Suzuka Hatakeyama - kobieta, która miała dość wychowywania dziecka
W małych miasteczkach japońskich dzieci są traktowane jako “dobro wspólne”. Cała społeczność dba o to, aby maluchy mogły swobodnie i bezpiecznie korzystać z infrastruktury, bawić się i rozwijać. Nie inaczej było w niewielkim Fujisato. W kwietniu 2006 r. funkcjonariusze miejscowej policji dokonali makabrycznego odkrycia, które na zawsze odmieniło życie jego rezydentów.
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły z zagadkami kryminalnymi.
Z tego artykułu dowiesz się:
Jeśli cię kiedyś spotkam - zabiję
Dom zły
Suzuka Hatakeyama urodziła się w lutym 1973 r. w Noshiro (prefektura Akita, Japonia). Jej ojciec prowadził własną firmę zajmującą się transportem towarów, matka dorabiała jako kelnerka w barze z przekąskami. Dziewczynka nie miała łatwego życia - od małego była bita i poniżana przez głowę rodziny, człowieka wybuchowego i okrutnego. Nie mogła liczyć na pomoc rodzicielki, która robiła wszystko, aby nie narazić się na podobny los. Już jako kilkulatka Suzuka czuła się więc osamotniona, przerażona i niekochana.
Kiedy dziecko rozpoczęło naukę w szkole jego sytuacja emocjonalna jeszcze się pogorszyła. Inni uczniowie dokuczali zamkniętej w sobie, nieśmiałej koleżance. A ta nie miała wystarczająco dużo siły, aby stanąć we własnej obronie. Jesteś jak duch, tylko się snujesz bez sensu - słyszała na przerwach. Sytuację pogarszali niektórzy nauczyciele. Pewnego razu gdy Hatakeyama zbyt wolno spożywała posiłek na szkolnej stołówce, dorosły opiekun kazał jej jeść rękoma. Wkrótce potem zyskała nowe przezwisko: bakteria.
Im dalej w las…
Zła sytuacja w domu sprawiła, że dziewczyna wyuczyła się biernej postawy. Nie reagowała na zaczepki, przemoc i poniżanie. Znosiła wszystko w pokorze, aby nie dolewać oliwy do ognia. Prowokowała tym co bardziej krewkich rówieśników. Uznali oni w końcu, że Suzuka lubi być dręczona, skoro nie protestuje. To - ma się rozumieć - tylko podsycało ich złośliwość i okrucieństwo. Na koniec roku nastolatka otrzymała kartkę podpisaną przez kolegów z klasy. Widniały na niej m.in. takie zdania: Jeśli cię jeszcze raz spotkam - zabiję. Oby twoja noga nigdy więcej nie postała w mieście.
W czasach liceum nastolatka zyskała miano “prostytutki”, ponieważ szybko wchodziła w przelotne, niezobowiązujące związki z chłopakami. Motywacją Suzuki nie były jednak pieniądze, ale pragnienie miłości i ciepła, których nigdy nie doświadczyła. Niestety, krótkotrwałe romanse nie były w stanie wypełnić dziury w jej sercu. Partnerzy traktowali ją zazwyczaj niepoważnie, wykorzystując bierność i uległość swojej towarzyszki.
Matka
Po ukończeniu szkoły Hatakeyama przeprowadziła się do innej miejscowości, gdzie podjęła pracę w hotelu. W wieku 23 lat zaszła w nieplanowaną ciążę ze swoim ówczesnym partnerem. Para próbowała zachować się odpowiedzialnie i wzięła ślub, aby dziecko wychowywało się w normalnej rodzinie. Nic z tego jednak nie wyszło - związek szybko się rozpadł. Mężczyzna utrzymywał, że kobieta nie była w stanie odpowiednio zająć się domem. Ta zaprzeczała twierdząc, że to jej partner ponosi odpowiedzialność za uwiąd małżeństwa, gdyż uciekał się do przemocy wobec nowo narodzonej córki.
Samotna matka
Suzuka starała się, jak mogła, aby małej Ayace niczego nie brakowało. Wróciła do rodzinnego miasteczka, gdzie - korzystając z pomocy dziadków dziewczynki - mogła podjąć pracę. Imała się różnych zajęć: w sklepach, salonach gier, a nawet w branży towarzyskiej. Nowo obrany styl życia wymagał od niej mnóstwa wysiłku. Kobieta nauczyła się odreagowywać stres grając w gry hazardowe, które pochłaniały coraz większą część jej wypłaty. W 2003 r. ogłosiła bankructwo. Wkrótce życie jej i jej córki zamieniło się w wegetację na najniższym poziomie.
