebie rodzicielski gniew i perspektywę lania. Podejrzewano, że Delbert faktycznie zbił Stevena, a rozgoryczone dziecko postanowiło z tego powodu uciec z domu. Ostatecznie i ta wersja zdarzeń nie znalazła potwierdzenia w dowodach.
Później w oku cyklonu znalazł się dziadek chłopca ze strony matki - Robert. Jako jedyny zdawał się zdystansowany i niechętny do współpracy z organami ścigania. Sprawiał wrażenie, jakby nie przejmował się specjalnie zaginięciem wnuka. Mimo posiadania paskudnego charakteru, niczego mu nie udowodniono.
Czas
W miarę upływu czasu sprawa zaginięcia Stevena zaczęła stygnąć. Policjanci, po sprawdzeniu najbardziej oczywistych tropów, nie mieli niczego, co mogłoby pchnąć śledztwo do przodu. Miasteczko Merced stopniowo zapominało o małym chłopcu, który wyparował w biały dzień.
Tylko państwo Steyner nie mogli zapomnieć. Codziennie budzili się z nadzieją na pojawienie się wskazówki odnośnie losów ich syna i codziennie kładli się spać rozczarowani. Kay zaczęła obsesyjnie chronić resztę dzieci - kategorycznie zabraniała im samotnego wychodzenia z domu. W małżeństwie zaczęły pojawiać się kłótnie.
Syn
Zbiórka
4 grudnia 1972 roku idącego do domu Stevena Steynera zatrzymał mężczyzna, ściskający pod pachą ulotki o tematyce religijnej. Jak sam wyjaśnił, zbierał datki na kościelną akcję charytatywną. Przedstawił się jako Ervin. Zaproponował chłopcu podwózkę do domu w zamian za możliwość przedstawienia jego rodzicom celów zbiórki.
Niczego niepodejrzewające dziecko zgodziło się bez wahania i podeszło z Ervinem do zaparkowanego nieopodal samochodu. Za kierownicą siedział inny mężczyzna. Zachęcił Stevena do wejścia do środka. Kiedy chłopiec wykonał polecenie, auto spokojnie ruszyło w stronę domu Steynerów.
Kenneth
Siedmiolatek nie mógł wiedzieć, że jego dobrodziejem był zwyrodnialec i pedofil - Kenneth Parnell. Mężczyzna zmanipulował niepełnosprawnego intelektualnie Ervina przekonując go, że jest posłańcem bożym, który potrzebuje dziecka, aby go wychować na religijnego człowieka. Mężczyzna zgodził się pomóc swojemu guru i zwabić do jego samochodu małego chłopca. Wybór padł na Stevena.
Parnell zawiózł dziecko do przyczepy, w której zamieszkiwał. Po drodze zatrzymał się jeszcze przy budce telefonicznej, przy której odegrał małą pantomimę. Udał, że zadzwonił do Kay i Delberta. Właśnie rozmawiałem z twoimi rodzicami - powiedział Stevenowi po powrocie do auta - Oni już ciebie nie chcą. Sprawdź także ten artykuł na temat sprawy Kenneki Jenkins.
Przyczepa
Przyczepa Parnella stała zaledwie kilkaset metrów od domu dziadka Stevena ze strony matki. Chłopiec jednak nie miał o tym pojęcia. Jego oprawca godzinami przekonywał go, że rodzice nie chcą go więcej widzieć. Przekazali Kennethowi prawa do opieki, ponieważ nie stać ich było na utrzymanie piątki dzieci.
Przez następnych kilka tygodni Steven był molestowany seksualnie przez Parnella. Mężczyzna poddał również dziecko regularnemu praniu mózgu. Nadał mu nowe imię: Dennis Gregory Parnell i kazał nazywać się tatą. Perswadował, że teraz jest jego jedyną rodziną, więc im szybciej Steven zapomni, kim naprawdę jest, tym lepiej.
7 lat
Podróż
Przez kolejnych 7 lat Parnell podróżował ze Stevenem po całej Kalifornii, odwiedzając między innymi miasta Santa Rosa i Comptche. Zapisywał chłopca do rozmaitych szkół, w których podawał się za jego ojca. W żadnej z nich nikt się nie zorientował, że z “Dennisem” może dziać się coś złego. Być może dlatego, że dziecko uczyło się nieźle i nie sprawiało większych problemów. Szkoła była dla niego miejscem wytchnienia, gdzie mógł odpocząć i zregenerować siły.