W 2005 r. zadłużona po uszy kobieta podjęła próbę samobójczą. Napisała list do Ayaki z informacją, aby otworzyła go kiedy skończy osiemnaście lat. Następnie połknęła garść pigułek licząc na to, że dziadkowie zajmą się dzieckiem. Nic takiego się jednak nie wydarzyło, gdyż desperatkę udało się uratować po przewiezieniu do szpitala. Jej stan psychiczny nigdy już nie wrócił jednak do normy.
Dzieci, które zniknęły
Ayaka
9 kwietnia 2006 r. przerażona trzydziestotrzyletnia kobieta zadzwoniła na numer alarmowy. Przekazała funkcjonariuszom, że jej dziewięcioletnia córka wyszła z domu, aby zaczerpnąć świeżego powietrza,i nie wróciła. Zaczynało się już ściemniać, a dziecko nie dawało znaku życia, co było do niego zupełnie niepodobne. Informacja została przekazana odpowiednim służbom, które bez zbędnej zwłoki przystąpiły do działania. Dzwoniąca przedstawiła się jako Suzuka Hatakeyama, mieszkanka Fujisato.
10 kwietnia rano ciało czwartoklasistki zostało odnalezione w rzece, w odległości około 10 km. od jej miejsca zamieszkania. Sekcja zwłok wykazała, że dziecko zmarło w wyniku utonięcia. Informacja ta załamała jej rodzicielkę. Kobieta przekonywała, że Ayaka nie mogło wejść do wody z własnej woli. Od małego była wielokrotnie przestrzegana przed niebezpiecznym nurtem i traktowała to zagrożenie bardzo poważnie.
Nieszczęśliwy wypadek
Mimo sprzeciwu Hatakeyamy sprawa została zakwalifikowana jako nieszczęśliwy wypadek. Dziecko w trakcie spaceru miało się zatrzymać na moście, a następnie wychylić przez barierkę i wypaść. Nurt przetransportował zwłoki w dół, gdzie zostały później odnalezione. Suzuka nie przyjmowała tej wersji zdarzeń do wiadomości. Rozczarowana postawą policji zaczęła szukać popleczników w mediach oraz wśród członków lokalnej społeczności.
Wszyscy współczuli zrozpaczonej matce, która w tak tragicznych okolicznościach straciła jedyną pociechę. Policjanci musieli się tłumaczyć, dlaczego tak szybko zamknęli śledztwo zamiast wziąć pod uwagę inne możliwości. Sama zainteresowana deklarowała, że nie spocznie, dopóki nie dowie się całej prawdy. Zaczęła nawet własne dochodzenie - osobiście wypytywała sąsiadów czy nie widzieli przypadkiem jej dziecka bawiącego się nad wodą. Sprawdź także ten artykuł o tajemnicach, które do dziś nie zostały rozwiązane.
Goken
Sprawa małej Ayaki była jeszcze gorąca, kiedy prefekturą Akita wstrząsnęła kolejna tragiczna wiadomość. 17 maja 2006 r. zniknął siedmioletni Goken Yoneyama, przyjaciel córki pani Hatakeyamy. Chłopiec wracał tego dnia jak zwykle ze szkoły do domu i nagle zniknął bez śladu. Następnego dnia jego ciało zauważył biegacz trenujący wzdłuż brzegu rzeki. Leżało w odległości kilku kilometrów od miejsca, w którym odnaleziono szczątki Ayaki.
Lekarze z zakładu medycyny sądowej orzekli, iż malec został uduszony, a następnie porzucony w pobliżu wody. Śledczy nie mogli oprzeć się wrażeniu, iż śmierć ta w jakiś sposób łączy się z przypadkiem zmarłej niedawno dziewięciolatki. Sprawa Ayaki została więc ponownie otwarta i połączona ze sprawą Gokena. Szybko okazało się bowiem, że dzieci się znały, a nawet od czasu do czasu ze sobą bawiły, albowiem domy ich rodziców leżały w bardzo bliskim sąsiedztwie.
Matka pod lupą
Suzuka stała się nagle podejrzaną nr 1. Oburzona zaprzeczyła, aby miała cokolwiek wspólnego ze śmiercią malucha. Przekonywała, że w dniu jego zaginięcia była sama w domu. Nie widziała ani nie słyszała niczego podejrzanego. Śledczy nie dali jej jednak wiary i zdecydowali się na przeszukanie jej mieszkania. Po przeprowadzonych czynnościach podali do prasy następujący komunikat: Znaleziono ślady krwi i moczu chłopca w domu pani Hatakeyama. Znajdowały się przy wejściu i w środku pokoju jej niedawno zmarłej córki oraz w bagażniku jej pojazdu. Kilka przedmiotów, w tym włosy zebrane z ciała ofiary i z brzegu rzeki, pasowało do tych znalezionych w domu. Również włókna zebrane z ubrania Gokena pasują do tych znalezionych na dywanie w bagażniku auta.