Po powrocie do domu chłopiec przeżywał prawdziwy koszmar. Parnell nieustannie wykorzystywał go seksualnie, a wkrótce zaczął również częstować alkoholem i papierosami. Mały Steven nauczył się zagłuszać w ten sposób psychiczny i fizyczny ból, który bez przerwy mu towarzyszył. Szybko popadł w pełnowymiarowe uzależnienie.
Syndrom sztokholmski
Parnell imał się różnych dorywczych prac, które wymagały od niego częstej nieobecności w domu, a nawet dłuższych wyjazdów. Mimo tych sposobności, Steven nigdy nie zdecydował się uciec. Był przekonany, że nie ma do czego wracać, że rodzice naprawdę się go zrzekli. Z czasem zapomniał swoje prawdziwe personalia oraz adres miejsca zamieszkania.
Bywały momenty, kiedy Kenneth traktował go dobrze. Na przykład wtedy, gdy podarował swojemu “synowi” psa rasy Manchester Terrier. Zwierzę należało pierwotnie do matki Parnella, która nie miała pojęcia, że jej syn jest pedofilem i porywaczem. Steven nazwał suczkę Queenie.
Nowy
W ten sposób minęło siedem długich lat. Kiedy Steven - Dennis zaczął dojrzewać, Kenneth stopniowo tracił nim zainteresowanie. Wkrótce dla obu - kata i ofiary - stało się jasne, że musi nastąpić jakiś przełom, aby układ między nimi mógł dalej trwać. Tym przełomem miało być porwanie kolejnego chłopca.
Nowa ofiara miała być bardzo młoda, tak, aby Parnellowi prościej było ją ukształtować według swoich potrzeb. Czternastolatek szybko stał się wspólnikiem swojego “ojca”. Jego obecność w trakcie “polowania” miała tłumić podejrzliwość potencjalnej ofiary. Szybko jednak okazało się, że Steyner zupełnie nie nadaje się do tego zadania, bo jest po prostu “za miękki”.
Timothy
Pedofil postanowił więc poprosić o pomoc kolegę Stevena - nastolatka imieniem Randall Poorman. Przekupił chłopaka pieniędzmi i narkotykami. Obaj mężczyźni pojechali samochodem Parnella do miasta Ukiah, skąd uprowadzili pięcioletniego Timothy’ego White’a.
Modus operandi był w tym przypadku taki sam, jak w 1972 roku. Poorman zaczepił na ulicy idącego do domu chłopca. Zaproponował mu podwózkę autem, za kółkiem którego czekał Parnell. Kiedy za dzieckiem zatrzasnęły się drzwi, było po wszystkim.
Ucieczka
Rozpacz
Mimo iż Kennethowi wydawało się, że młodsze dziecko będzie łatwiejsze do zmanipulowania, okazało się, że się przeliczył. Timothy nie chciał współpracować. Przez bite dwa tygodnie krzyczał i płakał, że chce wrócić do domu. Nie przekonywał go argument o “zrzeczeniu się” praw do opieki przez jego rodziców. Za żadne skarby nie chciał uznać pedofila za swoja nową rodzinę.
Z uwagi na rozpacz małego Timothy’ego Steven poczuł, że musi działać. Nie chciał, aby niewinny chłopiec doświadczył tego samego koszmaru, jaki przez 7 długich lat przeżywał on sam. Postanowił zrobić wszystko, aby “nowy” wrócił do domu. Nie wiedział jednak do końca jak to zorganizować.
Austostop
W tamtym czasie cała trójka mieszkała w niewielkiej chacie niedaleko Ukiah, z dala od cywilizacji. Parnell pracował jako ochroniarz w mieście, często nie było go w domu całą noc. Steven stwierdził, że ucieczka powinna nastąpić właśnie podczas jednego z takich dyżurów. Okazja napatoczyła się 1 marca 1980 r.
Tego wieczora, kiedy oprawca udał się autem do pracy, “Dennis” wziął Timothy’ego za rękę i wyprowadził na zewnątrz. Chłopcy zaczęli iść wzdłuż drogi w stronę Ukiah, łapiąc jednocześnie stopa. Po dotarciu do miasta zamierzali odnaleźć dom państwa White, rodziców małego Tima.