33-latka trafiła do aresztu 4 czerwca. Przyznała się do porzucenia ciała siedmiolatka na brzegu rzeki, ale nie do zabójstwa. Dopiero siedem dni później wyznała całą prawdę: zabiła chłopca, bo chciała, aby jej córka miała się z kim bawić w zaświatach. Organa ścigania stworzyły jednak mniej “romantyczną” wersję zdarzeń, którą w trakcie późniejszej rozprawy zaprezentował prokurator: Hatakeyama początkowo wpadła na pomysł „porwania” malucha, aby odwrócić uwagę śledczych od śmierci jej córki. 17 maja 2006. r. zwabiła go do swojego domu. Kiedy dziecko weszło do pokoju Ayaki i zaczęło bawić się jej zabawkami, nagle poczuła zazdrość i nienawiść. Udusiła je.
Ryby
W międzyczasie policjantom udało się odnaleźć świadka, który widział Suzukę i Ayakę feralnego 9 kwietnia . Obie siedziały w aucie stojącym niedaleko miejsca, w którym później spoczęło ciało dziewczynki. Przyciśnięta do muru Hatakeyama zeznała, że faktycznie udała się z córką nad rzekę. W pewnej chwili dziewięciolatka uparła się na oglądanie ryb. Podekscytowana przechyliła się przez barierkę tak mocno, że wpadła do wody i się utopiła. Wszystko wydarzyło się tak szybko, że nieszczęsna matka nie miała nawet czasu na wydanie z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Później ukrywała prawdę, gdyż obawiała się ostracyzmu społecznego.
Nieusatysfakcjonowani mundurowi drążyli dalej, wciąż mieli bowiem przeczucie, że nie wyświetlili całej prawdy. W końcu 15 lipca aresztowana kobieta po raz kolejny zmieniła zeznania: celowo zepchnęła swoją pociechę w nurt rzeki, kiedy ta oglądała ryby. Decyzję podjęła pod wpływem impulsu, choć już od dawna czuła się rozczarowana macierzyństwem. Następnie jakby nigdy nic wróciła do domu. Informacja ta zbulwersowała wszystkich, którzy przez cały ten czas wspierali Hatakeyamę, traktując ją jak cierpiącego rodzica.
Kara śmierci
Strona oskarżająca domagała się dla kobiety kary śmierci za zamordowanie z zimną krwią dwójki dzieci. Obrona podkreślała, że Suzuka zepchnęła Ayakę do wody pod nagłego przypływu emocji, a w chwili zabójstwa Gokena miała ograniczoną poczytalność. W marcu 2008 r. sąd skazał Hatakeyamę na dożywocie podając za okoliczność łagodzącą brak premedytacji.
Słowom sędziego przysłuchiwali się Matsuchiko i Kathiro Yoneyama. Kobieta przez cały czas trzymała w dłoniach zdjęcie swojego ukochanego dziecka. Pod koniec rozprawy Suzuka przeprosiła rodziców swojej ofiary i wykonała w ich stronę głęboki ukłon na znak skruchy. Przepraszam, że odebrałam wam syna - powiedziała. Matsuhiko zamknęła oczy i demonstracyjnie odwróciła się do skazanej plecami. Oznaczało to odrzucenie przeprosin.
Łagodny wyrok podzielił japońskie społeczeństwo. Jeden z sąsiadów Suzuki powiedział w wywiadzie: Nie rozumiem, dlaczego nie zasłużyła na śmierć. Moim zdaniem sędzia był zbyt wyrozumiały. Inny zauważył jednak filozoficznie: Kara śmierci trwa jedynie chwilę. Dożywocie to wieloletnie cierpienie. Dobrze, że Hatakeyama dostała tak dużo czasu na odczuwanie żalu za popełnioną zbrodnię.
Kobieta raczej nie ma co liczyć na zwolnienie warunkowe, ale będzie się mogła o nie ubiegać po odsiedzeniu minimum 30 lat. W trakcie jednej z rozpraw powiedziała: Rozumiem, że zabijanie dzieci jest złe, ale właściwie - dlaczego? Jeszcze w trakcie przebywania w areszcie trzykrotnie próbowała popełnić samobójstwo, jednak funkcjonariusze za każdym razem wykazali się ogromną czujnością.
Odium za jej odrażający czyn spadło na całą rodzinę Hatakeyama. Młodszy brat Suzuki stracił pracę jako “krewny dzieciobójczyni”. Musiał wrócić do rodzinnego miasta i zamieszkać z rodzicami.
Autor: Natalia Grochal
Źródła:
- https://www.youtube.com/watch?v=91YYqa9SFAc&t=1404s
- https://www.jiadep.org/Hatakeyama_Suzuka.html
- https://murderpedia.org/female.H/h/hatakeyama-suzuka.htm
- https://s-a-ozbourne.medium.com/she-killed-her-daughter-then-her-neighbors-kid-16d3f35b8d30