Dziecko na ulicy
Steven był przerażony. Bał się, że pedofil wróci wcześniej do domu i wszystko się wyda. Po dotarciu do Ukiah strach nastolatka jeszcze wzrósł. A co, jeśli przez przypadek spotkają Kennetha na ulicy? Na szczęście, mężczyzny nigdzie nie było. Timothy nie był jednak w stanie odnaleźć drogi do swojego domu. Po dłuższym czasie bezowocnych poszukiwań, Steyner stwierdził, że powinni iść na policję.
Około godziny 23:00 Steven i Timothy stanęli pod komisariatem. Starszy chłopiec kazał młodszemu wejść do środka. Dziecko nie mogło się jednak zdecydować. To podchodziło do drzwi, to znów odchodziło - wystraszone i zmieszane. W końcu całą tę scenę zobaczył dyżurujący na posterunku policjant.
Mężczyzna wyszedł na zewnątrz, aby sprawdzić, o co chodzi. Jego oczom najpierw ukazał się Tim, a potem stojący za nim Steven. Policjant zapytał nastolatka o imię. Nie wiem jak mam na nazwisko, ani gdzie mieszkam, ale chyba mam na imię Steven - odparł dzieciak nieśmiało. Tym sposobem zaginiony przed siedmioma laty Steven Steyner został odnaleziony.
Historia bez happy endu
Bohater
Uwolniony od fałszywej tożsamości nastolatek wrócił wreszcie do domu. Towarzyszyli mu policjanci i tłumy dziennikarzy. Chłopiec z miejsca zyskał status ikony. Wszyscy nazywali go bohaterem, który uratował życie pięcioletniemu dziecku. Sam Tim deklarował mu dozgonną wdzięczność i przyjaźń.
Kay i Delbert Steyner nie posiadali się z radości. Powitali Stevena z ciepło, ze łzami wzruszenia w oczach. Wszyscy członkowie rodziny chętnie udzielali wywiadów w prasie i telewizji. Deklarowali w nich swoją radość oraz dumę z faktu, że ich syn i brat zachował się w tak godny naśladowania sposób.
Problemy
Wkrótce jednak ich euforia została przyćmiona przez codzienne problemy. Steven miał kłopoty z przystosowaniem się do normalnego życia. Był uzależniony od alkoholu i papierosów, z których z dnia na dzień nie mógł zrezygnować. Kiedy do opinii publicznej podano wiadomość, że Parnell molestował go seksualnie, nastolatek zaczął mieć problemy w szkole.
Szczególnie Delbert nie mógł dogadać się ze swoim młodszym synem. Ten religijny mężczyzna z zasadami nie mógł zrozumieć niegrzecznego, czy wręcz niemoralnego zachowania swojej latorośli. W końcu stosunki między mężczyznami stały się tak napięte, że Steyner senior wyrzucił Stevena z domu.
Epilog
Kiedy cudem ocalały chłopak skończył 20 lat, jego życie zdawało się wychodzić na prostą. Mieszkał z żoną i dwójką małych dzieci. Wstąpił do lokalnej wspólnoty kościelnej, wkrótce miał rozpocząć pracę jako ochroniarz. Udzielał się również jako wolontariusz w organizacjach niosącej pomoc wykorzystanym dzieciom.
Pewnego wieczoru Steven wracał do domu motocyklem. Nie miał na głowie kasku. Został potrącony przez kierowcę auta, który zbiegł z miejsca wypadku nie udzielając ofierze pomocy. Młody mężczyzna nie przeżył tego zdarzenia. Zmarł w wieku 24 lat.
Kenneth Parnell trafił do więzienia 2 marca 1980. Rok później zwyrodnialec został oskarżony o porwanie dwóch chłopców, za co otrzymał wyrok zaledwie 7 lat więzienia. Wyszedł na wolność po pięciu, za dobre sprawowanie. W 2004 roku ponownie trafił do aresztu za próbę zakupu czteroletniej niewolnicy. Aktualnie odbywa karę dożywotniego pozbawienia wolności.
Autor: Natalia Grochal
Źródła:
- https://en.wikipedia.org/wiki/Steven_Stayner
- https://abcnews.go.com/US/steven-cary-stayner-tale-brothers-horror-heroism/story?id=60529944
- https://medium.com/@michaelmoran/the-most-depressing-follow-up-to-a-happy-ending-ever-the-steven-stayner-story-745e166d75cb